Rodzina
 
Małżeństwo rozwiedzionych
Bp Tihamér Tóth

Za czasów proroka Malachiasza na naród żydowski spadło wiele klęsk. Żydzi jęczeli, prosili Boga o zmiłowanie, ale na próżno, a prorok powiedział, dlaczego Bóg nie wysłuchuje ich próśb. Sam Bóg przemawiał jego ustami: Pokrywaliście łzami ołtarz Pański, płaczem i wrzaskiem tak, że nie wejrzę więcej na ofiarę ani nie przyjmę co ubłagającego z ręki waszej. Dla jakiej przyczyny? Bo Pan świadczył między tobą i żoną młodości twojej, którąś ty wzgardził, a ona była uczestniczką twoją i żoną przymierza twego (Mal 2, 13-14).

Bóg ukarał naród wybrany, bo znaleźli się tacy, którzy porzucili prawowite żony i wzięli sobie poganki. Czy dzisiaj Bóg nie ma karać ludzkości, gdy już nie jednostki, ale setki, tysiące i setki tysięcy porzuca prawowite małżonki i mężów – chcąc zawierać nowe małżeństwa?

Kościół nie uznaje rozwodów

Na tle współczesnego niemoralnego życia powstał nieprawdopodobny chaos w tej dziedzinie!Zgłasza się do proboszcza para mająca zamiar zawrzeć małżeństwo. Proboszcz po wysłuchaniu prośby smutno odpowiada: „Trudno, ale nie będę mógł państwu dać ślubu, bo mąż pani jeszcze żyje!”.
- Owszem, tak, ale otrzymaliśmy cywilny rozwód!
- Nic na to nie poradzę! Małżeństwo pomimo to jest ważne! Nie mogę udzielić ślubu.
- Jak to? Kościół nam nie da ślubu? – oburzają się oboje. – Proszę księdza, jestem wysokim urzędnikiem państwowym, muszę otrzymać ślub. Jesteśmy przecież ludźmi religijnymi, bez ślubu kościelnego nie chcemy żyć. Jeśli nie otrzymamy ślubu w Kościele katolickim, to pójdziemy gdzie indziej!…

Awantura kończy się tym, że idą do kościoła innego wyznania, sądząc, że znajdą rozwiązanie sprawy i spokój. Czy to nie okropne złudzenie? Wyparli się wiary, ale na zewnątrz udają pobożnych, bo tego wymagają warunki społeczne! Zrobili krok, z powodu którego Kościół ich wykluczył ze swego grona, nie mogą przystępować do spowiedzi, do Komunii Świętej, ale mimo wszystko czują się religijni – bo przecież „brali ślub” w kościele!

Święte i nierozerwalne

Inny przypadek. Młoda para zgłasza się do ślubu. Narzeczona mówi: „Proszę księdza proboszcza, jestem katoliczką, mój narzeczony wprawdzie nie jest katolikiem, ale gotów jest dać rewers, więc sądzę, że nie ma powodów, żebyśmy nie mogli otrzymać ślubu. Ale… nie wiem na pewno, czy nie ma w tym nic złego… bo… proszę księdza… ten pan już był raz żonaty, ale jego żona była innego wyznania i otrzymała rozwód… prawda, że to nie przeszkadza nam w zawarciu małżeństwa?” – kończy bojaźliwie dziewczyna.

I zaraz usłyszała, że owszem, jest to przeszkoda i nie można otrzymać ślubu.

- Nie można? Dlaczego? – zapytała nadąsana.
- Dlatego, że Kościół katolicki małżeństwa innych wyznań również uważa za święte. Za bardziej święte niż te wyznania! I te małżeństwa uważa za ważne…

Powiedzcie, czy to nie jest imponująca logika? Jeżeli dwoje niekatolików, ale chrześcijan, zawiera małżeństwo, to uważamy je za ważne. Jego ważność szanujemy bardziej niż te wyznania, w których powstały! I choć te wyznania rozwiązują swoje małżeństwa, my jednak uważamy je za nierozerwalne.

Więcej: jeśli żyd i chrześcijanka, ale niekatoliczka, zawierają małżeństwo, to takie małżeństwo także jest ważne! Jeśli ich wiara udziela im rozwodu, to wtenczas nie można ani żenić się, ani wychodzić za mąż za katolika, bo małżeństwo było ważne według naszych pojęć!

Oto, jak Kościół katolicki wysoko ceni związek małżeński, uważając go za nietykalny!

Prawo Kościoła

„Nie rozumiem – ktoś powie – zawsze słyszy się: bierzcie ślub w Kościele katolickim, bo tylko takie małżeństwo jest ważne, które zostało zawarte w Kościele katolickim! A tu nie chcą udzielić ślubu dziewczynie, a przecież jej narzeczony pierwsze małżeństwo zawarł nie w Kościele katolickim!”.

Rzecz prosta. Kościół katolicki tylko swoim wiernym może rozkazywać. Do nich stosuje prawo: że małżeństwo ich nie jest ważne, jeśli zostało zawarte poza Kościołem, ale również uznaje małżeństwa innych wyznań. Jeśli więc niekatolickie strony zawierają małżeństwo według swojej wiary, Kościół uważa je za ważne. Dla nas święte, ważne i nierozerwalne jest małżeństwo, które zostało zawarte między parą żydowską, buddyjską czy japońską. I jeśliby z nich którakolwiek strona jeszcze za życia drugiej chciała zawrzeć małżeństwo ze stroną katolicką, Kościół nie zezwala na taki związek, bo pierwsze małżeństwo uważa za ważne. Nawet wówczas, jeśliby wiara jednej ze stron rozwiązała takie małżeństwo!

Może wielu słuchaczy jest zdziwionych tym, co usłyszeli, że Kościół katolicki nie tylko szanuje małżeństwo innych wyznań, ale bardziej je poważa, niż czynią to owe wyznania, uważając je za nierozerwalne nawet wtenczas, gdy te wyznania udzieliły rozwodu. Szacunek i pietyzm, z jakim Kościół katolicki odnosi się do małżeństwa nawet innych wyznań, jest tylko naturalnym wynikiem głębokiego i poważnego pojmowania małżeństwa. (…)



Fragment kazań ks. bp. Tihaméra Tótha, cyt. za bp Tihamér Tóth, Małżeństwo chrześcijańskie, Warszawa 2001, s. 61-63. Śródtytuły od redakcji.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Matka Kościoła zmiażdży jego głowę!
Dopiero co nastał nam nowy rok, a już za moment przeżywać będziemy Wielki Post. Szczególny to czas, w którym możemy przyjrzeć się wnikliwiej naszej chrześcijańskiej postawie i dokonać w niej niezbędnych korekt tak, by rzeczywiście być solą ziemi i świadectwem dla świata. Wszak Krew naszego Pana nie darmo została wylana za nas i za wielu…

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dziękuję za każdy przeżyty dzień

Pani Henryka Kłopotowska należy do Apostolatu Fatimy od jego początków, czyli od 2003 roku. Pochodzi z parafii Przemienienia Pańskiego w Perlejewie koło Siemiatycz. Tam przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania, tam również mając zaledwie 17 lat zawarła sakrament małżeństwa.

 

– Po ślubie z mężem Stanisławem mieszkaliśmy w Siemiatyczach, ale w 1999 roku przeprowadziliśmy się do Białegostoku – opowiada Pani Henryka. – Tu należeliśmy najpierw do parafii katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale później przenieśliśmy się na nowe osiedle i teraz chodzimy do kościoła pw. bł. Bolesławy Lament. Katedra była przepiękna, stara, a w nowym kościele jest na razie bardzo skromnie, chociaż ksiądz proboszcz stara się to zmienić, i w miarę możliwości finansowych robi, co się da.


– Mąż pracował 54 lata jako kierowca, 36 lat jeździł po Europie. Gdy mąż zarabiał, ja wychowywałam dzieci. Pilnowałam, żeby iść z nimi do kościoła na pierwszy piątek, do spowiedzi i Komunii, żeby je nauczyć, że tak trzeba. Teraz to
mój starszy syn, Sławek, musi o tym pamiętać i prowadzić do kościoła swoje dzieci. Czasami mogę mu co najwyżej o tym przypomnieć. Sławek jest szanowanym radcą prawnym, ale wciąż jako lektor służy do Mszy Świętej, co jest dla mnie wielkim zaszczytem. Synowa też jest bardzo religijna, z czego jestem bardzo zadowolona. Mam dwóch wnuków: jeden już pracuje, a drugi kończy studia.


– Młodszy syn, Ernest, skończył szkołę zawodową i interesuje się informatyką. Chodzi do kościoła, co miesiąc jest u spowiedzi i Komunii, co jest dla mnie bardzo ważne.


W Apostolacie od 20 lat


– Do Apostolatu Fatimy należę od 2003 roku. W 2017 roku byłam nawet zaproszona na Kongres Apostołów Fatimy w Krakowie. Przy okazji odwiedziłam wtedy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II.


– Przez 20 lat dostałam ze Stowarzyszenia tak dużo dewocjonaliów, że trudno wszystkie spamiętać. Były wśród nich różańce, książki, szkaplerz, kropielnica i różne obrazki. Niedawno otrzymałam piękne wizerunki Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, które oprawione w ramki wiszą na ścianie w moim pokoju. Z kolei figura Matki Bożej Fatimskiej stoi w witrynie.


– Kiedyś nazbierałam tak dużo numerów „Przymierza z Maryją”, że nie wiedziałam, co z nimi zrobić. W końcu mąż zaniósł je do katedry i w ciągu dwóch dni się rozeszły, a ja je gromadziłam może nawet ponad 10 lat. Dopiero teraz, z ostatniego numeru „Przymierza…”, dowiedziałam się, że na obrazie Matka Boża Ostrobramska jest pokazana bez Pana Jezusa, bo nosiła Go wtedy pod swoim sercem. I że oryginał tego obrazu znajduje się w Wilnie, w Ostrej Bramie.


Złote gody na Jasnej Górze


Warto w tym miejscu wspomnieć, że Pani Henryka osobiście pielgrzymowała do ostrobramskiego – i nie tylko sanktuarium. – W 1992 roku byłam z mężem i młodszym synem w Druskiennikach i Ostrej Bramie, w kościele św. św. Piotra i Pawła. Wspólnie nawiedziliśmy również kilka razy sanktuarium Matki Bożej w Licheniu. Pamiętam, że jak byłam tam po raz pierwszy w 1994 roku z pielgrzymką z mojej parafii, to był tam tylko pusty plac; ziemia była dopiero poświęcona. A jak pojechałam tam z mężem kilka lat później, to zwiedzaliśmy kościół św. Doroty, Las Grębliński, drogę krzyżową, byliśmy na Mszy Świętej i Apelu Jasnogórskim. Kilka razy byliśmy także w Częstochowie. Naszą 50. rocznicę ślubu obchodziliśmy właśnie w jasnogórskim sanktuarium. Uczestniczyliśmy wtedy w Różańcu i Mszy Świętej w naszej intencji w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej.

Jak być szczęśliwym


– Teraz opiekuję się mężem. On tyle lat pracował i zrobił dla nas bardzo dużo. Na co dzień wspólnie odmawiamy Różaniec z
 Radiem Maryja i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ostatnimi czasy najczęściej modlę się za zmarłych z naszych rodzin, a także o zdrowie i pokój w rodzinie. Dziękuję Panu Bogu za każdy przeżyty dzień, za rodzinę, za wnuki. Za to, że czuwa nade mną, że mam siłę do pracy. Czasami jest ciężko nawet obiad ugotować, ale jak wszystko się uda, to dziękuję za to Matce Bożej i Duchowi Świętemu.

Zakończmy to świadectwo Pani Henryki słowami, które usłyszała kiedyś od matki swojego męża i które utkwiły Jej w pamięci: – Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje, kto je cierpliwie znosi, szczęśliwym zostaje.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pięknego kalendarza „366 dni z Maryją” na rok 2024. Zajmie on bardzo ważne miejsce w moim domu. Obecność Maryi pomaga mi przezwyciężyć samotność i czasami smutek. Ona mnie nie opuści!

Barbara z Rudy Śląskiej

 

Szczęść Boże!

Jako mała dziewczynka zachorowałam na zapalenie opon mózgowych i wyszłam z tego zupełnie zdrowa. Do 18. roku życia byłam pod lekarską kontrolą, miałam nigdy nie mieć dzieci, a urodziłam ich czworo. Pierwsze dziecko zmarło mając 6 tygodni na zapalenie płuc. Mam jednego syna i dwie córki, doczekałam się pięciorga wnuków i jednego prawnuka. Wierzę, że z Bożą pomocą można osiągnąć wszystko czego człowiek pragnie. Chciałabym, żeby wszyscy ludzie uwierzyli w łaski, które płyną od Pana Jezusa za przyczyną Matki Najświętszej.

Lilianna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na wstępie serdecznie dziękuję za życzenia błogosławieństwa Bożego i opieki Najświętszej Maryi Panny. Podziękowania składam również za interesującą i wartościową książkę autorstwa Jerzego Wolaka o objawieniach Maki Bożej w Akicie. Maryja ciągle ostrzega nas przed Bożym gniewem i nie chce, abyśmy zginęli śmiercią wieczną. Matka Boża pragnie nas ratować i powinniśmy o tym zawsze pamiętać. Nadchodzą bardzo trudne czasy. Bardzo często zastanawiam się nad tym, że jeżeli ludzkość nie pokona grzechu, to Bóg może nas ukarać. Modlę się więc do Niepokalanego Serca Maryi, aby Ono zatryumfowało dla całej ludzkości. Kończąc moje przemyślenia na temat tych pełnych zamętu czasów – pamiętajmy, że Matka Boża nas przed nimi ostrzega, cały świat (w tym nasza Ojczyzna) jest zagrożony aborcją, eutanazją, ingerencją w płeć czy błędami popełnianymi przez niektórych kapłanów. Częstym zjawiskiem w obecnych czasach jest krytyka Kościoła, księży, a także wyśmiewanie się z naszej wiary. Te zjawiska prowadzą do kłótni i nienawiści….

Marianna z Włocławka

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz wszystkie upominki. Wciąż dowiaduję się czegoś nowego z tej prasy katolickiej. Niech Bóg Was błogosławi. Proszę o modlitwę wstawienniczą za mnie w intencji szybkiego powrotu do zdrowia. Bóg zapłać za wszystko!

Justyna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za piękny „Notes Apostoła Fatimy”, przygotowany z okazji 20-lecia istnienia Apostolatu Fatimy. Te 20 lat przyczyniły się do upowszechniania Prawdy, Dobra i Piękna, dzięki czemu wielu ludzi uznało te wartości za najistotniejsze w swoim życiu. Życzę Apostolatowi Fatimy i Panu Prezesowi wielu kolejnych lat w upowszechnianiu tego dzieła.

Marek z Lublina

 

Szczęść Boże!

Pragnę serdecznie podziękować za tak miłe i wzruszające życzenia urodzinowe. Jestem zachwycona tym, że przy nawale pracy w Stowarzyszeniu można jeszcze chwilę przeznaczyć dla innych. Jeszcze raz pięknie dziękuję, prosząc Matkę Bożą Częstochowską o opiekę i wiele łask tak potrzebnych do działania.

Z Panem Bogiem

Teresa z Częstochowy

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za życzenia urodzinowe oraz za modlitwę. Pragnę w dużym skrócie podzielić się swoim życiem. Moja, mama urodzona w Warszawie, wojnę spędziła na Podhalu w oddziale AK. Pod koniec wojny dowiedziała się, że jej rodzina zginęła na Woli. Została sama z dzieckiem, które miała pod sercem. Wsiadła w pociąg i pojechała na ziemie odzyskane, gdzie przyjęli ją dobrzy ludzie. Znaleźli jej pracę, a ja wychowywałem się na wsi. Po przeprowadzce do Jeleniej Góry, gdzie zaopiekowali się nami jej znajomi z partyzantki, mama pracowała, a ja… wagarowałem. Na swoje potrzeby „zarabiałem” żebrząc pod kinem. Po przeprowadzce do Ząbkowic Śląskich mama zachorowała, a ja musiałem powtarzać piątą klasę. Po jej śmierci w 1958 roku, zostałem sam. Miałem 12 lat. Nazywano mnie „dzieckiem ulicy”. Trafiłem do znajomej mamy z dzieciństwa mieszkającej w Zakopanem. Traktowano mnie tam jak służącego. W kościele bywałem, choć w tym domu nie obchodzono świąt. Dziś mogę powiedzieć, że tak jak śmierć Pana Jezusa uratowała ludzkość, tak śmierć mamy uratowała mnie. To co nazywałem wolnością, było tak naprawdę moją „drogą krzyżową”. Wpadłem w szpony szatana. Gdy wyjechałem do Krakowa, ożeniłem się. Po roku dostałem mieszkanie, urodziła mi się córka i zacząłem wszystko od nowa. Wyjeżdżałem z zakładu pracy na Słowację, Węgry i do Izraela, gdzie zwiedziłem większość miejsc związanych ze Zbawicielem. Częste rozłąki oddaliły mnie jednak od żony. Byłem złym mężem i ojcem. Żona zachorowała na raka piersi i po ślubie córki i urodzeniu się wnuczki to ja się nią opiekowałem. Będąc na emeryturze, sam zacząłem chorować i miałem głęboką depresję. Wtedy nagle nastąpił przełom w moim życiu. Po przeczytaniu książki „Moc uwielbienia” odmieniło się wszystko. Wróciłem do Boga, zniknęły lęki depresyjne, a z nimi wszystko co było we mnie złe. Po latach poszedłem do spowiedzi. Od śmierci żony uczestniczę co dzień we Mszy Świętej, regularnie korzystam z sakramentu pokuty. Pojednałem się też z córką, która często odwiedza mnie wraz z wnuczką. Razem spędzamy święta.

Z Panem Bogiem

Ryszard z Krakowa

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Waszemu Stowarzyszeniu za wszelkie kampanie – nie tylko kalendarze, ale i inne ciekawe książki czy gazetę „Przymierze z Maryją”. Już od kilku lat ten piękny kalendarz z Maryją ubogaca moje mieszkanie, ponieważ jestem wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny. Dlatego bardzo zasmuciło mnie to, że może go już nie otrzymam. Dziękuję za wszystko!

Elżbieta z Wieprza