Temat numeru
 
Tylko Niepokalana mogła zostać Matką Zbawiciela
Ks. Grzegorz Śniadoch IBP

Zbawienie rodzaju ludzkiego możliwe było poprzez jego Odkupienie. W jaki sposób? Poprzez Wcielenie Syna Bożego, drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Przyjście Boga na świat ponad dwa tysiące lat temu jest samo w sobie cudem niezwykłym i trudnym do ogarnięcia ludzkim umysłem, poprzedzonym niesamowitymi zdarzeniami, których tajemnicę możemy zgłębić tylko dzięki wierze, że było tak, jak w sposób nieprzerwany od tamtych wydarzeń przekazuje nam Tradycja.

W okresie Adwentu, który jest przygotowaniem do świąt Bożego Narodzenia, obchodzimy uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Nieprzypadkowo to najważniejsze maryjne święto obchodzimy właśnie na początku grudnia – szesnaście dni przez Bożym Narodzeniem.

W zamyśle Bożej Opatrzności przyjście na świat Maryi było bezpośrednim przygotowaniem do Wcielenia, czyli przyjścia Boga na nasz ziemski padół. Bóg nie jest niczym ograniczony i mógł wybrać dowolny sposób Swego przyjścia. Mógł na przykład przybyć od razu jako dorosły mężczyzna i pojawić się nagle pośród narodu wybranego, ale spodobało się Bogu, aby wcielenie Syna Bożego, czyli przybranie przez drugą osobę Trójcy Świętej naszej ludzkiej natury, odbyło się w sposób, w jaki na świat przychodzą wszyscy synowie ludzcy, czyli poprzez zrodzenie z kobiecego łona. Siedem wieków wcześniej obwieścił to prorok Izajasz: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami (Mt 1,22n).

 

Najczystszemu Bogu należy się Matka wolna od jakiejkolwiek winy


Bóg jest absolutną doskonałością, nie ma w Nim najmniejszej niedoskonałości ani tym bardziej nawet cienia zła czy jakiegokolwiek grzechu. Bóstwo zamierzało przyjąć ludzką naturę, czyli także ciało, które musiało być doskonałe, jak ciało Adama w Raju zanim zgrzeszył. Tylko takie doskonałe ciało „odpowiadało” Boskiej naturze, która miała się w nie przyoblec. Mniepokalana maryjausiało to być ludzkie ciało, którego nie dotknęła nawet najmniejsza zmaza grzechowa.

Czy zatem doskonałe ciało Jezusa Chrystusa mogło powstać z kobiety, której ciało podległe było jakiemuś grzechowi, choćby najmniejszemu, choćby tylko jakiejś jednej myśli grzesznej? Albo czy mogło nosić w sobie sam straszny grzech pierworodny i jego skutki, który czyni z nas niewolnika szatana? Wydaje się niedorzecznością, że Bóg mógł przyjść do skażonego łona kobiety, której dusza i ciało jest dotknięte grzechem. Św. Bernardyn ze Sieny (1380–1444) nauczał tak: Żaden inny syn nie może wybrać swojej Matki. Ale gdyby któryś z nich miał taki wybór, który z nich, mogąc mieć za Matkę Królową, chciałby mieć niewolnicę? Lub, mogąc mieć Matkę szlachetną, chciałby mieć nikczemną? Lub, mogąc mieć Matkę przyjaciółkę Boga, chciałby mieć nieprzyjaciółkę? A więc Syn Boży, i tylko On jeden, może wybrać dla Siebie Matkę, która Mu się spodoba. Oczywiście należy przyjąć za pewnik, że wybrał Matkę odpowiednią dla Boga. Najczystszemu Bogu należy się Matka wolna od jakiejkolwiek winy. Dlatego uczynił Ją Niepokalaną.

Każda zaś kobieta rodzi się z piętnem grzechu pierworodnego, którego wina zostaje zmazana w sakramencie chrztu świętego. Jednak skutki tego dziedziczonego grzechu zostają. Skutkami zaś grzechu pierworodnego jest – jak uczy nas święty Sobór Trydencki – zarzewie grzechu tkwiące w naszej duszy (łac. fomes peccati). Ale nie tylko ono – także wszelka ułomność naszej natury, np. choroby, wszelkie defekty i zniekształcenia, z jakimi możemy się urodzić.

Boskość Pana Jezusa z natury Swej godności wymagała doskonałej natury ludzkiej, a ta mogła się zrodzić tylko z równie doskonałej Niewiasty. Bóstwo bowiem nie może znieść nawet najmniejszego skalania jakimkolwiek grzechem, nawet przez najmniejszy moment. Maryja poczęta bez grzechu była również uchroniona przed jakimkolwiek pragnieniem czynienia zła, które jest konsekwencją grzechu pierworodnego.

 

Cała piękna jesteś przyjaciółko moja



Wcielenie się Syna Bożego wymagało zatem, aby wybrana przez Boga niewiasta była arcydoskonała. Kim jest ta, która wstaje jak wyłaniająca się jutrzenka, piękna jak księżyc, lśniąca jak słońce, groźna jak zbrojne zastępy (PnP 6,9) – te słowa zdaniem starożytnych Ojców mówią o Matce Zbawiciela. Przejawem najwyższej mądrości Bożej było stworzenie Maryi w sposób cudowny. Córka świętych Joachima i Anny od pierwszej chwili swego poczęcia wolna była od grzechu pierworodnego i należy to rozumieć tak, że nie „została uwolniona”, ale „nigdy nie miała” nawet przez moment grzechu pierworodnego. W taki oto sposób Bóg postanowił stworzyć i przygotować Sobie przyszłą Matkę swego Syna.

Nie ma tu żadnej przesady, bo mówimy o jedynej w swoim rodzaju kobiecie, która była stworzona po to, aby nosić w Swoim dziewiczym łonie Syna Bożego. Potuit, decuit, ergo fecit (łac. Bóg mógł to zrobić, należało to zrobić, a więc to uczynił) tym słynnym zdaniem franciszkanin bł. Jan Duns Szkot (1265–1308) zakończył swoje wystąpienie w obronie Niepokalanego Poczęcia na Uniwersytecie w Paryżu. Wszechmogący Bóg mógł stworzyć Najświętszą Dziewicę wolną od grzechu. Z pewnością chciał tego, ponieważ najwyższa godność Tej, która miała być Matką Zbawiciela, wymagała, aby była Ona bez skazy, dlatego Bóg przyznał Jej przywilej Niepokalanego Poczęcia. Niepokalana nie tylko nosiła w Sobie, ale i ukształtowała ciało Zbawiciela, bo wiemy, że dziecko, rosnąc pod sercem matki, nabiera także fizycznego podobieństwa do niej. Pan Jezus więc był bardzo podobny do Maryi, jak syn do matki. Jeśli zaś Pan nasz był wysokim pięknym mężczyzną, jak mówi Pismo: najpiękniejszy jesteś spośród synów ludzkich, wdzięk się rozlał na twoich wargach (Ps 45,3), zatem Jego doskonała Matka była zapewne piękną kobietą – cała piękna jesteś przyjaciółko moja (PnP 4,7).


Maryja, zawsze Dziewica


Zatem Maryja, córka Joachima i Anny, od pierwszej chwili Swego niepokalanego poczęcia przyszła na świat tylko po to, aby urodzić jedynego Syna – dać ciało bosko-ludzkiej naturze Chrystusa. Boskie Dzieciątko zostało poczęte bez udziału mężczyzny, który w zwykłym porządku rzeczy jest pośrednikiem między ciałem swojej żony a Bogiem, który przy jego pomocy stwarza w niej nowe życie. Poczęcie zaś Chrystusa było absolutnie wyjątkowe i jedynym takim przypadkiem w dziejach świata, kiedy to w łonie kobiety poczęło się dziecko mocą bezpośredniego działania Ducha Świętego Stworzyciela. Po upływie dziewięciu miesięcy cudownie przyszło na świat i moment tego przyjścia obchodzimy co roku w szczególnie uroczysty sposób jako święto Bożego Narodzenia, czyli moment, w którym w równie cudowny sposób, bez uszkadzania panieństwa Matki i bez bólu rodzenia, przyszedł na świat w betlejemskiej grocie Syn Boga i Zbawiciel ludzi.


Dlatego mówimy o Maryi, że jest zawsze Dziewicą, czyli przed i po narodzeniu swego Syna (łac. Semper Virgo ante et post partum).


Wszystkie tajemnice i cudowne momenty historii zbawienia łączą się ze sobą w jedną organiczną całość. Niemniej tajemnica Niepokalanego Poczęcia Maryi i Narodziny Zbawiciela są ze sobą tak ściśle i bezpośrednio związane, że rozłączyć ich nie sposób.


Obie te tajemnice i wydarzenia są świętymi dogmatami naszej katolickiej wiary, które sam Bóg nam objawił, a Kościół podaje do wierzenia. Uczynił to w sposób niezwykle uroczysty wielki papież bł. Pius IX w roku 1854 w uroczystej bulli Ineffabilis Deus (Niewysłowiony Bóg).


Kto by utrzymywał, że Maryja była zwykłą kobietą, a więc podległą grzechowi, albo że Maryja nie była dziewicą, albo że chłopiec, który się z Niej urodził, nie był Jej jedynym synem, albo że nie był Bogiem, ten własnym sądem wyklucza się z Kościoła Świętego i niech wie, że ściągnie na siebie gniew Wszechmogącego Boga oraz Jego świętych Apostołów Piotra i Pawła.

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina