Problemy
 
Zdrada małżeńska
Ks. Marcin Kostka FSSP

Pani Grażyna pisze: Po 30 latach małżeństwa dowiedziałam się, że mąż mnie zdradził z młodszą kobietą. Nie mogę sobie z tym poradzić. Co mam robić? Jak się zachować?

Odnosząc się do tego zagadnienia, przede wszystkim pragnę wyrazić serdeczne współczucie i życzliwość dla Pani i dla wszystkich osób zdradzonych przez współmałżonków.

Osoba zdradzona cierpi przede wszystkim duchowo, ale także fizycznie i psychicznie. Dlatego potrzebuje zrozumienia i wsparcia. Trudno sobie poradzić z tak wielką raną w sercu i na duszy.

Tak po ludzku, zdradę na pewno ciężko jest wybaczyć. Chrystus Pan uczy wybaczania, uczy miłosierdzia, jednak niestety nie każdy na to zasługuje. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Dobrze jest poradzić się spowiednika bądź kierownika duchowego, może dobrze byłoby wybrać się do poradni małżeńskiej. No i oczywiście należałoby porozmawiać ze zdrajcą. Najważniejsze jednak, by nie działać zbyt pochopnie i pod wpływem emocji.

Poruszając problem zdrady małżeńskiej i zagrożeń z nią związanych, chciałbym w pierwszej kolejności odnieść się do samej instytucji małżeństwa, która w naszym katolickim rozumieniu jest nie tylko związkiem kobiety i mężczyzny, ale nade wszystko jest sakramentem – czyli znakiem widzialnym działania łaski niewidzialnej – działaniem Boga w człowieku dla uświęcenia tegoż człowieka.

Jak czytamy w Kodeksie Prawa Kanonicznego: Sakrament małżeństwa jest przymierzem między ochrzczonymi, mężczyzną i kobietą, którzy tworzą ze sobą wspólnotę życia i miłości, skierowaną na dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa (KPK, kan. 1055). Twórcą małżeństwa jest sam Bóg. Rzeczywistość małżeństwa wpisana jest w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z rąk Stwórcy (Konstytucja Dogmatyczna o Kościele 48). Małżeństwo nie jest więc instytucją czysto ludzką, ale pochodzi od Boga, który stwarza człowieka z miłości i do miłości go powołuje (Katechizm Kościoła Katolickiego 1604). Mężczyzna i kobieta są stworzeni wzajemnie dla siebie, aby tworzyć parę małżeńską. Czytamy o tym w Księdze Rodzaju: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24).

Pan Jezus w swoim nauczaniu przypomina pierwotny sens związku mężczyzny i kobiety, tak jak został zamierzony przez Boga Stwórcę (Mt 19,8). Zbawiciel podkreśla nierozerwalność małżeństwa, a jednocześnie daje siłę i łaskę do przeżywania małżeństwa w nowych wymiarach Królestwa Bożego. Chrystus nie tylko potwierdza szczególną godność małżeństwa, ale podnosi je do rangi sakramentu. Małżeństwo chrześcijańskie staje się znakiem przymierza Chrystusa i Kościoła (KKK 1617).

Miłość małżeńska zmierza do jedności głęboko osobowej. Wymaga ona nierozerwalności i wierności w całkowitym wzajemnym obdarowaniu i otwiera się ku płodności (Familiaris Consortio 13). Miłość małżeńska chce być trwała, a nie tylko „tymczasowa”. Ze względu na miłość i na dobro dzieci, małżeństwo wymaga pełnej wierności małżonków i nieprzerwanej jedności ich współżycia. Płodność miłości małżeńskiej obejmuje nie tylko zrodzenie potomstwa, ale również jego wychowanie.

I tu dochodzimy do sedna problemu postawionego w pytaniu – zdrady małżeńskiej i problemów z nią związanych. Dlatego postawmy sobie kilka pytań, które pomogą nam w zrozumieniu tego problemu.

Czym właściwie jest zdrada?

Słowo „zdrada” drażni szczególnie tych ludzi, którzy w życiu małżeńskim w jakiś sposób odeszli od miłości i zobowiązań. Znajdują oni całą masę pokrętnych wytłumaczeń i usprawiedliwień, próbują zrzucić winę na innych. Z etycznego punktu widzenia – zdrajca jest człowiekiem zasługującym na najwyższą naganę.

Jednak nam chodzi o sam fakt, o odpowiedzenie na pytanie, czym właściwie jest zdrada. Otóż, przyznanie się do jakichś ideałów, złożenie obietnicy czy przysięgi i potem – dla takich czy innych powodów – odejście od nich, to właśnie jest zdrada.

Dlaczego zdrada tak bardzo boli?

Więź małżeńska to najsilniejszy i najbardziej intymny związek mężczyzny i kobiety, a zdrada małżeńska to najbardziej radykalna forma zniszczenia tej więzi. W pewnych aspektach jest to rana wręcz nieuleczalna, której nie sposób wymazać ze świadomości i z sumienia.

Zdrada małżeńska oznacza, że dla kogoś przyjemność stała się ważniejsza od osoby. Prawo kanoniczne uznaje zdradę za wystarczającą podstawę do ubiegania się o separację małżeńską. Zdrada powoduje bolesne ­konsekwencje psychiczne i moralne, a czasem także skutki prawne i finansowe, które wynikają na przykład z odpowiedzialności za dziecko pozamałżeńskie.

Mogą też pojawić się konsekwencje zdrowotne, łącznie z chorobą AIDS. Warto wyjaśnić, że nawet jeśli małżonek wybacza choremu na AIDS współmałżonkowi zdradę, to chory na AIDS – jeśli znowu naprawdę kocha małżonka – nigdy nie zgodzi się na współżycie! Nie będzie bowiem narażał kochanej osoby na śmiertelną chorobę. Człowiek chory na AIDS jest zobowiązany w sumieniu do tego, by do śmierci zachować wstrzemięźliwość seksualną.

Zdrada małżeńska powoduje ogromne cierpienie obojga małżonków. W początkowej fazie zwykle bardziej cierpi zdradzony małżonek, jednak w dłuższej perspektywie z reguły jeszcze większe cierpienie dotyka tego, kto dopuścił się zdrady. Stopniowo uświadamia on sobie, że boleśnie skrzywdził nie tylko współmałżonka i dzieci, ale również samego siebie oraz tę osobę, z którą dopuścił się cudzołóstwa.

Co zrobić, gdy przydarzy się takie nieszczęście?

Jeśli niestety już doszło do cudzołóstwa, czy powinniśmy za wszelką cenę ratować swoje małżeństwo?

Odkrycie, że jest się zdradzanym, wiąże się z ogromnym szokiem oraz powoduje długotrwały uraz psychiczny i moralny. Czasem poczucie krzywdy u osoby zdradzonej jest tak wielkie i bolesne, że nie ma szans na złagodzenie tego bólu i na powrót do wspólnoty małżeńskiej. W takim przypadku nie pozostaje zwykle nic innego, jak złożenie przez osobę skrzywdzoną wniosku o separację.

W świetle Ewangelii optymalnym rozwiązaniem jest przezwyciężenie kryzysu poprzez pojednanie i przebaczenie. W odniesieniu do osób nie ma bowiem sytuacji nieodwracalnych. Zawsze możliwa jest radykalna przemiana, nawrócenie i przezwyciężenie przeszłości. Przebaczenie i pojednanie to droga, którą Chrystus proponuje w obliczu każdego grzechu i każdej krzywdy. Droga ta nie ma jednak nic wspólnego z naiwnością czy z tolerowaniem zła. Prawdziwe pojednanie jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy małżonek, który dopuścił się zdrady, uzna swoją winę oraz radykalnie się zmieni. Jeśli warunek ten zostaje spełniony, to konieczne jest również zadośćuczynienie wyrządzonej krzywdy i zadanego bólu. Najbardziej dojrzałym sposobem wynagrodzenia zdrady jest konsekwentne okazywanie tu i teraz dojrzałej, rozumnej, ofiarnej, wiernej miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.

Do czego prowadzi zdrada małżeńska?

Zdrada jest zawsze wyrazem wielkiej niesprawiedliwości wobec drugiego człowieka, zaprzeczeniem miłości, oznaką kryzysu małżeńskiego i braku wiary. Jej skutkiem jest zawód, brak zaufania i lęk przed powtórzeniem się takiej sytuacji. Nawet jeśli niewierność zostanie wybaczona, nie jest możliwe przecież wymazanie tego faktu z pamięci, dlatego ponowne zaufanie staje się sprawą niezwykle trudną. Do tego dochodzi jeszcze cierpienie dzieci, jeśli zdążyły pojawić się na świecie.

Zdradzając małżonka, zdradzasz też Boga

Ludzie wiary powinni traktować małżeństwo jako związek sakramentalny, pobłogosławiony przez samego Boga, pamiętając, że w Ewangelii ciało człowieka podniesione zostało do wymiaru sacrum. Wszak św. Paweł mówi: Ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest (1 Kor 6,19). W świetle nauczania Chrystusa zdrada nie jest więc tylko podeptaniem uczuć drugiego człowieka i odrzuceniem jego zaufania, wierności i uczciwości, ale przede wszystkim pogwałceniem świętości ciała człowieka i jednocześnie tej świętości, którą jest sam Bóg. Jeśli zdradzasz w małżeństwie, a jesteś człowiekiem wiary, katolikiem, to nie zapominaj, że zdradzasz również

Boga! Przede wszystkim Boga!

I nie miej pretensji do Kościoła, że ci przypomina o wierności, o czystości; bo Kościół stoi na straży Słowa Bożego, Bożego przykazania, Świętych Sakramentów i Miłości.
 
* * *
Reasumując, każda zdrada i każdy rozpad małżeństwa jest wielkim dramatem dla małżonków, dla dzieci, dla Kościoła, dla narodu, a nawet dla całej ludzkości. Osoby, które doprowadzają do rozdarcia małżeństwa, nigdy nie są bez winy, czasem ta wina jest na samym początku, kiedy dobiera się nieodpowiedniego człowieka, ale zawsze ona jest. Niewinne są cierpiące dzieci i one najgłębiej przeżywają ten dramat.

Chciałbym jeszcze wspomnieć o jednej sytuacji. Kościół jest dziś często krytykowany za to, że jest nieżyciowy, bo nie uznaje rozwodów, bo broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci, bo stoi na straży dziewictwa, zakazując stosunków przedmałżeńskich… Powiem jasno: nawet gdyby wszyscy chrześcijanie się rozwiedli i zdradzili wiarę oraz moralność chrześcijańską, to Kościół i tak nadal nie będzie uznawał rozwodów, bo nie może „poprawiać”Boga. Kościół stoi na straży Bożego Prawa, a nierozerwalność małżeństwa jest Prawem Boskim.

Z doświadczenia mogę powiedzieć, że wielu z tych, którzy w dyskusji ostro krytykowali Kościół za „nieludzkie” podejście do małżeństwa, na łożu śmierci i w spokojnej rozmowie stwierdzali: Księże, ja dobrze wiem, że nierozerwalność małżeństwa jest jedyną słuszną drogą, że Kościół nie może z tego ustąpić. Ich wyznania szły po linii: byłbym szczęśliwy, gdybym dochował wierności żonie, bo życie moje wyglądałoby zupełnie inaczej.

Człowiek z perspektywy lat przyznaje rację Kościołowi, bo zasada, którą on wskazuje, jest słuszna i niepodważalna. Niektórzy niestety przyznają to dopiero po latach, gdy obiektywnie popatrzą na swoje życie przez pryzmat Prawa Bożego.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina