Cudowne wydarzenia
 
Siostra Wanda Boniszewska i nawróceni oprawcy

O siostrze Wandzie Boniszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów mówi się, że jest polską Martą Robin. Podobnie jak ona oraz wielu innych świętych została naznaczona stygmatami Chrystusa Pana. Nie wiadomo jednak, co na stalinowskich oprawcach – w czasie jej uwięzienia – robiło większe wrażenie – czy te otwierające się od czasu do czasu rany i krwawe łzy, czy też niezwykła postawa? A może jedno i drugie. W każdym razie to siostra Wanda przyczyniła się do nawrócenia wielu swoich katów.

Siostra Wanda Boniszewska (1907-2003) – zakonnica z bezhabitowego Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, stygmatyczka, mistyczka, prześladowana przez funkcjonariuszy sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Do zgromadzenia została przyjęta w 1925 r. w Wilnie. Śluby wieczyste złożyła w 1933 r. Od wiosny 1933 r. przebywała w domu zgromadzenia w Pryciunach pod Wilnem. Spowiednikami i kierownikami duchowymi mistyczki byli ks. Tadeusz Makarewicz i ks. Czesław Barwicki. Aresztowano ją w 1950 r. Została osadzona w gmachu przy ulicy Ofiarnej w Wilnie. W czasie śledztwa przebywała najczęściej w szpitalu więziennym na Łukiszkach. Została skazana na 10 lat więzienia. Uwolniona w 1956 r., trafiła do punktu repatriacyjnego w Bykowie pod Moskwą. W Polsce mieszkała w następujących domach swojego zgromadzenia: w Chylicach, Białymstoku, Lutkówce koło Warszawy i Częstochowie.
Wanda Boniszewska we wspomnieniach, które nakazał jej spisać kierownik duchowy ks. Czesław Barwicki, zdaje relację z pobytu w więzieniu stalinowskim w latach 1950-1956. Pisze nie tylko o przesłuchaniach, ale także o tym, jak lekarze próbowali ją leczyć na różne choroby, a żadne lekarstwa nie pomagały. I chociaż Boniszewska rzeczywiście była bardzo schorowaną i słabą niewiastą, to jednak przeżyła z woli Bożej aż 95 lat!

Pierwsze tzw. „badanie”, czyli przesłuchanie siostry Wandy miało miejsce w nocy z 11 na 12 kwietnia 1950 roku i trwało do rana. Przesłuchujący ją urzędnicy pytali o szczegóły dotyczące jej życia, stawiali nieprawdziwe zarzuty, bili po twarzy, kopali. Cały czas – aż do rana. Później odprowadzono ją do celi, w której okropnie cuchnęło. Tam z kolei przyszła jakaś kobieta, która kazała jej się rozebrać...

Boniszewska przeszła wiele podobnych przesłuchań w różnych więzieniach m.in. w Wilnie, na Uralu i we Włodzimierzu pod Moskwą. Jedno z nich tak wspomina:
– Został przywołany jeszcze jeden major, który nie znając mego stanu zdrowia, postąpił ze mną po zwierzęcemu. Nie pozwolił siedzieć, kazał stać, potem rugał ubliżającymi dla niewiasty słowami. Bił pod kolana, co uniemożliwiło utrzymywanie się na nogach. Dokładnie nie pamiętam, tylko wiem, że po takim badaniu kazał śledczy żołnierzowi prowadzić mnie pod rękę: – Prowadźcie ją powoli i wezwijcie lekarza, gdyż jest bardzo słaba. A do mnie zwrócił się: – Pozwalam wam jutro leżeć w celi. W kilka dni później przewieziono mnie na pl. Łukiszki (więzienie w Wilnie – przyp. red.), gdzie było kilka domów (...) i między innymi był blok 4, specjalny dla chorych – szpitalny, tam właśnie zostałam ulokowana. Chorowałam na przeróżne choroby, jak: zapalenie miedniczek nerkowych, zapalenie woreczka żółciowego, zapalenie otrzewnej (...), kilka razy na grypę z anginą, na serce, często traciłam przytomność, a w końcu w Adwencie „na chorobę, która pozostała dla lekarzy niezrozumiała” – określili ją jako „żylaki, które od czasu do czasu krwawią” (chodzi o stygmaty na rękach, nogach i na lewym boku, co pewien czas otwierające się i krwawiące – przyp. AS). Słyszałam jak powiedzieli to mojemu śledczemu, który bardzo interesował się stanem mojego zdrowia, bo musiał zakończyć moją sprawę.

Boniszewska przez jakiś czas przebywała w szpitalu, później przewieziono ją do więzienia na Uralu. Ze względu jednak na ogromne wyniszczenie organizmu, została wysłana na oddział szpitalny. Jednak i tutaj nie ominęły ją wstępne przesłuchania. Naczelnik chciał, aby była donosicielką. Boniszewska odmówiła, za co została wysłana do karceru. Tam jednak dały o sobie znać stygmaty. Siostra Wanda wspomina: – W czasie tej choroby coś powiedziałam, czego sama nie pamiętam. Wiem tylko, że ten naczelnik „opieratiwnik” został moim najlepszym obrońcą i z tego powodu usunięto go z partii i zwolniono z pracy.

Na jego miejsce przyjechał inny, bardziej ostry i grubiański w słowach, ale i ten po pewnym czasie wyjechał. Siostra tak to opisuje:
Byłam pod bardzo ścisłym nadzorem władz więziennych i niektórzy z nich przekonywali się nawet wśród sanitariuszek i pielęgniarek, nie mówiąc o lekarzach, że ich wiedza jest w pieluchach wobec tej choroby: „Diabeł wie co to za kobieta i co to za choroba, nie podejmuję się jej leczyć” – odpowiadali. Nazywali ją „choroba niespotykana, niezwykła”.

Jeden naczelnik był od przestrzegania przepisów więziennych i ten nade mną się znęcał, bił głową o ścianę: prawda, że naruszałam przepisy więzienne; rozmawiałam morsem przez wystukiwanie w ścianę i karmiłam ptactwo, sypiąc przez lufcik okruchy chleba.

Nagle w nocy drzwi się otworzyły i wszedł ten „rieżimnik” i zaczął prosić mnie o przebaczenie, że bił moją głową o ścianę i powiedział tak: „Wiecie, teraz przekonałem się, że Bóg jest, bo sumienie nie daje mi spokoju i musiałem się żegnać znakiem krzyża. Moja matka jest wierząca, ja teraz także chcę być wierzącym tak jak i wy: jeżeli was wypuszczą na wolność, to przyjedźcie do mnie, będę się wami opiekował jak rodzoną siostrą, dobrze?” Na to ja: „Bardzo pragnę, abyście odzyskali wiarę i wy, i cała wasza rodzina.”
On mówił dalej: „A wiecie, co mówiliście o Stalinie, o Berii i Abakumowie? To już wiadomo, że były to diabły...” Jednak nie dokończył tego, co miał do powiedzenia, bo go ktoś wywołał.

Później sanitariuszka powiedziała siostrze Wandzie, że go wyrzucono z partii i pracy, bo podobno powiedział, że ją bezprawnie osądzono i że Bóg naprawdę istnieje. Po śmierci Stalina napisał list do Boniszewskiej i przysłał 100 rubli na cukier.

Co ciekawe kilka dni później przyszedł inny naczelnik, by się pożegnać. Pozwolił siostrze napisać list i poprosił o modlitwę za niego oraz za jego rodzinę.

Po przyjściu kolejnego naczelnika siostra Wanda przechodziła dalsze przesłuchania. Kiedy pewnego razu nie miała siły i usiadła na podłodze, naczelnik mocno ją skopał butami w lewą pierś, gdzie zrobił się wielki guz, który natychmiast musiał być operowany. Ów naczelnik sam trafił po pewnym czasie do więzienia, a kiedy już wyszedł, napisał list do Boniszewskiej i podał swój adres, aby odpisała, czy Bóg przebaczy mu wszystkie grzechy i czy podoba Mu się jego skrucha?

Wobec licznych nawróceń naczelników po pewnym czasie wyszło zarządzenie, że żaden naczelnik nie może w pojedynkę przesłuchiwać siostry, lecz zawsze muszą mu towarzyszyć liczni świadkowie.

Mimo tego zarządzenia łaska Boża za pośrednictwem siostry Wandy dotknęła jeszcze niejednego oprawcę reżimu stalinowskiego.

Boniszewska przechodziła w więzieniu różne chwile: radości, kiedy inni się nawracali albo gdy prosili o modlitwę w swojej intencji, ale i chwile straszne: zwątpienia, ogromne cierpienia duchowe i pokusy, łącznie z myślami samobójczymi. Mimo to wszystko dzielnie zniosła, widząc w tym wolę Bożą.

Patrząc z boku znowu można powiedzieć: Przecież to wszystko było bez sensu. Dlaczego Bóg zechciał tak bardzo doświadczyć swoją wierną sługę, a nie oprawców stalinowskich?

On wiedział dlaczego, a świadczy o tym wyraźnie świadectwo nawróconych.

Oprac. Agnieszka Stelmach

Na podst. ks. J. Pryszmont: Ukryta stygmatyczka. Siostra Wanda Boniszewska, Fundacja Nasza Przyszłość, Szczecinek 2004 r.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa