Ksiądz Adolf Kolping, XIX-wieczny duszpasterz młodzieży rzemieślniczej, założyciel działającej do dzisiaj wspólnoty zwanej Dziełem Kolpinga, należy do grona błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Ojca Świętego Jana Pawła II. W trakcie uroczystej beatyfikacji 27 października 1991 roku, papież‑Polak podkreślił, że kapłan ów może być inspiracją dla działań Kościoła także dzisiaj.
Pracowita młodość
Przyszły błogosławiony przyszedł na świat 8 grudnia 1813 roku w Kerpen. Jego rodzice Anna i Piotr posiadali zaledwie dom oraz małą działkę rolną, dlatego musieli ciężko pracować, by utrzymać pięcioro dzieci.
Kolpingowie dużą wagę przywiązywali do edukacji dzieci. Adolf mógł więc rzetelnie przykładać się do nauki w szkole ludowej. Niestety, sytuacja materialna rodziny nie pozwoliła mu na kontynuowanie edukacji w gimnazjum. Rozpoczął więc naukę szewstwa w warsztacie jednego z miejscowych majstrów.
Mimo rozczarowania, z zapałem przystąpił do poznawania tajemnic zawodu i niezwykle szybko osiągnął w nim biegłość. Dzięki temu później łatwo znalazł pracę w jednym z lepszych zakładów szewskich Kolonii. Byłby może na tym poprzestał, ustatkował się i po ślubie ze swataną mu córką szefa przejął warsztat, jednak głos wewnętrzny mówił mu, że jego przeznaczeniem jest życie kapłańskie.
Droga do kapłaństwa
Warunkiem przyjęcia do seminarium było jednak ukończenie gimnazjum. Skąd jednak wziąć na to środki? Młodzieniec udał się po radę do proboszcza w rodzinnym Kerpen. Ten widać nie dowierzał sile postanowienia 22-latka, bo odesłał go z powrotem „do kopyta”. Niezłamany tym obcesowym potraktowaniem Kolping zwrócił się z kolei o pomoc do ks. Leonarda Lauffsa, duszpasterza innej nieodległej parafii, który potraktował go zupełnie inaczej: pochwalił zapał i wyszukał nauczyciela łaciny.
Wreszcie po miesiącach wytężonej pracy 24-letni czeladnik szewski zasiadł w ławie gimnazjalnej. Dzięki pracowitości nauka w katolickim pięcioletnim gimnazjum w Kolonii zajęła mu zaledwie 3,5 roku. Niewątpliwie, w zasięgu możliwości Kolpinga leżało jeszcze szybsze zdobycie świadectwa maturalnego, na przeszkodzie stanęły jednak poważne problemy zdrowotne.
Na skutek wytężonej pracy (nauka własna, liczne korepetycje) i trudnych warunków bytowych, zapadł na ciężką chorobę płuc. Szczęśliwie organizmowi udało się ją zwalczyć. Niedługo później zaraził się ospą od śmiertelnie chorego znajomego, którego pielęgnował. Na szczęście i tę chorobę przetrzymał. Pozostała mu po niej „pamiątka” w postaci blizn na twarzy.
W 1841 roku świeżo upieczony abiturient rozpoczął studia teologiczne w stolicy katolickiej Bawarii – Monachium. Tam zetknął się z wybitnymi uczonymi: Janem Józefem Görresem, Ignacym Döllingerem i Fryderykiem Windischmannem.
W połowie 1842 roku, za namową przyjaciół, nasz bohater przeniósł się na wydział teologiczny uniwersytetu w Bonn. Tam zaangażował się w walkę ze zwolennikami potępionych przez Stolicę Apostolską błędnych nauk Georga Hermesa.
Po ukończeniu ze stopniami celującymi uczelni, Kolping zdał egzamin wstępny do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Kolonii. 13 kwietnia 1845 roku, po rocznej formacji, otrzymał święcenia kapłańskie.
Wkrótce objął pierwszą placówkę. Został wikariuszem przy kościele św. Wawrzyńca w Elberfeld. Praca duszpasterska go zafascynowała. Szybko porzucił marzenia o pracy naukowej. Zorientował się, że jego dotychczasowa droga życiowa była przygotowaniem do posługi kapłańskiej w środowisku rzemieślniczym. W warsztacie mistrza Meusera w Kerpen rozpoczął drogę, która po latach uczyniła go jednym z najwybitniejszych przedstawicieli katolickiej myśli i działalności społecznej XIX stulecia.
Praca wśród czeladników
Szczególnie gwałtowny postęp techniczny i rozwój przemysłu w XIX wieku przyczynił się do powstania tzw. kwestii społecznej. W szybko rozrastających się miastach przybywało robotników, zazwyczaj nisko opłacanych, przy tym harujących po kilkanaście godzin dziennie, zagrożonych bezrobociem, często utrzymujących rodziny żyjące w trudnych warunkach materialnych. Wielkomiejska anonimowość powiązana z biedą niosła ze sobą plagę prostytucji, pijaństwa, porzucania praktyk religijnych itd. Kościół katolicki z troską spoglądał na te problemy i starał się im zaradzić.
Kryzys dotknął także rzemiosło i wywodzącą się jeszcze ze średniowiecza organizację cechową. Rozwój fabryk produkujących coraz szybciej, więcej i do tego taniej, zmniejszył zapotrzebowanie na droższe wyroby rzemiosła. Majstrowie zaczęli więc ograniczać świadczenia na rzecz czeladników, obniżać zarobki i nie wywiązywać się z obowiązku zapewnienia im mieszkania.
Ksiądz Adolf Kolping znał te problemy z własnego doświadczenia. Tym łatwiej przyszło mu w Elberfeld nawiązać kontakt ze środowiskiem rzemieślniczym. Pierwsze więzy zadzierzgnięto przy okazji starań kilku czeladników o wykonanie sztandaru na procesję św. Wawrzyńca. Potem z inicjatywy nauczyciela Jana Grzegorza Breuera sformalizowano istnienie grupy, która otrzymała nazwę Związek Czeladników. Z czasem, dzięki wytężonej pracy ks. Kolpinga, miał się on przekształcić w prężną i szeroko rozkrzewioną organizację.
Młody wikary potrafił poprzez prelekcje wygłaszane do pracującej młodzieży trafić do młodych serc. Głębokie zrozumienie cierpień chłopców‑rzemieślników, i serdeczny ton […] zapalały wkrótce i zjednywały mu serce wszystkich – pisał o nim Breuer.
W 1847 roku ks. Adolf Kolping został prezesem Związku i oddał się temu dziełu całkowicie. Pragnął na tym polu pracować nad odrodzeniem społeczeństwa chrześcijańskiego przez wychowywanie pobożnych ojców, solidnych fachowców i odpowiedzialnych obywateli.
Pełen zapału do pracy prezes Związku Czeladników już w 1849 roku przeniósł się do stolicy archidiecezji, Kolonii. Tak się złożyło, że w połowie roku wybuchła tam epidemia cholery. Ksiądz Kolping nie zważając na swe słabe zdrowie, pospieszył chorym z pomocą duchową, zaopatrując ich w sakramenty święte.
Gdy zaraza ustąpiła, z całym zaangażowaniem na nowo poświęcił się duszpasterstwu wśród robotników oraz pracom organizacyjnym w Związku. Podjął zakończone sukcesem starania o zakup siedziby. Urządzono w nim schronisko, w którym mogli zamieszkać przyjezdni rzemieślnicy. Udało się tego dokonać w 1852 roku. Z czasem podobne ośrodki powstawały w innych miastach, chroniąc młodych czeladników przed przebywaniem w nieodpowiednim towarzystwie, zapewniając im godziwe rozrywki i opiekę duchową. Świadom skali i różnorodności potrzeb, ksiądz Kolping zakładał także kasy chorych, kasy oszczędnościowe, szkoły wieczorowe i świetlice.
Co pewien czas wyjeżdżał w różne rejony Niemiec oraz za granicę. Efektem tych podróży było założenie związków młodzieży rzemieślniczej na terenie Austrii, Belgii, Szwajcarii oraz Węgier.
Należy podkreślić, że oprócz pracy organizacyjnej i kaznodziejskiej ksiądz Adolf rozwijał także działalność publicystyczną i pisarską. Również w tej dziedzinie wykazał duży talent. Z jego inicjatywy, od 1853 roku Związek wydawał własną gazetę „Rheinische Volksblätter”.
Czciciel Maryi
Ksiądz Adolf odznaczał się żarliwą miłością do Boga. To z niej wypływała miłość do bliźniego. Przez całe życie czcią otaczał także Matkę Bożą. Mieszkając jeszcze jako czeladnik w Kolonii, niemal codziennie odwiedzał kościół przy Kupferstrasse, by pomodlić się na różańcu przed obrazem Madonny. Nabożeństwo do Królowej Niebios oraz modlitwę różańcową starał się propagować wśród podopiecznych.
W Domu Ojca
Niestety z biegiem lat stan zdrowia księdza Adolfa pogarszał się. Męczyła go astma. Zmarł w Kolonii 4 grudnia w 1865 roku w wieku 52 lat. Na pogrzeb przyjechało kilkuset delegatów Związków Czeladniczych z Niemiec i innych krajów.
Kościół wspomina bł. Adolfa Kolpinga w rocznicę śmierci.
Adam Kowalik
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa