Stare opowieści
 
Niech żyje Jezus Chrystus!
Św. Wincenty a Paulo, człowiek czynu, założyciel i organizator rozlicznych dzieł miłosierdzia, napełnia otuchą i dodaje siły tym, którzy nie lękając się wszelkich niebezpieczeństw, potrafią wzbudzić głębokiego ducha wiary wszędzie tam, gdzie ich Bóg postawi. Nie wszyscy jednak w obliczu prześladowań mają odwagę, aby wytrwać i czasem zdradzają Pana Jezusa.

Jakże się cieszył, jak wzruszał, kiedy jego misjonarze donosili mu o niezwykłej pobożności i heroicznym życiu tych, którzy w swoim nędznym położeniu ukochali Jezusa Chrystusa aż do męczeństwa.

Z wszystkich krajów, w których św. Wincenty założył misje, najbardziej pociągały go obszary dzisiejszej Algierii, Tunezji i Libii, w owym czasie (XVII wiek) jęczące pod tureckim jarzmem. Jemu samemu dane było „zasmakować" w tym kielichu hańby i boleści, który był udziałem niewolników. A zostawali nimi chrześcijanie - rycerze, księża, arystokraci, schwytani na morzu przez tureckie galery, którzy sponiewierani, pokaleczeni i nadzy odsprzedawani byli kupcom. Ci z kolei nabywając za pieniądze prawo do decydowania o ich życiu i śmierci, traktowali ich w ohydny sposób. Tak np. w Tunisie i Bizercie trzymano niewolników w stajni skutych łańcuchami w brudzie, nędzy i ostatnim zaniedbaniu, raz po raz chłoszcząc, czyniąc z nich kaleki na całe życie. Zmuszano ich nie tylko do ciężkiej pracy bez chwili wytchnienia, ale za wszelką cenę nakłaniano do porzucenia wiary w Boga. Wielu tego nie wytrzymywało. Sami zadawali sobie śmiertelne rany. Ale byli też tacy, których postawa dodawała sił pozostałym. Przyjrzyjmy się pewnej historii.

W Algierze był pewien dwudziestodwuletni młodzieniec, Piotr Bourgoing, którego chciano wysłać na galery do Konstantynopola, skąd zapewne nigdy by nie powrócił. Dowiedziawszy się o tym, popadł w rozpacz. Usilnie błagał baszę, wysokiego dostojnika muzułmańskiego, aby oszczędził mu galer. Basza jednak postawił warunek, że musi się wyrzec swojej wiary i przywdziać turban, a jeśli tego nie zrobi, to z pewnością tam trafi. Przerażony młodzieniec wyrzekł się swojej wiary. Uczynił to jednak z obawy przed okrutną niewolą, jednak w duchu zachował miłość i cześć dla swej religii. Odpowiadając na zarzuty towarzyszy niedoli, którzy ganili jego postępek, mówił, że Turkiem jest tylko na zewnątrz, a w duszy pozostaje chrześcijaninem.

Jednak sumienie nie dawało mu spokoju. Przejęty głębokim żalem i widząc, że nie może naprawić swego lekkomyślnego czynu inaczej jak przez śmierć, zdecydował się raczej umrzeć, niż żyć dłużej w stanie niewierności. Zaczął też otwarcie mówić o korzyściach, jakie daje wiara chrześcijańska, a z pogardą wypowiadał się na temat islamu. Swoje słowa kierował przede wszystkim do współbraci, niewolników chrześcijańskich, ale też do niektórych Turków. Drżał jednak z przerażenia na myśl o mękach, jakie go miały niechybnie spotkać. I dodawał: „Spodziewam się przecież, że Zbawiciel dopomoże mi; umarł za mnie, sprawiedliwą więc jest rzeczą, bym ja umarł za Niego."

Następnie udał się do baszy i śmiało rzekł do niego:
- Zwiodłeś mnie, każąc mi wyrzec się mojej religii, która jest dobrą i szlachetną, a przyjąć twoją, która jest fałszywą. Oświadczam ci więc, że jestem chrześcijaninem, a na dowód, że z serca wyrzekam się twojej wiary i religii tureckiej, rzucam turban, który mi dałeś, i gardzę nim.

Wypowiedziawszy te słowa zrzucił turban na ziemię i go podeptał, a potem dodał:
- Wiem, że mnie zabijesz, lecz niewiele sobie z tego robię, gdyż jestem gotów wycierpieć wszelkie męki dla Jezusa Chrystusa, mojego Zbawcy. Odwaga młodzieńca spowodowała wściekłość baszy, skazał go natychmiast na spalenie żywcem. Zdarto z niego ubranie, na szyi zawieszono mu łańcuch i na plecy włożono wielki kocioł, w którym miano go smażyć.

Kiedy go tak prowadzono przez posiadłość baszy, odezwał się on tymi słowami do znajdujących się tam Turków, odszczepieńców i chrześcijan:
- Niech żyje Jezus Chrystus! A wiara apostolska i rzymskokatolicka niech wiecznie triumfuje! Nie ma bowiem innej wiary, w której by można się zbawić.

Powiedziawszy to poszedł na śmierć za Chrystusa. Do swoich towarzyszy zaś rzekł:
- Chociaż boję się śmierci, czuję jednak, że Bóg pozwoli mi z łaski swej znieść czekające mnie cierpienia. Zbawiciel bał się śmierci, a jednak dobrowolnie zniósł większe męki niż te, które mnie czekają. Spodziewam się, że wytrzymam je dzięki Jego dobroci i męstwu.

Niebawem przywiązano go do kotła i rozpalono silny ogień, w którym oddał duszę Bogu. Świadek tego zdarzenia, ksiądz Le Vacher, stojąc opodal, zdjął z niego ekskomunikę, w którą był popadł wcześniej i udzielił mu rozgrzeszenia.

Zdarzenie to miało miejsce około roku 1650. A dzisiaj ile podobnych historii związanych z wyrzeczeniem, a potem powrotem do dawnej wiary ma miejsce, a o których my nie wiemy? Z pewnością dzieją się one w różnych zakątkach świata, w których chrześcijanie wciąż cierpią wskutek wojen na tle religijnym czy narzucanych siłą ideologii sprzecznych z duchem Bożym.

Agnieszka Stelmach

Na podstawie: ks. biskup Bougaud: Św. Wincenty a Paulo, tłum. ks. S. Konieczny Z.M., Wyd. Ks. Misjonarzy, Kraków 1912 r.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów