Temat numeru
 
Jezus - prawdziwy Człowiek

Jezus Chrystus, który narodził się z Najświętszej Maryi Dziewicy, jest naszym Bogiem, Panem, Zbawicielem. Jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Nieczęsto jednak zastanawiamy się nad Jego człowieczeństwem. Jakie ono było? Wiemy, że nasz Pan stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Ale co to tak naprawdę oznacza? Proponuję więc, Drodzy Czytelnicy, byśmy przyjrzeli się ludzkiemu Obliczu naszego Pana, mając za przewodnika zmarłego niedawno arcybiskupa Bolonii, kard. Giacomo Biffiego i jego książkę: Jezus. Centrum kosmosu i historii

Chrystus Pan, jak świadczą o tym Ewangelie, sam siebie bardzo często określał  mianem Syna Człowieczego. I trudno nie skonstatować, że termin ten określa Człowieka jedynego w swoim rodzaju. Można rzec – Człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu – wolnego od grzechu i realizującego najgłębsze doskonałości natury ludzkiej.

 

Na przestrzeni wieków, w Kościele podkreślano prawdziwą istotę człowieczeństwa Jezusa Chrystusa: że jadł, spał, podlegał zmęczeniu, także cierpieniu, miał ludzkie uczucia… Częściej jednak Kościół podkreślał, że nasz Pan jest człowiekiem prawdziwszym od każdego z nas. On był Człowiekiem idealnie wolnym, oceniającym każdą sytuację w Prawdzie. Nawet w poczuciu strasznej krzywdy potrafił wyzwolić się od ludzkiej przecież chęci zemsty czy złorzeczenia. Modlił się za złoczyńców, którzy przybili go do Krzyża i lżyli Go. Nawet wisząc na Krzyżu, potrafił świadczyć miłość – najbliższym, Dobremu Łotrowi, a nawet mordercom. Ta postawa budzi w nas pragnienie upodobnienia się do Mistrza i naśladowania Go.


Ubiór

Jak chodził ubrany Jezus z Nazaretu? Wbrew wielu opiniom, musimy powiedzieć, że był dobrze ubrany – tak jak gorliwi Izraelici i przedstawiciele wyższych klas społecznych, którzy przestrzegali Prawa. Upominał wprawdzie faryzeuszów i uczonych w Piśmie, że z powodu próżności w nieskończoność wydłużają frędzle u swoich ubrań (por. Mt 23,5), jednakże i On je nosił, jak to możemy wywnioskować z epizodu o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok (por. Mt 9,20-22). Tunika, którą nosił, nie  miała zwykłej faktury, utkana była jako jeden kawałek bez szwów, tak że pod krzyżem żołnierze nie rozcięli jej – by jej nie pozbawiać wartości – ale rzucili o nią los.

 
Oczy i zewnętrzne piękno

Jest pewien element w wyglądzie zewnętrznym człowieka, który choć ma naturę fizyczną, jest odbiciem życia duchowego. Jest to piękno oczu. Oczy Jezusa z pewnością musiały być wyjątkowe, przenikliwe i jakby magnetyczne. Ktoś, kto je raz zobaczył, nigdy ich nie zapomniał. Tylko w ten sposób można wyjaśnić nadzwyczajną ilość wzmianek, w których Ewangeliści zwracają uwagę na spojrzenie Chrystusa.

 

W epizodzie przekazanym przez Ewangelię św. Łukasza czytamy, jak pewna nieznana wielbicielka nie potrafiła powstrzymać entuzjazmu i przerywając mowę Jezusa, ofiarowuje nam nieprzemijający znak żywej fascynacji młodym prorokiem z Nazaretu [Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś (Łk 11, 27)], który wzbudzał uznanie samą Swą obecnością i ujmującym charakterem.

 
Godność i powaga

Musimy podkreślić, że całokształt zachowania naszego Pana nacechowany był godnością i powagą. Każdy kto zwracał się do Niego, nawet jeśli była to osoba obca, robił to z szacunkiem: Panie – jak na przykład podczas spotkania z kobietą kananejską. Później mówiono do Niego Mistrzu – tak zwracali się do niego nawet przeciwnicy – np. faryzeusze czy saduceusze. 

 

Jego godność pozwalała mu być zapraszanym przez osoby najbardziej szanowane: znanych faryzeuszów, którzy niejednokrotnie gościli go na obiadach, czy – mimo zgorszenia Jego przeciwników – przez bogatych i pogardzanych celników.

 

I właśnie dlatego, że powszechnie uważany był za Mistrza, mógł oficjalnie głosić Słowo Boże w synagogach.

 

Pan Jezus wcale też nie wzbraniał się, by nazywano Go w ten zaszczytny sposób. Wręcz przeciwnie, mówił: Wy Mnie nazywacie Mistrzem (Nauczycielem), Panem i dobrze mówicie, bo Nim jestem (J 13, 13).

 
Zdrowie i witalność

W opowiadaniach ewangelicznych Jezus jawi się jako człowiek zdrowy, mocny fizycznie, odporny na zmęczenie i wszelkie trudy. Rozpoczynał dzień bardzo wcześnie: Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił (Mk 1,35). 

 

Bardzo dobrze znosił trudy działalności, która często stawała się wyczerpująca. Aż do nocy przychodziły do Niego tłumy – chorzy szukali ulgi, poszukujący Prawdy prosili o wysłuchanie. Przeciwnicy wciągali w długie dyskusje. Oczywiście, jak każdy, czuł zmęczenie o czym zaświadcza choćby fragment Ewangelii św. Jana (J 4,6).

 

Był świetnym piechurem. Jego posługa była nieustannym pielgrzymowaniem przez całą Palestynę i dalej, aż do Cezarei Filipowej i do terytorium Tyru i Sydonu. Ostatnia Jego podróż z Jerycha do Jerozolimy była pierwszorzędnym dowodem wytrzymałości.

 
Relacje społeczne

W przypadku Jezusa Chrystusa możemy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że nie miał On żadnych uprzedzeń. Adresatami Jego nauczania byli przede wszystkim pasterze, rybacy, chłopi, robotnicy rolni, ale zwracał się również do ludzi o wysokiej kulturze i poziomie intelektualnym, jakimi byli faryzeusze i uczeni w Piśmie.

 

To fakt, ludźmi uprzywilejowanymi byli dla Niego ubodzy i utrudzeni: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy umęczeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Szczególnie podkreśla fakt, że to nie przedstawiciele najwyższych warstw są uprzywilejowani w osiągnięciu tego, co się naprawdę liczy: Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (por. Mt 11,25). Nie uważa jednak za stracony czas, jaki spędził na długich rozmowach z „nauczycielem Izraela”, jakim był Nikodem.

 

Trudno jednak nie zauważyć, że Jezus posiadał także liczne kontakty z osobami majętnymi, jak choćby Józef z Arymatei czy rodzina Marii z Betanii.

 
Jasność idei

To co tak bardzo uderza w nauczaniu Zbawiciela, to niezwykła jasność idei. Wszystko jest przedstawione jednoznacznie i prosto. Ucieczki w subiektywizm, w formuły warunkowe (może, według mnie) tak częste w naszych wypowiedziach, nigdy nie występują w Jego przemówieniach. Jezus nikogo nie kokietuje, nikomu nie chce się przypodobać. Manifestuje pewność, jasność i wzniosłość Swego nauczania.

 

Nie ma w Nim nic z myśliciela oderwanego od życia. Zauważa najmniejsze rzeczy. Nie ma w Nim też nic z nadczłowieka, który uważa za niegodne zwracać się ku zdarzeniom bez znaczenia. Zbawiciel objawia się jako pełen uwagi obserwator – zainteresowany i współczujący. Świadczą o tym wszystkie przypowieści. Właśnie ta wrażliwość na zwyczajne sprawy i sztuka wprowadzania ich w najbardziej wzniosłe rozumowania, pozwalały Mu przemawiać do wszystkich bez wyjątku.
 

Absolutna wolność

Chrystus Pan objawia się jako człowiek całkowicie wolny. Nikt nie jest w stanie odsunąć Go od wypełnienia misji – ani wrogowie, ani przyjaciele. Zbawiciel posiada absolutną zdolność podejmowania szybkich decyzji, skutecznych wyborów i trzymania się stałych zasad. 

 

Jezus jest wolny także względem opinii innych. Niewiele przejmuje się złośliwymi i bezpodstawnymi sądami, jakie ludzie mogli o Nim formułować. Idzie swoją drogą, również za cenę poniżenia swej dobrej sławy: Przyszedł Syn Człowieczy, który je i pije i mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19).

Można powiedzieć, że także w stosunku do samego siebie uważa za ważne to, co mówi do innych: Biada wam, gdy wszyscy ludzie będą mówili dobrze o was (Łk 6,26).

Ta absolutna wolność i samodzielność nie wykluczała wrażliwości względem cierpienia innych. Dostrzega ból matki, która idzie na pogrzebie jedynego syna; zdaje sobie sprawę z tego, że tłum jest zgłodniały; współczuje ludziom zagubionym.

W pewnych sytuacjach nie potrafi powstrzymać świętego gniewu, zwłaszcza w mowach przeciwko ślepym na Prawdę faryzeuszom, którzy negowali prawdziwość cudów przez Niego zdziałanych.

 
Przyjaźń i miłość

Pomijając Miłość Bożą, jaką darzył całe stworzenie, Ewangelie wspominają Jego poczucie przyjaźni względem Apostołów i ludzkiej miłości względem rodziny z Betanii: Marty, Marii i Łazarza. Znana też jest Jego szczególna miłość do dzieci: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10, 13-16). Wykazywał także wielką delikatność i taktowność względem kobiet, wiele razy stając w ich obronie. Scena uratowania przed ukamienowaniem jawnogrzesznicy jest tutaj najlepszym przykładem. (por. J 8, 1-11).

 
Płacz i radość

Wyjątkowa w naszym Panu jest jego psychiczna stałość i panowanie nad sobą (zachował opanowanie nawet wtedy, gdy w mocnych słowach upominał obłudników czy wypędzał przekupniów ze świątyni). Jezus jest spokojny w czasie burzy, kiedy łodzi grozi zatonięcie. Z ogromną mocą ducha staje naprzeciw i jakby hipnotyzuje cały tłum z Nazaretu, który usiłuje go zabić (por. Łk 4, 28-30). Nie jest on jednak pozbawionym uczuć nadczłowiekiem. Potrafił się głęboko wzruszyć, jak choćby na wieść o śmierci przyjaciela, Łazarza (por. J. 11, 33-36).

 

Potrafił także śmiać się i bawić (jak choćby na weselu w Kanie Galilejskiej). Kiedy miał przed sobą ludzi zmęczonych i wyczerpanych, pocieszał ich i umacniał. Opierając się na przykładzie Jezusa, św. Paweł głosił chrześcijanom złotą regułę postępowania: Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą (Rz 12,15).

 
„Serce” i patriotyzm

„Serce” Jezusa jest Sercem Izraelity. Kocha On w sposób szczególny i uprzywilejowany swoją ziemię i swój lud; do niego czuje się posłany w pierwszym rzędzie (por. Mt 15,24). Do swego ludu i ziemi posyła też w pierwszej misji Apostołów (Mt 10, 5-6). Nie wyklucza to oczywiście konieczności głoszenia Ewangelii całemu stworzeniu.

 
Tradycjonalista

Czasami pojawiają się autorzy, którzy uważają Jezusa za rewolucjonistę politycznego lub agitatora społecznego, ale świadectwa dowodzą czegoś wręcz przeciwnego. Można wręcz nazwać Go tradycjonalistą. Jest Żydem praktykującym, zachowującym wszystkie prawne tradycje Swego narodu. Każdej soboty uczęszczał do synagogi. Każdego roku celebrował Paschę według przepisanych obrzędów. Płacił także podatek na Świątynię. Jego tradycjonalizm jest konsekwentny: zachowuje wszelkie przepisy Prawa. 

 
Podejście do pieniędzy

W odróżnieniu od tego, co czasem na ten temat pisano, Jezus nie demonizuje pieniędzy. Szanuje je i stara się uzyskać dobrą podstawę finansową dla swojej działalności. Jego malutka wspólnota ma przecież ustanowionego kasjera (por. J 12,6; 13,29) i otrzymuje pomoc finansową: Było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów, Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia (Łk 8,1-3). 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego