Zdumiał się niezwykle jeden z polskich artystów mieszkających w Rzymie, gdy w czerwcowy poranek 1861 roku w pobliżu bramy del Popolo ujrzał ubranego po krakowsku mężczyznę w sile wieku. Zaskoczony odezwał się do wędrowca: – Toś ty Polak, mój człowieku? – A jużci, Polak – padła odpowiedź. Po miłej pogawędce, artysta-malarz odprowadził pielgrzyma do siedziby zakonu zmartwychwstańców, by ubogiego rodaka nie spotkała jakaś nieprzyjemna przygoda ze strony rzymskich wydrwigroszy…
Wędrowcem tym był Feliks Boroń, mieszkaniec podkrakowskiego Kaszowa, który właśnie z rodzinnej wsi przywędrował do Wiecznego Miasta. Za sobą zostawił Ołomuniec, Wiedeń, Triest, Wenecję, Padwę, Ferrarę, Rimini, Ankonę, Loreto i Foligno. Nie licząc kilkugodzinnego rejsu statkiem z Triestu do Wenecji, a stamtąd przejazdu koleją do Padwy, całą trasę pokonał pieszo. Po drodze odwiedzał sanktuaria i kościoły.
Wieść o eskapadzie pobożnego chłopa z Polski szybko rozeszła się po Rzymie. O jego pielgrzymce pisały zagraniczne gazety. Tymczasem Boroniem zaopiekował się przełożony zmartwychwstańców, o. Hieronim Kaysiewicz.
Przez kolejne kilka tygodni Boroń zwiedzał wspaniałe rzymskie świątynie, bogatym wyposażeniem przewyższające te, które mógł widzieć dotychczas w Krakowie, Kalwarii, Częstochowie, nie wspominając już o zawilgoconym kościółku parafialnym w Liszkach.
W Wiecznym Mieście
Pierwsze kroki skierował do Bazyliki św. Piotra. Ogromne wrażenie zrobiła na nim czarna figura pierwszego papieża. Na grobie św. Piotra modlił się za Ojczyznę i wieś rodzinną, a także za wywyższenie Kościoła Bożego i wykorzenienie herezji. Zaskakuje wielkie zrozumienie nauki Kościoła przez tego prostego, niepiśmiennego chłopa, świadczące, że żył wiarą i zgłębiał Jej zasady.
W następujący sposób roztrząsał na przykład kwestię nawrócenia błędnowierców: Starsi nawet ludzie, z którymi gadałem, nie rozumieli, co to jest wykorzenienie herezji i zdawało im się, że to na tem zależy, aby heretyków wydusić albo im jaką krzywdę czynić. A mój Boże! To byłoby grzechem […], lecz o to się modlić należy, aby w nim Bóg upór przy fałszu i niewierze wykorzenił, a do jedności w jednej świętej wierze doprowadził.
W kolejne dni pobożny kaszowianin odwiedzał kościoły, w których mógł uzyskać odpusty. Był we wszystkich pięciu wielkich bazylikach. Na Lateranie przeszedł na klęczkach schody przywiezione niegdyś z domu Piłata w Jerozolimie, z kolei w Santa Maria Maggiore podziwiał obraz Matki Bożej Śnieżnej, który przypominał mu rodzimą Maryję Jasnogórską. Odwiedził także kościół św. Piotra na Górze Złotej, gdzie według tradycji Piotr został ukrzyżowany. Zwiedził Koloseum, miejsce męczeństwa wielu chrześcijan, oraz wiele innych miejsc znanych z dziejów Kościoła. Zachwycała go wspaniałość architektury Rzymu, a jeszcze bardziej silna wiara, która spowodowała, że katolicy wielu pokoleń przeznaczali ogromne sumy, by jak najwspanialej uczcić Boga.
Audiencja u Ojca Świętego
Udając się na pielgrzymkę, Boroń liczył, że zobaczy Ojca Świętego Piusa IX. Niestety, papież chorował. W końcu jednak jego marzenie się spełniło i w wigilię wspomnienia św. Piotra, Ojciec Święty pojawił się publicznie. Na pobożnym pątniku ogromne wrażenie zrobił splendor, jaki otaczał głowę Kościoła. Gdy spoglądał na niesionego w lektyce Piusa IX, poprzedzanego przez żołnierzy maszerujących wśród dźwięków trąb, ogarnął go zachwyt:
Myślałem sobie, że kiedy na ziemi taki jest triumf wielki dla namiestnika Bożego, to cóż dopiero w Niebie dziać się musi przed tronem samego Boga, gdzie wszyscy święci, chóry anielskie i duchy błogosławione chwałę Pańską głoszą.
Ku radości Feliksa Boronia, dzięki wstawiennictwu ojców zmartwychwstańców, dostąpił zaszczytu osobistej rozmowy z papieżem. Pius IX serdecznie przyjął krakowiaka i chętnie udzielił mu błogosławieństwa dla niego, rodziny, parafii i ojczyzny. Na koniec wręczył mu srebrny medalion z postacią NMP.
Warto podkreślić, że pielgrzymka Boronia nie była dla niego podróżą w nieznane. Mimo że był półanalfabetą, chętnie sięgał po dostępne we wsi książki religijne, m.in. Żywoty Świętych Piotra Skargi. Z lektury znał historię Domku w Loreto, a także sanktuarium w Genazzano, do którego udał się z Rzymu. Dzięki tej wiedzy był cenionym przewodnikiem kompanii pielgrzymkowych udających się co roku do Kalwarii czy na Jasną Górę.
Gdy po 10 tygodniach postanowił wracać, za radą papieża skorzystał z usług kolei. Dzięki temu zwiedził jeszcze Marsylię, Lyon i Paryż, wszędzie ciepło przyjmowany przez przebywających na obczyźnie rodaków. Wreszcie dojechał do Warszawy, gdzie wziął udział w pogrzebie arcybiskupa warszawskiego, Antoniego Fijałkowskiego. Odwiedził także Częstochowę, by Matce Najświętszej podziękować za opiekę w drodze. W końcu dotarł do Krakowa, skąd sąsiedzi odwieźli go do domu.
U Bożego Grobu
Szczęśliwie odbyta pielgrzymka do Rzymu, skłoniła Boronia do nowej wyprawy, tym razem do Jerozolimy. Właściwie planował ją już wcześniej, jednak pod wpływem ostrzeżeń, że to podróż bardzo niebezpieczna, udał się do Italii.
Tym razem nikt nie powstrzymywał pielgrzyma, choć czas nadal był trudny – trwało powstanie styczniowe. Otrzymawszy pieniądze na podróż od hr. Małachowskiego, w lutym udał się koleją do Wiednia, a potem do Triestu. Stamtąd austriacki statek zawiózł go do Jaffy. Dalej wędrował już pieszo. Gdy dotarł do Świętego Miasta, akurat rozpoczynał się Wielki Tydzień. Zamieszkawszy w klasztorze Bernardynów, pobożnie nawiedzał miejsca znane mu z Biblii oraz brał udział w liturgii wielkotygodniowej. Odwiedził Ogród Oliwny, sadzawkę Siloe, Bazylikę Grobu Pańskiego, Betlejem, górę Tabor, jezioro Genezaret, wreszcie Nazaret. Udał się także na górę Karmel, do klasztoru Karmelitów. Wreszcie nadszedł czas, by wracać. Pełen duchowych wrażeń udał się więc do Smyrny, skąd popłynął do Ankony. Chciał bowiem jeszcze raz w życiu zobaczyć Rzym. Po drodze wstąpił do Asyżu, by poznać miejsce, w którym żył św. Franciszek – stygmatyk i pokutnik. Podczas pobytu w Rzymie uzyskał audiencję u papieża, który go dobrze pamiętał. W końcu wrócił do kraju, żyjącego wieściami z pól bitewnych.
Tragedia na Wiśle
W rodzinnej parafii Boroń cieszył się wielkim poważaniem. Chętnie dzielił się wspomnieniami z odwiedzającymi jego dom bliższymi i dalszymi sąsiadami. Niedługo jednak trwała ta szczególna ewangelizacja. Już w 1864 roku, podczas powrotu z pielgrzymki do Kalwarii, prom, którym przeprawiał się z pątnikami przez Wisłę, zatonął. Wśród wyłowionych ofiar był nasz pielgrzym.
Na szczęście jego opowieści spisał i, ku pożytkowi dusz chłopów polskich, w formie małych książeczek opublikował znany katolicki działacz i księgarz Walery Wielogłowski.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa