Historia
 
Kościół zbudowany w jedną noc
Marcin Więckowski

W małej wsi Nowosiółki na Podkarpaciu znajduje się kościół, który na pierwszy rzut oka wygląda całkowicie zwyczajnie: wąska nawa, drewniane ściany, dach kryty brązową dachówką, wieża, sygnaturka, a obok krzyż misyjny. Dopiero po podejściu do tablicy z informacją turystyczną dowiadujemy się, że tym, co wyróżnia tę świątynię, jest jej absolutnie wyjątkowa i aż trudna do uwierzenia historia.

 

W latach 70. ubiegłego wieku rozrastająca się parafia w Hoczwi, w dekanacie Lesko archidiecezji przemyskiej, potrzebowała nowego kościoła dla swoich wiernych ze wsi Nowosiółki. W miejscowości stoi wprawdzie mała zabytkowa kaplica, ale w środku zmieści się nie więcej, jak kilka osób. Dlatego proboszcz parafii pw. św. Anny w Hoczwi, ks. Jan Jakubowski, podejmował intensywne wysiłki na rzecz budowy kościoła filialnego.


Rządząca wtedy Polską komunistyczna władza konsekwentnie odrzucała jednak wszystkie składane wnioski o pozwolenie na budowę. W pewnym momencie pojawiła się nawet propozycja przeniesienia do wsi jednej z opuszczonych cerkwi greckokatolickich, których pełno było na tamtych terenach po wysiedleniach przeprowadzonych w ramach Akcji „Wisła”. Gdy nawet ten pomysł spotkał się z odmową, ks. Jakubowski zrozumiał, że nie ma innego wyjścia, jak wybudować kościół na własną rękę, bez zezwolenia.


Katolicka konspiracja


W celu dokonania dzieła budowy upragnionej świątyni proboszcz z Hoczwi zawiązał z grupą zaufanych parafian prawdziwą konspirację przypominającą czasy II wojny światowej. Na tajnym spotkaniu na początku 1975 roku uzgodniono, że kościół powstanie na prywatnej działce, położonej zaledwie 30 metrów od drogi krajowej. Aby ukryć to niesamowite przedsięwzięcie, wokół planowanego miejsca budowy wiosną zasadzono kukurydzę. Jak miało się później okazać, ponad metrowe łodygi i duże liście tej rośliny sprawdziły się znakomicie w tej roli, znacznie lepiej niż dużo niższe i mniej gęste zboże.


Uzgodniono, że budynek sakralny powstanie w częściach. Przez blisko pół roku w prywatnych szopach, piwnicach i garażach parafianie gromadzili materiały budowlane. Następnie konstruowano z nich elementy ścian, zbijano ramy okien i ławki. Jednocześnie ks. Jakubowski kompletował niezbędne wyposażenie liturgiczne, a także potajemnie uzgodnił całą operację z ówczesnym metropolitą przemyskim, arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem, od którego otrzymał błogosławieństwo. Akcja była utrzymywana w całkowitej tajemnicy – gdyby plany proboszcza i mieszkańców się wydały, zaangażowanym w nielegalną budowę groziły poważne kary, z więzieniem włącznie.


Wydaje się, że do władz dotarły jednak jakieś informacje o tym, co „knują” ludzie w Nowosiółkach, ale bez szczegółów. Miejscowy milicjant, który codziennie rano i wieczorem patrolował okolicę, przejeżdżając na służbowym motocyklu, starannie obserwował wieś w poszukiwaniu śladów nowej budowy, lecz do głowy mu nie przyszło, że może ona kryć się w tej bujnej kukurydzy tuż przy drodze. Kiedy wszystko było już gotowe, ksiądz proboszcz podjął decyzję o wykopaniu fundamentów 30 lipca, po parafialnym odpuście we wspomnienie liturgiczne św. Anny, a termin budowy wyznaczył na noc z 2 na 3 sierpnia 1975 roku.


Błyskawiczna budowa


Wieczorem 2 sierpnia dociekliwy milicjant ponownie skontrolował całą wieś i wrócił do domu, nie zauważywszy niczego wyjątkowego. Chwilę później z całej wsi zaczęły nadciągać grupy ludzi niosących narzędzia oraz elementy konstrukcji kościoła. Za oświetlenie placu budowy służyły tylko ręczne latarki. Akcję osłaniały stojące na drodze czujki, które w chwili zbliżania się – rzadkich jeszcze w tamtych czasach – samochodów, dawały znać głównej grupie, a wtedy na moment cała budowa zamierała w ciszy i mroku.


Aż trudno uwierzyć, że w takich warunkach udało się w ciągu niespełna ośmiu godzin wybudować kościół! Wykonane metodą chałupniczą części budowli sprawnie łączono ze sobą, a kościół dosłownie rósł w oczach. Po zakończeniu prac mieszkańcy jak gdyby nigdy nic rozeszli się do domów. Przejeżdżający drogą po godzinie 7.00 rano 3 sierpnia milicjant omal nie rozbił się na motocyklu i przecierał oczy ze zdumienia, kiedy zobaczył za polem kukurydzy nowy, drewniany kościół, którego jeszcze poprzedniego wieczora tam nie było!

Dwie godziny później do Nowosiółek zjechało pół komisariatu Milicji Obywatelskiej z Leska, żeby zbadać „samowolę budowlaną”, ale już nikt we wsi się ich nie bał. Mało tego, o godz. 11.00 ks. Jakubowski na oczach milicjantów odprawił w nowym kościele uroczystą sumę, a ok. 15.00 pojawił się tam biskup pomocniczy Tadeusz Błaszkiewicz, odpowiednio wcześnie poinformowany o całym planie, aby dokonać konsekracji świątyni, nadając jej wezwanie św. Józefa. W ten sposób władze zostały postawione przed faktem dokonanym. Kościół stał i nic już nie dało się z tym zrobić…


„Ludowa” władza przeciwko ludowi


Prowadzona wbrew zakazom komunistycznych władz budowa kościoła zakończyła się powodzeniem. Nie obeszło się wszakże bez represji. Wielu mieszkańców zaangażowanych w dzieło budowy nękano wielokrotnymi, trwającymi całe godziny przesłuchaniami, a ostatecznie siedem osób zasiadło na ławie oskarżonych. Zasądzono wobec nich grzywny o łącznej wartości przekraczającej 300 tysięcy złotych. Na szczęście wiejska solidarność i gotowość do czynu zagrały po raz kolejny – na spłatę kar złożyły się praktycznie całe Nowosiółki i okoliczne wsie. Co więcej, bariera strachu opadła już do tego stopnia, że jeszcze jesienią 1975 roku, już w pełni jawnie, wybudowano drogę dojazdową do nowej świątyni i wykonano posadzkę.


Niesamowitości tej historii dodaje fakt, że w czasie późniejszych oględzin architektonicznych okazało się, iż postawiony bez nadzoru budowlanego, „domowymi” wręcz sposobami kościół nie wymaga szczególnych poprawek ani zmian konstrukcyjnych. Po upadku komunizmu, w latach 90. dobudowano do niego wieżę, a także umieszczono za ołtarzem wyjątkową polichromię autorstwa miejscowego artysty, Edwarda Osieckiego, przedstawiającą rosnącą kukurydzę – w nawiązaniu do sposobu, w jaki świątynia powstała.


Historia kościoła zbudowanego w jedną noc pozostaje przepięknym świadectwem ludzkiej odwagi, przywiązania do wiary i buntu przeciwko władzy łamiącej prawo Boże, ale też roztropności i cierpliwości. Aż trudno uwierzyć, że tak szeroko zakrojoną akcję, w którą zaangażowanych było łącznie ponad 500 osób, udało się utrzymać do końca w niemal całkowitej tajemnicy. Niech postawa katolików z Nowosiółek będzie także pięknym wyrazem „głodu kościoła”. Wzbudzajmy i w sobie to pragnienie Domu Bożego, przebywania w nim i korzystania z duchowych dobrodziejstw, których kiedyś tak ludziom brakowało!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa