Drodzy Przyjaciele,
Zazwyczaj pamiętamy o tym, aby nie zrobić sobie jakiejś krzywdy i dbamy o nasze ciała, przy każdej okazji życząc sobie dużo zdrowia przede wszystkim. Gdy chodzi o nasze życie duchowe, to już różnie z tym bywa, o czym świadczą najlepiej nasze rachunki sumienia, mimo to nasza obecność w kościele i przystępowanie do sakramentów są dowodem jakieś troski o nasze dusze.
Jak się jednak przedstawia sprawa troski o naszych bliźnich? Od czasu do czasu, przy różnych okazjach dajemy pewnie ofiary dla biednych i potrzebujących, zazwyczaj zresztą anonimowych, o których nic, albo prawie nic, nie wiemy. Przekazujemy datki na tę, czy inną organizację, w słusznym często poczuciu, że zrobiliśmy coś dla bliźnich. Gdy jednak przyjrzeć się naszym wsiom i miastom, z łatwością dostrzeżemy, ile pośród nas osób żyjących w nędzy i to nie tylko tej materialnej, ale tej o wiele gorszej, bo w nędzy duchowej. Ile wśród nas obojętności wobec bliższej i dalszej rodziny, kogoś kto ma poważne problemy materialne albo co gorsza duchowe i żyje w grzechu?
A nasi sąsiedzi, czy zwracamy uwagę na to, że może właśnie potrzebują naszej pomocy? Być może któraś z osób z naszego bliższego czy dalszego otoczenia jest w tym momencie w bliskim zagrożeniu życia, a daleko jej do sakramentalnego pojednania się z Panem Bogiem? A nawet jeśli w tym momencie nie jest bliska śmierci, przecież nikt z nas nie wie, co przyniesie każda nowa chwila i czy za moment nie trzeba będzie stanąć przed Sędzią Sprawiedliwym? Czy te znane nam osoby zdołają uratować swoje dusze? Ktoś może powiedzieć: Ale to przecież dorośli ludzie, powinni sami się o to zatroszczyć, czy mną się ktoś przejmuje, ja robię swoje i dbam o swoje i przed Panem Bogiem zdam z tego rachunek. O nie, tak nie jest! Pan Jezus wielokrotnie nas przestrzega, że zdamy rachunek z tego, ilu duszom na naszej drodze życia pomogliśmy do zbawienia, a ile przez grzech, brak modlitwy, zaniedbanie, lekkomyślność czy lenistwo nie doświadczyło naszej pomocy przez konkretny czyn, napomnienia, modlitwy i trafiło do piekła.
W Starym Testamencie w Księdze proroka Ezechiela Pan Bóg mówi do nas: Jeśli do występnego powiem: »Występny musi umrzeć«, a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi, to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę. W Kościele Świętym o tych obowiązkach względem bliźnich przypominają nam katechizmowe „Uczynki miłosierdzia co do duszy i co do ciała”. Nie umywajmy zatem rąk, gdy ktoś z naszych bliskich, krewnych, znajomych lub sąsiadów potrzebuje naszej pomocy, ale pamiętajmy, że każdy z nas jest posłany, aby pomagać duszy i ciału, bo w przeciwnym razie będziemy winni grzechu zaniedbania i śmierci grzesznika.
W Jezusie i Maryi
Sławomir Skiba,
redaktor naczelny