Drodzy Przyjaciele,
Sytuacja w Polsce AD 2010 nie napawa optymizmem... Tzw. politycy laiccy chcą usuwać symbole chrześcijańskie z przestrzeni publicznej. Według zapowiedzi, pierwszymi ofiarami tych nowych (nie)porządków padną: szkolna katecheza i krzyże w budynkach publicznych. Antychrześcijańskie ekscesy nabrały intensywności w kontekście wydarzeń pod „krzyżem smoleńskim” na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Przeczytałem w jednym z dzienników taką opinię publicysty, dość powszechną w kręgach ludzi „nowoczesnych”: doniosła dla przyszłości jest dokonująca się pod tym krzyżem kompromitacja zaprzeszłego modelu katolicyzmu polegającego na obstawianiu się „świętościami”, odprawianiu obrzędów, klepaniu modlitw, a przy tym pielęgnowaniu złości, a nawet nienawiści w sercu. Znamienna to opinia osób, które – jeśli już – to zaakceptowałyby co najwyżej „katolicyzm bezobjawowy” – bez dogmatów, „klepania modlitw”, „odprawiania obrzędów”. I bez wiary... Oddać pole przeciwnikom Krzyża w przestrzeni publicznej, pozwolić na aborcję, eutanazję, antykoncepcję, swobodę seksualną; tolerować związki homoseksualne, wyrzucić krzyże ze szkół, szpitali i innych miejsc publicznych, nie mówić o swojej wierze, o Bogu, o Chrystusie... Oto nowe przykazania „katolika bezobjawowego”.
Tak ukształtowany „katolik” z pewnością jest ideałem dla wrogów chrześcijaństwa. Na pewno nie będzie reagował na bluźniercze profanacje w stylu: pluszowa kaczka przytwierdzona do krzyża, jak ostatnio miało to miejsce przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Taki „katolik” tylko wzruszy ramionami na skandal w Przemyślu, gdzie w akcie profanacji „nieznani sprawcy” ścięli dwa krzyże. Tak uformowanemu „katolikowi” będą przeszkadzały przydrożne krzyże upamiętniające ofiary wypadków jako „rozpraszające uwagę”, nie rozproszy jednak jego uwagi przydrożny potężny bilbord z roznegliżowaną modelką albo wypacykowanym osobnikiem bez właściwości i... płci.
Taki pozbawiony już „złości, a nawet nienawiści” tolerancyjny „katolik” nie zareaguje, kiedy nasza Matka Kościół będzie bezpardonowo atakowana. Ze swoiście pojętą miłością jednak będzie wyśmiewał i opluwał „dewotki klepiące Różaniec”, słuchaczy Radia Maryja czy po prostu ludzi szczerze wierzących, choć – jak każdy – niepozbawionych wad.
I dlatego strzeżmy się wilków w owczych skórach, które chcą nas zwieść, a później zagryźć. Strzeżmy się nie tylko wrogów Kościoła, ale też letnich „katolików bezobjawowych”. Módlmy się o łaskę wiary dla nich.