Drodzy Przyjaciele.
Wiosna w pełni. W jednej z podtarnowskich miejscowości przed przydrożną kapliczką gromadzą się wierni, odmawiający Litanię Loretańską. Wokół majowa sceneria jak z bajki – kwitnące jabłonie, piękne kwiaty, świeża zieleń. Aura sprzyjająca kontemplacji. Tak, na wsi niemal namacalnie czuje się obecność Boga. Tym bardziej szkoda, że ta wieś chce tak bardzo dogonić miasto akurat w tych aspektach, które chwały jej nie przyniosą, a których przejawem są: złe jedzenie, kult telewizji i promocyjnych – najczęściej niedzielnych – zakupów w hipermarketach – tych nowych „świątyniach”, które u wielu powodują dreszcz emocji. A żywa wiara, która cechowała mieszkańców wiosek i małych miasteczek, niestety, powoli zamiera. Zawrotne tempo życia, tak charakterystyczne dla wielkich miast, nie sprzyja głębszemu zastanowieniu się nad wiarą, sensem życia, wiecznością… Stajemy się przez to łatwym łupem dla wrogów naszej religii, którzy – jakby na to nie patrzeć – są w swej antykatolickiej zajadłości wyjątkowo gorący i skrupulatni. Zatem w starciu z „letnimi”, nijakimi katolikami będą górą. Wykorzystają ich brak wiedzy, słabą wiarę i minimalne przywiązanie do Kościoła. Dlatego każdy katolik powinien sobie ciągle zadawać pytanie, czy wierzy i kocha Kościół? Czy ufa Jego nauce? A jeśli ma wątpliwości, to jaką przyjmuje postawę – zaufania czy odrzucenia?
Przyznam, że przez dłuższy czas nie rozumiałem nauki Kościoła o odpustach. Przyjmowałem ją jednak, bo wierzyłem, że to Kościół ma rację, a nie ja. Ufałem też, że Pan Bóg w odpowiednim czasie da mi łaskę zrozumienia tej nauki. I stało się. W kościele na krakowskim Salwatorze usłyszałem piękne kazanie o odpustach, które starło w pył moje wcześniejsze wątpliwości. Zadziałała tutaj stara zasada św. Augustyna: Uwierz, abyś zrozumiał. Wiara otwiera bowiem drogę do Prawdy.
Szatan chce odciągnąć dusze od Kościoła. Zrobi wszystko, by swój cel osiągnąć, a że przewyższa nas inteligencją, więc może nam wmówić – za pośrednictwem swych sług – każdą bzdurę. Czasem pod płaszczykiem troski o naszą „wolność”, innym razem ukazując nam prawdziwe lub urojone dawne przewiny „ludzi Kościoła”, by osłabić nasz związek emocjonalny z Mistycznym Ciałem Chrystusa. Pamiętajmy wtedy o słowach Zbawiciela: Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie! (Mt 10, 24-26)
Wzmacniajmy naszą wiarę i wiedzę o Kościele, którego jesteśmy członkami. Prowadźmy życie sakramentalne. To jest zdrowie i życie naszych dusz.
Bardzo Wam dziękuję, Drodzy Przyjaciele, za nadesłane życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych. Dziękuję też za wszystkie listy z cennymi uwagami czy też listy krytyczne. Wasza korespondencja dopinguje nas do wytężonej pracy.
Pozdrawiam Was serdecznie i proszę o modlitwę w intencji naszej redakcji.