Święte wzory
 
Św. Romuald - patriarcha pustelników

Był w swoim czasie jedną z bardziej znaczących postaci w Kościele. Choć prowadził życie ukryte w Chrystusie, wywarł na reformę duchowieństwa przełomu X i XI wieku wielki wpływ, przywracając dyscyplinę, karność, ducha głębokiej modlitwy, pokuty i kontemplacji. Wszystko w myśl benedyktyńskiej zasady „Módl się i pracuj"!
Św. Romuald, ten wielki patriarcha mnichów-eremitów (pustelników), także w Polsce ma do dziś swoich naśladowców. Tutaj bowiem na podkrakowskich Bielanach i w Bieniszewie koło Konina można spotkać eremy jego uczniów - kamedułów.


Imię Romuald wywodzi się z języka starogermańskiego, od słów hrom (sława) i waltan (panować, rządzić). Oznacza ono tego, który zdobywa sławę jako dobry władca. Wbrew pozorom to imię pasuje do drogi, jaką obrał św. Romuald. Stał się sławny jako mnich, jako patriarcha pustelników, jako człowiek niezwykłej ascezy, modlitwy i kontemplacji. Jako założyciel zakonu, nauczyciel surowego życia pustelniczego i jako człowiek z wielkim autorytetem może też uchodzić dla swoich naśladowców za władcę.
Św. Romuald pragnął tylko jednego - opuścić wszystko dla Chrystusa i służyć Jemu. Zmierzał do Ideału poprzez pustelnicze, pełne wyrzeczeń życie.

Beztroska młodość

Urodził się w Rawennie najprawdopodobniej w 954 roku. Pierwsze dwadzieścia lat życia upłynęło mu na zabawach i we względnej beztrosce - Romuald należał do „złotej" młodzieży, wywodzącej się z zamożnej szlachty. Mimo to, od młodości miał też zamiłowanie do miejsc ustronnych, w których mógł „pogrążać się w Bogu". Jak pisze św. Piotr Damiani, biograf św. Romualda: „w młodości nękały go skłonności do grzechu cielesnego, nałogu, który gnębi młodych, a zwłaszcza bogatych. Robił ustawiczne wysiłki, aby podnieść się z grzechu i obiecywał sobie dokonać czegoś bardzo wielkiego. Jeśli czasem polował i napotykał na jakiś piękny, lesisty zakątek, natychmiast zapalał się pragnieniem życia pustelniczego i mówił: "

Surowa praktyka

Św. Romuald po wstrząsie, który wywołał w nim tragiczny pojedynek ojca z kuzynem, którego efektem była śmierć tego ostatniego, postanowił odkupić zbrodnię rodzica. Odprawił 40-dniowy post w benedyktyńskim opactwie w Classe, gdzie przyjął habit z rąk arcybiskupa Rawenny Onesto. Miał wtedy 20 lat. Romuald został następnie opatem tego klasztoru, by potem, zapragnąwszy życia doskonalszego, opuścić wspólnotę i wieść życie odosobnione pod kierunkiem surowego pustelnika Maryna. Pod jego kierownictwem duchowym św. Romuald oddał się radykalnej ascezie. Nic dziwnego, jego mistrz był człowiekiem niesłychanie twardym i wymagającym. Za każdy popełniony błąd w śpiewaniu psalmów, Maryn uderzał Romualda prętem w ucho. U Maryna nasz święty ćwiczył się w posłuszeństwie, pokorze i ascezie. To była prawdziwa szkoła życia duchowego.
Do Maryna przyłączali się później inni, zafascynowani tak radykalnym podejściem do wiary i ascezy. Wśród nich znalazł się m.in. Piotr Orseolo. To z nim w 978 roku Romuald udał się do Katalonii, gdzie znalazł schronienie w zreformowanym przez opata Gweryna klasztorze Cuxa. Oprócz zaprawiania się w życiu ascetycznym, Romuald oddał się studiowaniu pism ojców pustyni. Tam właśnie zrodziła się jego koncepcja życia pustelniczego, które jednak miało opierać się na wspólnocie z przełożonym. Tę koncepcję poprzedził sen, w którym Romuald widział drabinę, po której jego synowie duchowi w białych habitach zmierzają do nieba. To właśnie widzenie senne miało być dla Romualda zachętą, by na Zachodzie wskrzesić życie pustelnicze, połączone z życiem wspólnotowym.
W roku 987 wrócił do Italii i zaczął wprowadzać swój pomysł w życie. Ten styl życia pobudzał gorliwość innych. Garnęli się do niego szukający Boga. Przychodzili po poradę możni. Do tych ostatnich przyłączył się też cesarz Otton III.
Romuald cieszył się coraz większą sławą. Liczba uczniów rosła. Tak powstał erem, który stał się macierzystym dla kamedułów od nazwy miejsca podarowanego świętemu przez hrabiego Maldoli (Campo di Maldoli) w Apeninach na terenie Toskanii.
Niebawem Romuald wysłał swych naśladowców do naszej ojczyzny (Pięciu Braci Męczenników), z której królem, Bolesławem Chrobrym, żył w przyjaźni. Do dziś słynący z jednej z najostrzejszych reguł kameduli są obecni na polskiej ziemi. Żyją w swych domkach - eremach samotnie, gromadząc się tylko kilka razy w kościele na wspólne modlitwy.

Żyj w swej celi jako w raju"

Romuald praktykował w stopniu najwyższym modlitwę, surowe posty, biczowanie. Nosił włosiennicę. Samotność eremity była dla niego środkiem do przezwyciężenia pychy oraz była pomocą w oderwaniu od świata.
Wstępując do klasztoru nie przypuszczał zapewne, że swe beztroskie 20-letnie życie okupi pokutą do końca swych dni, a Kościół zyska wielkiego świętego. Romuald stał się znaczącą postacią wśród tych XI-wiecznych mnichów, którzy pragnęli zreformować ówczesne życie klasztorne, nadając mu bardziej eremicki pustelniczy charakter.
W obcowaniu „sam na sam z Bogiem i dla Boga samego" doznał wielkiego szczęścia i pragnął tym szczęściem obdarzyć cały świat. Św. Piotr Damiani pisał iż „zdawało się, że cały świat chciał przemienić w jeden erem, a wszystkich ludzi uczynić zakonnikami".
Św. Romuald zawsze mówił swym uczniom: "Żyj w swej celi jako w raju". Nic poza Bogiem nie mogło rozpraszać eremity, tylko wtedy bowiem pustelnictwo ma sens!

Nienawidził szatana i grzechu

Romuald, choć prowadzący bardzo surowe życie, był bardzo wyrozumiały dla skruszonych grzeszników. Nigdy nie szukał swojej chwały, a równocześnie był - można rzec przewrotnie - „człowiekiem pełnym nienawiści". Istotnie, Romuald nienawidził szatana i grzechu w sposób radykalny. Często atakowany przez demona, tak fizycznie, jak i poprzez podszepty, oto jak odnosił się do diabła: „Dokąd bydlaku? Co cię nosi po pustelni, wyrzutku z nieba? Wynoś się psie nieczysty! Zniknij, jadowita żmijo!". Tymi słowami okazywał, że zawsze prowadzi wojnę ze złymi duchami i uzbrojony w wiarę, bez przerwy stawiał czoła zaczepiającym go nieprzyjaciołom.

Święty okrutnik"

Święty Romuald zasłużył na miano "świętego okrutnika". Kiedy jego ojciec Sergiusz, pociągnięty przez syna do życia eremickiego, nie mogąc wytrzymać pokutniczego życia, zwierzył się Romualdowi, że chce opuścić klasztor, ten, jak pisze św. Piotr Damiani: "mocno zakleszczył nogi w drewnianą kłodę, następnie spętał go łańcuchami i obił twardymi kijami. Tak, dzięki Bogu-uzdrowicielowi opanował przy pomocy surowej pobożności jego buntujące się ciało, a duszę przywrócił do zdrowia". Ojciec szybko docenił troskę syna o jego zbawienie wieczne.

Narodziny dla nieba

Św. Romuald opuścił ziemię dla nieba 19 czerwca 1027 roku w Val di Castro. I ten dzień jest obchodzony jako jego wspomnienie. W 1072 r. papież Aleksander II zatwierdził zakon kamedułów, a w 1595 r. Klemens VIII zezwolił na publiczny kult świętego Romualda.


Bogusław Bajor



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów