Żył w czasach rozdarcia religijnego Europy po wystąpieniu Lutra. Za jego życia wybuchła wojna trzydziestoletnia, której stał się ofiarą. Gorliwy kapłan, gorący kaznodzieja. Asceta w życiu codziennym, praktykujący cnotę milczenia. Jednocześnie bardzo energiczny i ruchliwy duszpasterz. Posądzony o zdradę. Męczennik, potwierdzający swoją świętość niezliczonymi cudami, jakie wyprosił dla tych, którzy się do niego uciekają z prośbą o wstawiennictwo u Boga. To święty Moraw – Jan Sarkander, którego wspomnienie liturgiczne obchodzimy 30 maja.
Św. Jan Sarkander urodził się 20 grudnia 1576 roku w Skoczowie. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny szlacheckiej – Grzegorza Macieja i Heleny z Góreckich. Po śmierci ojca w 1589 r. jego rodzina przeprowadziła się do Przybora na Morawach, gdzie chodził do szkoły parafialnej. Później nauki humanistyczne pobierał w kolegium jezuickim w Ołomuńcu. Już wtedy dał się poznać jako uczeń zdolny i bardzo pracowity. Później w tym mieście rozpoczął studia na Akademii Jezuitów kończąc je w Pradze doktoratem (1600 r.). Doktorat z filozofii uzyskał na uniwersytecie w Pradze, a z teologii w Grazu (1608 r.). Tam także w 1609 roku przyjął święcenia kapłańskie. Po powrocie do rodzinnej diecezji ołomunieckiej został wikarym. Prowadził pracę duszpasterską w Opawie, Chorwacie, Nowym Mieście, Unczowie i Boskowicach, w szczególnie trudnych warunkach zmagań katolicyzmu z luteranizmem i husytyzmem. Jego gorliwość sprowadzała na łono kościoła licznych innowierców. W 1616 roku został proboszczem w opanowanym przez protestantów Holeszowie. Protektora i obrońcę znalazł w ówczesnym namiestniku Moraw Władysławie Popielu Lobkovicu. Kiedy wybuchła wojna trzydziestoletnia namówiony przez parafian opuścił Holeszów. Udał się z pielgrzymką do Częstochowy, a później przez pewien czas przebywał w Rybniku i Krakowie. Z racji tego, że nie przyjęto jego rezygnacji z probostwa, powrócił do Holeszowa...
Zwierciadło cnót wszelkich
Jak pisał o św. Janie Sarkandrze w wierszowanej biografii Bohumir Hynek Bilovsky: Z rzadka tylko jadał – wierny sługa Boży – proste szaty wkładał – uczeń Chrystusowy – zwierciadło cnót wszelkich – świętej pobożności – potem zaś męczennik. A w innym miejscu podkreślał, że Jako ta owieczka – nieustannie milczał.
Św. Jan Sarkander umiał w piękny sposób łączyć pokorę z gorącym upominaniem się o prawa Kościoła i katolików. Napominał błądzących, pocieszał smutnych, cierpiących i płaczących. Pomagał potrzebującym. Nade wszystko był niezwykle gorący w wyznawaniu i obronie wiary katolickiej. Aż do męczeństwa. W końcu święty kapłan oddał duszę Bogu sięgając po palmę męczeństwa...
Oskarżony o zdradę
... Tak się złożyło, że po powrocie św. Jana Sarkandra do Holeszowa, sytuacja polityczna bardzo się skomplikowała. Cesarz zwrócił się do króla Zygmunta III Wazy, by przysłał mu pomoc wojskową w walce z protestantami. Król wysłał mu w odpowiedzi 4000 „lisowczyków” – jazdy konnej pod dowództwem Aleksandra Lisowskiego. Niestety „lisowczycy” traktowali tę wyprawę jako okazję do wielu skandalicznych nadużyć. Kiedy znaleźli się na Morawach, zaczęli palić i rabować miasta i wsie. W końcu w lutym 1620 roku dotarli w pobliże Holeszowa. Wrogowie księdza Sarkandra zaczęli rozgłaszać, że to on sprowadził „lisowczyków”. Nawet wtedy, gdy nasz święty postanowił wyjść naprzeciw rozjuszonym „lisowczykom” w procesji z Najświętszym Sakramentem i – de facto – zatrzymując ich, protestanci oskarżyli go o zdradę, a jego niedawna pielgrzymka do Częstochowy została potraktowana jako zakamuflowana wyprawa w celu sprowadzenia obcych wojsk.
Początkowo więc musiał się ukrywać w tovaczowskim zamku, ale zdradzony, uciekł do lasu, gdzie go pojmano i odwieziono przed sąd w Ołomuńcu.
Procesowi sądowemu przewodniczył hetman Żerocin, który objął funkcję namiestnika Moraw po Lobkovicu. W wulgarny sposób starano się wtedy wymusić na proboszczu Holeszowa przyznanie się do zdrady stanu. Chciano w ten sposób znaleźć pretekst do bardziej masowych prześladowań katolików. Święty jednak nie przyznał się do winy, co wzmogło tortury. Jego ciało wielokrotnie naciągano na tzw. skrzypiec – drewnianą konstrukcję z kołem, przy którego nieznacznym obrocie pękały ścięgna, a kości wychodziły ze stawów.
Św. Jan jednak i to zniósł, nie przyznając się do zarzucanych mu czynów. Wtedy oprawcy zaczęli przypalać mu boki pochodniami, a głowę ściskać żelazną obręczą. Na darmo, żołnierz Chrystusowy milczał...
W obronie tajemnicy spowiedzi
Po czwartym przesłuchaniu – 17 lutego 1620 roku – sędzia Benesz Prażma zapytał go wprost: – Jak to możliwe, że nie wiedziałeś o przygotowywanym spisku? Czy nie powiedział ci o tym twój pan Lobkovic podczas spowiedzi? Ksiądz Sarkander dał wtedy świadectwo swej wiary i nawet w obliczu straszliwych tortur nie złamał tajemnicy spowiedzi. Sędziemu zaś odpowiedział: – Co się tyczy tajemnicy spowiedzi, to choćby mi w niej co takiego wyjawiono, to o tym już nic nie wiem, ani wiedzieć nie chcę, ani śmiem o tym myśleć i pamiętać, a to z powodu świętej i nienaruszalnej pieczęci tego Boskiego Sakramentu. Dlatego też choćbym nawet wiedział, że mnie w kawałki porąbiecie i najwymyślniejszymi mękami zabijecie i w popiół obrócicie, wolałbym przecież to wszystko z łaską Bożą znieść, aniżeli zgrzeszyć na moment przeciwko tej tajemnicy.
Później musiał znieść inną jeszcze torturę. Gdy modlił się w celi o wytrwałość, odwagę i cierpliwość, wzywając imion Jezusa, Maryi i Anny, oprawcy posądzili go o uprawianie czarów. Postanowili więc, że trzeba je „zneutralizować”. Toteż kat ogolił go, obciął mu włosy, wąsy, paznokcie u rąk i nóg, a potem wszystko spalił na popiół, który następnie zmieszał z wodą i dał Janowi do wypicia. Później został zdjęty ze skrzypca i nieprzytomny wrzucony do celi. Dogorywał tam na słomie przez miesiąc. Ciągle się modlił i odmawiał brewiarz. Aż w końcu 17 marca 1620 roku oddał duszę Panu. Miał 43 lata, z czego w kapłaństwie przeżył 11 lat.
Doczesne szczątki proboszcza z Holeszowa złożono najpierw w kościele Najświętszej Maryi Panny w Ołomuńcu w kaplicy św. Wawrzyńca. Do grobu męczennika zaczęły napływać pielgrzymki, zwłaszcza po klęsce, jaką zadały husytom i protestantom wojska cesarskie pod Białą Górą (8 listopada 1620 roku).
Grób męczennika nawiedzili m.in. Jan III Sobieski, cesarz Karol VI i Franciszek I oraz cesarzowa Maria Teresa. Z chwilą rozpoczęcia procesu przy grobie złożonych było już ponad 1200 wotów. Po zburzeniu kościoła NMP relikwie przeniesiono do kościoła św. Michała Archanioła.
Beatyfikowany przez papieża bł. Piusa IX w 1860 roku. Kanonizowany 22 maja 1995 roku przez Jana Pawła II. Oprócz Moraw szczególnym kultem cieszy się św. Jan Sarkander na Śląsku, a zwłaszcza w diecezji bielsko-żywieckiej, w obrębie której leży jego rodzinne miasto Skoczów.
Bogusław Bajor
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa