Święte wzory
 
Alojzy od Jezusa i papieża
Adam Kowalik

Od najmłodszych lat nie znosił lenistwa i gnuśności. Niezwykle aktywny wychowawca młodzieży, obrońca i dobroczyńca biednych. Choć zafascynowany osobą i działalnością św. Jana Bosco, nie realizował swojego powołania u salezjanów, lecz w założonych przez siebie wspólnotach. Św. Alojzy Orione chciał wszystko odnowić w Chrystusie…

Przyszły opiekun młodzieży i dobroczyńca biednych Alojzy Orione przyszedł na świat 23 czerwca 1872 r. w ubogiej rodzinie, we wsi Pontecurone (północno-zachodnie Włochy). Wielki wpływ na wychowanie chłopca wywarła matka Karolina – kobieta pracowita i pobożna. Poniekąd zastępowała Alojzemu oraz jego braciom ojca Wiktora, który całymi miesiącami przebywał poza domem, pracując jako brukarz.

Błogosławię surowość mojej matki

Mały Alojzy był dzieckiem energicznym, pełnym pomysłów. Raz zgorszony nieróbstwem niektórych mieszkańców Pontecurone, całymi godzinami przesiadujących przed barem, postanowił dać im nauczkę. Przebiegł obok nich, wlokąc za sobą wielką gałąź i wzbijając w powietrze tumany kurzu. Lanie, jakie wtedy dostał od matki, nauczyło go, że cel nie uświęca środków. Nigdy nie miał o to do niej żalu. – Dziś, gdy mam siwe włosy, błogosławię surowość mojej matki – oceniał po latach.

Alojzy pilnie uczęszczał na katechizację i służył do Mszy św. jako ministrant. Często odwiedzał zagubioną wśród pól kapliczkę, by przed wizerunkiem Matki Najświętszej położyć bukiet kwiatów.

Zostanę duchownym!

Po ukończeniu 2-letniej szkoły wiejskiej młody Orione zaczął pomagać ojcu przy budowie dróg. Jako dziesięciolatek pchał taczki, nosił kamienie, często sypiał pod gołym niebem. W tym czasie powziął postanowienie: – Zostanę duchownym!

Wreszcie, po trzech latach poniewierki, rodzice zaprowadzili go do klasztoru Franciszkanów w Wogerze (Padwa). Alojzy z radością przygotowywał się do życia zakonnego. Niestety, ciężkie zapalenie płuc na trwałe osłabiło jego organizm. W obawie, że nie sprosta surowej regule franciszkańskiej, przełożeni odesłali go do domu rodzinnego.

Niepowodzenie nie zniechęciło chłopca. Wkrótce wyruszył do Turynu, by wstąpić do oratorium prowadzonego przez ks. Jana Bosco. W środowisku ożywionym duchem katolicyzmu czuł się jak ryba w wodzie. Pilnie pracował, by nadrobić stracony czas. W trzy lata zaliczył pięć klas gimnazjum.

Cud za przyczyną św. Jana Bosco

31 stycznia 1888 r. oratorium okryło się żałobą – zmarł św. Jan Bosco. Dziwnym trafem Orione jako jeden z pierwszych dostąpił cudu za przyczyną świętego. Gdy kroił chleb, którym chciał dotknąć zmarłego, by później wykorzystać kawałki do leczenia chorych, nóż ześlizgnął się i odciął mu kciuk prawej dłoni. Młodzieniec był przerażony – takie kalectwo mogło uniemożliwić mu zostanie kapłanem. Natychmiast pobiegł do kaplicy, w której wystawiono ciało Don Bosco i przyłożył zwisający bezwładnie palec do ciała świętego. W jednej chwili kciuk zrósł się na nowo!

Plany Opatrzności

Alojzy nie został jednak salezjaninem. Czuł, że Opatrzność ma wobec niego inne plany. Pełen skrupułów, czy nie okazuje w ten sposób niewdzięczności wobec ks. Bosco, poprosił Boga o konkretne znaki Jego woli i… otrzymał je: biskup przyjął go do seminarium diecezjalnego, mimo że nie złożył podania; oziębły religijnie ojciec nawrócił się, a sutanna, którą otrzymał, leżała na nim idealnie, choć krawiec nie brał miary. Ostatecznie wątpliwości rozwiał sen, w którym sutannę klerycką nałożył na niego sam ksiądz Bosco.

400 lirów…

W seminarium Orione zadziwiał wszystkich swoją gorliwością religijną. Jedni uważali go za dziwaka, inni byli nim zafascynowani. Ciągle rozprawiał o Matce Bożej, Ojcu Świętym i opiece nad młodzieżą. Podpisywał się Alojzy od Jezusa i papieża.

Jeszcze jako kleryk rozpoczął pracę z chłopcami. Niestety z powodu kazania, w którym potępił antykościelną politykę państwa włoskiego, pierwsze oratorium zostało zamknięte. Nie zniechęciło to świętego zapaleńca. Wkrótce podjął starania o założenie nowego. Wynajął odpowiedni dom. Pozostała drobnostka… znalezienie 400 lirów na uregulowanie czynszu rocznego płatnego z góry. Gdy łamał sobie głowę nad sposobem pozyskania gotówki, napotkał znajomą staruszkę. Dowiedziawszy się o planach otwarcia nowego ośrodka dla chłopców, kobieta poprosiła, by przyjął doń jej wnuczka. Jako zapłatę za cały okres nauki w gimnazjum zaproponowała… 400 lirów. Był 15 września 1893 r. – święto Matki Bożej Bolesnej.

Wymowie znaku nie oparł się nawet biskup, który bojąc się nacisków ze strony polityków, zamierzał cofnąć zgodę na założenie instytucji. Oratorium ruszyło i cieszyło się tak wielkim zainteresowaniem, że po roku musiano przenieść jego siedzibę do większego budynku. Zamiarem Orione było wychowanie katolików odważnych i bezkompromisowych albo gorliwych kapłanów.

Kapłan, kaznodzieja, wychowawca, pokutnik

Jednocześnie kleryk Alojzy stał się rozchwytywanym kaznodzieją. Z polecenia biskupa głosił Słowo Boże w kościołach na terenie całej diecezji. Zazwyczaj mówił o Kościele, papieżu, wychowaniu dzieci i młodzieży, potrzebie rozwijania prasy katolickiej, bibliotek objazdowych oraz działalności charytatywnej.

13 kwietnia 1895 r. był wielkim dniem dla Alojzego Orione – właśnie wtedy przyjął sakrament kapłaństwa. W chwili, gdy inni zaczynają dopiero swoją drogę duszpasterską, on był już doświadczonym kaznodzieją i wychowawcą młodzieży.

Płonął miłością do Boga. Nosił włosiennicę, biczował się, pościł, chętnie odstępował swoje łóżko potrzebującym, a sam sypiał gdziekolwiek. Co więcej, w intencji wyproszenia łask dla swoich dzieł niejedną noc spędził pod murem cmentarza.

Przykład, jaki dawał swym życiem, pociągał innych. Szybko wokół świętego kapłana zgromadziła się grupka współpracowników. Z nich stworzył zgromadzenie Małego Dzieła Opatrzności Bożej. Zakonnicy przejęli od założyciela trzy hasła: Dusz, dusz!; Jezus, Papież, Dusze, Maryja oraz: Odnowić wszystko w Chrystusie. W roku 1903 papież św. Pius X zatwierdził zgromadzenie.

Na pomoc ofiarom

28 grudnia 1908 r. Reggio Calabria i Messynę na południu Włoch nawiedziło silne trzęsienie ziemi. Ks. Orione natychmiast ruszył na zniszczone tereny. Wstrząśnięty ogromem nieszczęścia jakie zobaczył, od razu włączył się w akcję ratunkową. Niósł pociechę duchową umierającym, chował zmarłych, pocieszał zrozpaczonych, gromadził sieroty, rozdawał chleb i owoce oraz pomagał przy odgruzowywaniu.

Nie była to jedyna tego typu misja świętego ks. Orione. Kilka lat później pospieszył z pomocą mieszkańcom zrujnowanej kataklizmem Marsyki. I tu nie oszczędzał się. Nieraz widziano go dźwigającego po troje osieroconych dzieci. Spod gruzów kościołów wyciągał Hostie. Domagał się, by nie palono ciał zabitych, gdyż jest to niezgodne z katolicką tradycją.

Wielkie dzieła

Przystąpienie Włoch do I wojny światowej nie zahamowało aktywności ks. Alojzego. Wymowną odpowiedzią na zło związane z konfliktem było założenie przez niego zgromadzenia Małych Misjonarek Miłosierdzia, by niosły pomoc sierotom, chorym i ubogim. Po wojnie dołączyły do nich Siostry Sakramentki Niewidome oraz Siostry Kontemplatywne od Jezusa Ukrzyżowanego mające wspierać dzieła miłosierdzia modlitwą.

Św. Alojzy Orione bardzo zabiegał o pozyskanie nowych powołań do szybko rozwijających się zgromadzeń. Sprawę finansowania wszystkich dzieł, sierocińców, małych cottolengo (ośrodków, w których pomoc znajdowali ludzie pokrzywdzeni przez los, chorzy na ciele i duszy) powierzał Matce Najświętszej, która nigdy go nie zawiodła.

Dzieło Świętego szybko przekroczyło granice Italii. W ślad za włoskimi emigrantami orioniści i orionistki, jak nazwano członków założonych przez św. Alojzego zgromadzeń, trafili do Ameryki Południowej. W latach trzydziestych sam założyciel, mimo słabego zdrowia, przeniósł się na kilka lat za Atlantyk, by wesprzeć swoich misjonarzy.

Droga na ołtarze

Niestety, postępująca choroba wyczerpywała siły spracowanego kapłana. Wreszcie 12 marca 1940 r. odszedł do Pana w Sanremo we Włoszech. Na ziemi pozostawił swoje dzieci duchowe, które wierne zawołaniu fundatora: Zdrowaś Maryjo i naprzód, do dziś kontynuują jego dzieło.

Ciało Alojzego Orione nie uległo rozkładowi. W dniu beatyfikacji, którą 26 października 1980 r. ogłosił Jan Paweł II, umieszczono je w przeźroczystym sarkofagu w katedrze tortońskiej. Od 16 maja 2004 r. ks. Alojzy Orione odbiera kult jako święty. Kościół wspomina go 12 marca.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Budzimy sumienia Polaków!
Obchodzimy właśnie piękny jubileusz… 25 lat temu w Krakowie grupa młodych katolików powołała do życia Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, by wzorem swego patrona budzić uśpione sumienia Polaków – wzywać do nawrócenia, dbać o duchowe dobro kraju i pielęgnować tradycyjną pobożność.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Pielgrzymka do Fatimy - Maryja nas zaprasza!
Agnieszka Kowalska

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.

 

Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.


Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.


Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.


Po pierwsze: Fatima


Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.


Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…


Po drugie: zachwyt


Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…


W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!


Po trzecie: ludzie


Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.


Z dalekiej Fatimy…


To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!

Anna z Podkarpacia

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.

Wojciech z Buska-Zdroju

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.

Zofia z Mielca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!

Irena z Bielska-Białej

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!

Józefa z Małopolskiego