Życie duchowe
 
Bielańskie rekolekcje
Odkąd zainteresowałem się zakonem kamedułów, czyli – bagatelka – ponad 25 lat temu, chodziło za mną „bielańskie marzenie”, to znaczy chciałem choć przez kilka dni zamieszkać w ich eremie na krakowskich Bielanach. Choć przez chwilę chciałem spróbować życia według surowych zasad spisanych przez założyciela tej wspólnoty mnichów, św. Romualda. I pod koniec sierpnia moje marzenie się spełniło. Usiadłem w – tyleż skromnej, co wygodnej – kamedulskiej celi jakoby w raju…

 

 

Odbyłem czterodniowe rekolekcje na Bielanach. Miałem więc możliwość żyć i modlić się jak kameduli, z tą różnicą, że kiedy oni – między modlitwami – udawali się do pracy, ja i moi towarzysze słuchaliśmy w tym czasie rekolekcji prowadzonych przez franciszkanina, ojca Krzysztofa (Bóg zapłać, Czcigodny Ojcze!).

 

Ich tematyka: modlitwa według św. Bonawentury – doskonale odpowiadała specyfice tego miejsca, skąd od ponad 400 lat właśnie modlitwą i pokutą mnisi szturmują Niebiosa. Kameduli modlą się za tych, którzy się nie modlą i pokutują za tych, którzy ani myślą o jakichkolwiek wyrzeczeniach… Żyjąc w ten sposób i orędując za nami, zasłużyli na miano piorunochronu, który chroni Kraków przed dziejowymi burzami (kard. Karol Wojtyła).

 

Cisza i modlitwa

 

Cztery dni za klasztornym murem to niewiele, ale i tak śmiało mogę wyznać, że było to jedno z najważniejszych duchowych doświadczeń w moim życiu.

 

Pierwsze co mnie tu uderzyło, to cisza. Z oddali do mojej celi dochodziły wprawdzie jakieś odgłosy cywilizacji, ale na Bielanach można „usłyszeć” ciszę. Niezwykłe doświadczenie…

 

Jak wygląda porządek dnia? Potężny dzwon, który obudziłby umarłego, zaczyna bić o 3.30. To zderzenie z rzeczywistością klasztorną jest dość bolesne, zwłaszcza jeśli nie mieliśmy w zwyczaju wczesnego zasypiania. Ale zawsze można zmienić nawyki…

 

Kwadrans później – godzina czytań, odmawiany w ciszy Anioł Pański. Następnie czytanie duchowe w celi. Potem Jutrznia. Msza Święta. Modlitwa przedpołudniowa. Anioł Pański. Różaniec. Modlitwa popołudniowa. Nieszpory, Anioł Pański. Kompleta. Modlitwa za zmarłych De Profundis. Święte milczenie. W tym układzie jest miejsce na trzy bezmięsne posiłki i kilka godzin pracy (w naszym przypadku pracę zastępowały rekolekcje). Obowiązuje więc benedyktyńska zasada Ora et labora. Modlitwa i praca. Bo też zakon kamedułów, powstały w XI wieku podczas tzw. reformy białych mnichów, należy do wielkiej rodziny czerpiącej z reguły benedyktyńskiej.

 

Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu…

 

Krótka refleksja dotycząca bielańskich modlitw… Otóż inwokacja: Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu. Panie, pospiesz ku ratunkowi memu… zwłaszcza o godzinie 3.45 – w ciemnym, ledwie oświetlonym małymi żaróweczkami kościele – ma wydźwięk absolutnie nadprzyrodzony. Mistyczny. Kameduli każde słowo Psalmów i modlitw wymawiają powoli, z największą uwagą, w specyficznym rytmie i jednym tonem. Na dwa głosy.

 

A po modlitwach? Nie ma zbędnych słów, niepotrzebnych rozmów. – Tu jest cisza i pustelnictwo – poinstruował nas brat furtian, upominając, gdy nieopatrznie wraz z innymi świeckimi uczestnikami rekolekcji wyszliśmy na krótką przechadzkę w czasie świętego milczenia.

 

Samotność

 

Samotność przeżywana w celi skłania do rozmyślań. O Bogu, Jego Przykazaniach, Dobroci, Mądrości, Sprawiedliwości, Miłosierdziu, o Maryi odbierającej tutaj cześć w pięknym obrazie Królowej Pustelników, o świętych… Stąd z kolei wypływa chęć przewartościowania dotychczasowego życia i korekty w relacji z bliźnimi.

 

Jeśli w tym miejscu i w tych warunkach nie byłbym skupiony na Bogu, sprawach ostatecznych, wewnętrznej przemianie, wytrzymałbym tu może jeden dzień. Mógłbym przez chwilę zachwycać się włoskim pięknem świątyni, niezwykłą urodą modlitw mnichów, widokiem z okna… I tyle. Jaki byłby jednak wtedy sens tych rekolekcji?

 

Przebywając tu, nauczyłem się, że każde oderwanie od tego rytmu życia – sprawdzanie internetu w telefonie komórkowym, plotki ze świata – rozprasza i zakłóca obowiązujące na Bielanach skupienie na tym, co najważniejsze – Bogu i wieczności.

 

Święta Monotonia

 

Może to trudno zrozumieć, ale erem kamedulski naprawdę jest inną rzeczywistością. Żyje się tu niejako poza czasem.

 

Co tutaj jest? Skupienie, modlitwa, pokuta, praca. Są paradoksy: milczenie (zasada – kameduła nie otwiera ust niepytany) ale też stała modlitwa ustna czy w myślach. Jest samotność – jednak mnisi nie czują się samotni. No, ale skoro – jak podkreślają – Bóg jest z nimi, jak można czuć się samotnym?

 

Jest odseparowanie od świata, ale też eremici stale się za ten świat modlą.

 

Czego nie ma? Nie ma „grania”, udawania… No bo kogo „grać”? Przed kim udawać, jeśli się żyje tylko dla Boga? Nie ma też legendarnych trumien, w których jakoby mieli spać mnisi. Nie słyszałem także – a szkoda! – pozdrowienia memento mori, które rozsławił Sienkiewicz w Panu Wołodyjowskim.

 

Nie ma ekstatycznych póz i oderwanych od rzeczywistości zakonników. Przeciwnie, widziałem kilku mnichów podczas pracy fizycznej – z dużą wprawą i uwagą wypełniali swoje codzienne obowiązki.

 

Nie ma też radia, telewizji, internetu… Mnisi mają – w pewnym stopniu – dostęp do jednej lub dwóch gazet, z których czerpią wiedzę o współczesnym świecie, tak bardzo potrzebującym ich modlitwy.

 

Posiłki spożywa się – z wyjątkiem kilku uroczystych dni w roku – w samotności. Podczas pracy obowiązuje milczenie, chyba że sytuacja wymaga jakichś konsultacji. Bywają rekreacje, zwłaszcza przed dwoma 40-dniowymi postami poprzedzającymi Wielkanoc i Boże Narodzenie. Poza tym monotonia… Święta Monotonia, pozwalająca podpatrzeć wieczność.

 

I w tej rzeczywistości miałem okazję przez chwilę żyć. Czułem obecność Boga. Tak, jak czasem, siedząc w pokoju tyłem do drzwi wejściowych, czujemy, że ktoś po cichutku wchodzi do naszego pomieszczenia…

 

Powrót do rzeczywistości po prawie czterech dobach może nie był jakoś szczególnie bolesny, ale zderzenie z tym światem było odczuwalne. Kilkaset metrów od eremu, na głównej drodze pędzący motocykliści na swych warczących maszynach, agresywni kierowcy, korki, karetki na sygnale…

Wszystko odbiera się ze zwiększoną wrażliwością. Zwłaszcza te decybele. Świat jest głośny. Trudno jest się skupić…

 

Co dalej?

 

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz odwiedziłem bielański erem, zwrócił moją uwagę napis znajdujący się przy furcie: Pustelnia nasza stanowiła zawsze przystań dla tych, którzy zmęczeni zamętem świata przychodzili tu, aby w ciszy naszego spokoju czerpać otuchę do walki z ziemskimi utrapieniami. Obyś uzyskał ją i ty – zadumany przed historią – zbłąkany przechodniu…

 

Po ponad 25 latach zaczerpnąłem więc tej otuchy i siły do walki z ziemskimi utrapieniami… Miałem okazję żyć wśród tych, którzy dotykają Absolutu. To niezwykle budujące i zobowiązujące.

 

Dlatego zadaję sobie pytanie: co przyniosą te rekolekcje? Niezawodny probierz – poznamy po owocach.

 

Jedno wiem na pewno: ufność we własne siły byłaby dużą nieroztropnością. Pan Jezus przecież przestrzegał: Beze mnie nic uczynić nie możecie (J 15,5).

 

I niech to będzie puenta refleksji o bielańskich rekolekcjach…

 

Bogusław Bajor

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów