Założyciel Towarzystwa Jezusowego, św. Ignacy Loyola (1491-1556) był twórcą bardzo głębokich rozmyślań duchowych, które następnie nie bez powodu zalecali liczni papieże i święci. Aprobując je w roku 1548, Ojciec Święty Paweł III napisał: wiczenia rzeczone i wszystko, co w nich jest zawarte, powagą naszą zatwierdzamy, pochwalamy i mocą niniejszego pisma umacniamy, zachęcając usilnie w Panu wszystkich i poszczególnych wiernych obojga płci, aby zechcieli korzystać z tych pobożnych ćwiczeń i czerpać z nich naukę.
Od kilkunastu miesięcy nosiłem się z zamiarem odbycia takich rekolekcji i w końcu zamiar ten udało mi się ostatnio zrealizować. Rekolekcje sześciodniowe, z dala od domu, na których obowiązuje milczenie (sacrum silentium) przerywane tylko słowami modlitw wypowiadanych w trakcie Mszy Świętej i przed każdym wykładem czy posiłkiem oraz krótkich, osobistych rozmów duchowych z kapłanami.
Na czym polegają rekolekcje ignacjańskie?
Rekolekcje rozpoczynały się w poniedziałkowe popołudnie i trwały do sobotniego południa. Brało w nich udział 25 osób z całej Polski, zakwaterowanych w 1- i 2-osobowych pokojach. W trakcie pierwszego wspólnego spotkania dowiedzieliśmy się, że od tej pory obowiązuje nas całkowity zakaz rozmów. Zostaliśmy też zobowiązani do wyłączenia telefonów komórkowych.
Rozkład dnia był przez cały czas trwania rekolekcji właściwie taki sam: pobudka o 6:30, wspólna modlitwa poranna o 7.00 i wieczorna o 20.30, Msza Święta o 7.15, ćwiczenia duchowe połączone z rozważaniami o godz. 9.00, 10.30, 15.00, 17.00 i 19.45, wykład nt. rozeznawania duchów o 12.00, Różaniec o 18.30, w środę spowiedź generalna o 15.00, a w piątek o tej samej porze Droga Krzyżowa. Między zajęciami – wspólne posiłki, którym towarzyszyło słuchanie lektur duchowych (m.in. św. Jan Maria Vianney, św. Jan Bosko, bp Józef Sebastian Pelczar, bp Tihamer Toth), po obiedzie ok. 1,5 godzinna rekreacja (np. spacer). Wolny czas można było też wypełnić 10-minutową rozmową z księdzem rekolekcjonistą na dowolny temat dotyczący życia duchowego.
Rekolekcje zostały podzielone na 4 części: pierwsze dwa dni były czasem przygotowania do spowiedzi generalnej, czasem oczyszczenia, a kolejne poświęciliśmy na kontemplację życia Pana Jezusa, Męki Pańskiej i Zmartwychwstania. Do rozważań tych tajemnic, opartych o Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli posłużyła nam lektura Pisma Świętego Nowego Testamentu i dzieła Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa.
Schemat ćwiczeń duchownych według św. Ignacego
Już na samym wstępie rekolekcji poznaliśmy sposób medytacji stworzony przez założyciela zakonu jezuitów. Składa się on z modlitwy wprowadzającej (może to być osobiste westchnienie do Pana Boga lub np. akt: Jezu cichy i pokornego serca…), wyobrażenia sobie miejsca związanego z przedmiotem rozważania (np. Golgota, jeśli rozważamy tajemnicę śmierci Chrystusa na Krzyżu) i prośby, z jaką zwracamy się do Boga w tym rozmyślaniu (nie chodzi o własną intencję, lecz ma to być prośba o łaskę potrzebną do dobrego odbycia ćwiczenia), rozmyślania o życiu Pana Jezusa lub dogmatach naszej wiary i wreszcie rozmowy końcowej, w trakcie której należy podsumować nasze rozmyślanie, przywołując najważniejsze jego punkty. Po każdym wykładzie mieliśmy ok. 30 minut na rozmyślanie jednej z tajemnic wiary, którą właśnie omówił rekolekcjonista.
Zasady pomocne w walce duchowej
Na początku poznaliśmy trzy zasady, którymi powinniśmy się kierować w naszym codziennym, nie tylko rekolekcyjnym, kontakcie ze światem. Po pierwsze: tantum quantum (korzystanie ze świata tylko na tyle, na ile jest to konieczne), po drugie: święta obojętność (pokorne przyjmowanie tego, co ześle nam Pan Bóg) i po trzecie: quid hoc ad aeternitatem (odnoszenie tego co robimy do wieczności). Zadaniem tych reguł jest zmienić nas z dzieci tego świata w dzieci Boże.
Kluczem do sukcesu w tej przemianie duchowej jest nie tyle transformacja samego myślenia (metanoia), co realna zmiana życia. W walce z przeciwnościami, które z pewnością napotkamy, pomocna okaże się kolejna poznana przez nas zasada: contra agere (działanie przeciw), którą powinniśmy stosować jak najczęściej. Polega ona na tym, żeby nie poddawać się biernie atakującej nas pokusie, ale aktywnie zwalczać ją działaniem przeciwnym: np. dodawać sobie modlitwy wbrew ochocie, żeby jej zaprzestać, zwiększać praktyki postne wbrew skłonności do łakomstwa, powiedzieć miłe słowo komuś, do kogo nie czujemy sympatii.
Co po rekolekcjach?
W trakcie rekolekcji często budzi się w nas zapał do radykalnej zmiany swojego życia i choć zasadniczo nie ma w tym nic złego, bo rekolekcje po to przecież są, to musimy realnie oceniać swoje siły i nie planować zbyt wielu zmian naraz. Najpierw więc powinniśmy skupić się na rozpoznaniu naszej wady głównej i starać się ją właśnie zwalczyć. Aby było to skuteczne, kluczowe jest kształtowanie cnoty jej przeciwnej, czyli np. pokory w miejsce pychy, wstrzemięźliwości w miejsce nieumiarkowania itd. Ponadto należy uczynić jedno, choćby małe, ale za to trwałe postanowienie i konsekwentnie je realizować.
Jak zachować trwałe owoce rekolekcji?
Przede wszystkim należy codziennie przez przynajmniej kilkanaście minut kontynuować rozważania, które tak intensywnie prowadziliśmy podczas rekolekcji. Ponadto, aby zachować owoce tych duchowych ćwiczeń, powinno się każdego dnia robić ogólny i szczegółowy rachunek sumienia. W miarę możliwości należy też obrać sobie stałego spowiednika i przynajmniej raz na dwa tygodnie przystępować do sakramentu pokuty oraz jak najczęściej przyjmować Komunię Świętą. Ponadto – każdą czynność poświęcać Panu Bogu, oddać się na zawsze i każdego dnia pod opiekę Najświętszej Maryi Panny, codziennie ofiarować Jej jakieś umartwienie lub dobry uczynek, unikać przebywania w złym towarzystwie, a także wystrzegać się złych lektur, filmów i okazji do grzechu. Przynajmniej raz na miesiąc powinno się też przeglądać postanowienia uczynione podczas rekolekcji, a każdego roku – powtarzać kilkudniowe rekolekcje lub przynajmniej odbywać spowiedź z minionych 12 miesięcy.
Co rekolekcje ignacjańskie zmieniły w moim życiu?
Jadąc na rekolekcje ignacjańskie, byłem bardzo ciekaw, jak będą one wyglądały i czy rzeczywiście przyniosą jakiś efekt. Muszę przyznać, że kilka rzeczy zmieniły w moim praktykowaniu wiary. Przede wszystkim utkwiła mi w pamięci nauka na temat czci i szacunku do Najświętszego Sakramentu. Przez dwa dni, gdy przygotowywaliśmy się do spowiedzi generalnej, w ogóle nie mogliśmy przystępować do Komunii, nawet jeśli byliśmy w stanie łaski uświęcającej. Celem było wzbudzenie w sobie pragnienia Eucharystii, poczucia jej braku, wręcz głodu, a zarazem należnego szacunku. Do Komunii Świętej mogliśmy przystępować tylko na kolanach, a kapłan podawał Ją tylko do ust. Ksiądz - rekolekcjonista zwrócił naszą uwagę na to, że po przyjęciu Komunii powinniśmy pozostać na adoracji przynajmniej przez 10-15 minut, a nie jak to często mamy w zwyczaju wychodzić z Kościoła zaraz po zakończeniu Mszy Świętej. Następną rzeczą jest staranniejsza modlitwa poranna i wieczorna. W trakcie rekolekcji odmawialiśmy ją razem, w kaplicy, na głos, korzystając z modlitewnika. Jej wieczorna część powinna obejmować też rachunek sumienia z całego dnia. Trzecią sprawą jest kontynuowanie rozważań tajemnic z życia naszego Pana Jezusa Chrystusa lub zasad naszej świętej wiary katolickiej. Pod koniec rekolekcji otrzymaliśmy spis lektur do tego pomocnych.
Sześć straconych dni? Zdecydowanie: nie!
Absolutnie nie żałuję dni poświęconych na rekolekcje ignacjańskie. Wysłuchałem przez ten czas kilkudziesięciu bardzo ciekawych i kształcących wykładów. Zapełniłem swój notatnik, a właściwie to dwa – bo w pierwszym szybko zabrakło miejsca – wieloma bardzo cennymi wskazówkami duchowymi i informacjami dotyczącymi naszej wiary. Z czystym sumieniem mogę polecić każdemu taki rodzaj rekolekcji. Dlaczego? Bo stawką jest kwestia naszego – również Twojego, Drogi Czytelniku – zbawienia.
Dobrze przeprowadzone i przeżyte ćwiczenia duchowe według wskazówek św. Ignacego wskażą nam właściwą drogę do tego celu. Nie oznacza to, że odtąd będzie ona usłana różami, bo będzie raczej odwrotnie: spotkamy na niej mnóstwo cierni. Jednak jak słusznie pisał papież Pius XI: Rekolekcje odbyte według przepisów św. Ignacego niezmiernie pomogą do przełamania ogromnych trudności, z którymi musi się borykać dzisiejsze społeczeństwo. Z doświadczenia też wiemy, że przeobfite owoce cnót wszelakich i dawniej, i teraz dojrzewają tylko w świętym zaciszu rekolekcyjnym, i to nie tylko u osób zakonnych i kapłanów, ale i u ludzi świeckich (…), wierni zaprawiają się tu do cnót i zagrzewają do życia doskonałego.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka