Wbrew opiniom przypisującym choince bożonarodzeniowej pogańską genezę, w rzeczywistości jest ona wytworem kultury katolickiej. Stanowi nawiązanie do rajskiego drzewa, którego zakazany owoc zerwała Ewa, by go skosztować wraz z mężem Adamem.
Wymowny jest fakt, że tradycyjnie choinkę przystraja się 24 grudnia, a więc w dniu, w którym Kościół wspomina pierwszych rodziców. W starych księgach liturgicznych pojawiały się przedstawienia Pana Jezusa na Krzyżu, wyrastającym z pnia drzewa poznania dobra i zła. Zbawienie jest bowiem konsekwencją grzechu pierworodnego.
Alzacka tradycja
Zwyczaj strojenia drzewka na święta Bożego Narodzenia wywodzi się z Alzacji. W archiwach przetrwały średniowieczne dokumenty, z których dowiadujemy się, że kilka dni przed Bożym Narodzeniem tamtejsza ludność zwoziła do domów zielone gałęzie drzew, aby ozdobić nimi mieszkania. Było to tak powszechne, że władze lokalne ograniczały ścinanie gałązek przez tworzenie odpowiednich przepisów. Z czasem w mieszkaniach, a także świątyniach, Alzatczycy zaczęli stawiać całe drzewka. Najstarsza wzmianka o jodłach kupionych do kościołów parafialnych na święta pochodzi z 1492 roku ze Strasburga.
Na początku drzewka były ozdobą same w sobie. W drugiej połowie XVI wieku pojawiła się praktyka przybierania ich różnymi wiktuałami. Jedna z pierwszych informacji o postawieniu takiej choinki w siedzibie cechu krawców pochodzi z Bazylei, a więc już z terenu Szwajcarii, i dotyczy 1597 roku. Wieszano na nich najczęściej jabłka i opłatki, co stanowiło bezpośrednie odniesienie do Księgi Rodzaju i Ewangelii.
W kolejnych wiekach zwyczaj strojenia drzewka świątecznego przyjął się w wielu krajach niemieckich. Wreszcie na początku XIX wieku ozdobne choinki zaczęły pojawiać się także w innych regionach Europy i świata.
Na królewskich komnatach
Jedna z dróg upowszechniania choinki prowadziła przez dwory królewskie. Właśnie w ten sposób trafiła ona do Anglii. Stało się to za sprawą żony króla Jerzego III, Zofii Charlotty z Meklemburgii. Zwyczaj utrwalił się za panowania królowej Wiktorii, która sprzyjała tradycji poznanej jeszcze w dzieciństwie.
Ciekawe, że w Wiedniu, stanowiącym wielki ośrodek kultury niemieckiej, drzewko świąteczne pojawiło się dopiero około 1815 roku. Także tu ważną rolę odegrało małżeństwo arystokratyczne, a konkretnie arcyksięcia Karola Habsburga z Henriettą z nadreńskiego księstwa Nassau-Weilburg. Warto dodać, że jedno z pierwszych spotkań choinkowych w stolicy Austrii zorganizowała dla swych chrześcijańskich przyjaciół rodzina żydowskich finansistów Arnsteinów. To dowód wielkiej atrakcyjności tego obyczaju dla ludzi zakorzenionych w innych kulturach.
W tym czasie upowszechniał się także zwyczaj obdarowywania dzieci prezentami kładzionymi pod drzewkiem bądź wieszanymi na jego gałązkach. Z okazji Bożego Narodzenia miało je przynosić Dzieciątko Jezus. Wcześniej, w dniu 6 grudnia, grzecznej dziatwie dary rozdawał św. Mikołaj.
Bardzo otwarci na choinkę okazali się Rosjanie. Ogromną rolę w jej rozpropagowaniu odegrał tu dwór carski. Imponujące wymiarami drzewka stawiane były w salonach Pałacu Zimowego oraz w miejscach publicznych. Zwyczaj, który pojawił się w Rosji na początku XIX wieku, okazał się bardzo trwały. Przetrwał nawet antyreligijną politykę władz sowieckich. Po przejęciu władzy bolszewicy najpierw przy „jołce” urządzali wyprane z religijnych odniesień spotkania komsomolskie, potem, w okresie ofensywy ideologicznej, zakazali zupełnie celebrowania tej tradycji. Jednak w 1935 roku zaczęli na powrót organizować w przedszkolach, szkołach i zakładach pracy spotkania choinkowe, szpikując je przy tym ateistyczną ideologią komunistyczną.
Dużą odpornością na zwyczaj zdobienia drzewka bożonarodzeniowego wykazała się dumna z własnej kultury, a przez to mało podatna na obce wpływy, Francja. Ostatecznie jednak choinki przyjęły się także nad Sekwaną. Stało się to jednak dopiero po wojnie francusko-pruskiej, a było możliwe, gdyż krzewicielami tego zwyczaju świątecznego były nie wojska niemieckie, ale wypędzeni postanowieniami traktatu pokojowego w głąb Francji uciekinierzy z Alzacji.
W Ameryce…
Także do Ameryki choinka trafiła wraz z imigrantami z Niemiec. Choć pierwsze drzewka świąteczne w Nowej Anglii pojawiły się jeszcze pod koniec XVIII wieku, upowszechniły się jednak dopiero w połowie następnego stulecia, przyczyniając się zresztą do zalegalizowania świąt Bożego Narodzenia we wrogich katolicyzmowi purytańskich stanach. Niestety, w tyglu kulturowym, jakim były USA, choinka straciła swój jednoznacznie dotąd religijny charakter.
Należy podkreślić, że nie bez teologicznego znaczenia był sposób zdobienia choinki, a zwłaszcza praktyka oświetlania jej licznymi świeczkami. W epoce, gdy nie było elektryczności, a wnętrza mieszkań tonęły w półmroku, rozświetlone drzewka robiły na dzieciach, ale także dorosłych, ogromne wrażenie. Przywodziły na myśl prawdę, że w betlejemskiej stajence przyszedł na ziemię Syn Boży – Światłość Świata. Ozdobne anioły, gwiazdy czy nawet ulokowane między gałęziami szopki przypominały to najważniejsze dla historii świata wydarzenie.
Na ziemiach polskich – choinki i sady
Polacy długo nie znali zwyczaju zdobienia drzewek bożonarodzeniowych. Na szerszą skalę pojawiły się one wraz z urzędnikami sprowadzonymi do Warszawy przez Prusaków, a więc w epoce porozbiorowej. Do tej pory głównym elementem świątecznego wystroju domów było siano położone na podłodze oraz na stole wigilijnym i snopy niewymłóconego zboża stawiane w kątach izb. Nowy obyczaj szybko się u nas przyjął, o czym świadczy fakt, że już pod koniec pierwszej połowy XIX wieku na miejskich jarmarkach przedświątecznych na dużą skalę handlowano drzewkami iglastymi. Zakupione jodły, świerki lub sosny kładziono w mieszkaniu na stoliku lub podłodze, otaczając prezentami. Częstym elementem wystroju była szopka betlejemska umieszczana między gałęziami, ewentualnie u stóp drzewka.
Mniej więcej w tym samym czasie choinka pojawiła się także w Małopolsce. Inaczej niż na północy kraju, w Krakowie drzewka wieszano u sufitu, zdobiąc je owocami, zabawkami ze słomy oraz wykonanymi z opłatka kulistymi konstrukcjami, czyli tzw. światami (na ilustracji powyżej). W domach chłopskich bogato zdobione, zawieszane u powały czubki drzew iglastych nazywano sadami lub podłaźniczkami.
Adam Kowalik
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka