Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Chciałabym z całego serca podziękować za wszystko, co dla mnie i moich bliskich robicie. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie Wasze modlitwy. Dostałam dzisiaj kolejną przesyłkę z Instytutu i przeraził mnie rozdział ,,Dlaczego Matka Boża płacze?”. Po przeczytaniu wszystkich artykułów zrobiło mi się bardzo przykro i zastanawiam się, jak ludzie mogą dopuszczać się takich czynów i krzywdzić nie tylko siebie i drugiego człowieka, ale przede wszystkim Boga i Maryję. Najbardziej dotknął mnie artykuł o Chinach, dotyczący robienia leków z ciał tych biednych, nienarodzonych dzieci. To przerażające i bardzo bolesne dla mnie, bo sama jestem matką i nie mogę sobie wyobrazić takiego okropieństwa, jak matka w ogóle może dopuścić się takiego bestialstwa! (…) Całym sercem jestem z Wami i dla Was. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby Was nie być. Jesteście bardzo potrzebni nam, Polakom, katolikom, ludziom. (…) Modlę się o łaski dla całego Instytutu (…). Niech Matka Boża od Cudownego Medalika ma Was zawsze w swojej opiece. Bóg zapłać!

Angelika ze Skrzeszewa
(list przesłany pocztą elektroniczną)

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku chciałbym serdecznie podziękować za brelok przesłany w ramach Waszej akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. Jestem uczniem czwartej klasy Technikum Agrobiznesu i przewodniczącym Samorządu Uczniowskiego. Wiem, jak cenny jest dla nas, chrześcijan, Krzyż i dlatego staram się, by w naszej szkole nie był znieważany. W Krzyżu jest nasza obrona i nasze zbawienie.

Kiedy szykujemy dekoracje ścienne, nigdy go nie zasłaniany. Nawet wtedy, gdy remontowano naszą klasę, osobiście zawiesiłem krzyż na ścianie. Jestem osobą, która jest gotowa za wszelką cenę bronić krzyża w miejscach publicznych. (…) Musimy innym dodać odwagi. My, młodzi ludzie, pragniemy krzyża, tylko jest nas bardzo mało. Boleję nad tym, że wielu moich rówieśników nie ma własnego zdania. Przyłączą się do tłumu, ponieważ nie chcą być wyśmiani przez tych najgłośniejszych. Dlatego także my musimy stać się głośnymi obrońcami Krzyża.

W szkole przez wielu kolegów jestem wyszydzany ze względu na to, iż nie wstydzę się bronić swojej wiary. Mimo to nie poddaję się, bo wiem, że Jezus Chrystus daje mi specjalne zadanie – prowadzić innych do Niego. Moim pragnieniem jest, aby moim znajomi również nosili ten brelok, który jest symbolem odwagi chrześcijańskiej. Modlę się za tę kampanię polecając ją Miłosiernemu Jezusowi. Jezu ufam Tobie!

Bogusław z Kujawsko-Pomorskiego


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za wszystkie przesyłki, a w szczególności za „Przymierze z Maryją”. Dziękuję również za medalik św. Benedykta i żałuję tylko, że nie miałam go 2,5 roku temu, bo być może mój mąż by teraz żył, dzieci miałyby tatę, a ja ukochaną osobę i wsparcie, którego niestety tak bardzo mi brakuje. Mimo że mam dopiero 36 lat, dużo już wycierpiałam i jak na razie wciąż mam pod górkę. Proszę Najświętszą Panienkę, aby mi pomogła wytrwać w tym trudnym życiu, przez które muszę przejść. Mam czworo dzieci w wieku 18, 17, 14 i 11 lat. Przechodzą okres buntu, dorastania, tworzą swoje światy, w których niekoniecznie Bóg jest najważniejszy i to mnie niepokoi. Staram się, aby w każdą niedzielę były na Mszy Świętej i aby mówiły wieczorem pacierz, ale wydaje mi się, że to wciąż mało, aby otrzymać lepsze życie od Boga. Ufam, że z pomocą Matki Bożej dam radę dobrze wychować dzieci, ale i Was proszę o modlitwę za moją rodzinę. Ja również będę Was wspierać modlitwą. Pragnę nadal otrzymywać „Przymierze z Maryją”, ponieważ przymnaża mi wiary, uspokaja myśli, mobilizuje do działania na rzecz Kościoła oraz walki ze złem, którego pełno dokoła

Bóg zapłać za Waszą pamięć o mnie i proszę o modlitwę za mojego zmarłego męża Andrzeja i za moje dzieci. Niech Chrystus Wam wszystkim błogosławi i ma Was w swojej opiece.

Małgorzata z Podkarpackiego


Szczęść Boże!

Wielkie „Bóg zapłać” za Waszą korespondencję. Jest ona taka serdeczna, rozbudzająca nadzieję. (...) W 57. numerze „Przymierza z Maryją” na Stronach Maryjnych ukazał się artykuł o Matce Bożej Pocieszenia z Kawnic. Do tego Obrazu mam szczególną cześć.

A zaczęło się to 5 grudnia 1967 roku. Wracałem wtedy z pracy w Słupcy do Konina. Czasy były siermiężne, jechaliśmy żukiem. W miejscowości Golina dosiadł się do nas pracownik Huty Aluminium w Koninie. Po przejechaniu kilku kilometrów w Koloni Kawnice kierowca uderzył w nieoświetloną furmankę. Wypadliśmy z samochodu na jezdnię, a na nas wjechał z naprzeciwka inny samochód. Jedna osoba zmarła, właśnie ta, która się do nas dosiadła. Ja doznałem bardzo ciężkich obrażeń. Po tym wypadku do dziś jestem inwalidą.
Leczono mnie w klinice w Poznaniu. Tam dowiedziałem się, że mój wypadek miał miejsce 800 metrów od Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Bardzo dziękowałem Maryi za uratowanie mi życia. I tak jest do dnia dzisiejszego. Codziennie odmawiam Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. (…) W miejscu wypadku postawiłem krzyż w intencji zabitego.

W kawnickim Sanktuarium, przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia, ofiarowałem sznur klejnotów, przygotowany mam też pięknie zdobiony krzyż. Chcę ofiarować go Jej, mojej Wspomożycielce i Uzdrowicielce, Matce Pocieszenia. Tylko Ona mnie wspiera. Cały oddałem się w Jej opiekę. Wyznaję też kult Matki Bożej Fatimskiej. Zawsze pamiętam o Jej wspomnieniu 13 maja. I dziękuję Jej za to, że 13 maja 1981 roku uratowała od śmierci naszego Papieża, bł. Jana Pawła II. Z Panem Bogiem.

Marian z Konina

Dane autorów listów do wiadomości redakcji.


Adres Redakcji:
ul. Augustiańska 28
31-064 Kraków
tel. (12) 423 44 23

E-mail: 
redakcja@przymierzezmaryja.pl 


NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego