Rodzina
 
Naprawę społeczeństwa trzeba zacząć od rodziny
Myśl, że jeden człowiek, nawet największy geniusz, z dnia na dzień może nas wydobyć z sytuacji, w której się znajdujemy i zwrócić chrześcijaństwu jego dawną wielkość, jest niebezpiecznym złudzeniem. Upadek był głęboki i zaczął się wieki temu. Człowiek taki mógłby jedynie wynieść nas ponownie i ustawić na dobrej drodze. Nie istnieje jednak inna droga zbawienia, jeśli nie droga cnót moralnych i społecznych, cnót, które odnajdujemy u zarania wszystkich społeczeństw i które wyjaśniają ich kształtowanie się oraz dobrobyt, wynikające ze zgody i wzajemnej pomocy.
 

Ks. Henri Delassus, doktor teologii - fragmenty książki „Duch rodzinny".

 
 
Nie wystarczy również, żeby niektóre indywidualności, nawet liczne, praktykowały tego typu cnoty. Trzeba, aby te cnoty zostały wcielone w instytucje. Cnoty osobiste zanikają wraz z ludźmi, którzy je uosabiają, lecz narody są jednostkami, które trwają. O ile cnoty są podporą i fundamentem narodu, powinny być wieczne. Mogą one odnaleźć tę wieczność jedynie w trwałych instytucjach.
 
Pierwszą i podstawową z tych instytucji, która jest dziełem Bożym, jest rodzina. Rodzina, jak powiedzieliśmy, jest podstawową komórką ciała społecznego. W niej się mieści ognisko cnót moralnych i społecznych. Z niej promieniują cnoty i z siłą przenikają wszelkie organizmy społeczne oraz samo państwo. Tak się stało u wszystkich ludów, które osiągnęły jakiś poziom rozwoju cywilizacyjnego.
 
Patrząc w ten sposób na rodzinę, możemy powiedzieć, że rodzina w tym znaczeniu już nie istnieje [...] To stwierdzenie mogłoby się wydawać dziwne, lecz zaskoczy jedynie tych, którzy widząc jaki jest nasz kraj dzisiaj, nie wyobrażają sobie, jakim był niegdyś, i w mniejszym jeszcze stopniu - jakim stać się może.
 
Dawniej, rodzina francuska (ale także i polska - przyp. red.), tak jak rodzina w społeczeństwie starożytnym, stanowiła zwartą i jednorodną całość, zarządzaną całkiem niezależnie od państwa i opartą na tradycji oraz obyczajach odziedziczonych po przodkach, podlegając władzy absolutnej swojego naturalnego przywódcy - ojca.
 
Dzisiaj rodzina jest tak bardzo zależna od państwa, że ojciec nie może nawet zgodnie ze swoją wolą wychowywać swoich dzieci, choć nakazują mu to sumienie i tradycja. Państwo podporządkowuje sobie dzieci, ogłaszając zgodnie z prawem, iż zamierza je przekształcić w ludzi bez Boga, a zatem w ludzi bez moralności. Większość ojców rodzin utraciła poczucie własnej tożsamości do tego stopnia, iż nawet się tym nie przejmują, poddając się!
 
Nie mamy więc [...] dawnego pojęcia rodziny, pojęcia zawsze obecnego u tych wszystkich ludów, które rzeczywiście żyją i prosperują. Obecne pokolenie już je straciło, przestając być, razem z poprzednimi oraz następnymi pokoleniami, tą jednorodną i solidarną całością, która w dziejach czasów zachowała jedność pełną życia.

Na jednej z konferencji wygłoszonej w Oratorium przez ks. bp Isoarda, zostało dobrze powiedziane: Życie człowieka jest jedno, lecz jeśli je przeanalizujemy, odkryjemy w nim trzy elementy: różne moce z trzech odmiennych epok. Ten człowiek już żył w innych. Ma on poczucie życia w swoim dziadku i pradziadku. Znajduje w sobie to, o czym oni myśleli. Życie przodków jest początkiem jego życia i stanowi pierwszą epokę. - W drugiej, która jest obecnie, życie osobiste jest jak rozkwit tej pierwszej. Ja kontynuuję dzieło mojego pradziadka i dodaję do jego moją myśl; robię to, co on zamierzał zrobić i w ten sposób, pod pewnym względem, przedłużam jego działanie na tym świecie. - Och! Długo żyć będę na ziemi, na której przeżyłem już tyle lat dzieciństwa w moich przodkach, młodości w moim ojcu i wieku dojrzałego w mojej własnej egzystencji! Ta trzecia epoka życia jest tą, którą kocha i na którą spogląda nieustannie. Żyć będzie w synu, we wnuku i w prawnuku. Jego pradziad dostrzegał go z daleka, wśród mgieł, gdy pracował, robił oszczędności i zachowywał tradycje. Z drugiej zaś strony, on teraz patrzy w tym samym kierunku, do przodu: myśli, zamierza i buduje dla prawnuka, dla tych, którzy są poza, w oddali, na linii horyzontu. W ten sposób człowiek żyjący w czasie, w którym panuje duch tradycji, jest pośrednim ogniwem łączącym wiele pokoleń. Żyje w każdym z nich. Czuje, że on już przygotowywał swoje życie w tych istnieniach, które go poprzedziły oraz że będzie żyć przez długi czas w tych, które przyjdą po nim[1].


Następnie, ks. bp Isoard opisał rozmowę jednego szlachcica z prowincji ze swoim dzierżawcą, którą usłyszał miesiąc temu. Ten ostatni mówił: W ubiegłym miesiącu grudniu minęło trzysta pięćdziesiąt lat, odkąd jesteśmy z Waszą Wielmożnością. Na to pierwszy odpowiedział: Lecz my byliśmy tutaj przed wami; nie wiem dokładnie od jakiego czasu, ale z pewnością będzie ponad sześćset lat.[...]


Spośród sofizmatów, które Rousseau - mentor rewo-lucyjnego państwa i apostoł nowoczesnego społeczeństwa - wziął z rzekomej dobroci przyrodzonej człowiekowi, znajduje się taki: Dzieci pozostają w związku z ojcem jedynie, dopóki potrzebują go do życia. Gdy tylko ta potrzeba zaniknie, naturalny związek zostaje zerwany. Dzieci wolne od posłuszeństwa należnego ojcu oraz ojciec wolny od opieki należnej dzieciom powracają w ten sposób do niezależności; jeśli pozostają złączeni, nie dzieje się to z przyrodzenia, lecz dobrowolnie, zaś sama rodzina utrzymuje się w wyniku umowy[2.]

Słowa te stawiają człowieka na poziomie zwierzęcia. Wśród zwierząt, rzeczywiście, związek zostaje zerwany zaraz po wygaśnięciu potrzeby. Rewolucja, która chciała w obyczajach narzucić z mocy prawa wszystkie idee Rousseau, nie zapomniała również o prawie do rozwodu. To antyrodzinne prawo, zniesione w trakcie Restauracji, zostało ponownie promulgowane przez Republikę, która ze swej strony, zaczęła je dopuszczać coraz częściej[3].[...]

Wszelkie społeczności potrzebują przywódcy, a przywódcą rodziny jest ojciec. Apostoł św. Paweł, potwierdzając tę prawdę, przypomniał przykazanie Boże (Ef 5, 22-27; Kol 3, 18-21).[...]

Bez wątpienia wiele kobiet stało się ofiarami okrucieństw. Nie rozwiązuje się jednak prywatnego nieładu, podważając zasady.[...]

Odbudowa, znosząc prawo rozwodowe, dokonała tylko połowy dzieła, ponieważ pozostawiła ślub cywilny, będący innym rewolucyjnym wymysłem. Dokonano tego w celu odebrania małżeństwu Boskiej sankcji oraz pozbawienia rodziny spójności, dających rodzinie więzi potwierdzone przez samego Boga.[...]

Ewangelia przedstawia nam dwukrotnie genealogię Świętej Rodziny Nazaretańskiej: po raz pierwszy w linii zstępującej pokoleń (Mt 1, 1-17), a po raz drugi w odwrotnym porządku (Łk 3, 23-33). Maryja i Józef, jak zapewne wszyscy Hebrajczycy, świadomi byli przynależności, razem ze swoimi przodkami, do tej samej rodziny, która sięgała aż do Dawida, tak jak Dawid sięgał aż do Judy, jednego z synów Jakuba, zaś Jakub aż do Noego, odnowiciela ludzkości. Noe dał początek trzem wielkim rodom, które w każdym pokoleniu wydawały nowe odgałęzienia, a każde z tych odgałęzień starannie przechowywało genealogie, łączące je ze wspólnym pniem.

Przez długi czas też tak się działo we Francji i innych krajach. Zacytujemy na przykład następujące słowa wyjęte z księgi rodzinnej André d'Ormessona, radcy państwa w wieku XVII: Aby nasi synowie znali tych, z których się wywodzą ze strony ojca i matki, aby byli chętni do modlitwy za ich dusze i aby czcili pamięć osób, które z Bożym błogosławieństwem zaszczyciły ich dom oraz nabyły dobra przez nich użytkowane.[...]

W celu utrzymania jedności i ciągłości na przestrzeni wieków, rodzina nie tylko była wspólnotą krwi, lecz również, że tak powiem, miała wieczne ciało i ducha. Każde pokolenie otrzymywało od przodków ciało, będące majątkiem rodziny, jako święty dar; zachowywało je skrupulatnie, starało się o jego powiększenie i przekazywało je wiernie kolejnym pokoleniom. Tradycje były duchem, czyli wyobrażeniami przodków i ich uczuć oraz zwyczajami i obyczajami stamtąd się wywodzącymi.[...]

Prawo zapisane w sercach naszych przodków, uświęcone niejednokrotnie wiekowym obyczajem, zapewniało przejście majątku z jednego pokolenia na drugie. Potrójna zaś nauka zapewniała przekaz tradycji rodzinnych: pierwsza, dana za przykładem rodziców, druga, wynikająca z napomnień, rad i pouczeń dawanych dzieciom przez rodziców, a trzecia, będąca livres de raison lub księgami rodzinnymi, uzupełnianymi przez każde pokolenie. Dzisiaj livres de raison już nie istnieją, nawet jako pamiątki, chyba że w archiwach erudytów. Majątek jest postrzegany przez dzieci jedynie jako spuścizna do podziału. Ilu jest wśród nas takich, którzy znają imiona swoich pradziadków?

Rodzina już nie istnieje we Francji[...] Nie tylko nie istnieje we Francji rodzina, lecz również nic nie pozostało po społecznej strukturze, która na przestrzeni wieków kiełkowała z rodziny u wszystkich cywilizowanych ludów. Rodzina królewska została ścięta, rodziny arystokratyczne zdziesiątkowane, zaś te, które uniknęły masakry i upadku, zostały przez prawo pozbawione siły działania, a nawet zachowania swojej pozycji społecznej. Ostatecznie te same prawa uniemożliwiły wyniesienie rodzin mieszczańskich i robotniczych w sposób zorganizowany i ciągły.[...]

Chrześcijaństwo jednak daje nam środki odnowy, których nie posiadały społeczności pogańskie. Czy jednak potrafimy je wykorzystać?[...]

Oto powszechny lament: już nie mamy ludzi! Jeśli nie mamy już ludzi, to dlatego, że nie mamy rodziny, aby ich ukształtowały. Jeśli zaś nie mamy rodzin, to dlatego, że społeczeństwo straciło cel swojego istnienia, który nie polega na dostarczeniu jednostce możliwie największej liczby rozkoszy, lecz na opiece nad zakładanymi rodzinami oraz pomocy w ich rozwoju.[...]*
 

 

1. Japończyk Naomi Tamura, po powrocie z podróży do Stanów Zjednoczonych, wydał książkę o rodzinie, w której wyjaśnia, że w jego kraju związek małżeński polega przede wszystkim na idei rodu: „Życie człowieka - mówił - jest mniej istotne niż życie rodziny. Najstraszniejszą karą w ustroju feudalnym było wygaśnięcie rodziny istniejącej od setek lat. Jeszcze dzisiaj każdy wykształcony Japończyk wierzy, że wygaśnięcie jego rodu jest największym nieszczęściem, jakie może dotknąć istotę ludzką".

2. Por. Jean-Jacques Rousseau, Contract social ou principes de droit politique, Ed. Pierre Dumesnil, Rouen, 1792, 443 strony, rozdział II.
3. Projektodawcą prawa z 1884 roku, wprowadzającego rozwód, był Naquet. Został on publicznie pochwalony przez lożę masońską Bar-le-Duc, która do niego napisała: „Jest to odwet państwa na Kościele oraz droga do rozdziału tych dwóch starych zespołów".
* Cyt. za ks. Henri Delassus'em z książki L'Espirit Familial (Duch rodzinny), Rdz. VII - Reformę powinno się zacząć od odbudowy rodziny, w przekładzie z języka portugalskiego Teresy Fernandes Świątkiewicz


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka