Rodzina
 
Święta Rodzina ratunkiem dla dzisiejszych rodzin
Sławomir Skiba

Obraz Świętej Rodziny jest większości katolików doskonale znany i dość konkretny. Na jego przywołanie przed oczami naszej wyobraźni pojawia się jednak zapewne tylko parę wydarzeń z Ewangelii oraz tych z popularnych przedstawień i wizerunków. Czy jednak te rozpowszechnione, nieraz cukierkowe obrazy, nie przesłaniają nam zasadniczych prawd o Świętej Rodzinie? Czy ona sama nie stała się dla nas częścią jakiegoś baśniowego świata, zamiast być prawdziwym wzorem, realną pomocą i punktem odniesienia dla naszych, tak często dzisiaj pokaleczonych i poranionych rodzin? Czy wołamy w naszych utrapieniach: Jezu, Maryjo i Józefie ­Święty, ratujcie nas!?

 

Gdy rozważamy tajemnice Różańca Świętego, w pierwszej jego części – zwanej przecież radosną, dostrzegamy pewien paradoks. Oto mówimy o tajemnicach radosnych, ale kiedy się głębiej zastanowimy, owa radość rozważanych przez nas wydarzeń z życia Świętej Rodziny daleka jest od beztroski.


Oto ja, służebnica pańska…


W scenie Zwiastowania widzimy wprawdzie tę podniosłość i Bożą Chwałę poselstwa świętego Archanioła Gabriela, który przychodzi do Służebnicy Pańskiej – Maryi, ale Ona nie jest w tym momencie wolna od niepokoju. Ewangelia mówi, że na słowa Archanioła: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobązmieszała się i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie (por. Łk 1,28–29). Choć była wybrana przez Boga Ojca na Matkę Jego Syna już przed wiekami, Ona sama jako Oblubienica Ducha Świętego, święta i pokorna dziewczyna nie mogła przecież spodziewać się takiego wyróżnienia. I mimo iż słusznie nazywamy ją Stolicą Mądrości i Arcydziełem Stworzenia ponad wszystkich ludzi i aniołów, Pan Bóg chciał, aby doświadczyła tego „zmieszania” i niepokoju, aby „rozważała”, a może bardziej – rozeznawała, czy ma faktycznie do czynienia z Bożym poselstwem, co ono konkretnie znaczy i jakie niesie konsekwencje. Bóg chciał, aby Jej decyzja była w pełni wolna i świadoma. Nie podejmowana w euforii, czyli w emocjach, ale w uważnym, spokojnym rozważeniu. Jej postawa jest dla nas doskonałym wzorem roztropności i trzymania emocji pod kontrolą rozumu oświeconego łaską, zwłaszcza gdy w życiu rodzinnym zostajemy postawieni przed „trudnymi” wyrokami Bożej Opatrzności!


Ale czy ta postawa „rozważania” nie powinna być również dla nas wzorem rozeznawania duchów, czyli tego, co w naszym życiu duchowym pochodzi z Bożego natchnienia, a co może być diabelskim zwodzeniem? Maryja jest najlepszym drogowskazem i pomocą w tym rozeznawaniu woli Bożej, wsłuchiwaniu się w głos Pana Boga i odróżnianiu go od podszeptów złego czy też naszych słabości, lęków i pożądań.


W scenie Zwiastowania towarzyszy Maryi też jak najbardziej ludzkie uczucie lęku. Dlatego przecież, jakby dla potwierdzenia Jej nieskalnej postawy roztropności, ale i uspokojenia padają słowa Bożego posłańca: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga (Łk 1,30). I dopiero po nich następuje wyjawienie Bożych planów względem Jej Boskiego Macierzyństwa. Jednak Przeczysta Dziewica nawet w tym momencie nie zostaje od razu uwolniona od obaw, których nadal z woli Bożej doświadcza. Dlatego ośmiela się zapytać: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? (Łk 1,34). Pan Bóg chciał tych pytań, chciał tych obaw, aby dla nas było na wieki świadectwem Jej całkowite i bezwarunkowe zaufanie Bogu, Jej FIAToto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! (Łk 1,38). Oto wzór całkowitego zawierzenia Panu Bogu i Jego wobec nas planów – wzór Maryi we wszystkich naszych niepewnościach i troskach o jutro. Dzięki Niej i przez Nią możemy wołać: Totus tuus, Maryjo! Cały jestem twój, prowadź mnie i moich bliskich do Twojego Syna!


Święty Józef gotowy do całkowitego zawierzenia


A cóż powiedzieć o wzorze, jaki daje nam św. Józef w czas tej próby, w której dowiaduje się, że jego przyszła małżonka jest w ciąży? Chociaż według ówczesnego zwyczaju Maryja była już zaślubiona z Józefem, jednak nie mieszkali jeszcze we wspólnym domu i w myśl ówczesnego prawa nie byli w pełni małżeństwem. A zatem fakt poczęcia Pana Jezusa pod sercem Maryi przed wspólnym zamieszkaniem zostałby potraktowany jako naruszenie prawa małżeńskiego i cudzołóstwo. Józef znalazł się w dramatycznym położeniu i po ludzku nie mógł sobie tego wyjaśnić. Wiedział, że jego małżonka jest czysta jak łza i miał do niej pełne zaufanie. Jednak faktycznie była w stanie błogosławionym, a on nie mógł uważać się za ojca tego dzieciątka. Poniekąd znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Czy i my nie natrafiamy na sytuacje, które wydają nam się beznadziejne? Św. Mateusz w swojej Ewangelii podaje: Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie (Mt 1,18–19). Św. Józef nie działał jednak gwałtownie i bez namysłu. Oddalenie Maryi potajemnie oznaczałoby w rzeczywistości, iż przyjmował na siebie całą odpowiedzialność za poczęcie dziecka, a siebie wskazywał jako tego wiarołomcę, który zostawia brzemienną narzeczoną. Tak więc jego zamiar nie był aktem ucieczki, ale heroizmu i poświęcenia z miłości do Maryi. Podjął taki zamiar, choć go nie zrealizował i możemy być pewni, że zanim zaczął działać, z pełnym zawierzeniem Panu Bogu modlił się o pomoc. I został wysłuchany. Oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu ­nadadzą imię ­Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. (Mt 1,20–24).


Św. Józef jest dla nas patronem w tych wszystkich chwilach trudnych i wydawałoby się – beznadziejnych. Kiedy uwikłani jesteśmy w różne sytuacje po ludzku bez wyjścia i wszystkie noce – mroki pokus i beznadziei. Noc jest zdaniem komentatorów biblijnych symbolem pokus. Kojarzona jest też ze szczególnym działaniem złego ducha. Tymczasem w nocy przychodzi do Józefa anioł i zwiastuje mu radość jego powołania, ale i potrzebę poświęcenia dla ukochanych. Trzy razy jeszcze na kartach Ewangelii przyjdzie w nocy, we śnie, do św. Józefa anioł. Drugi raz, kiedy po narodzinach Jezusa powiedział mu: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. (Mt 2,13). A posłuszny i pełen zaufania Józef wstał w środku nocy, wziął swojego przybranego maleńkiego Synka oraz Jego ukochaną Matkę i zabrał ich w nieznane, aby uchronić przed siepaczami króla. Trzeci raz, po śmierci Heroda, w Egipcie, anioł we śnie wezwał go do powrotu z Rodziną do Izraela. Już w ojczyźnie, we śnie otrzymał jeszcze jeden nakaz, aby udał się do Galilei i tak trafiają do Nazaretu.


Jest więc we wszystkich swoich decyzjach św. Józef wzorem bezwzględnego posłuszeństwa woli Bożej, wzorem męstwa i zaufania Bogu w przeciwnościach życiowych. Jest zatem wzorem prawdziwego mężczyzny – męża i ojca chroniącego swoją rodzinę, będącego jej głową i przewodnikiem w trudnych chwilach, kiedy potrzeba zdecydowania i wskazania Bożej drogi. Dla mężczyzn, zwłaszcza współczesnych nam Piotrusiów Panów, zniewieściałych i uciekających od obowiązków, jest św. Józef wzorem prawdziwie męskiego brania odpowiedzialności za żonę, dzieci i całą rodzinę, a także za realizację swojego niepowtarzalnego powołania w społeczeństwie. Wreszcie, jako mąż dziewiczy, panujący nad swoimi namiętnościami, jest przykładem dla wszystkich mężczyzn uwikłanych we własną nieuporządkowaną zmysłowość i różne nałogi.


Maryja potwierdza autorytet św. Józefa


Najświętsza Maryja Panna i św. Józef są też wzorem zgodnego małżeństwa wspierającego się w trudnych chwilach. A wraz z Panem Jezusem są również wzorem hierarchicznej rodziny, w której każdy, pomimo pełnej świadomości swojej wyjątkowej roli w historii Zbawienia, respektuje porządek ustalony przez Stwórcę. To św. Józef jest głową Świętej Rodziny, mimo iż jego żona jest najdoskonalszym arcydziełem stworzenia, Niepokalaną i świętszą niż aniołowie Matką Boga, a Pan Jezus, jego przybrany syn, jest Bogiem Wcielonym i Zbawicielem. To św. Józef otrzymuje polecenia od anioła i to on realizuje plany Boże dla jego rodziny. Niezwykłym zaś przykładem uznawania tej roli św. Józefa i wspierania jego autorytetu staje się postawa Maryi i samego Pana Jezusa. Przypomnijmy sobie choćby ostatnią z tajemnic radosnych Różańca, ewangeliczne wydarzenie – odnalezienie dwunastoletniego Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej pośród uczonych w Piśmie. Choć to znów tajemnica radosna, jesteśmy świadkami dramatycznego poszukiwania przez rodziców przez trzy dni zaginionego dziecka. Czy możemy wyobrazić sobie ich ból i lęk? Zrozumie to zapewne każdy rodzic, który choć przez chwilę zgubił swoje dziecko np. w sklepie, na spacerze lub ten, który czekał na przedłużający się powrót dziecka, z którym nie ma żadnego kontaktu. Poszukiwania, towarzysząca temu, nieznajomość losu dziecka i dławiący, ściskający za gardło ból wydają się nie mieć końca. Kiedy też wreszcie odnajduje się ukochane dziecko, radość zalewa zbolałe serce rodzica i w jednej chwili niweluje poprzednie emocje. Zapewne w podobnej sytuacji znaleźli się Józef z Maryją, kiedy po trzech dniach odnaleźli swojego syna w Świątyni. I tu Matka Boża daje nam przepiękny przykład żony i matki, która w tej trudnej chwili wskazuje na autorytet swego męża i ziemskiego ojca Jezusa: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie (Łk 2,48). Ten porządek nie jest przypadkowy. Ona – Królowa Aniołów, Matka Boża, która w hierarchii niebieskiej stoi powyżej wszelkiego stworzenia, w porządku naturalnym rodziny uznaje i wspiera autorytet męża jako jej głowy: ojciec Twój i ja. Nie „ja szukałam Ciebie z ojcem”, ale „ojciec i ja”. Zwrócił na to uwagę w jednej ze swych homilii znany kaznodzieja śp. ks. Piotr Pawlukiewicz. Jakiż to piękny przykład dla żon i matek w dobie niszczycielskiej ideologii feminizmu, nakazującej ciągłą walkę płci nawet w małżeństwach.


i był im poddany…


Scena odnalezienia Pana Jezusa przez Rodziców w Świątyni jest jedną z tych, które wymykają się naturalnym schematom relacji dziecka do rodziców. Zawiera bowiem głęboki sens teologiczny związany z misją i podstawowym zadaniem Pana Jezusa oraz Jego relacją z Ojcem Niebieskim: Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział (Łk 2,49–50). Nie wchodząc w całą głębię tej sytuacji i odpowiedzi oraz komentarza ewangelisty, którym teologowie i kaznodzieje poświęcili wiele miejsca, warto jednak zwrócić uwagę, że owa wypowiedź Zbawiciela jest adresowana także do wszystkich rodziców, którzy może często z nadmiernej troski o dzieci zapominają, że nie należą one wyłącznie do nich. Są dane rodzicom, ale też wzrastają w rodzinie i przygotowują się do realizacji ich własnego powołania, jakie przeznaczył im Bóg, który jest najlepszym Ojcem.


Ale nawet ta, być może trudna dla niektórych scena kończy się zwróceniem uwagi na porządek władzy i autorytet rodziców: Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany (Łk 2,51).



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego