Na początku XVII wieku w dalekim Neapolu pewien jezuita, wielki czciciel Matki Bożej, Juliusz Mancinelli, aż trzykrotnie dostąpił łaski widzenia Maryi. Pobożny był jak mało kto, Najświętszą Panienkę chwalił codziennie przeróżnymi tytułami. Nic więc dziwnego, że – poprzez objawienia – wynagrodziła jego święty trud. Rozradowany zakonnik został jednak przez Maryję pouczony, żeby odtąd sławił Ją tytułem Królowej Polski. Wyjaśniła też: Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie.
Niecałe pół wieku później, w 1656 roku, król Jan Kazimierz – w katedrze lwowskiej – oficjalnie ogłosił Maryję Królową Korony Polskiej. I jest Nią na wieczność. Czy jednak teraz ma to dla nas większe znaczenie? Bo dla naszych przodków miało. Świadczy o tym choćby napis na XIX-wiecznej kolumnie z figurą Niepokalanej u zbiegu ulic Długiej i Pędzichów w Krakowie: Królowo nasza, pokaż, żeś nam Matką!
Tak. Maryja jest naszą Matką, daną przez Pana Jezusa. I do Niej uciekamy się we wszelkich potrzebach. Będąc Matką, nie przestaje jednak być Królową. Pięknie wyrażają to kolejne wezwania z ostatniej części litanii loretańskiej. Jest wśród nich tytuł: Królowa Męczenników. I właśnie męczeństwu wyznawców Chrystusa poświęcone jest to wydanie naszego pisma. Pragniemy przypomnieć, że nie jest to odległa przeszłość, lecz dramatyczna teraźniejszość. Chrześcijaństwo jest bowiem najbardziej prześladowaną religią na świecie. Tylko w ubiegłym wieku zostało zabitych ponad 45 milionów chrześcijan! To tysiące ofiar każdego dnia, dziesiątki w ciągu godziny… Muzułmanie, komuniści, wojujący ateiści – listę ciemiężców można wydłużać, choć wiemy przecież, że prawdziwym inspiratorem walki z Chrystusowym Kościołem jest szatan.
Chrześcijański apologeta Tertulian pisał pod koniec II wieku, że krew męczenników jest nasieniem chrześcijaństwa. I tak też się stało. W stosunkowo krótkim czasie religię Chrystusową wyznawała znaczna część ówczesnego świata i na niej wzrosła wspaniała cywilizacja.
Być może tym razem historia się powtórzy. Nie szukajmy jednak męczeństwa za wszelką cenę. Chwalebną rzeczą jest pragnąć przelać krew za Chrystusa. I jeśli to na nas przyjdzie, to módlmy się o łaskę odwagi i wytrwania. Wykuwajmy jednak swą świętość w „szarej codzienności”. Dzień po dniu, wytrwale, pośród przykrych obowiązków i przeciwności!
W Jezusie i Maryi
Bogusłąw Bajor
redaktor naczelny