Historia
 
Michele Ferrero – katolicki przedsiębiorca
Paweł Kot

Nie każdy wielbiciel słodyczy wie, że jedna z najsłynniejszych na świecie marek czekolady –Ferrero Rocher – otrzymała swoją nazwę na pamiątkę Maryjnych objawień w Lourdes. Rocher to po francusku skała, jaskinia i nawiązuje do Rocher de Massabielle, gdzie Maryja objawiła się Bernadecie. Także inny produkt od firmy Ferrero – Rafaello – nazywa się tak na cześć archanioła Rafała. To wszystko nie przypadek, bowiem Michele Ferrero, zmarły w 2015 roku włoski biznesmen, był gorliwym katolikiem, który całą swą aktywność powierzał opiece Matki Bożej.

Michele Ferrero urodził się 26 kwietnia 1925 roku w Dogliani w północnych Włoszech. Został wychowany w pobożnej katolickiej rodzinie i w młodości kształcił się u ojców z Zakonu Kleryków Regularnych Somasque. Zaraz po II wojnie światowej rodzina Ferrero założyła firmę produkującą czekoladę, kierując się przy tym myślą o sprawiedliwości i… zrównoważonym rozwoju – na długo przed tym, jak te pojęcia stały się modne i cynicznie wykorzystywane przez ideologów i polityków. Siedzibą firmy stała się miejscowość Alba w Piemoncie – i jest nią do dziś.

Ojciec Michele, Pietro Ferrero, postanowił rozpocząć produkcję słodyczy w przystępnej dla klientów cenie. W celu obniżenia kosztów wyrobu opracował przepis o mniejszej zawartości kosztownego i ciężko dostępnego wówczas kakao, a większej – orzechów i oleju. W swojej, jak się okazało, genialnej strategii biznesowej, postanowił wykorzystać uprawianą lokalnie i uważaną za najlepszą na świecie odmianę orzechów laskowych. Sprzedawana od 1946 roku Pasta Gianduja zyskała w zniszczonych wojną Włoszech dużą popularność. Miliony włoskich rodziców mogło teraz choć trochę osłodzić swoim dzieciom biedę powojennych czasów.

Od 1946 roku Michele zajmował się sprzedażą w fabryce ojca. Jednak już cztery lata później los zmusił go do wzięcia większej odpowiedzialności za rodzinne przedsięwzięcie. Zmarł bowiem jego ojciec i – po restrukturyzacji – firmą o kapitale 6 000 000 lirów zaczęło zarządzać trzech wspólników z równymi udziałami: wdowa Piera Ferrero, jej syn Michele i wuj Giovanni. Michele zajął się stroną produkcyjną, Giovanni – handlową, a Piera rozwijała relacje instytucjonalne i menedżerskie.

Zadziwiająco szybko Michele przekształcił się w przedsiębiorcę umiejącego zrozumieć wszystkie aspekty firmy. Od swojego ojca nauczył się sztuki produkcji, wykazując naturalny talent i kreatywność. Od wuja Giovanniego poznał tajniki organizacji handlowej. A od matki nauczył się znaczenia struktury firmy, tego „szóstego zmysłu”, który pozwala stawić czoła trudnym wyzwaniom, oraz docenienia wartości relacji z pracownikami.

Odpowiedzialność

Kiedy Michele w pełni przejął rodzinną firmę po śmierci wuja Giovanniego, tak napisał w liście do pracowników: Zobowiązuję się poświęcić wszystkie moje działania i wysiłki tej firmie. I zapewniam was, że będę czuł się usatysfakcjonowany dopiero wtedy, gdy uda mi się (…) zagwarantować wam i waszym dzieciom bezpieczną i spokojną przyszłość.
Czuł się osobiście odpowiedzialny za firmę i pracowników, co wyznał inżynierowi Vincenzo Sibilli: – Jeśli mój statek wywróci się do góry dnem, to wywróci się życie tysięcy rodzin. Ta myśl sprawia, że nie mogę spać, muszę znaleźć nowe projekty, nowe pomysły, nowe produkty. Przez dziesięciolecia Michele był niezwykle kreatywny i pracowity. A przy tym oferował ludziom pełną dyspozycyjność: – Przynieście mi problemy, ja wymyślę rozwiązania – mówił.

Jeden z pracowników wspominał: – Nawet, kiedy problem wydawał się nie do rozwiązania, pan Michele zbierał nas razem, dodawał nam odwagi i stopniowo sytuacja była rozwiązywana kolegialnie.

Jak pisze jego biograf: Ferrero zbudował swoje imperium na produktach wysokiej jakości i innowacjach, ale jego największym talentem była umiejętność angażowania pracowników i okazywania im szczególnej uwagi. Inny z pracowników, Sergio Giovannetti, wspomina drobny, ale wiele mówiący epizod: – Pewnego dnia towarzyszyłem mu z grupą techników na targach maszyn w Niemczech, a po południu tego dnia nie czułem się najlepiej. Wieczorem zostałem w swoim pokoju i nie widząc, że schodzę na kolację, pan Michele przyniósł mi do pokoju herbatę ziołową.

Firma znana była z dbania o pracowników. Zapewniała im opiekę zdrowotną i inne udogodnienia, co skutkowało zwiększeniem wydajności i lojalności pracowników.
Pod takim przewodnictwem bardzo szybko się rozwijała, zdobywając nowe rynki. Michele udoskonalił dawną recepturę ojca i w 1964 roku wypuścił na rynek znany na całym świecie krem czekoladowy Nutella, a innymi znanymi markami Ferrero stały się Kinder i Tic-Tac. W końcu w 20 zakładach pracowało 34 000 pracowników, a nim Ferrero odszedł z tego świata i firmę przejęli jego synowie, stał się najbogatszym Włochem.

Sukces zawdzięczamy Matce Bożej

Przy okazji uroczystości z okazji 50-lecia firmy, Michele Ferrero oświadczył: – Nasz sukces zawdzięczamy Matce Bożej z Lourdes. Bez Ciebie możemy zrobić bardzo niewiele. Jak się okazuje, było to jego stałe powiedzenie. Michele tak to wyjaśniał: – Był to zwyczaj, którego nabrałem w 1957 roku, po pierwszej firmowej pielgrzymce do sanktuarium w Lourdes. Wróciliśmy do Piemontu z figurką Madonny, którą umieściliśmy w niszy na dziedzińcu fabryki w Albie. Ta figura jest tam do dziś. Maryja zawsze mnie chroniła. Od tamtej pory co roku organizujemy pielgrzymkę dla pracowników. A taka figura znajduje się we wszystkich fabrykach Ferrero.

Co znaczące, w firmie figura Matki Boskiej jest traktowana z szacunkiem również przez osoby niewierzące. – Ta figura w fabryce jest elementem jedności – wspomina Antonio Buccolo. – Przechodziliśmy obok niej każdego dnia i bez względu na to, czy byłeś wierzący, czy niewierzący, po prostu czułeś, że Maryja tam jest i nas chroni.

Naturalnie więc do swojej Opiekunki skierowały się myśli Ferrero, gdy pewnego roku fabrykę nawiedziła powódź. – Kiedy o wpół do trzeciej nad ranem, tego strasznego dnia w listopadzie 1994 roku, fabryka znalazła się pod wodą i błotem – wyjaśnia jego osobisty kierowca, Serafino Bindello – zabrałem pana Michele na miejsce, a on od razu zapytał mnie: – Czy są jakieś ofiary śmiertelne?. – Nie, na szczęście. – A figura Maryi? – Rwąca woda strąciła ją w błoto – odpowiedziałem. Gdy wszedł do budynku, wziął ją na ręce, oczyścił, i poprosił mnie, abym dopilnował, aby była czyszczona każdego ranka. Ferrero okazał to samo oddanie przy okazji innej powodzi. Jeden z współpracowników wspomina: – Pewnego razu grota objawień w Lourdes została zatopiona i w dużej części zniszczona przez wody rzeki, Ferrero zaoferował, że odbuduje ją na własny koszt, ale pod warunkiem, że nie będzie to ujawnione przed jego śmiercią.

Według relacji bliskich mu osób, Maryja i święci byli częścią życia prywatnego, ale także zawodowego Ferrero. Maryja w jakimś stopniu była źródłem jego inspiracji. Odwiedzający widzieli go czasem pogrążonego w myślach, siedzącego z notatnikiem na stole i piórem na wysokości czoła. Było to pióro, które dostał w Lourdes i używał, będąc przekonanym, że Matka Boża inspiruje jego pomysły. Tym piórem podpisywał ponoć wszystkie najważniejsze umowy. – Zaskoczył nas kiedyś, mówiąc, że w portfelu nosi wiele obrazków świętych. Mówił: Modlę się do nich wszystkich. Musi być choć jeden, który mnie wysłucha i pomoże – wspomina Teresio Ugo Marasso, chemik z firmy Ferrero.

Pracować, tworzyć, dawać

Lavorare, creare, donare – pracować, tworzyć, dawać to kolejne powiedzenie i życiowe motto Michele. Miał zawsze głowę zwróconą ku przyszłości, ale ciągle się rozglądał i twardo stąpał po ziemi, co pozwalało unikać wielu pułapek np. ze strony kręgów politycznych. O tym niebezpieczeństwie tak mówi były prezes firmy Ferrero, Francesco Paolo Fulci: – Michele Ferrero nauczył nas, że aby wyróżniać się w świecie przedsiębiorczości, trzeba mieć odwagę podejmować ryzyko biznesowe. Nigdy nie wolno czekać na pomoc z zewnątrz, bo to w końcu może doprowadzić do upadku całego przedsięwzięcia.

Katolicki przedsiębiorca, oprócz podnoszenia ogólnego poziomu życia poprzez dostarczanie dobrych produktów, umiał też oczywiście dawać. Jako młody człowiek Michele widział, czym jest bieda i nigdy o tym nie zapomniał. – Jego dobrze skrywana hojność zrodziła się właśnie w tamtych czasach – mówi Serafino Bindello. – Prowadził działalność charytatywną, ale dyskretnie. Nikt nie wiedział, że na jego polecenie rano wożę pieniądze dla kogoś, kogo dzień wcześniej widział w trudnej sytuacji.

Dbałość o wysoką jakość produktów i głęboka troska o pracowników – to wyróżnik tej firmy. Wielu wspomina, że dzięki Ferrero, każdy pracownik czuł się jak przedsiębiorca. Od robotnika do menedżera, każdy czuł się uczestnikiem i twórcą sukcesu Ferrero. Francesco Paolo Fulci wspomina: – Jedną z cech, które ceniłem u pana Michele, było to, że traktował króla Belgii, książąt, ministrów i ambasadorów z taką samą życzliwością i słodkim uśmiechem, z jaką zwracał się do najskromniejszych robotników…



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego