Historia
 
Michele Ferrero – katolicki przedsiębiorca
Paweł Kot

Nie każdy wielbiciel słodyczy wie, że jedna z najsłynniejszych na świecie marek czekolady –Ferrero Rocher – otrzymała swoją nazwę na pamiątkę Maryjnych objawień w Lourdes. Rocher to po francusku skała, jaskinia i nawiązuje do Rocher de Massabielle, gdzie Maryja objawiła się Bernadecie. Także inny produkt od firmy Ferrero – Rafaello – nazywa się tak na cześć archanioła Rafała. To wszystko nie przypadek, bowiem Michele Ferrero, zmarły w 2015 roku włoski biznesmen, był gorliwym katolikiem, który całą swą aktywność powierzał opiece Matki Bożej.

Michele Ferrero urodził się 26 kwietnia 1925 roku w Dogliani w północnych Włoszech. Został wychowany w pobożnej katolickiej rodzinie i w młodości kształcił się u ojców z Zakonu Kleryków Regularnych Somasque. Zaraz po II wojnie światowej rodzina Ferrero założyła firmę produkującą czekoladę, kierując się przy tym myślą o sprawiedliwości i… zrównoważonym rozwoju – na długo przed tym, jak te pojęcia stały się modne i cynicznie wykorzystywane przez ideologów i polityków. Siedzibą firmy stała się miejscowość Alba w Piemoncie – i jest nią do dziś.

Ojciec Michele, Pietro Ferrero, postanowił rozpocząć produkcję słodyczy w przystępnej dla klientów cenie. W celu obniżenia kosztów wyrobu opracował przepis o mniejszej zawartości kosztownego i ciężko dostępnego wówczas kakao, a większej – orzechów i oleju. W swojej, jak się okazało, genialnej strategii biznesowej, postanowił wykorzystać uprawianą lokalnie i uważaną za najlepszą na świecie odmianę orzechów laskowych. Sprzedawana od 1946 roku Pasta Gianduja zyskała w zniszczonych wojną Włoszech dużą popularność. Miliony włoskich rodziców mogło teraz choć trochę osłodzić swoim dzieciom biedę powojennych czasów.

Od 1946 roku Michele zajmował się sprzedażą w fabryce ojca. Jednak już cztery lata później los zmusił go do wzięcia większej odpowiedzialności za rodzinne przedsięwzięcie. Zmarł bowiem jego ojciec i – po restrukturyzacji – firmą o kapitale 6 000 000 lirów zaczęło zarządzać trzech wspólników z równymi udziałami: wdowa Piera Ferrero, jej syn Michele i wuj Giovanni. Michele zajął się stroną produkcyjną, Giovanni – handlową, a Piera rozwijała relacje instytucjonalne i menedżerskie.

Zadziwiająco szybko Michele przekształcił się w przedsiębiorcę umiejącego zrozumieć wszystkie aspekty firmy. Od swojego ojca nauczył się sztuki produkcji, wykazując naturalny talent i kreatywność. Od wuja Giovanniego poznał tajniki organizacji handlowej. A od matki nauczył się znaczenia struktury firmy, tego „szóstego zmysłu”, który pozwala stawić czoła trudnym wyzwaniom, oraz docenienia wartości relacji z pracownikami.

Odpowiedzialność

Kiedy Michele w pełni przejął rodzinną firmę po śmierci wuja Giovanniego, tak napisał w liście do pracowników: Zobowiązuję się poświęcić wszystkie moje działania i wysiłki tej firmie. I zapewniam was, że będę czuł się usatysfakcjonowany dopiero wtedy, gdy uda mi się (…) zagwarantować wam i waszym dzieciom bezpieczną i spokojną przyszłość.
Czuł się osobiście odpowiedzialny za firmę i pracowników, co wyznał inżynierowi Vincenzo Sibilli: – Jeśli mój statek wywróci się do góry dnem, to wywróci się życie tysięcy rodzin. Ta myśl sprawia, że nie mogę spać, muszę znaleźć nowe projekty, nowe pomysły, nowe produkty. Przez dziesięciolecia Michele był niezwykle kreatywny i pracowity. A przy tym oferował ludziom pełną dyspozycyjność: – Przynieście mi problemy, ja wymyślę rozwiązania – mówił.

Jeden z pracowników wspominał: – Nawet, kiedy problem wydawał się nie do rozwiązania, pan Michele zbierał nas razem, dodawał nam odwagi i stopniowo sytuacja była rozwiązywana kolegialnie.

Jak pisze jego biograf: Ferrero zbudował swoje imperium na produktach wysokiej jakości i innowacjach, ale jego największym talentem była umiejętność angażowania pracowników i okazywania im szczególnej uwagi. Inny z pracowników, Sergio Giovannetti, wspomina drobny, ale wiele mówiący epizod: – Pewnego dnia towarzyszyłem mu z grupą techników na targach maszyn w Niemczech, a po południu tego dnia nie czułem się najlepiej. Wieczorem zostałem w swoim pokoju i nie widząc, że schodzę na kolację, pan Michele przyniósł mi do pokoju herbatę ziołową.

Firma znana była z dbania o pracowników. Zapewniała im opiekę zdrowotną i inne udogodnienia, co skutkowało zwiększeniem wydajności i lojalności pracowników.
Pod takim przewodnictwem bardzo szybko się rozwijała, zdobywając nowe rynki. Michele udoskonalił dawną recepturę ojca i w 1964 roku wypuścił na rynek znany na całym świecie krem czekoladowy Nutella, a innymi znanymi markami Ferrero stały się Kinder i Tic-Tac. W końcu w 20 zakładach pracowało 34 000 pracowników, a nim Ferrero odszedł z tego świata i firmę przejęli jego synowie, stał się najbogatszym Włochem.

Sukces zawdzięczamy Matce Bożej

Przy okazji uroczystości z okazji 50-lecia firmy, Michele Ferrero oświadczył: – Nasz sukces zawdzięczamy Matce Bożej z Lourdes. Bez Ciebie możemy zrobić bardzo niewiele. Jak się okazuje, było to jego stałe powiedzenie. Michele tak to wyjaśniał: – Był to zwyczaj, którego nabrałem w 1957 roku, po pierwszej firmowej pielgrzymce do sanktuarium w Lourdes. Wróciliśmy do Piemontu z figurką Madonny, którą umieściliśmy w niszy na dziedzińcu fabryki w Albie. Ta figura jest tam do dziś. Maryja zawsze mnie chroniła. Od tamtej pory co roku organizujemy pielgrzymkę dla pracowników. A taka figura znajduje się we wszystkich fabrykach Ferrero.

Co znaczące, w firmie figura Matki Boskiej jest traktowana z szacunkiem również przez osoby niewierzące. – Ta figura w fabryce jest elementem jedności – wspomina Antonio Buccolo. – Przechodziliśmy obok niej każdego dnia i bez względu na to, czy byłeś wierzący, czy niewierzący, po prostu czułeś, że Maryja tam jest i nas chroni.

Naturalnie więc do swojej Opiekunki skierowały się myśli Ferrero, gdy pewnego roku fabrykę nawiedziła powódź. – Kiedy o wpół do trzeciej nad ranem, tego strasznego dnia w listopadzie 1994 roku, fabryka znalazła się pod wodą i błotem – wyjaśnia jego osobisty kierowca, Serafino Bindello – zabrałem pana Michele na miejsce, a on od razu zapytał mnie: – Czy są jakieś ofiary śmiertelne?. – Nie, na szczęście. – A figura Maryi? – Rwąca woda strąciła ją w błoto – odpowiedziałem. Gdy wszedł do budynku, wziął ją na ręce, oczyścił, i poprosił mnie, abym dopilnował, aby była czyszczona każdego ranka. Ferrero okazał to samo oddanie przy okazji innej powodzi. Jeden z współpracowników wspomina: – Pewnego razu grota objawień w Lourdes została zatopiona i w dużej części zniszczona przez wody rzeki, Ferrero zaoferował, że odbuduje ją na własny koszt, ale pod warunkiem, że nie będzie to ujawnione przed jego śmiercią.

Według relacji bliskich mu osób, Maryja i święci byli częścią życia prywatnego, ale także zawodowego Ferrero. Maryja w jakimś stopniu była źródłem jego inspiracji. Odwiedzający widzieli go czasem pogrążonego w myślach, siedzącego z notatnikiem na stole i piórem na wysokości czoła. Było to pióro, które dostał w Lourdes i używał, będąc przekonanym, że Matka Boża inspiruje jego pomysły. Tym piórem podpisywał ponoć wszystkie najważniejsze umowy. – Zaskoczył nas kiedyś, mówiąc, że w portfelu nosi wiele obrazków świętych. Mówił: Modlę się do nich wszystkich. Musi być choć jeden, który mnie wysłucha i pomoże – wspomina Teresio Ugo Marasso, chemik z firmy Ferrero.

Pracować, tworzyć, dawać

Lavorare, creare, donare – pracować, tworzyć, dawać to kolejne powiedzenie i życiowe motto Michele. Miał zawsze głowę zwróconą ku przyszłości, ale ciągle się rozglądał i twardo stąpał po ziemi, co pozwalało unikać wielu pułapek np. ze strony kręgów politycznych. O tym niebezpieczeństwie tak mówi były prezes firmy Ferrero, Francesco Paolo Fulci: – Michele Ferrero nauczył nas, że aby wyróżniać się w świecie przedsiębiorczości, trzeba mieć odwagę podejmować ryzyko biznesowe. Nigdy nie wolno czekać na pomoc z zewnątrz, bo to w końcu może doprowadzić do upadku całego przedsięwzięcia.

Katolicki przedsiębiorca, oprócz podnoszenia ogólnego poziomu życia poprzez dostarczanie dobrych produktów, umiał też oczywiście dawać. Jako młody człowiek Michele widział, czym jest bieda i nigdy o tym nie zapomniał. – Jego dobrze skrywana hojność zrodziła się właśnie w tamtych czasach – mówi Serafino Bindello. – Prowadził działalność charytatywną, ale dyskretnie. Nikt nie wiedział, że na jego polecenie rano wożę pieniądze dla kogoś, kogo dzień wcześniej widział w trudnej sytuacji.

Dbałość o wysoką jakość produktów i głęboka troska o pracowników – to wyróżnik tej firmy. Wielu wspomina, że dzięki Ferrero, każdy pracownik czuł się jak przedsiębiorca. Od robotnika do menedżera, każdy czuł się uczestnikiem i twórcą sukcesu Ferrero. Francesco Paolo Fulci wspomina: – Jedną z cech, które ceniłem u pana Michele, było to, że traktował króla Belgii, książąt, ministrów i ambasadorów z taką samą życzliwością i słodkim uśmiechem, z jaką zwracał się do najskromniejszych robotników…



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel