10 lutego rozpoczyna się w Kościele katolickim Wielki Post. By dobrze przeżyć ten szczególny czas przygotowania do misterium Wielkiego Piątku a następnie radości ze Zmartwychwstania Pana, publikujemy obszerne fragmenty kazania o pokucie słynnego proboszcza z Ars, św. Jana Marii Vianneya.
Nie ma nic tak słodkiego w życiu i przy śmierci, jak łzy i boleść serca za popełnione grzechy. Jedynie pokuta może zadość uczynić sprawiedliwości Bożej. Mówi św. Augustyn, że jeżeli sami nie będziemy się karali za nasze winy, ukarze nas ten, przeciwko któremu zgrzeszyliśmy. Jeżeli chcemy uniknąć chłost Bożych, karzmy siebie samych. (…)
Dlaczego czujemy wstręt do pokuty? Dlaczego nie żałujemy za popełnione grzechy? Bo nie zastanawiamy się, jak ciężką zniewagę wyrządzaliśmy Bogu, jak wielkie nieszczęścia czekają nas przez całą wieczność. Czasami przyznajemy, że trzeba pokutować, ale w swym zaślepieniu odkładamy pokutę na później, jak gdybyśmy byli panami czasu i łaski Bożej. Każdy powinien lękać się o siebie, bo nie wie kiedy umrze, a zresztą Pan Bóg udziela łask tylko do pewnej miary. Miłosierdzie Boskie względem grzesznika ma pewne granice. Kiedy człowiek zuchwale brnie w grzechach i dopełni miary nieprawości, opuści go Bóg, jak sam powiada przez usta proroka Jeremiasza (Jr 18,17). (…).
Po grzechu trzeba koniecznie pokutować w tym lub w przyszłym życiu. Także w tym celu Kościół ustanowił dni pokuty, bo chce nam przypomnieć, że po upadku należy pościć i umartwiać się. Mojżesz spędził czterdzieści dni na poście i pokucie. Również Jezus Chrystus nie jadł i nie pił na pustyni przez taki sam czas i wskazał nam swoim przykładem, że nasze życie powinno upływać we łzach, pokucie i umartwieniu. (…)
Bez pokuty i czuwania, bez spełniania dobrych uczynków, trudno wytrwać w łasce Bożej. Jak oddech koniecznie jest potrzebny dla życia fizycznego, tak również pokuta dla życia prawdziwie chrześcijańskiego. Jeżeli chcemy, by nasze ciało podlegało duszy, a dusza Bogu, musimy się umartwiać fizycznie i duchowo. (…)
Kto miłuje uciechy ziemskie, szuka wygód, unika cierpień, niepokoi się i szemrze, gdy mu się coś nie powiedzie, jest tylko z imienia chrześcijaninem. Jeśli kto chce za mną iść, niech się zaprze samego siebie, a weźmie krzyż swój na każdy dzień i niech idzie za mną (Łk 9,23). Człowiek zmysłowy nie posiądzie cnót, które czynią duszę miłą w oczach Bożych i prowadzą do nieba. (…)
Umartwienie może być wewnętrzne i zewnętrzne, jedno drugiemu dopomaga. Zewnętrzne polega na umartwieniu ciała i jego zmysłów.
Powinniśmy poskramiać wzrok, odwracać go od przedmiotów, które mogą nasuwać złe myśli. Nie trzeba czytać książek, które wcale nie budują, ale raczej budzą nieskromne myśli i podkopują wiarę.
Powinniśmy dalej umartwiać słuch, unikając niepotrzebnych rozmów, niemoralnych pieśni, przekleństw, oszczerstw. Nie bądźmy ciekawymi tak dalece, byśmy wszystko wiedzieli, co drudzy mówią i czynią. (…)
Wypada niekiedy odmówić coś swemu podniebieniu. Nie trzeba jeść z łakomstwa ani za wiele lub poza godziną stale oznaczoną. Dobry chrześcijanin stara się przy każdym jedzeniu trochę umartwić.
Należy umartwiać język i używać go do spełniania obowiązków na chwałę Bożą i zbudowanie bliźniego. (…) Powinniśmy także czasami umartwiać się w spoczynku, byśmy nie przyzwyczaili się do gnuśności.
Człowiekowi bardzo potrzebne jest także umartwienie wewnętrzne. I tak powściągajmy swą wyobraźnię, by się nie błąkała po przedmiotach niepożytecznych lub niebezpiecznych, które mogłyby nasunąć złe myśli i pragnienia. Tu zły duch najwięcej stawia sideł na ludzi! Próżne marzenia nużą niepotrzebnie człowieka, odwodzą go od poważnych myśli. Zamiast oddawać się próżnym marzeniom, myślmy często o rzeczach ostatecznych, o męce i śmierci Jezusa Chrystusa.
Powinniśmy także umartwiać swój rozum, strzec się krytykowania prawd wiary. Wreszcie umartwiajmy swą wolę, poddając ją pod rozkazy przełożonych. Nigdy nie zabraknie nam sposobności do drobnych umartwień, bo żyjemy wśród ludzi, którzy kierują się często kaprysami, chwilowym humorem, którzy liczne posiadają wady. Zaprawdę, kto się np. nie umartwia w jedzeniu i piciu, nie będzie mógł podobać się Bogu. Pijak nie wejdzie do nieba, bo nie ma żadnego podobieństwa między jego życiem a życiem Jezusa Chrystusa. Co będzie również z nami kiedyś, gdy Jezus Chrystus porówna swoje życie z naszym i nie znajdzie najmniejszego podobieństwa? (…)
Płaczmy za grzechy i znośmy cierpliwie wszystkie smutki i nieszczęścia, które Bogu spodoba się na nas zesłać! Niech nasze życie upływa w żalu za grzechy i w miłości ku Bogu, byśmy mogli się z Nim połączyć na wieki. Amen.
Św. Jan Maria Vianney. Proboszcz z Ars, Kazania – Tom II, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2010, s. 122–128.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka