Mistyk, asceta, czciciel Męki Pańskiej, misjonarz, przewodnik dusz, założyciel zgromadzenia zakonnego. Tak pokrótce można by scharakteryzować świętego Pawła Daneiego, osiemnastowiecznego włoskiego zakonnika i kapłana, który znany jest szerzej jako św. Paweł od Krzyża.
Urodził się 3 stycznia 1694 roku w miejscowości Ovada, w pobliżu Alessandrii (Piemont). Jego ojciec, Łukasz, był drobnym kupcem. Matka Anna Maria Massari zajmowała się domem. Paweł, jako najstarszy z rodzeństwa pomagał ojcu w działalności handlowej. Niewiele czasu pozostawało mu dla siebie. Mimo to nie zaniechał edukacji. Imponującą wiedzę zawdzięczał w dużej mierze wytrwałej lekturze.
Syn pobożnych rodziców
Oboje rodzice odznaczali się żarliwą wiarą, którą przekazali dzieciom. Paweł wyrósł na pobożnego i ułożonego młodzieńca. Jego relację z Bogiem pogłębiło oświecenie, jakie otrzymał w 1713 roku podczas nabożeństwa. Świadom swych wad, postanowił udoskonalić własne życie duchowe. Pragnął jeszcze bardziej kochać Boga i przylgnąć do Niego.
Gdy papież Klemens XI w 1715 roku zaapelował do katolików, by zaangażowali się w krucjatę w obronie atakowanej przez Turcję Wenecji, Paweł Danei zapalił się do tej idei. Odbył spowiedź z całego życia i gotowy na śmierć męczeńską, zaciągnął się w szeregi wojsk chrześcijańskich. Jednak podczas modlitwy w jednym z kościołów Cremy, Bóg dał mu poznać, że jego przeznaczeniem jest inna walka – duchowa. Porzucił więc szeregi wojska i powrócił do domu. Nadal jednak nie bardzo wiedział, co ma robić. Wszechmogący prowadził go do zrozumienia powołania drobnymi krokami, przez zsyłanie natchnień.
Wzrastanie do świętości
Jedno z pierwszych otrzymał jeszcze w 1717 roku. Podczas wędrówki wzdłuż wybrzeża dojrzał stojący na górze malutki kościół. Poczuł pociąg do życia pokutnego w ubóstwie. W roku następnym Bóg dał mu natchnienie, że powinien zgromadzić wokół siebie towarzyszy. Latem 1720 roku oczyma duszy zobaczył swą postać w czarnym, żałobnym habicie, z wyszytymi na piersi białą nicią: sercem, krzyżem i Najświętszym Imieniem Jezus – pamiątką Męki Zbawiciela. Zrozumiał, że jego powołaniem jest założenie nowego zgromadzenia pokutnego, które będzie nosić objawione mu w widzeniu stroje.
Na razie mieszkał z rodzicami w miasteczku Castelazzo. Rodzina Danei osiedliła się tu w 1717 roku. Prowadził intensywne życie duchowe, oparte przede wszystkim na częstym przystępowaniu do sakramentów świętych, długich adoracjach Najświętszego Sakramentu i wygłaszaniu egzort w konfraterni św. Antoniego Opata. Bratnią duszę znalazł w swoim młodszym bracie, Janie Chrzcicielu, który uznawał jego autorytet w życiu duchowym.
W końcu swoją sprawę przedłożył biskupowi Alessandri, Franciszkowi Arbario di Gattinara, który zezwolił mu na włożenie habitu, jednak jeszcze bez emblematów Męki Pańskiej. Obłóczyny miały miejsce w piątek, 22 listopada 1720 roku. Zgodnie z poleceniem hierarchy, młody Danei odbył potem rekolekcje, podczas których opracował regułę planowanego zgromadzenia.
Zgodnie ze wskazówką hierarchy udał się do Rzymu, by poprosić papieża o zgodę na założenie nowej wspólnoty. Niestety, nie udało mu się dotrzeć do Namiestnika Chrystusa. Postanowił więc poświęcić się życiu wewnętrznemu i wraz z bratem Janem Chrzcicielem zamieszkał w pustelni na Monte Argentario. Tu przeżył szczęśliwy okres poświęcony modlitwie i medytacji. Osiągnął wtedy wyżyny kontemplacji i przeżył mistyczne zaślubiny z Bogiem. Stało się to w 1722 lub 1723 roku, w święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.
Naturalnie nie zarzucił planów stworzenia nowej wspólnoty. W tym celu przeniósł się do Gaety. Po dwuletnim pobycie w tym mieście, w pierwszej połowie 1725 roku, wsparty radami zaprzyjaźnionych hierarchów, ponownie udał się do Rzymu. Tym razem udało mu się porozmawiać z Ojcem Świętym Benedyktem XIII, który życzliwie odniósł się do planów ascety i pozwolił mu na gromadzenie wokół siebie towarzyszy.
Nie od razu braciom Danei udało się pozyskać nowych pokutników – czcicieli Męki Pańskiej. Krótki okres posługi w rzymskim szpitalu św. Gallikana okazał się pod tym względem bezowocny. Przyniósł jednak wielki skok w dziedzinie życia duchowego. Bracia odbyli kurs teologiczny zakończony przyjęciem święceń kapłańskich 7 czerwca 1727 roku. Po powrocie na Monte Argentario mogli już bez przeszkód głosić rekolekcje w okolicznych parafiach. Otaczała ich opinia świętości. Mimo niespokojnych czasów (trwała wojna o polską sukcesję) udało się ukończyć budowę pierwszego klasztoru w Orbetello.
Kolejne lata to czas poszukiwania przez Pawła i pierwszych pasjonistów ostatecznej formuły zgromadzenia. Po długoletnich staraniach udało się uzyskać zatwierdzenie reguły. Wielu proszonych o opinię duchownych uznawało ją za zbyt surową. Paweł wspierany przez współbraci dopilnował, by złagodzeń było jak najmniej. W końcu zgodził się jednak na takie ustępstwa jak m.in.: noszenie sandałów zamiast chodzenia boso (w Rzymie trasę jego wędrówki zdradzały krwawe ślady stóp odbite na białych schodach) czy zakładanie płaszcza i nakrycia głowy zimą.
Paweł od Krzyża
15 maja 1741 roku Benedykt XIV zatwierdził regułę Zgromadzenia Ubogich Kleryków Bosych pod wezwaniem Najświętszego Krzyża i Męki Jezusa Chrystusa, bo tak brzmiała pierwotna nazwa zgromadzenia. 11 lipca tegoż roku Paweł wraz z 6 współbraćmi złożył pierwszą profesję ślubów zakonnych. Oprócz trzech tradycyjnych ślubów zobowiązali się do szerzenia nabożeństwa i kultu Męki Pańskiej przez rozważanie Jej wraz z wiernymi. Odtąd założyciel posługiwał się imieniem Paweł od Krzyża.
W tym czasie zgromadzenie intensywnie się rozrastało. Głównym jego charyzmatem, oprócz modlitwy, było głoszenie misji ludowych. Zadanie trudne, choć owocne. Biografowie wspominają, jak pewnego razu zaczepił Pawła uzbrojony bandyta i kazał iść ze sobą w las. W gąszczu nagle obrócił się i… poprosił o spowiedź. Znany jest także przypadek skruszonego mafiosa, który chcąc odwdzięczyć się za dar nawrócenia, wyznał Pawłowi: Oddałbym życie za ciebie. Jeżeli masz jakiegoś wroga, to powiedz mi tylko, a ja już potrafię go wykończyć.1
Zgromadzenie pasjonistów rozrastało się coraz szybciej. Gorliwość jego członków budziła szacunek wiernych. Św. Paweł, który do końca życia przewodził braciom, musiał czasem odrzucać propozycje fundacji klasztoru z braku wyrobionych duchowo i doświadczonych zakonników. Starannie odsiewał kandydatów, którzy nie nadawali się do zgromadzenia, gdyż nie posiadali cech charakteru niezbędnych do życia według ciężkiej reguły. Usunął nawet ze wspólnoty drugiego ze swych braci, który wstąpił do zgromadzenia – Antoniego. Służył on potem Bogu jako kapłan świecki.
Następstwem poświęcenia i ascetycznego trybu życia św. Pawła było w ostatnich latach życia wyczerpanie organizmu. Reumatyzm unieruchamiał go na całe miesiące w łóżku, w dodatku tracił słuch. Mimo to dopóki mógł, przyjmował zaproszenia do głoszenia misji. Zawsze zachowywał pogodę ducha, nawet gdy wchodził na ambonę, cierpiąc dotkliwy ból.
Zmagania duchowe
Warto podkreślić, że po pierwszym okresie, w którym młody Paweł przeżywał okres wielkich łask duchowych, nastąpił dlań czas wielkiej próby. Przez kolejne 45 lat odczuwał oschłość duszy i miał poczucie opuszczenia przez Boga. Cierpiał prześladowania szatańskie. Rzadko mógł się cieszyć zsyłanymi przez Zbawiciela pociechami. Przez tę noc duchową, jakże długą, przeszedł jednak zwycięsko i jako siedemdziesięciolatek na nowo poczuł bliskość Boga.
Czas płynął nieubłaganie. Stan zdrowia o. Pawła pogarszał się. W grudniu 1770 roku wydawało się nawet, że jego dni są policzone. Nieoczekiwanie przekazane mu przez papieża Klemensa XIV polecenie powrotu do pracy dla pożytku Kościoła spowodowało nawrót sił witalnych, choć nie zdrowia.
Wreszcie jednak nadszedł kres jego ziemskiej wędrówki. 18 października 1775 roku jego oczy rozbłysły niezwykłym światłem, ujrzał Matkę Bożą z Panem Jezusem w towarzystwie świętych. Zaraz też jego dusza opuściła celę rzymskiego klasztoru, by narodzić się dla Nieba…
1 maja 1853 papież Pius IX ogłosił św. Pawła od Krzyża błogosławionym, a w 1867 roku zaliczył w poczet świętych. Kościół wspomina go 19 października.
Adam Kowalik
1 Edmund Burke CP, Łowca dusz. Św. Paweł od Krzyża, Kraków 1983.
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów