Problemy
 
W zdrowym ciele zdrowy duch!
Marcin Więckowski

Ta zawarta w tytule stara prawda, znana już starożytnym, nigdy nie była tak aktualna, jak dzisiaj. Nasi przodkowie, którzy ciężko pracowali w świecie pozbawionym skomplikowanych maszyn i urządzeń, mieli na co dzień solidną dawkę ruchu i wysiłku. Dziś jednak, gdy wielu ludzi pracuje „za biurkiem”, musimy zadbać o aktywność fizyczną poza pracą: poprzez ćwiczenia i sport. Jest to konieczne nie tylko dla naszego zdrowia, ale i dla dobra duszy. Harmonijny rozwój duchowy i fizyczny powinien cechować dobrego katolika…

Pismo Święte wręcz roi się od sportowych porównań, a wzmianki o różnych zawodach, grach i ćwiczeniach odnajdziemy już w Starym Testamencie. Prekursorami sportu w świecie antycznym byli oczywiście Grecy, których kultura rozpoczęła ekspansję na wschód wraz z podbojami Aleksandra Wielkiego w IV wieku przed Chrystusem i dotarła także do Palestyny. Żydzi mieli pewne opory przed uprawianiem sportu, ponieważ starożytne zawody organizowano zwykle ku czci jakiegoś władcy, któremu oddawano boską cześć, co w sposób oczywisty godziło w monoteizm narodu wybranego. To samo można powiedzieć także o chrześcijanach. A jednak grecka kultura sportu była w tamtym kręgu cywilizacyjnym tak powszechna (wszędzie wznoszono stadiony, a w każdym mieście powstawał gimnazjon, czyli ośrodek kształcący tężyznę fizyczną młodzieży), że odwołania do sportu były przez wszystkich rozumiane. Dlatego również Apostołowie chętnie się nimi posługiwali.

W dobrych zawodach wystąpiłem...

Chyba najbardziej znany ze „sportowych” fragmentów z Biblii to słowa św. Pawła z 2 Listu do Tymoteusza: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego (2Tm 4,7–8). Jeszcze szersze odwołanie do sportu pojawia się w 1 Liście do Koryntian: Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego (1 Kor 9,24–27).

A zatem już od pierwszych dekad po Zmartwychwstaniu Jezusa porównania sportowe były powszechnie używane przez chrześcijan jako metafora zmagań duchowych, które musi podjąć człowiek, aby zostać zbawiony. Oczywiście powyższego cytatu z 1 Listu do Koryntian nie można odczytywać w ten sposób, że Zbawienie jest zarezerwowane tylko dla nielicznych (co czynią np. Świadkowie Jehowy). Św. Paweł pisał tak dlatego, że w kręgu pogańskim panował zwierzęcy wręcz kult zwycięzcy. Na starożytnych igrzyskach nie było podium, nagradzano wyłącznie zwycięzcę, a pozostałych, włącznie z tymi, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce, wyszydzano i upokarzano. To oczywiście wzmacniało niemal nadludzkie wysiłki, jakie musiał podjąć antyczny olimpijczyk, aby wygrać. Jego ascetyczny tryb życia, forsowne ćwiczenia, dieta i rezygnowanie z wszelkich przyjemności stawały się dogodnym porównaniem wobec starań chrześcijanina, który musi odmówić sobie wielu ziemskich uciech, aby zachować Boże Przykazania i wejść do Królestwa Niebieskiego.

Sport i średniowiecze - czy to przeciwieństwa?

Wkrótce po uznaniu chrześcijaństwa za religię państwową, w Cesarstwie Rzymskim w 393 roku odbyły się ostatnie starożytne igrzyska olimpijskie. Do ich organizacji powrócono dopiero w XIX wieku. Kościół jest przez to niekiedy oskarżany przez współczesnych krytyków o „pogrzebanie idei olimpijskiej” oraz „wzgardzenie sportem”. Nazbyt często zapominamy jednak o tym, jak te starożytne igrzyska wyglądały: chociażby w zapasach, gdzie wszystkie chwyty były dozwolone, a zawodnicy często straszliwie się ranili, wyłamywali sobie stawy, łamali ręce i wychodzili z zawodów jako kaleki. Chrześcijaństwo nie mogło zaakceptować takich barbarzyńskich widowisk, podobnie jak zakazało niewolnictwa czy walk gladiatorów. Poza tym obowiązek składania darów Zeusowi sprawił, że olimpiada tak bardzo kojarzyła się z pogaństwem, iż nie mogło być dla niej miejsca w nowym, chrześcijańskim porządku świata.

Czy oznacza to jednak, że w średniowiecznej Europie sport nie istniał? Nic bardziej mylnego! Przecież turnieje rycerskie to okres najpiękniejszej, sportowej rywalizacji w historii naszego kontynentu! Rycerze przygotowywali się do walki i zawodów już od najmłodszych lat, kształtując kondycję fizyczną i siłę mięśni. W tym celu uprawiali biegi, skoki, poruszanie się w zbroi (które też traktowano wówczas jako sport), rzut oszczepem, gry w kije, podnoszenie ciężarów czy zapasy. To prawda, że w średniowiecznym systemie szkolnictwa przykładano niewielką wagę do wychowania fizycznego, ale wynikało to z ówczesnego stylu życia, który wymagał znacznie większej aktywności na co dzień i dlatego nie szukano dodatkowych form zapewniających tężyznę ciała. W myśli średniowiecznej podkreślano wartość pracy, a nie sportu, jako aspektu fizycznego, który pomaga człowiekowi w rozwoju duchowym, według słynnej maksymy ora et labora (módl się i pracuj).

Mimo to św. Tomasz z Akwinu w ciepłych słowach pisał o ćwiczeniach fizycznych: Jedność bowiem duszy i ciała wynika z natury człowieka, a stąd można wysnuć wniosek, że doskonałość duszy nie może wykluczać naturalnej doskonałości ciała. Należy więc przyjąć, że doskonałe przysposobienie ciała jest konieczne do szczęśliwości pod każdym względem doskonałej. (…) Ciało wprawdzie niczego nie wnosi do tego działania duszy, na którym polega oglądanie Istoty Bożej – mogłoby jednak być przeszkodą w stosunku do tego działania. Stąd doskonałość ciała jest konieczna, by ciało nie przeszkadzało wzniesieniu myśli.

Sport dla człowieka czy przeciwko człowiekowi?

W czasach nowożytnych postępujący rozwój techniki i produkcja maszyn, które zaczęły wykonywać dużą część pracy za ludzi, a także zwiększająca się liczba pracowników umysłowych na rzecz fizycznych, sprawiły, że zaczęliśmy szukać innych form aktywności ruchowej, a sport stawał się coraz bardziej popularny, zwłaszcza w krajach chrześcijańskich.

Dobro niesione przez kulturę fizyczną graniczyło jednak i graniczy do dziś również z wieloma zagrożeniami. Wszystkie trzy systemy totalitarne XX wieku wykorzystywały wizerunki wysportowanych mężczyzn i kobiet jako wzór „nowego człowieka”, którego chciały stworzyć: oderwanego od Boga, za to bezgranicznie oddanego władzy. Wielu z Czytelników być może pamięta nienaturalnie umięśnione zawodniczki z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Wiele z nich przedwcześnie zmarło albo skończyło na wózku inwalidzkim z powodu totalnego zniszczenia zdrowia przez nadmierne stosowanie dopingu, do czego zmuszały je komunistyczne władze.

Zagrożenia niesione przez nadmierne uprawianie sportu ponad ludzkie siły, charakterystyczne dla ówczesnej epoki, bardzo celnie zauważał Sługa Boży bp Jan Pietraszko. Tak mówił o tym w kazaniach, które głosił w krakowskiej kolegiacie św. Anny w latach 1955–56: Skreśliwszy wieczność (…), człowiek przenosi wszystkie swe aspiracje na teren doczesny i ziemski. I tu zaczyna się seria tragicznych niekonsekwencji. Z jednej strony człowiek głosi postulat piękna i siły, radości życia, kultury ciała i siłą rzeczy zaczyna uprawiać ascezę, którą potępił w Ewangelii. Weźmy choćby wąski odcinek: sport. Ile ascezy, ile wyrzeczeń, pracy i utrudzenia do granic ostatecznej wytrzymałości wymaga sport pojęty w duchu laickim. Dla człowieka zdrowego, silnego, pięknego fizycznie poświęca się nie tylko wartości duchowe w znaczeniu chrześcijańskim, lecz poświęca się to, co się chciało ocalić: zdrowie, a nieraz życie… Płaci się ogromną cenę – nieproporcjonalnie wielką cenę. (…) Chrześcijaństwo nie jest wrogiem ani sportu, ani zdrowej kultury ciała. Nie zwalcza rozumnego używania przyjemności. Owszem – głosi potrzebę jednego i drugiego, lecz równocześnie zachowuje w tej dziedzinie dużo spokojnej powściągliwości, liczy się bowiem z całym człowiekiem.

Biskup Pietraszko ujął tymi słowami elementarnie ważną prawdę: sport ma służyć człowiekowi, a nie prowadzić do jego wypalenia i zniszczenia. Oczywiście, że zawodowi sportowcy muszą poddawać się codziennym, forsownym ćwiczeniom i diecie. Ważne jednak, aby ten wysiłek podejmowali tylko ci, którzy mają do tego ­predyspozycje fizyczne i aby nie był to wysiłek ponad ludzkie siły, prowadzący do nadwyrężenia zdolności organizmu. A już całkowicie niedopuszczalne jest stosowanie dopingu, który nie tylko przeczy samej idei sportu jako uczciwego współzawodnictwa, ale też prowadzi człowieka do ruiny zdrowotnej i psychicznej, będąc sprzeczną z duchem rywalizacji sportowej. Warto też pamiętać o tym, że w chrześcijaństwie jest miejsce nie tylko dla najlepszych i nie tylko dla zwycięzców, ale również dla tych, którym coś się nie udaje. Tym też chrześcijański sport różni się od tego, jak pojmowali go starożytni poganie, i dlatego dzisiaj wręczamy nagrody również za drugie, trzecie miejsca; doceniamy remisy i bramki strzelone nawet w przegranych meczach…

Ćwicz i nie zapominaj o Bogu!

Sport powinien być praktykowany proporcjonalnie do predyspozycji danej osoby otrzymanych od Boga, tak aby przynosił korzyść, a nie zgubę. Człowiek aktywny fizycznie jest zdrowszy, ma lepsze samopoczucie, zwiększoną koncentrację, lepszy sen itd. Ruch rozwija mięśnie, wpływa na prawidłowy wzrost i kształt kości, rozwija układ krążeniowo-oddechowy, podnosi sprawność i wydolność fizyczną.

Człowiekowi, który dba o siebie od strony fizycznej łatwiej przychodzi skupienie na modlitwie i podejmowanie rozmaitych wyzwań życia codziennego. Lepiej też postrzega samego siebie i innych ludzi, co daje większe możliwości podołania Bożym natchnieniom i niesienia Bożej miłości napotkanym osobom.

Tego wszystkiego nie da się jednak osiągnąć w oderwaniu od Boga i jego planu stworzenia, w pysznym przeświadczeniu o własnej potędze. To jest łatwa droga do przekroczenia granic fizycznych, na które nie mamy wpływu i do rychłego samozniszczenia człowieka. Pamiętajmy więc, aby podejmując aktywność fizyczną i uprawiając sport, przede wszystkim brać pod uwagę Boży plan względem nas.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka