Problemy
 
Katolik wobec ateisty
Ks. Marcin Kostka FSSP

 Nasz Czytelnik, Pan Bogusław ma dylemat: Jaką przyjąć postawę względem zdeklarowanych ateistów? Czy próbować ich przekonywać, czy „odpuścić”? Jaka może być „wspólna płaszczyzna” między katolikami a niewierzącymi?


Zanim przejdę do odpowiedzi na postawione pytania, warto najpierw zastanowić się nad zagadnieniem ateizmu. Otóż, termin „ateizm” wywodzi się z języka greckiego od słowa „atheos” („a” – negacja, przeczenie, „theos” – Bóg) i przede wszystkim oznacza doktrynę lub postawę człowieka, która wyraża negację istnienia Boga rozumianego jako byt w pełni doskonały, transcendentny, niezależny od świata i człowieka, konieczny, przyczyna całej rzeczywistości, osobowy Absolut, z którym człowiek może wejść w świadome relacje (religia).


Wracając jednak do podstawowego zagadnienia… Pragnę zauważyć, że z ateistami – zwłaszcza zdeklarowanymi i wojującymi – bardzo trudno jest rozmawiać. Przede wszystkim dlatego, że oczekują od rozmówcy bezwarunkowego przyjęcia swoich racji. W takim przypadku bardzo łatwo człowiekowi wierzącemu jest się zniechęcić, zwłaszcza wtedy, gdy ateista jest nieprzyjemny i usiłuje za wszelką cenę zdenerwować i obrazić rozmówcę. W takiej sytuacji może nam przyjść na myśl fragment z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian:Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym? Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? (2 Kor 6,14–16).


Szacunek i godność


Jednakże jako chrześcijanie jesteśmy przez Boga wezwani do miłości bliźniego a także do miłości nieprzyjaciół. Pan Jezus mówił do Apostołów: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają (Łk 6,27–28). Jest to szczególne zobowiązanie Zbawiciela do heroicznej miłości. Nie jest łatwo kochać kogoś, kto zachowuje się wrogo, kto szydzi z wyznawanych przez nas wartości, kogoś, kto obraża to wszystko, w co święcie wierzymy, a jednocześnie żąda, aby szanować jego przekonania. Wszystko w nas może się wzburzyć, możemy poczuć zniechęcenie do człowieka, ale w głębi serca musimy próbować się przełamać, mając świadomość, że słońce – dzieło Bożych rąk – świeci i dla dobrych, i dla złych. Warto sobie zdać sprawę, że tak jak słońce świeci dla wszystkich, tak i Bóg z miłością patrzy na każdego człowieka, który – obdarzony przez Stwórcę godnością i wolnością – w taki czy inny sposób odnosi się do Niego.


Jaką w takim razie konkretnie postawę powinien przyjąć człowiek wierzący wobec ateisty czy agnostyka? Jeśli naprawdę wierzę Bogu i ufam Mu bez reszty, a nade wszystko kocham Go z całego serca i duszy, to wobec niewierzących moja postawa musi być pełna szacunku i zrozumienia oraz pełna godności.


Jak można by zobrazować taką postawę? Otóż, jak to pięknie podaje w swoim artykule ks. Jerzy Machacz: Wobec człowieka, który wierzy, że Bóg istnieje, znajduje się człowiek, który wierzy, że Bóg nie istnieje, a jeśli nawet istnieje, to nie można z Nim, z jakichś powodów, nawiązać kontaktu, albo że Jego istnienie jest bez znaczenia dla istnienia człowieka. Ważne jest, że drugi człowiek jest wobec mnie, a nie naprzeciw mnie. Naprzeciw są rzeczy. Naprzeciw siebie stają strony walczące ze sobą, próbujące zniszczyć siebie. Jeśli wobec mnie jest drugi człowiek, to jestem w stanie uszanować jego człowieczeństwo i jestem w stanie go zrozumieć. Ludzie powinni siebie rozumieć, ponieważ są osobami. Szkoda, że nie jest to takie oczywiste w życiu codziennym. Niestety, często uprzedmiotawiamy drugiego człowieka. A przecież nie jest on przedmiotem, lecz podmiotem. Jest osobą...


Świadectwo wiary


Często się zdarza, że właśnie ludzie niewierzący zmuszają nas, chrześcijan, swoimi pytaniami do zastanowienia się nad naszą wiarą. Często bardziej niż którykolwiek ksiądz na kazaniu czy nawet Papież przy wygłaszaniu przemówienia. Dlatego powinniśmy rozmawiać o trudnych tematach związanych z wiarą, niekoniecznie od razu przy tym zakładając, że musimy nawrócić naszych znajomych niewierzących.


My – katolicy, chrześcijanie – nie wiemy wszystkiego o Bogu, często z własnej winy, a szczególnie z lenistwa, bo przecież tak mało się modlimy, tak mało czytamy Pismo Święte i Katechizm. Przyznajmy się do tego przed niewierzącymi, a nie zbywajmy ich pytań i wątpliwości swoim zniechęceniem. Człowiek uznający się za niewierzącego powinien stać się dla nas zadaniem. Przecież nie przez przypadek Bóg go postawił na drodze naszego życia. Na pewno potrzebuje naszej życzliwości, naszej modlitwy i dobrego słowa, a nade wszystko potrzebuje przykładu wiary. I tu postawione jest przed nami szczególne zadanie; jak żyć, żeby ateista, patrząc na mnie, na moje życie, na moją postawę, na uśmiech na twarzy wobec przeciwności, mógł zastanowić się nad sobą i mógł poznać Boga. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa całe rzesze niewierzących nawracały się, obserwując jednoznaczną postawę i świadectwo wiary wyznawców Chrystusa.

 

Przeciwstawiać się złu


Musimy pamiętać, że Kościół odrzucając ateizm jako grzech przeciwko cnocie religijności, jednak nie stygmatyzuje ateistów. Odrzucając ateizm, zachęca nas do szczerego i roztropnego dialogu z niewierzącymi.


Przy czym pamiętajmy, że dialog nie oznacza jakiegoś relatywizowania wiary, czego obawia się dziś wielu szczerych katolików. Potrzeba dialogu, ponieważ dialog jest przejawem głębokiej, związanej z wiarą chrześcijańskiej miłości. Bo dialog jest częścią zwyczajnego codziennego życia. I ważne jest to, żebyśmy pamiętali, streszczając naukę Kościoła, że katolik nie staje naprzeciw, lecz wobec ateisty, bo naprzeciw siebie stają strony, które walczą ze sobą i próbują siebie zniszczyć.


Mając tego świadomość musimy podkreślić, że zadaniem człowieka wierzącego jest wyrwać drugiego człowieka z obojętności na Boga! Przecież ateista czy agnostyk może dojść do wiary dzięki spotkaniu człowieka wierzącego, który wyznaje swoją wiarę przykładem własnego życia, a nie górnolotnymi słowami. Człowieka, dla którego wiara nie jest pusto brzmiącym frazesem, złudzeniem, sentymentalizmem, ucieczką od rzeczywistości czy wygodnym schronieniem, ale jest zaangażowaniem całego życia – myśli, słów, postawy i czynów. Chrześcijańska wspólnota wierzących stanowi drogę dla ludzi obojętnych i wątpiących. Wymaga to jednak spełnienia pewnego warunku: świadectwo wiary każdego z nas musi stać się bardziej przejrzyste.


Ateistom należy pokazać wartości płynące z wiary – wartość życia, ofiarną i bezinteresowną miłość – które bez wiary w Boga właściwie nie znajdują ostatecznych podstaw. Ludzie, jak wiemy, często stają się ateistami wtedy, gdy, na przykład, poczują się „lepsi” od swojego Boga. Podobnie jak ludzie, którzy dzisiaj z taką premedytacją odrzucają Kościół, bo czują się „lepsi” od tego Mistycznego Ciała Chrystusa.


Postawa wierzącego katolika wobec ateisty nie może być lekceważąca czy obraźliwa, ale ma być życzliwa i bez uprzedzeń. Jednak z uwagi na wyznawane przez niego wartości nie może być bezkrytyczna. Przypomniał o tym papież Benedykt XVI, który podczas swojej wizyty w Hiszpanii skrytykował ludzi, którzy uważając siebie za bogów, myślą, że nie potrzebują więcej korzeni ani fundamentów poza samymi sobą. Papież ostrzegał przed pokusami wolności bez Boga i apelował, szczególnie do młodzieży, aby ich posłanie miłości odbiło się echem u niewierzących.


A więc katolik nie powinien przyjmować postawy milczenia czy obojętności wobec zła. Dlatego jesteśmy na tym świecie, aby dawać świadectwo i walczyć o prawdę. Bo zła nie można tolerować.


Katolik – człowiek wierzący, nie może popadać w jakąś bierną rezygnację czy w bezduszny fatalizm. Przeciwnie: jego świadomość i odwaga wiary powinny go zachęcać do przeciwstawiania się złu i do solidarności z prześladowanymi. Ks. dr Jarosław Grabowski, w artykule Wyrwać człowieka z obojętności na Boga, pisze: Taka solidarność katolików może przybliżyć, utwierdzić w prawdzie, że Bóg współdziała z człowiekiem w jego walce ze złem. A przypominając słowa św. Pawła: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam”. A więc wobec tego agresywnego wybuchu misyjnego ateizmu katolik ma prawo domagać się, by traktowano argumenty i przekonania ludzi wierzących z należytą powagą. Odnosi się on do ateistów z chrześcijańską miłością bliźniego. Niestety, wiemy, że ta miłość ze strony ateistów jest nie zawsze odwzajemniana. Katolik na przykład nie nazywa ateisty „chorym psychicznie”, tak jak czynią to niektórzy ateiści (…). My nie idziemy tą drogą. Nikogo nie nazywamy chorymi psychicznie, bo miłość do Boga nam na to nie pozwala, i miłość do człowieka. Ona nas motywuje do odwagi i świadectwa życia.

 

* * *

 

Podsumowując, pragnę podkreślić, że my, katolicy, mamy święty obowiązek ułatwiać dostęp do Boga drugiemu człowiekowi, mamy obowiązek okazywać obecność Boga w życiu publicznym i mamy czynić to przez świadectwo żywej, dojrzałej wiary. Dzisiaj właśnie my, uczniowie Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela, którzy jesteśmy po wielokroć obrażani i spychani na margines życia publicznego i społecznego, nie możemy zgodzić się na odrzucanie Boga. Nie wolno nam zgodzić się na zamknięcie wiary w sferze prywatności, dzisiaj mamy obowiązek z odwagą wyznawać wiarę. Przypominajmy sobie nieustannie, każdego dnia o obowiązku świadectwa wiary w codziennym życiu i odwadze jej wyznawania wobec ludzi i współczesnego świata.


 


NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel