Temat numeru
 
Ból i smutek cierpiącego Zbawiciela
W CZASIE, GDY KOŚCIÓŁ KATOLICKI W SPOSÓB SZCZEGÓLNY UPAMIĘTNIA MĘKĘ I ŚMIERĆ NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA, PUBLIKUJEMY PARĘ ZDJĘĆ PIĘKNEGO BAROKOWEGO KRUCYFIKSU Z EPOKI KOLONIALNEJ. NIECH TE ZDJĘCIA I ZWIĄZANE Z NIMI ROZWAŻANIA POSŁUŻĄ NAM DO POBOŻNEJ MEDYTACJI NAD NIEWYPOWIEDZIANYMI CIERPIENIAMI NASZEGO ZBAWICIELA, KTÓRY CIERPIAŁ DLA NASZEGO ZBAWIENIA. ROZWAŻAJĄC TE CIERPIENIA Z TYM WIĘKSZĄ WDZIĘCZNOŚCIĄ OCZEKIWAĆ BĘDZIEMY NIEDZIELI ZMARTWYCHWSTANIA.

Najbardziej poruszający w tym dziele sztuki jest ból i smutek Boskiego Ukrzyżowanego. Przyczyniły się do tego bólu ciosy zadane przez oprawców, którzy bez niegodziwej pomocy o nadprzyrodzonym charakterze, pomocy szatańskiej, zapewne nie osiągnęliby takiego stopnia okrucieństwa.

Bóg-Człowiek cierpiał w swojej naturze ludzkiej. Żaden człowiek, bez specjalnej pomocy Ojca Niebieskiego i Aniołów, nie byłby w stanie znieść takiego cierpienia. A wypada zaznaczyć, że smutek Odkupiciela wynika bardziej z grzechów ludzkości odkupionej przez Jego Mękę i Śmierć niż z udręk fizycznych przez Niego znoszonych.
 
Od dawien dawna widok Jezusa Chrystusa cierpiącego na Krzyżu wywiera ogromne wrażenie, zwłaszcza na ludziach wierzących. Mimo że w czasie Męki miały miejsce inne dramatyczne i wzruszające wydarzenia - takie jak Biczowanie i Cierniem Ukoronowanie, jednak to właśnie kontemplowanie Boskiego Zbawiciela u kresu Jego cierpienia, przybitego do Krzyża, najbardziej porusza pobożność katolickiej duszy.

A przecież to nastawienie jest z gruntu sprzeczne ze światową radością, na którą wpływ ma w dużej mierze atmosfera kreowana w naszych czasach przez środki masowego przekazu i TV: radością sztuczną, frenetyczną, która sięga obłędu, chciwą grzechu lub też już w nim unurzaną.
 
Są tacy, którzy mówią, że katolik powinien zawsze demonstrować radosny wyraz twarzy pełen zadowolenia i przywołują tutaj dla uprawomocnienia tego stanowiska myśl św. Franciszka Salezego: „Smutny święty to święty nieszczęśliwy". Należy przy tym rozróżnić smutek zdrowy i niezdrowy. Ten sam święty mówi o tym jasno w swoim dziele: „Myśli pocieszające" powołując się na nauczanie świętego Tomasza z Akwinu: „Smutek może być dobry lub zły, w zależności od efektów, jakie w nas wywołuje". Tak więc właściwa postawa cnotliwej duszy może polegać na odczuwaniu dobrego smutku, a nawet jego uzewnętrznianiu, ponieważ ubogaca on bliźniego. Nasz Pan doświadczył tego smutku i w pełni dał mu wyraz w Ogrodzie Oliwnym, mówiąc: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci". Także z wyżyn krzyża, ukazując smutek i rozdzierającą boleść osamotnienia, Bóg Słowo Wcielone poruszał i nawracał: przykład dobrego łotra czy Longinusa. Podobnie smutek uzewnętrzniany przez cnotliwe osoby może pociągać i budować. Jest to ten rodzaj smutku, do którego nawiązuje Duch Święty: „bo przez smutek twarzy poprawia się umysł przestępnego". (Koh 7,4 Pismo Święte w przekładzie o. Jakuba Wujka).

Podobnie jak można rozróżnić dwa rodzaje smutku, tak samo można mówić o radości świętej, która buduje, i radości światowej, która gorszy. To do tej ostatniej radości odnosi się Duch Święty, gdy mówi: „...bo jak trzask ciernia pod kotłem gorejącego, taki jest śmiech głupiego. Ale i to marność". (Koh 7,7 op. cit.). Niestety w czasach szaleństwa i nierozwagi, w jakich przyszło nam żyć, w większości środowisk przeważa ta fałszywa radość. Epoka ta wstrząsana jest ogromnym kryzysem o charakterze religijnym i moralnym, który wycisnął łzy na licznych wizerunkach Matki Bożej w wielu zakątkach świata.
 
W obliczu tego wszystkiego jest zrozumiałe, że prawdziwy katolik, chociaż może odczuwać i uzewnętrzniać zdrową radość, nie przestaje odczuwać w głębi duszy tego szczególnego, godnego i mężnego smutku, właściwego temu, kto towarzyszy Męce Naszego Pana aż na szczyt Kalwarii. A tym bardziej temu, kto dzisiaj przyłącza się do Świętej Męki, do Męki Kościoła - Mistycznego Ciała Chrystusa. I dla każdego katolika, cierpiącego w związku z - jak określił to papież Paweł VI - „przedziwnym procesem autodestrukcji" Kościoła, ból odbity na tak wyrazistym obliczu Ukrzyżowanego z tego krucyfiksu nabiera szczególnego znaczenia!


Zdjęcie 1. - Dwa aspekty tej rzeźby pod względem kunsztu artystycznego, a zwłaszcza ekspresji w przedstawieniu fizjonomii, osiągnęły doskonałość. Po pierwsze otwarte usta, między którymi można dostrzec zęby. Lekko opuszczony podbródek sprawia wrażenie takiego osłabienia, które nie pozwala nawet domknąć ust. Następnie oczy, które ze smutkiem wpatrują się w dal. Jednocześnie, paradoksalnie zdają się one nie widzieć tego, co dzieje się wokół. Spojrzenie błądzi gdzieś daleko, jakby utkwione w czymś zupełnie innym, co sprawia Mu niewymowny ból.

Lecz mimo niewyobrażalności tego cierpienia - bardziej o charakterze duchowym niż fizycznym - można zauważyć w postaci Ukrzyżowanego spokój, miłosierdzie i subtelność uczuć, w których nieobecny jest gniew. Co innego smutek. On jest obecny we wszystkim. Lecz smutek tego skazanego na śmierć, Jego postawa jest tak wysublimowana, że o wiele bardziej przewyższa majestat króla!

Artysta bardzo dokładnie przedstawił włosy Naszego Pana. Nie są one starannie uczesane, nie miałoby to sensu, zważywszy na cierpienia, przez które przeszedł. Są więc artystycznie zburzone, tworząc przepiękne sploty. Broda jest tak niewielkich rozmiarów, że trudno byłoby ją zwichrzyć. Dlatego opada w uporządkowany sposób, okalając twarz.

Obrazu dopełnia srebrna aureola nad Boską Głową, w centrum której błyszczy topaz, przemawiając symboliką szlachetnego kamienia. Wyraża on coś, co trudno byłoby wyrazić słowami, gdyby go zabrakło. Topaz, kamień o złocistym odcieniu, zdaje się sugerować, że poza i ponad bólem mimo wszystko jest coś, co jaśnieje promienistym blaskiem: Chwała!

Zdjęcie 2. - Ekspresja rzeźby na tym zdjęciu wydaje się jeszcze bardziej przejmująca niż na poprzednim. Odnosi się wrażenie, jakby lada chwila można było się znaleźć w polu widzenia Ukrzyżowanego. Wyraz smutku jest jeszcze bardziej poruszający. Korona cierniowa jest lepiej widoczna. Wielkie ciernie przeszywają czoło Naszego Pana. Na czole, powyżej lewego oka można zauważyć kłutą ranę. Wygląda na to, że cierń przeniknął to miejsce, pozostawiając głębokie cięcie przedstawione tu przez rubin. Także krew, która spływając, delikatnie ześlizguje się po Boskim ciele, tworzy długie strużki, zakończone kroplami wyobrażonymi również przez rubiny.


Zdjęcie 3. - Mimo że opis ten jest w pewnym sensie subiektywny, można mieć wrażenie, że ból, osamotnienie w cierpieniu i bezbronność zostały lepiej uchwycone na tym zdjęciu niż na wcześniejszych. To ból, który jawi się jako nieunikniony, bezgraniczny i nieubłaganie kończący się śmiercią. Nadchodzi ona nie z zapowiedzią Niebiańskiego pocieszenia, lecz spowita jest w głębokie osamotnienie. Bowiem Ukrzyżowany ma przed oczami zło ludzi, którzy porywają się przeciwko Niemu.

Oczywiście wyraz tej twarzy różni się od wyrazu malującego się na obliczu dobrego łotra, w chwili, gdy słuchał on z ust Zbawcy pocieszających słów: „Jeszcze dziś będziesz ze Mną w Raju". Nasz Pan zapewnił go wówczas, że On tam również będzie i że dobry łotr spotka się z nim. Św. Dyzmas był przeto pierwszym kanonizowanym w historii. Dobry łotr poprosił o wybaczenie i Odkupiciel mu wybaczył. W tamtej chwili Nasz Pan przychylił się łaskawie do jego prośby, aby ten z odwagą mógł przekroczyć straszliwe progi śmierci. Jednak nie widać na Boskim obliczu radości. I jest to zrozumiałe, bowiem Pan Nasz Jezus Chrystus zechciał wychylić czarę goryczy do końca - wypić czarę żółci i wycierpieć to, co było do wycierpienia. Lecz towarzyszowi męki Boski Nauczyciel zechciał w ostatniej godzinie udzielić pocieszenia.

Później On sam doświadczył wzniosłej radości, gdy Przenajświętsza Jego Dusza, hipostatycznie złączona z Trójcą Świętą, odłączyła się od ciała i wyzwoliła z cierpień cielesnych i duchowych. Consumatum est! Ofiara, przyjęta dobrowolnie z miłości do nas i przeżyta w całości, dobiegła końca.

Zdjęcie 4. - Na tym zdjęciu z profilu ból, osamotnienie i cierpienia wydają się jeszcze głębsze. Można by powiedzieć, że śmierć jest już blisko. A cierpienie duchowe, spowodowane grzechami całej ludzkości, wydaje się szczególnie odbite na Boskim obliczu Zbawiciela. Cierpienie to o wiele bardziej przewyższa cierpienia fizyczne, a wyraz twarzy, odzwierciedlający pewne rozterki duchowe, zdaje się wyrażać niewymowną skargę: „Takie wyżyny osiągnęła bezbożność ludzi?"


ODWAGA WIERNOŚCI
Czy nie byłoby właściwe, abyśmy, chcąc zachować Wiarę, unikali wszystkiego, co może jej zagrozić? Unikali lektur mogących ją obrazić? Unikali towarzystwa, w którym jest ona narażona na niebezpieczeństwo? Szukali środowisk, w których Wiara rozkwita i zapuszcza korzenie? Czyż nie żyjemy w pogoni za ziemskimi i przejściowymi przyjemnościami, przebywając tam, gdzie Wiara więdnie i popada w ruinę?

Każdy człowiek, z uwagi na swój instynkt społeczny, ma tendencję do przyjmowania opinii innych. W dzisiejszych czasach te opinie, podobnie jak większość dominujących prądów, są z reguły antychrześcijańskie. Myśl sprzeczna z nauczaniem Kościoła dominuje w sferze filozofii, socjologii, historii, nauk ścisłych i sztuki, czyli właściwie wszystkiego.

Nasi znajomi przystosowują się do sytuacji - idą z prądem. Czy mamy odwagę się z nimi nie zgodzić? Czy strzeżemy naszej duszy przed infiltracją różnych błędnych idei? Czy kierujemy się nauką Kościoła we wszystkim i pomimo wszystko? Czy też niedbale żyjemy, bezwolnie akceptując wszystko to, co narzuca nam duch czasu, po prostu dlatego, że taki jest?

Być może jeszcze nie wypędziliśmy Pana Boga z naszej duszy. Lecz jak traktujemy tego Boskiego Gościa? Czy to On jest przedmiotem wszystkich naszych atencji, centrum naszego życia intelektualnego, duchowego i uczuciowego? Czy to On jest Królem? Czy też po prostu zostawiamy Mu tylko skromne miejsce, gdzie jest On ledwie tolerowany niczym drugorzędny gość, ktoś nieciekawy, ktoś, kto zjawia się raczej nie w porę? Gdy Boski Nauczyciel jęczał, płakał, pocił się krwią w czasie swojej Męki, dręczył Go nie tylko ból fizyczny i cierpienia spowodowane nienawiścią tych, którzy wówczas Go prześladowali. Dręczyło Go także to wszystko, co w nadchodzących wiekach mieliśmy uczynić przeciwko Niemu i Kościołowi. Płakał On z powodu nienawiści wszystkich złych ludzi, wszystkich heretyków i apostatów, lecz płakał również, ponieważ widział przed sobą niekończący się orszak gnuśnych dusz, dusz obojętnych, które choć Go nie prześladowały, nie kochały Go jednak tak, jak należy.

To niezliczony tłum tych, którzy przeżyli życie bez nienawiści i bez miłości. Według Dantego mają oni pozostawać poza piekłem, ponieważ nawet w piekle nie ma dla nich odpowiedniego miejsca. Czy my także znajdujemy się wśród tego tłumu? Oto wielkie pytanie, na które, z Łaską Bożą, musimy udzielić sobie odpowiedzi w tym czasie skupienia, pobożności i pokuty, jakim powinien być nasz Wielki Tydzień.

Oprac. Leonard Przybysz i Sławomir Skiba
na podstawie tekstu Plinia Correi de Oliveira


NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka