Badania prowadzone czy to w Polsce, czy Stanach Zjednoczonych pokazują, że wśród osób, które deklarują, że są katolikami, systematycznie przyjmują sakramenty święte, modlą się, odsetek rozwodów jest znacznie niższy niż w innych związkach. Tu widać rolę tego wychowania do wartości: odkrywania, że życie i rodzina nie są zbudowane tylko na człowieku, ale że do swojego życia, małżeństwa, rodziny trzeba zaprosić także Boga – mówi ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z Marcinem Austynem.
We współczesnym świecie rola tradycyjnej rodziny zdaje się być niedoceniana. To widać choćby po rosnącej liczbie związków nieformalnych. Możemy mówić o kryzysie rodziny?
– Kard. Stefan Wyszyński mówił, że małżeństwo, a zatem i rodzina nie może przeżywać kryzysu, bo jest to instytucja dana od Pana Boga. Na pewno jednak na kryzys narażeni są małżonkowie: mężczyzna i kobieta, którzy wchodzą w małżeństwo i próbują budować wzajemne relacje. Tu widać potężny kryzys, który przekłada się na liczbę rozpadających się małżeństw. On często wiąże się z chwilą, gdy na świat przychodzi potomstwo i trzeba przyjąć na siebie obowiązek jego wychowania. Dziecko trafia do żłobka, przedszkola, potem do szkoły, ma liczne zajęcia dodatkowe i okazuje się, że brakuje takiego prawdziwego kontaktu z rodzicami. A to jest ten czas, kiedy trzeba dziecku przekazać wartości, jakimi powinno kierować się w życiu.
Papież Paweł VI mówiąc o prokreacji, wskazywał na jej trzy poziomy: zrodzenie, utrzymanie i wychowanie. Dziś coraz częściej rodzice ograniczają się do tych pierwszych dwóch poziomów, a owo wychowanie niestety przekazywane jest osobom spoza rodziny, także instytucjom. Trzeba zatem wrócić do zasady, że to rodzice są pierwszymi i najlepszymi wychowawcami. Wówczas, w wielu przypadkach, udałoby się uniknąć kryzysu. Błędem jest też to, że rodzice widząc pewne braki w wychowaniu dzieci, starają się nadgorliwością, przesadną troskliwością załatwić powstające problemy.
Zatem wydaje się, że bardzo ważna jest tu postawa katolików, także nas jako księży, w wychowaniu do wartości. Bo żadne inne nie przynosi wymiernych, dobrych efektów.
Jak w tym kontekście należy postrzegać rezygnację ze związku sakramentalnego. Ludzie niezwiązani węzłem małżeńskim inaczej traktują swój związek, powinności, są mniej zobowiązani wobec konkubenta, czy nawet potomstwa?
– Badania prowadzone czy to w Polsce, czy Stanach Zjednoczonych pokazują, że wśród osób, które deklarują, że są katolikami, systematycznie przyjmują sakramenty święte, modlą się, odsetek rozwodów jest znacznie niższy niż w innych związkach. Tu widać rolę tego wychowania do wartości: odkrywania, że życie i rodzina nie są zbudowane tylko na człowieku, ale że do swojego życia, małżeństwa, rodziny trzeba zaprosić także Boga.
Niestety dzieje się tak, że młodzi ludzie przechodząc przez katechezy dla narzeczonych twierdzą, że nie wierzą w owoce sakramentu małżeństwa. Oni wchodzą w ten sakrament jakby „na wszelki wypadek”, by ktoś o nich źle nie mówił, ale brakuje im wiary. Tacy ludzie będą przeżywać trudne momenty w małżeństwie, bo uczestnicząc w czymś, w co nie wierzą, stają się dla siebie samych śmieszni.
Może zatem należałoby więcej mówić o małżeństwie jako sakramencie, o darach jakie daje Duch Święty małżonkom wstępującym z wiarą na nową drogę życia? Przecież Bóg stawia wymagania, ale też udziela małżonkom szczególnych łask.
– Niestety, tego nie załatwi ani katecheta, ani doskonały kaznodzieja. To jest rola rodziców. Paweł VI wskazywał, że celem duszpasterstwa rodzin, celem formacji jest to, by rodziny służyły rodzinom. Zatem rodzina, która doświadczyła kontaktu z Jezusem Chrystusem, winna stać się świadkiem Bożej Miłości dla innych rodzin i wychowywać małżeństwa i rodziny do bliskości z Panem Bogiem.
W wielu rodzinach takie wychowanie – jeśli nie odbywa się na zasadzie nakazów, ale własnego świadectwa – powoduje, że ludzie podchodzą do sakramentu poważnie, wierzą w to, że Jezus Chrystus jest obecny pośród nich w sakramencie małżeństwa i to przekłada się na ich życie. Oni potrafią prawdziwie sobie wybaczać. To przebaczenie, biorąc rzecz tylko po ludzku, jest wręcz niemożliwe. Dlatego potrzebne jest tu spotkanie z Bogiem przebaczającym, rekolekcje i ciągła formacja. Nadzieją napawa to, że większość dobrze zorganizowanych rekolekcji zapełnia się w błyskawicznym tempie. Widać, że coraz więcej rodzin na poważnie zaczyna traktować wychowanie i wiarę.
Niemniej wciąż jest wielu małżonków, którym ucieka ta dbałość o wzajemne relacje. Zapominamy, że Bóg w sakramencie małżeństwa w sposób szczególny powierza męża żonie i żonę mężowi i to oni są tym fundamentem, na którym buduje się rodzinę. Ta bliskość, zrozumienie, wzajemna komunikacja, wspólna modlitwa jest podstawą do tego, by później wychowywać dzieci i innych prowadzić do spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem.
Przez wzajemne uświęcanie się małżonkowie dążą do życia wiecznego. Dlaczego o tym się zapomina?
– Bywa tak, że przychodzące na świat dziecko staje się ucieczką od problemów małżeńskich. Rodzice starają się o nie zadbać, a zapominają, że pierwszym obowiązkiem jest formowanie wzajemnych relacji jako małżonków.
Małżeństwo jest skarbem, dlaczego więc wciąż przybywa rozwodów, wyroków stwierdzających nieważność małżeństwa, a opinia, że rozstanie „to nic wielkiego” jest coraz mocniejsza? Czy różne akcje społeczne są w stanie przeciwstawić się tej nader niekorzystnej narracji?
– Myślę, że tak. Coraz więcej małżeństw widzi, że rozstanie się przez rozwód sprawia cierpienie ich dzieciom i rodzinom, że jest to często próba ucieczki przed problemem, który dotyka ich małżeństwo. Aby pomóc wytrwać małżeństwom przechodzącym przez kryzys, trzeba połączyć siły zarówno rodzin, katolickich stowarzyszeń, jak i kapłanów. Należy pokazywać, że małżeństwo jest czymś pięknym, że pochodzi od Boga i jest realizacją pragnienia człowieka w kwestiach wolności czy miłości. Potrzeba nieustającej formacji małżonków, ale i ich rodziców. Bywa, że to oni nakłaniają młodych do tego, by wchodzili w związki nieformalne. To przecież grzech cudzy, który polega na popieraniu zła.
Również państwo zachęca np. świadczeniami alimentacyjnymi do życia w nieformalnym związku…
– To także kwestie zawierania umów kredytowych, tego, że dzieci samotnych mam mają pierwszeństwo w przedszkolach… To są rzeczy, które funkcjonują w tej przestrzeni państwowej, a które powodują, że małżeństwo – jako skarb – jest przez niektórych odrzucane.
Rodzina stała, oparta na wartościach, pracuje, płaci podatki, wychowuje młodych obywateli, którzy szanują zasady życia w społeczeństwie, szanują wspólne mienie itd. Tacy ludzie nie biorą się znikąd. To jest ta wielka rola rodziców i żadne państwo nie jest w stanie ich w tym zastąpić.
Dziękuję za rozmowę.
– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.
Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.
Nie wstydzę się wiary
– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.
– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.
Palec Boży
– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.
– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.
Świetnie zorganizowana pielgrzymka
– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.
– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.
Matka Boża Fatimska ocaliła nas!
– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!
Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.
Życzę szczęśliwego Nowego Roku!
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!
Zofia z Mazowsza
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.
Halina z Mazowieckiego
Szanowny Panie Prezesie!
W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.
Anna z Włocławka
Szczęść Boże!
Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…
Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!
Ewa i Bogdan ze Śląska
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.
Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
Józef z Olsztyna
Szczęść Boże!
Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.
Mariusz