Rodzina
 
Gdzie są wasze korony?
Michelle Taylor

Zasada hierarchii i porządku wewnętrznego w katolickim domu

Kiedy małemu chłopcu pokazałam zdjęcie księcia i księżniczki ubranych jak zwykli ludzie i wspomniałam o ich właściwym statusie społecznym, on spytał: „A gdzie mają korony?". Było to po części pytanie, a po części żądanie. Dziecko nie mogło pojąć, jak książę czy księżniczka mogli być pozbawieni właśnie tych insygniów.


Co to jest hierarchia?

Pytanie, które zadał ten chłopiec, jest jednym z tych, które zadają wszystkie dzieci swoim rodzicom czy też innym, którzy mają nad nimi władzę: „Gdzie macie korony?". Niewinność bowiem oczekuje hierarchii.

 

Słowo „hierarchia" jest definiowane jako „pewien system ludzi lub rzeczy wzajemnie podporządkowanych lub zależnych". Współczesne prądy filozoficzne, takie jak na przykład marksizm, są z natury swej egalitarne, co oznacza, że nie dopuszczają one żadnej hierarchicznej skali wartości, ale sprowadzają wszystko do tego samego poziomu.

 

Tymczasem jest to sprzeczne z Boską naturą, która świadczy o hierarchicznym porządku w życiu.

 

Hierarchiczny system utrzymuje porządek w świecie zwierząt. Podobnie w świecie biznesu, który może sprawnie funkcjonować dzięki temu, że każdy wie, jakie zajmuje stanowisko. Hierarchia utrzymuje ład w armii, w której mamy cały łańcuch zależności jasno określający, kto komu podlega i kto dowodzi. Jest wśród urzędników, dzięki czemu możliwe jest zarządzanie. Także hierarchiczny system rządzi Kościołem katolickim. Hierarchia dziewięciu chórów anielskich utrzymuje porządek we wszechświecie.

Podobnie Bóg ustanowił hierarchiczny porządek w domu wskazując na miejsce męża, który stoi ponad żoną, a oni oboje są ponad dziećmi. Św. Paweł pisze: Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła (Ef 5:22), Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu (Kol 3:20).

 

W ten sposób rodzina ustanowiona została jako monarchia, a nie demokracja. W greckokatolickiej ceremonii ślubnej panna młoda i pan młody mają zakładane na głowy korony na znak ustanowienia nowej rodzinnej monarchii.

 

Tutaj, podobnie jak i we wszystkich rzeczach ustanowionych na podobieństwo Chrystusa, istnieje zwykle system równowagi tego umownego układu. On jest królem, a ona królową. Nie jest to monarchia absolutna, gdyż małżonkowie nią się dzielą. Naturalnie żona nigdy nie może zapominać o tym, że to mąż jest rządzącym monarchą, a z kolei on nie może zapominać o tym, że ona jest jego żoną oraz królową i z tego powodu musi ją właściwie traktować.

Hierarchia w świecie rzeczy

Skoro istnieje hierarchia w świecie ludzi, to tym bardziej istnieje ona w świecie rzeczy.
Na przykład prawdziwa gruszka jest cenniejsza od plastikowej. Brylant jest cenniejszy od cyrkonii. Podobnie gromadzimy porcelanę, podczas gdy wyrzucamy plastikowe czy papierowe talerze. Solidnie wykonany mebel z drewna jest cenniejszy od mebla wykonanego ze sklejki. Odświętne ubranie jest bardziej eleganckie aniżeli ubranie codzienne.

Jest to gradacja wartości, która nadaje życiu smak. Gdyby wszystko to było równie dobre, to wtedy nie istniałby żaden impuls do działania ukierunkowanego na osiąganie.

 

Jeśli przed naszymi dziećmi wszystko zrównamy do jednego poziomu, wówczas zabijemy w nich siłę napędową, pchającą je do działania. A to właśnie niestety próbuje robić współczesne społeczeństwo.

Porządek jest uporządkowaniem rzeczy zgodnym z ich naturą. Porządek rodzi spokój. Spokojem porządku jest pokój. Harmonia jest działaniem rzeczy w stosunku do siebie zgodnym z porządkiem (Plinio Correa de Oliveira).

Dzieci uczą się przez patrzenie

Spróbujmy przyjrzeć się temu, co nas otacza na co dzień. Weźmy na przykład dżinsy. Spójrzmy na to, co uczynił z nimi komunistyczny dyktator w Chinach, który wprowadził siłą modę na noszenie swoistych błękitnych uniformów. Każdy nosi ubrania w stylu Mao Tse Tunga, od babć po tatusiów, od zwykłych pracowników po ich szefów. Jest to niemal nasz strój narodowy. A my przecież nie jesteśmy komunistami.

 

Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby nasz kraj nagle znalazł się w dziewiętnastym wieku, w którym to kobiety nosiły długie spódnice z falbanami i ogromne, szykowne kapelusze, a mężczyźni byli ubrani po męsku odpowiednio do swojej epoki. Gdyby im ktoś oświadczył, że za kilka dekad wszyscy bez względu na płeć, pozycję społeczną i wiek będą nosić bladoniebieskie, wytarte dżinsy, to z pewnością byliby zszokowani.

 

Obecnie dżinsy nosi się wszędzie. Do sprzątania, do pielenia w ogródku, idąc na zakupy, na przyjęcia, do Kościoła, nawet w niedzielę - nie dostrzega się żadnej różnicy. Dzieci widzą nas w dżinsach rano, po południu i wieczorem, od poniedziałku do niedzieli, praktycznie przez cały rok. A ponieważ ich niewinne oczy przyjmują wszystko na serio, toteż nie dostrzegają żadnej różnicy czy hierarchii wartości w życiu na co dzień.


Ostatnio widziałam billboard przedstawiający dobrze ubranego ojca z synkiem. Umieszczone tam było hasło następującej treści: „Ponieważ dzieci uczą się przez patrzenie". Z pewnością uczymy nasze dzieci, że ksiądz jest szczególną osobą, a kościół to dom Boży. Niedziela jest dniem Pana, że spodziewamy się, iż będą należeć do Kościoła. Ale co widzą nasze dzieci?
Czy nie trafia do nich jakiś dodatkowy przekaz?
Obecnie nawet wygląd księży nie różni się od naszego.
A Kościół, który jest Domem Bożym? A tabernakulum - miejsce najświętsze ze wszystkich?

Niestety, bardzo często miejsce, w którym przebywa Pan, nie jest niczym innym jak zwykłą drewnianą skrzynią gdzieś tam w rogu kościoła. W niektórych miejscach tabernakulum jest umieszczane na zewnątrz sanktuarium. Wielokrotnie Najświętsza Ofiara Mszy św. jest niczym innym jak tylko wielkim przyjęciem dopełnionym hałaśliwą, rockową muzyką. W ostatnim czasie architektura sakralna rywalizuje z architekturą w stylu wielkich hal. Nic nie jest piękne. Nic nie jest wspaniałe, nic nie jest ponad nami - nic nie jest wzniosłe, najwyższe, święte.

Dzieci uczą się bardziej przez rytuał aniżeli przez słowa

W okresie dorastania spożywanie posiłków w domu było czymś szczególnym. Może nie byliśmy zbytnio szczęśliwi, kiedy mama kazała nam ubrać odświętne stroje oraz nakryć do stołu, właściwie rozmieszczając naczynia z prawdziwej porcelany, ale jakaż to była nauka!

 

Istniała pewna gradacja ważności posiłków. Śniadanie było nieco mniej oficjalne od obiadu, toteż nie był wymagany strój odświętny. Nie wszyscy musieliśmy jeść je o tej samej porze. Mama stale nalegała, abyśmy do stołu przychodzili umyci, uczesani i odpowiednio ubrani. Jeśli pokazaliśmy się w kuchni bez sukni lub spodni, natychmiast musieliśmy wrócić i się ubrać. A jeśli zapomnieliśmy o modlitwie, wówczas ona mówiła: Tylko pieski wstają bez porannej modlitwy".

 

Popołudniowy posiłek był bardziej oficjalny niż śniadanie i wtedy musieliśmy być obecni wszyscy o tej samej porze. Kiedy ojca nie było w domu, matka siadała na najbardziej honorowym miejscu przy stole i rozpoczynała od przeżegnania się i modlitwy dziękczynnej.

 

Mama potrafiła nam wpoić maniery właściwego zachowania się przy stole bezstresowo, bowiem podjęła wysiłek nauczenia nas tego, pokazując jak się wykonuje wszystkie czynności, zanim siądzie się do stołu; a także co należy przy nim czynić. Po prostu istniał cały rytuał jedzenia. Każdy z nas miał swoje miejsce oznakowane przez serwetki spięte pierścieniami. Kiedy już usiedliśmy wszyscy, kładliśmy serwety na kolana. Następnie mama nam usługiwała, ale nikt nie odważył się zacząć jedzenia dopóki ona tego nie uczyniła. To była dobra lekcja samodyscypliny. Mama nie zabraniała nam rozmawiać przy stole, ale zwracała uwagę, aby nie mówić z pełną buzią, nie wtrącać się, kiedy ktoś mówił, bądź nie krzyczeć. Jeśli ktokolwiek musiał na chwilkę odejść od stołu, pytaliśmy o pozwolenie i staraliśmy się do niego wrócić tak szybko, jak to tylko było możliwe. Popołudniowy posiłek kończył się wspólną modlitwą dziękczynną i wszyscy odkładaliśmy serwety na miejsce.


Obiad był wyjątkowym posiłkiem tylko dlatego, że ojciec siadał na honorowym miejscu, a matka po jego prawicy. Taki układ pokazywał nam, że miejsce po jego prawicy stawało się drugim najważniejszym miejscem przy stole.

 

W niedzielę - Dzień Pański - obiad był najwspanialszym posiłkiem. Nie mogło się obyć bez najlepszego obrusa, bez najlepszej porcelany, najlepszego szkła, najlepszych srebrnych sztućców i oczywiście odświętnych ubrań. Mama bardzo często przyrządzała coś szczególnego ze swoich książek kucharskich. Dzięki tej oprawie w sposób naturalny myśleliśmy, że Pan jest wspaniały, jest Królem królów, wszechpotężny i ukochany.

Rytuał to coś więcej niż słowa

Nie jestem w stanie wyrazić, czego mnie nauczył rytuał. Nikt nam nigdy nie mówił, że ojciec jest głową rodziny, że jest królem, a matka królową, a my księżniczkami i książętami - my to po prostu wiedzieliśmy. Oni „nosili swoje korony", chociaż ich przecież nie widzieliśmy.
Rodzice bardzo dbali o strój, by nie graniczył on z nieprzyzwoitością. Matka zawsze wyglądała dostojnie. Ubrana była w taki sposób, aby podkreślić kobiecość, a ojciec, tak jak przystało na mężczyznę.

 

Nie potrzebowaliśmy być upominani ani bici. Nie pamiętam, aby ojciec czy matka kiedykolwiek na nas krzyczeli. Podobnież, dalecy byli od dawania nam klapsów czy czegoś w tym rodzaju. Mieliśmy zbyt dużo szacunku dla nich i do wszystkiego, co się znajdowało w naszym domu, aby zachować się nierozsądnie. We wszystkim stykaliśmy się z wysoką jakością i wiedzieliśmy, że my naszym zachowaniem musimy to odwzajemniać.
I nie miało to żadnego związku z pieniędzmi. Co prawda nigdy ich nie brakowało w naszym domu, ale zawsze było też dużo miłości, dobroci, prawdy i dostojeństwa wokół nas.

 

Tak było dawniej, kiedy zasada hierarchii ustanawiała w naszych domach porządek i nadawała smak życiu.
Niestety, obecnie odeszliśmy od tego bardzo daleko... W domu rządzi telewizja szerząc hałas pogłębiający ogólny chaos.
Nie może istnieć prawdziwy porządek, prawdziwy pokój i prawdziwa harmonia bez prawdziwej hierarchii, to jest bez władzy krępowanej jasno określonymi granicami dobroci i miłości, i bez wyczucia hierarchicznych wartości przez całe życie.
Bóg ustanowił taki porządek po to, aby nas wywyższyć, abyśmy pragnęli piąć się w górę, właśnie do Niego.
Zróbmy, co w naszej mocy, aby przywrócić ten porządek w naszych domach!

 

 

Z angielskiego przełożyła Agnieszka Stelmach na podstawie pisma „Quest", magazynu australijskiego TFP



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka