Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Dziękuję za Waszą pracę i starania na rzecz szerzenia wiary katolickiej. Z niepokojem obserwuję, jak dziś młodzież daje się manipulować i jak łatwo porzuca wartości, które przekazali im rodzice. Również szkoła przestała spełniać swoje funkcje, a stała się narzędziem propagandy i „prania mózgów”. Rodzice zamiast wychowywać, tylko „hodują”, a to jest znacząca różnica. Ja sama wychowałam czterech synów, gdyż mąż mi zmarł, gdy dzieci były małe. Jednocześnie pracowałam w fabryce i prowadziłam gospodarstwo. Nie było mi łatwo, ale miałam dzieci, które mi pomagały i do dziś pomagają. Synowie wyrośli na pracowitych i religijnych ludzi, z czego jestem dumna i za co dziękuję Bogu. Oni są nagrodą za to moje ciężkie życie. Od dziesiątego roku życia musiałam pracować, gdyż zaraz po wojnie zmarła moja mama, a tato był niepełnosprawny. Jako najstarsza z ośmiorga dzieci musiałam zadbać o wszystko. Ale z Bożą pomocą dałam radę, bo jak mówi przysłowie „bez Boga ani do proga”. Przeszłam trudną lekcję życia, ale dziś wiem, że warto było. Wiedzą to też moje dzieci, które również ciężko pracują, ale i dobrze żyją. Przy tym nie zapominają o Bogu, który zawsze jest na pierwszym miejscu. Serdecznie pozdrawiam. Z Panem Bogiem,
 
Władysława z Dolnego Śląska
 
 
Szczęść Boże!

Droga Redakcjo „Przymierza z Maryją”, pragnę podzielić się z Wami moim świadectwem. Mam 40 lat, od pół roku jestem członkinią Apostolatu Fatimy. Kiedyś, idąc chodnikiem zauważyłam leżącą na nim ulotkę z wizerunkiem Matki Bożej. Pomyślałam, że nie mogę pozwolić, by się poniewierała i wzięłam ją do domu. W taki sposób znalazłam się w Apostolacie. Dla mnie to wydarzenie miało charakter powołaniowy. Maryja w ten sposób mnie wezwała. Od tej pory wiernie praktykuję pierwsze soboty miesiąca i nabożeństwa fatimskie, jak pragnie tego Maryja. Zachęcam do tych praktyk wszystkich czytelników. Bądźmy posłusznym narzędziem w Jej rękach, aby rychło nastąpił zapowiedziany przez Matkę Bożą w Fatimie triumf Jej Niepokalanego Serca. Zwycięstwo należy do Maryi, dlatego trwajmy w wierze i nie poddawajmy się. W górę serca! Dziękuję Ci Maryjo, że wybrałaś mnie na swoje narzędzie.
Anna z Radzionkowa
 
 
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo serdecznie dziękuję za cudowny wizerunek Matki Bożej Fatim­skiej, tak bliski mojemu sercu, i za otrzymane łaski od Maryi Niepokalanej. Mieszkam od niedawna w małej malowniczo położnej wielkopolskiej wiosce. Wszystkie przesłane przez Was książki i czasopisma wraz z „Przymierzem z Maryją” po przeczytaniu rozpowszechniam wśród tutejszych rodzin. Mieszkańcy nie są zamożni, ale bardzo życzliwi dla siebie i pobożni, więc kult Matki Bożej kwitnie w ludzkich sercach. Wszystkie pierwsze soboty miesiąca są ofiarowane przez grupę kobiet z mojej miejscowości ku czci Niepokalanego Serca Maryi w nabożeństwie wynagradzającym za grzechy całego świata. Gorąco dziękuję za Wasze listy i będę pamiętać i wspierać Waszą misję modlitwą. Szczęść Boże!
Anna z Wielkopolski
 
 
Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za trzy piękne kartki świąteczne dołączone do „Przymierza z Maryją” i za piękny kalendarz na 2011 rok. Wyrażam moje uznanie dla Waszego pisma. Każdy numer czytam z zainteresowaniem i wielką radością. Bardzo się cieszę, że jest taka działalność jak ta, którą prowadzicie. To pismo uświadamia mi, czym jest wiara, religia i historia Kościoła. Mam nadzieję, że „Przymierze z Maryją” nigdy nie ustanie i będzie nas nadal nauczało.
Szymon z Zachodniopomorskiego
(list przesłany pocztą elektroniczną)
 
 
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za korespondencję, książki i czasopisma, a szczególnie za „Przymierze z Maryją”. Wszystko czytam bardzo skrupulatnie i modlę się do Matki Bożej, aby opiekowała się moją rodziną i całym naszym narodem. Nie jest mi łatwo, gdyż żyję ze skromnej emerytury, przy tym choruję na cukrzycę, nadciśnienie i jaskrę, ale ufam że z Bożą pomocą będzie dobrze. Miałam już podwójnego raka – narządów rodnych i piersi, ale dzięki interwencji Pana Jezusa i Matki Bożej zostałam uzdrowiona. W tym miejscu chciałam dać świadectwo, by ludzie, których dotknęła choroba, nie tracili wiary. 25 lat temu mając raka jajników zaszłam w ciążę. Jedynym ratunkiem była operacja, która wiązała się z zabiciem nienarodzonego dziecka. Nie zdecydowałam się na ten krok i po dwóch miesiącach wypisałam się ze szpitala. Musiałam podpisać dokument, iż klinika nie ponosi odpowiedzialności za moje życie i życie mojego dziecka. Pismo to do dziś leży w aktach mojej choroby. Ja po przyjściu do domu gorąco modliłam się do Matki Bożej o to dzieciątko, aby urodziło się zdrowe, gdyż było podejrzenie, że lekarstwa które zażywałam, mogły uszkodzić płód. Dzięki Bogu tak się jednak nie stało, a ja urodziłam zdrową córeczkę Darię, która dziś ma 24 lata. (…) Trzynaście lat później zachorowałam na raka piersi. Znów żmudne leczenie i… znów zwycięstwo!


Mimo dolegliwości, o których pisałam, dziękuję Bogu za każdy dany mi dzień życia. Moje cztery koleżanki zmarły na raka piersi. Od czterech lat jestem wdową. Bardzo bym prosiła o modlitwę za siebie i moje dzieci. Ja również modlę się za Instytut, by się rozwijał, gdyż wierzę, że siejecie dobre ziarno, które umacnia ludzi. Ufam, że Matka Boża Fatimska czuwa nad swymi czcicielami. Z Bożym błogosławieństwem dla całej redakcji,
Elżbieta z Warmińsko-Mazurskiego


NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego