Apostolat Fatimy
 
Maryja zaprasza sama
Krystian Kratiuk
Miejsce, w którym Ona się objawiła. Górka, na którą zstąpił zapowiadający Ją Anioł. Droga, którą podążali kilkuletni pastuszkowie, by Ją spotkać. Wreszcie świątynia, w której leżą wyniesieni na ołtarze niepiśmienni, prości depozytariusze Jej tajemnicy. Tam byliśmy. Tam pielgrzymowaliśmy. My – Apostołowie Fatimy.

Wielu z nas miało wątpliwości, czy wytrwa. Apostołowie Fatimy to grupa bardzo zróżnicowana wiekowo, wśród nas było kilka osób urodzonych na długo przed drugą wojną światową. A trasa jest wyjątkowo długa – w Europie, kolebce cywilizacji chrześcijańskiej, nie da się dotrzeć już dalej niż do Portugalii. To prawie trzy tysiące kilometrów! Jednak ani odległości, ani długość lotu, ani nawet świadomość, że wielu z nas po raz pierwszy wzbijało się w powietrze na pokładzie samolotu nie mogła w naszych sercach przytłumić radości, że lecimy zobaczyć się z Matką! A więc różańce w dłoń! Żadna trasa nam niestraszna!

 

Z Krakowa wyruszyliśmy przed czwartą rano, by w słonecznej Lizbonie wylądować po godzinie piętnastej. Przed lotniskiem powitał nas sympatyczny powiew oceanicznego wiatru. Autokar ruszył – przed nami kolejne minuty drogi. Na szczęście był z nami ksiądz – dziękując więc Bogu za szczęśliwy lot, zmierzaliśmy nadal do Matki Bożej Fatimskiej z modlitwą na ustach i ogromną radością w sercach!

 

Gdy tylko dojechaliśmy, mimo sporego zmęczenia nikt nie zamierzał zostać w hotelu. Modlitewne napięcie rosło, chcieliśmy czym prędzej zobaczyć miejsce, w którym objawiła się Maryja. Zostawiliśmy więc bagaże w pokojach i natychmiast udaliśmy się na Mszę Świętą. Ksiądz Piotr w homilii zwrócił nam uwagę, że to nie przypadek, iż to właśnie my przyjechaliśmy do Fatimy. Fakt, to było losowanie, ale przecież dla katolika nie ma przypadków, są tylko znaki. Jeden z Apostołów, pan Marek wyznał, że według niego Matka Boża zaprosiła każdego z nas indywidualnie, sama, znając nasze troski i potrzeby.


Po Mszy w Kaplicy Anioła Pokoju (ach, cóż za piękne wezwanie!), udaliśmy się pod Kaplicę Objawień. Już z daleka naszym oczom ukazała się figura, której obraz każdy z nas zna niemal tak dobrze, jak własne odbicie w lustrze. Oto Matka Twoja – te ewangeliczne słowa brzmiały nam w uszach, gdy klękaliśmy, pozdrawiając ją z miłością i pokorą. A więc to tutaj, to w tym miejscu Hiacynta, Łucja i Franciszek spotkali Matkę Bożą. Tu stało drzewo, pod którym kryli się przed deszczem, oczekując kolejnych, obiecanych im spotkań. Boże, co za szczęście tu być!

 

Wieczorem udaliśmy się jeszcze na nabożeństwo różańcowe. Choć trwała październikowa noc, w Portugalii nie było jeszcze zimno. Wiedzieliśmy ze wcześniejszych numerów „Przymierza z Maryją”, że na fatimski Różaniec należy wziąć ze sobą świece, tak też więc uczyniliśmy. O wpół do dziesiątej wieczór rozpoczęło się nabożeństwo – światło biło wyłącznie od ołtarza, obok którego stoi figura Matki Najświętszej. Po chwili jednak kapłan przekazał płomień wiernym stojącym najbliżej prezbiterium, a ci przekazali je dalej. Po chwili cały plac oraz schody pod bazyliką promieniały płomieniem naszych świec. Modliliśmy się w różnych językach, również po polsku.

 

Gdy zmówiliśmy Różaniec, ruszyliśmy w procesji za krzyżem. Było nas kilka, może kilkanaście tysięcy. Plac w Fatimie jest ogromny, położony na charakterystycznym dla okolicy nierównym terenie. Będąc na wzniesieniu, wielu z nas oglądało się do tyłu, przecierając oczy ze zdumienia – za krzyżem szły tłumy wiernych ze świecami, a wśród nich niesiona przez czterech mężczyzn figura Matki Bożej. Plac niemal zalany był rozmodlonymi katolikami. – A więc Kościół jednak trwa, istnieje, wciąż jest silny. Nie tylko w Polsce. Nie jest tak, jak to nam się przedstawia w mediach – powiedziała jedna z Apostołek.

 

Mieliśmy szczęście być w Fatimie aż cztery dni. Przeszliśmy drogę krzyżową zbudowaną na trasie pokonywanej przed niemal stu laty przez trójkę pastuszków, których Matka Boża wybrała sobie na powierników. W pewnym momencie doszło do nietypowej sytuacji – kiedy modliliśmy się przy dwunastej stacji, obok nas przechodziła grupa turystów, najpewniej niezbyt pobożnych. Głośno rozmawiali i śmiali się. Mimo naszych gestów proszących o uspokojenie się, nie reagowali. Nasz opiekun duchowy, ksiądz Piotr, przerwał odczytywanie rozważań Męki Pańskiej by zwrócić im stanowczo uwagę. Krzyknął do nich coś po włosku, potem po francusku, licząc, że znają któryś z nich. Natychmiast uspokoili się i spokornieli. Poczuliśmy wówczas, co znaczy autorytet sutanny. Autorytet Kościoła.

 

Prócz Fatimy mieliśmy okazję nawiedzić również przepiękne świątynie i klasztory w miejscowościach Batalha, Nazaré i Alcobaça. Unaoczniały nam one wielkość cywilizacji chrześcijańskiej – potężne, przepięknie zdobione mury, cudowne witraże, majestatyczne ołtarze! Ach, dlaczego dziś nie buduje się tak jak kiedyś? Kiedy społeczeństwa były uboższe, nie było wysokich na sto metrów dźwigów ani programów komputerowych do projektowania architektury!

 

Gdy wracaliśmy, prócz modlitwy, towarzyszyły nam również świadectwa i rozmowy. Wielu Apostołów podkreślało, że gdy dowiedzieli się o wylosowaniu pielgrzymki do Fatimy, nie mogli uwierzyć. – Ja uwierzyłam, że to prawda dopiero po wejściu do samolotu – mówiła Pani Krystyna. Pani Anna podkreślała natomiast, że Matka Boża musiała jej i mężowi pomóc przed wyjazdem. – U nas nawet nie miał kto krów wydoić, kiedy wyjeżdżamy, a tym razem tak się wszystko pięknie ułożyło, tyle spraw nam się udało załatwić, że to musi być interwencja z Niebios.

Apostołowie Fatimy, wdzięczni Instytutowi Ks. Piotra Skargi, który po raz kolejny zorganizował pielgrzymkę, nie zapomnieli o intencjach tych wszystkich członków Apostolatu, którzy do Matki Bożej pojechać nie mogli. Obok Kaplicy Objawień zapłonęło więc kilkadziesiąt ogromnych świec stworzonych z przetopionych maleńkich świeczek czytelników „Przymierza z Maryją”. – Mam 83 lata, nie spodziewałam się, że kiedyś jeszcze spotka mnie takie szczęście i taki wyjazd. Przez te cztery dni doświadczyłam wielu pięknych momentów, ale podpalenie świec w intencjach pozostałych Apostołów, wzruszyło mnie najbardziej – wyznała Pani Maria.

 
Bogu niech będą dzięki!


NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel