(…) Każdy człowiek jest bytem osobowym, niepowtarzalnym i choć zachodzą w nim pewne typowe czynności, są one znowu niepowtarzalne, po swojemu przyjmowane. Zwróćmy uwagę na te czynności. Sprowadzają się one do trzech grup: pierwszą jest budzenie ducha. To budzenie ducha dokonuje się dosyć długo, począwszy gdzieś od stanów niemowlęcych do około 12. roku życia. Od 12. do 15.–16. roku życia zachodzi drugi okres: odkrywania swojej natury, czyli odkrywania kim się jest (…) – jest to moment odkrywania siebie jako człowieka. Trzeba poznać siebie, żeby można było żyć po ludzku. Okres trzeci ogromnie ważny – gdzieś 15–16 do 18 lat – to czas budowania siebie, budowania własnego człowieczeństwa.
Budzenie ducha
Wspomniałem, że nasze budowanie ciągle się dokonuje, sięgając nawet stanów prenatalnych. Dzisiaj społeczeństwo jest bandyckie, zbrodnicze, bo zabija dzieci jeszcze nienarodzone. A w okresie prenatalnym jest to już człowiek realny, który posiada wszystkie elementy swego człowieczeństwa, a mianowicie ma źródło działania, którym jest dusza ludzka stworzona przez Boga (…). Kieruje ona – począwszy od pierwszego po ostatni moment życia biologicznego – odziedziczonym już w pierwszej komórce kodem genetycznym, który będzie się realizował przez całe życie. Całe życie jest już jakoś w pierwszym momencie dane, zaprojektowane, by później się rozwijać.
Ten pierwszy moment to jest moment działania duszy, by zbudować, zorganizować ciało. Organizacja ciała dokonuje się szybko, w tych dziewięciu miesiącach, kiedy trzeba przyjąć w siebie świat (…). Człowiek, który został poczęty, żyje realnie, co więcej, uczestniczy już w życiu społecznym. Lekarze mówią, że tyle dzieci rodzi się z chorobami. Dlaczego? Rodzina jest chora, a chora rodzina wywiera wpływ na dziecko. (…) Trzeba pamiętać, że matka nosi w sobie człowieka realnego (…) i jej postępowanie, postępowanie społeczne wokół niej, wpływa bardzo realnie na to, jak się ukształtuje realny człowiek. Ten człowiek żyje na razie przy pomocy biologicznych sił matki – ma mieszkanie, ma ogrzewanie, ma oddychanie. Gdy się taki człowiek rodzi, to mógłby myśleć, że umiera, bo wszystko nagle traci: traci mieszkanie, traci oddychanie, traci pokarm (…). Ale właśnie pierwszy krzyk dziecka, pierwszy oddech, gdy przechodzi na swoje własne życie, gdy dusza poprzez uformowane własne ciało zaczyna działać – oznacza moment początku samogospodarzenia.
Jest tu ogromny, ciągle niedoceniany, największy wpływ matki, która musi wydobyć z dziecka, niemowlęcia – ludzkiego ducha. I to się dokonuje długo, przez prawie 2 lata, podczas których matka nieustannie do dziecka mówi (…) – ta mowa nie jest na darmo, gdyż budzi ona powoli ludzkiego ducha. To budzenie ludzkiego ducha dokonuje się najpierw poprzez dotknięcie piersi matki (…). Owe pierwsze zetknięcie się ze światem – to powolne budzenie świadomości. Dziecko wszystkiego próbuje, musi wszystko eksperymentalnie poznać. (…)
Wreszcie padają pierwsze słowa […]. To jest ten pierwszy okres pourodzeniowy, niemowlęcy, w którym człowiek budzi ducha i zaczyna posługiwać się tym najwspanialszym narzędziem, jakim jest ludzki język, uczy się języka. Pierwsze bardzo powolne, ale zasadnicze uczenie się języka bez tej rocznej czy dwuletniej pracy matki w ujawnianiu ludzkiego ducha nie byłoby możliwe. Czas poświęcony wówczas dziecku procentuje potem w całym ludzkim życiu.
Ogromnie jest ważne dla życia ludzkiego wprawianie się w odróżnianiu siebie od przedmiotów zastanych. Przychodzi okres drugi: dziecko uświadamia sobie, że już się nie utożsamia ani z mamą, ani z tatą, ani z łóżkiem i pierwsza reakcja dziecka, gdy pytają: „Chcesz tego?” – jest taka, że na wszystko mówi: „Nie!”. To jest bardzo ważny okres, gdyż wówczas dziecko buduje własną podmiotowość, różną od swojej rodziny, odróżnia siebie od innych, odróżnia, że jest źródłem działań i że może – w stosunku do rzeczywistości, która go otacza – akceptować ją lub odrzucać. I właśnie ta próba odrzucenia rzeczywistości jest próbą podkreślenia własnego ja, własnej podmiotowości. Jest to rzeczą ogromnie ważną; rodzina musi wobec tego dziecięcego „nie” być bardzo wyrozumiała i rozumieć, że to jest budowanie człowieka poprzez przeciwstawianie się otoczeniu (…).
Otwarcie na transcendencję
Później przychodzi (od 2. roku życia) okres dziecięcy w budzeniu ducha. Co jest wówczas ważne? Ważne jest, by stać się człowiekiem. Ludzie zapominają o tym i krzywdzą swoje dziecko, pozbawiając je transcendencji Boga. Jest mianowicie konieczna wspólna modlitwa z matką. Dziecko musi już na samym początku wiedzieć, że nie jest przypadkiem, że nie jest czymś przypadkowym na świecie, (…) że wchodzi w kontakt nie tylko z rodzicami, ale także z Bogiem. Te pierwsze słowa modlitwy z matką są ogromnie ważne. (…) Moja mama uczyła mnie pacierza, później studiowałem filozofię, teologię, ale w najważniejszych momentach posługuję się tymi słowami, któreśmy razem z mamą odmawiali (…): Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy, wierzę, coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może. Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny, Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie. Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję, nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone. Ach, żałuję za me złości, jedynie dla Twej miłości. Bądź miłościw mnie grzesznemu, dla Ciebie odpuszczam bliźniemu. Cały sens życia w tej krótkiej modlitwie jest zawarty i wszystkie teologiczne sprawy właśnie tu znajdują swoje uzasadnienie […].
Rola wyobraźni
Dziecko w wieku 5-6 lat trzeba uczyć wyobraźni. Całe ludzkie rozumowania, ludzkie wynalazki są oparte na wyobraźni czynnej, więc wyobraźnia musi być żywa. Do budzenia wyobraźni świetnie nadają się bajki. To jest ogromnie ważne, bo bajki ożywiają wyobraźnię przenosząc człowieka w inny świat (…). Tu rodzi się ogromne niebezpieczeństwo zabicia wyobraźni, wtedy uniemożliwia się człowiekowi zostanie autorem. Wyobraźnię zabija się kinem i telewizją, gdzie narzuca się obrazy aparatowi poznawczemu i już nie trzeba sobie nic wyobrażać, tylko najwyżej operować tymi narzuconymi obrazami. (…) Bardzo ważna jest zatem wyobraźnia i mowa do człowieka. (…)
O roli bajek i opowiadania
Sprawa druga – jakie bajki? W tym okresie życia czyta się np. bajki o krasnoludkach. Czym byłaby nasza literatura dziecięca bez krasnoludków i innych postaci bajkowych? (…) Warto czytać dzieciom bajki o krasnoludkach, bo tam więcej jest prawdy i budowania wyobraźni niż w mediach i w świecie polityki.
(…) W tym czasie jest też bardzo ważne uczenie dziecka czytania, a przez czytanie uczenie dziecka na pamięć wierszy, piosenek. (…) Nie będzie Prusak (czy Niemiec) pluł nam w twarz i dzieci nam germanił. […] Twierdzą nam będzie każdy próg… – to było ogromne doświadczenie narodu podczas rozbiorów, gdy wrogowie Polski, zaborcy chcieli kompletnie opanować ducha polskiego. (…)
Odkrywanie własnej natury
Problem kolejny bardzo ważny: wczesna młodość od 12. roku życia. Wiemy o tym, że w prawie żydowskim uznawano człowieka w 12. roku życia już za odpowiedzialnego za własne czyny. (…) Trzeba przygotować człowieka, by poczuł się odpowiedzialny.
To odkrywanie siebie jest niezwykle ważne. Chłopcy odkrywają wcześniej, że obok nich są dziewczęta, a dziewczęta później, że obok nich są chłopcy. Kiedyś w telewizji pokazano (…), jak pani minister zapytała małą dziewczynkę czy będzie feministką, a dziewczynka: „Nie, bo ja lubię chłopców”. Bardzo prosto odpowiedziała na wszystkie głupie feministyczne zapędy. To jest coś normalnego: chłopak się obraca za dziewczyną, a dziewczyna za chłopakiem. Tu jest początek życia społecznego, początek życia rodzinnego, bo naród, społeczeństwo, nie powstaje dzięki umowie społecznej. Jedyną umowę zawiera to jak uda się „kobicie” przyprowadzić „chłopa” do kościoła, jest ślub i ksiądz pyta: czy chcesz? On: Aaa, a ona mu podpowiada: Chcę, chcę! To jest jedyna umowa, która tworzy społeczeństwo (…), tu musi być odpowiedzialność, bo to już jest przygotowanie do życia rodzinnego. Człowiek rodzi się w rodzinie i jest powołany do tego, by założyć rodzinę. Żeby założyć rodzinę, trzeba odkryć siebie. Szkoła koedukacyjna jest bardzo niedobra, bo właśnie wtedy, kiedy się budzi zainteresowanie chłopca dziewczyną, trzeba go nauczyć szacunku dla niej, a koedukacja to uniemożliwia. Trzeba jednak uznać naturę, inna jest natura kobiety, inna natura mężczyzny, trzeba ją znać i rozróżniać. To wzajemne dążenie jest czymś dobrym, lecz trzeba je wychować, jest ono bardzo silne i dlatego jeszcze silniejszy musi być rozum.
Początkiem samogospodarzenia w młodości jest to, że musisz zagospodarować swoje uczucia, swoją biologiczną naturę, swój stosunek do drugiej osoby, chłopaka do dziewczyny, dziewczyny do chłopca, szanować siebie, by umieć szanować drugiego. Jeśli ktoś siebie nie szanuje, nie będzie umiał drugiego szanować. (…)
W tym okresie ważna jest literatura, szczególnie ojczysta (…), która jest także środkiem wychowania człowieka.
Budowanie siebie w kulturze
Przechodzimy do trzeciego okresu młodości, mianowicie do akceptacji i budowania siebie w kulturze. Gospodarzenie na tym etapie dokonuje się poprzez wejście w kulturę osobistą, narodową, ogólnoludzką. Wejście w kulturę dokonuje się poprzez (…) naukę, poprzez elementy światopoglądowe, filozofię.
Poznawanie przed myśleniem
Jest ogromnie ważne to, by w filozofii odróżnić (…) myślenie od poznawania. Gdy patrzę: tu jest mikrofon, pukam, jest, działa, odzywa się – to poznaję, a mogę też myśleć: chciałbym mieć taki mikrofon, żeby cały świat mnie słyszał – lecz czy to myślenie jest sprawdzalne? Trzeba odróżnić poznanie rzeczy od myślenia. (…)
Czynić dobro i tworzyć piękno
Wchłonięcie w siebie kultury następuje, po pierwsze, poprzez wejście w poznanie naukowe, (…) a po drugie – poprzez moralność. Na początku samogospodarzenia młodzież musi się nauczyć czynienia dobra. Pytaj sam siebie, czy potrafisz czynić dobro. Czynienie dobra to jedyny sprawdzian człowieczeństwa.
Trzecią sprawą jest ogromna dziedzina sztuki rozciągającej się począwszy od sztuki chodzenia, siadania po sztukę mówienia. (…) Ja miałem Juliusza Osterwę jako nauczyciela wymowy przez 2 lata, musieliśmy odbywać ćwiczenia i mówić wiersze, aby było można człowieka rozumieć. Posłuchajmy teraz radia, jak oni gadają, przecież ci dziennikarze samogłoski źle wypowiadają, gramatyki nie umieją, (…) i to ma być uczenie narodu (…)?!
Trzeba czytać i znać polską literaturę (…). Wy, koledzy nauczyciele, jesteście w szkole, na was ciąży obowiązek! (…) Jesteście odpowiedzialni w szkołach, nie minister, nie urzędnik, lecz nauczyciel jest odpowiedzialny za to, jak przedstawia polską kulturę: czy uczy tego, co jest wzniosłe, tego, co było treścią dzieł najwybitniejszych polskich myślicieli i narodu. Oryginał trzeba czytać. Pamiętam że czytaliśmy po łacinie wiersze, a potem na tym tle Mickiewicza czy Sienkiewicza […]. Nauczyciel ma nauczyć kochać literaturę, naszą kulturę narodową, bo to jest kultura ogólnoludzka.
Czwarty element kultury to religia. Tylko zwierzęta są bezreligijne. Bez religii nie ma człowieka.
Prof. Mieczysław Albert Krąpiec OP - fragmenty wykładu wygłoszonego na VII Ogólnopolskiej Konferencji Nauczycieli i Wychowawców zorganizowanej przez Fundację Servire Veritati pt. O młodość z charakterem (Lublin, 1 III 2008). Tekst ukazał się drukiem w kwartalniku „Cywilizacja” (2008) nr 26, s. 8–17.
– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.
Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. – Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.
Wysłuchane modlitwy
Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. – Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.
Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: – Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.
Zaczęło się od Różańca świętego
Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: – Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” – np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka – wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.
Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.
Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie
W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…
– Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.
– Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.
– Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.
Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: – Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej – oprócz zabytków i wycieczek – podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.
A pani Brygida dodaje: – Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.
Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.
Mariusz
Szczęść Boże!
Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
Teresa z Mazowieckiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.
Helena ze Strzegomia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.
Wiesław z Warszawy
Szanowny Panie Prezesie!
Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.
Jolanta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.
Alina z Gliwic
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!
Z wyrazami poważania i szacunku
Stała Czytelniczka