Święte wzory
 
Św. Klaudiusz de la Colombière - Apostoł Serca Jezusowego

Idźcie, a rozpalcie świat cały! – takie przesłanie swoim następcom zostawił św. Ignacy Loyola, założyciel Towarzystwa Jezusowego. I ruszyli jego duchowi synowie, by przemieniać świat, aby na nowo przyciągnąć ludzi do Chrystusa. Do grona gorliwych jezuitów zalicza się niewątpliwie francuski kapłan Klaudiusz de la Colombière. Jego działalność duszpasterska przyniosła wiele owoców. Szczególnie cenne dla Kościoła świętego było wsparcie, jakiego udzielił młodej zakonnicy, siostrze Małgorzacie Marii Alacoque, w realizacji powierzonej jej przez Zbawiciela misji szerzenia kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa.

 

Historia św. Klaudiusza zaczyna się 2 lutego 1641 roku. Przyszedł na świat w położonym niedaleko Lyonu mieście Saint-Sympforien d’Ozon. Dość wysoki status społeczny rodziny – ojciec, Bertrand, pełnił tam urząd notariusza – zapewnił przyszłemu zakonnikowi oraz jego trzem braciom (z czego dwóch zostało kapłanami) i siostrze (wstąpiła do zakonu wizytek) dobre warunki rozwoju.

Droga do kapłaństwa


Awans ojca i objęcie przez niego obowiązków radcy dworu wiązało się z przeprowadzką rodziny do pobliskiego Vienne. Wkrótce jednak otwarł się nowy etap w życiu Klaudiusza – rozpoczął naukę w prowadzonej przez jezuitów szkole średniej w Lyonie. Podczas podstawowego kursu odbytego w miejscowym Kolegium Mniejszym Matki Bożej Nieustającej Pomocy wstąpił do Kongregacji Mariańskiej. Jego serce zapłonęło ogniem szczególnej miłości do Bogarodzicy. Uczucie to pielęgnował w sobie także po przejściu do Kolegium Większego św. Trójcy.


Ukończywszy w 1658 roku naukę na poziomie średnim, Klaudiusz de la Colombière wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego. Po złożeniu pierwszych ślubów w 1660 roku, młody jezuita przez dwa lata zgłębiał filozofię.


Zgodnie z tokiem formacji jezuickiej, po ukończeniu kursu filozofii Klaudiusz przerwał studia, by przez pięć lat pracować jako nauczyciel i wychowawca w szkole prowadzonej przez zakon w Awinionie. Potem, w 1666 roku, udał się do Paryża na studia teologiczne. Jako wyróżniający się student został poproszony o objęcie pieczy nad wychowaniem synów wybitnego ministra Ludwika XIV, Jana Chrzciciela Colberta. Na dworze wpływowego wielmoży miał okazję poznać wielu wybitnych ludzi epoki.


6 kwietnia 1669 roku Klaudiusz de la Colombière przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce przełożeni skierowali go do Lyonu, gdzie w miejscowym kolegium rozpoczął pracę nauczyciela retoryki. W tym czasie szlifował swoje umiejętności kaznodziejskie, by lepiej trafiać do sumień wiernych.


Kult Najświętszego Serca Jezusowego


Szczególny problem we Francji stanowił wówczas jansenizm, nurt teologiczno-dewocyjny o bardzo pesymistycznym poglądzie na naturę człowieka, odznaczający się surową moralnością. Młody jezuita gorliwie przekazywał słuchaczom prawdziwą naukę o zbawieniu i nieskończonej miłości Boga do ludzi. Niedługo potem Pan Bóg dał mu do ręki wspaniały oręż do zwalczania błędów jansenizmu – kult Najświętszego Serca Jezusa.


Po trzeciej probacji, czyli rocznym przygotowaniu duchowym, ks. Colombière złożył śluby wieczyste. Wyjechał wówczas do Paray-le-Monial, gdzie został przełożonym małej wspólnoty jezuitów. Przydział młodego, ale roztropnego i wykształconego kapłana do małego miasteczka nie był przypadkiem czy też wynikiem machinacji niechętnych mu ludzi, lecz spełnieniem woli Bożej. Tam bowiem, w klasztorze wizytek, mieszkała siostra Małgorzata Maria Alacoque. Ukazał jej się Chrystus i polecił rozpropagowanie kultu Jego Najświętszego Serca. Sceptycyzm, z jakim do jej relacji z objawień odnieśli się przełożeni, spowodował, że zakonnica czuła się bardzo osamotniona. Pilnie oczekiwała przewodnika duchowego, którego obiecał jej Pan Jezus.


Gdy siostra Małgorzata po raz pierwszy zobaczyła ks. Klaudiusza, usłyszała głos wewnętrzny: Oto jest ten, którego Ci posyłam. Kapłan zgodził się zostać jej spowiednikiem. Polecił jej spisać duchowe doświadczenia, dokładnie je przeanalizował i uznał za autentyczne. Co więcej, sam zaangażował się w szerzenie kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Nie zniechęciły go złośliwe opinie, które rozpowszechniali ludzie niechętni nowemu kultowi, jakoby uległ bałamutnym opowieściom penitentki. Przeciwności, które go wówczas spotkały, przyczyniły się do przezwyciężenia przez kapłana największej jego wady, za jaką uznawał skłonność do próżnej chwały.


Ksiądz Colombière przebywał w Paray-le-Monial tylko kilkanaście miesięcy. Pod jego opieką rozwinęła się prowadzona przez jezuitów szkoła średnia. W tym czasie chętnie głosił kazania, zarówno w kościele jezuickim, jak i w innych świątyniach na zaproszenie zgromadzeń i parafii. Spowiadał penitentów i włączał się w dzieła miłosierdzia. Wbrew naukom jansenistów zalecał wiernym częste przystępowanie do Komunii Świętej, która przynosi w życiu duchowym dobre owoce.


W Anglii…


W sierpniu 1676 roku ks. Klaudiusz otrzymał od przełożonych propozycję objęcia funkcji kaznodziei na dworze królewskim w Anglii, przy księżnej Yorku, Marii Beatrice, żonie następcy tronu Jakuba (późniejszego króla Jakuba II). To zadanie, zresztą dość niebezpieczne ze względu na panującą w protestanckim kraju nienawiść do katolików, przyjął chętnie. Wkrótce udał się za kanał La Manche, by 13 października objąć nowe obowiązki.


W Anglii prowadził życie ascetyczne, uważał bowiem, że aby móc uświęcać innych, najpierw samemu trzeba być świętym. Komnatę zamkową, w której mieszkał, wyposażył niezwykle skromnie, niby celę klasztorną. W zimowe miesiące przyzwyczajony do łagodnego francuskiego klimatu marzł w swoim mieszkaniu, mimo to nie pozwolił na intensywniejsze palenie w kominku. Biczował się, nosił na ciele metalowy łańcuch z wypustkami drażniącymi skórę. Centrum jego pracy duszpasterskiej stała się kaplica w pałacu św. Jakuba, w którym mieszkał. Głosił tam potrzebę czci dla Najświętszego Sakramentu, szerzył także nabożeństwo do Serca Jezusowego. Mieszkająca w tym samym pałacu podopieczna kapłana, księżna Yorku, była osobą bardzo pobożną. Myślała wcześniej nawet o obraniu stanu zakonnego. Na ślub z angielskim następcą tronu zgodziła się w nadziei, że uda jej się przyczynić do nawrócenia Anglii. Ks. Klaudiusz starał się ją utwierdzić w wierze i powołaniu.


Zaniepokojeni wzmacnianiem się katolicyzmu w kraju angielscy protestanci przypuścili atak na kaznodzieję księżnej Marii Beatrice. Oskarżony o nawracanie anglikanów został 24 listopada 1678 roku wtrącony do więzienia o szczególnie ciężkich warunkach. Uwięziono wtedy także kilku angielskich jezuitów. Ci zostali straceni. Ks. Klaudiusza uratowała dyplomacja francuska. Upomniał się o niego poseł króla Ludwika XIV. Jezuita został jednak wydalony z wyspy. Niestety, zapadł na zdrowiu. Częste krwotoki osłabiły jego organizm.


Wyniesiony na ołtarze…


4 stycznia 1679 roku wrócił do ojczyzny. Do wyznaczonego mu przez przełożonych klasztoru w Lyonie udał się przez Paray-le-Monial. Tam serdecznie przyjęty przez współbraci, miejscowe zakonnice, a także wiernych, umacniał ich słowem i cieszył się, że ziarna, które przed kilkoma latami zasiał, przynosiły plon obfity. Spotkał się z siostrą Małgorzatą Alacoque, umacniając ją na drodze służby Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.


W Lyonie zamieszkał w Kolegium św. Trójcy, gdzie niegdyś się uczył. Niestety, zdrowia już nie odzyskał. Nie pomógł pobyt w domu rodzinnym w Saint-Sympforien d’Ozon ani późniejszy w Paray-le-Monial, gdzie zgasł 15 lutego 1682 roku, w wieku zaledwie 41 lat.


Św. Klaudiusz de la Colombière został beatyfikowany 16 czerwca 1929 roku przez papieża Piusa XI. W poczet świętych zaliczył go Ojciec Święty Jan Paweł II 31 maja 1992 roku. Kościół wspomina apostoła Najświętszego Serca Jezusowego 15 lutego.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Budzimy sumienia Polaków!
Obchodzimy właśnie piękny jubileusz… 25 lat temu w Krakowie grupa młodych katolików powołała do życia Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, by wzorem swego patrona budzić uśpione sumienia Polaków – wzywać do nawrócenia, dbać o duchowe dobro kraju i pielęgnować tradycyjną pobożność.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Pielgrzymka do Fatimy - Maryja nas zaprasza!
Agnieszka Kowalska

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.

 

Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.


Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.


Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.


Po pierwsze: Fatima


Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.


Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…


Po drugie: zachwyt


Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…


W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!


Po trzecie: ludzie


Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.


Z dalekiej Fatimy…


To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!

Anna z Podkarpacia

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.

Wojciech z Buska-Zdroju

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.

Zofia z Mielca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!

Irena z Bielska-Białej

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!

Józefa z Małopolskiego