Joga nie ma nic wspólnego z niegroźnym rozciąganiem mięśni i ćwiczeniem oddechu. Nie jest ani niewinną zabawą, ani też „starożytną nauką” z Dalekiego Wschodu – o tym w rozmowie z „Przymierzem z Maryją” przekonuje siostra Michaela Pawlik OP.
Czym jest joga?
– Zacznę od tego, czym joga nie jest. Otóż nie jest ona niewinną zabawą. Nie jest tylko zespołem ćwiczeń połączonych z medytacją, które mają wzmocnić ludzki organizm i zapewnić człowiekowi, jak to się pięknie mówi „duchowy spokój”. Nie! Przekaz o „niewinności” jogi jest kłamstwem. Joga to bardzo niebezpieczny system filozoficzny pochodzący z Dalekiego Wschodu, który mówi, jak uwolnić się z materialnej formy i „ominąć” wszystkie wcielenia reinkarnacji.
To właśnie wiara w reinkarnację, jaką obserwujemy między innymi w Indiach, determinuje pesymistyczne podejście do życia. Ludzie na Dalekim Wschodzie wierzą bowiem, że ludzka dusza w momencie śmierci odradza się w innym ciele. Joga ich zdaniem pomaga wyjść z tego koła wcieleń, „osiągnąć spokój” i przejść ze świata materii do świata tzw. energii kosmicznej.
W jaki sposób „wyznawcy jogi” chcą to osiągnąć?
– Poprzez różne rodzaje technik stosowanych w ćwiczeniach jogi. W Indiach rozróżniają między innymi takie jej formy jak:
HATHA-JOGA – fizyczne opanowywanie organizmu, które jest wstępem do ćwiczeń wyższych stopni jogi.
KARMA‑JOGA – droga do „uwolnienia się” z rzekomych obciążeń z „poprzednich wcieleń”.
RADŻA‑JOGA – jako jednoczenie się z odwiecznym „światłem” przez medytację; przy czym nie mówi się o jakie „światło” chodzi, a jest to technika związana z doznaniami okultystycznymi.
BHAKTI‑JOGA praktykowana zwykle przez czcicieli Kriszny. Ma to być miłosne oddanie się obiektowi kultu, którym często bywa guru, jako rzekoma „manifestacja” Kriszny.
DŻNIANA‑JOGA (zwana czasem gniana‑joga) – autorefleksja prowadząca do złudnego wrażenia jednoczenia własnej świadomości z różnie rozumianą „najwyższą Jaźnią”.
Poza tym są też formy erotycznej jogi, jak:
TANTRA‑JOGA – osiąganie rzekomo „boskiego” stanu przez praktykę „magii seksualnej”.
LINGAMJONI‑JOGA – jednoczenie się „we dwoje” z różnie pojmowanym „Kosmosem” w transie „erotycznej miłości”.
LAJA‑JOGA – osiąganie tzw. „wyższych stanów świadomości” przy pomocy tak zwanych „boskich napojów” czy używek jak np. marihuana.
Dziś szczególnym rodzajem jogi jest MANTRA‑JOGA, nazywana MEDYTACJĄ TRANSCENDENTALNĄ (TM). Choć we wszystkich rodzajach jogi zwykle praktykuje się mantrę czyli osiąganie błogostanu poprzez ciągłe rytmiczne powtarzanie jakiegoś słowa czy zdania, to w TM zanim mistrz podyktuje mantrę, wcześniej prowadzi dość długą rytualną ceremonię, by ta mantra działała jako rodzaj magicznego zaklęcia.
Niestety, ale tak jak wcześniej powiedziałam – mało kto zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie wynikają z tego typu praktyk. Zdecydowana większość nie zdaje sobie sprawy z pułapki, w jaką wchodzi, ponieważ myśli, że ma do czynienia z niewinną gimnastyką.
Jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą joga?
– Są to niebezpieczeństwa zarówno zdrowotne, jak i duchowe. Jednym z najpopularniejszych „ćwiczeń” prawie w każdej jodze, a także w buddyjskich ćwiczeniach zen, jest manipulowanie oddechem. We wschodnich technikach medytacyjnych wykorzystuje się nieprawidłowy rytm oddechowy. Tu może uśpić naszą czujność powszechne przekonanie, że oddech służy łatwiejszemu relaksowaniu się, uwolnieniu od stresów itp. Gdy jesteśmy spięci, zdenerwowani, oddychamy szybko, płytko, a uświadomienie sobie tego i oddychanie spokojne, wolne, głębokie zwykle przynosi zdecydowaną ulgę.
Jednak dla kogoś, kto ma podstawową wiedzę na temat fizjologii oddychania, jest sprawą oczywistą, że stosowanie zbyt szybkiego lub bardzo wolnego rytmu oddechowego prowadzi do zaburzeń nazywanych fachowo zachwianiem równowagi kwasowo‑zasadowej. Jednostką określającą stopień zakwaszenia i alkalizacji płynów jest pH. Ale nieprawidłowe oddychanie powoduje za małe, lub zbyt duże nagromadzenie się dwutlenku węgla (CO2), wskutek czego pH się zmniejsza (podczas wstrzymywania oddechu), lub też nadmierny spadek CO2 (bardzo szybkie oddychanie) podnoszący pH we krwi i innych płynach krążących wewnątrz naszego ciała. Dwutlenek węgla utrzymuje właściwą kwasowość wnętrza organizmu dzięki odpowiednim procesom chemicznym.
Prawidłowe pH krwi i płynów ustrojowych nie może przekroczyć granic 7,35–7,45. Niewielkie nawet wahnięcia poza te granice prowadzą do zaburzeń funkcji organizmu. Np. gdy pH osiągnie np. 7,2 wówczas jest to już nawet zagrożeniem dla życia człowieka! Zaburzenia w równowadze kwasowo‑zasadowej w płynach naszego organizmu prowadzą do zmian metabolicznych występujących także w mózgu, w którym kwasica lub alkaloza oddechowa wywołuje zaburzenia w prawidłowym jego funkcjonowaniu.
Jakie to są zaburzenia?
– Na przykład, przy kwasicy oddechowej wskutek zbyt zwolnionego oddechu pH spada poniżej 7,35. Wówczas, zależnie od stopnia wzrostu CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – wzrost stężenia wodorowęglanów, fosforu, potasu, spadek stężenia chlorków i mleczanów, zaburzenia koncentracji, halucynacje, różne objawy psychotyczne, duszność, lęk, niepokój, apatia, drażliwość, senność, zmiany osobowości, upośledzona kurczliwość mięśnia sercowego i zaburzenia rytmu serca, skurcze mięśni szkieletowych, bóle głowy, wzmożone ciśnienie śródczaszkowe i obrzęk tarczy nerwu wzrokowego.
Przy alkalozie oddechowej, wskutek zbyt szybkiego oddychania, pH podnosi się powyżej 7,45. Wówczas, zależnie od stopnia spadku CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – spadek jonów wapnia, fosforu i potasu, a wzrost jonów chloru, zaburzenia świadomości, skurcze naczyń mózgowych, stan dezorientacji, omdlenia, drgawki, parestezje, zaburzenia mowy, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca, depresja, stany płaczliwości, stan ogólnego wyczerpania, zlewne poty.
W reklamach jogi nikt jednak nie wspomina o zdrowotnych konsekwencjach, których jest nawet więcej, niż tu wymieniłam.
Poza patologicznym oddychaniem są też sposoby na pobudzenie swej „energii”, nie tylko przez wspomniane wcześniej „boskie napoje”, ale także przez wdychanie różnych kadzideł wydzielających rodzaj euforyzującego eteru albo częste ograniczanie snu, specjalną dietę, wprowadzanie się w trans przez odpowiednio dobrane dźwięki. Najczęściej będą to mantry, które są wzywaniem różnych pogańskich bożków bądź składaniem do nich próśb, a nawet ofiarowaniem się pod ich opiekę…
Słyszeliśmy również o przypadkach, kiedy przed rozpoczęciem „zajęć z jogi” uczestnikom nakazano oddanie pokłonu przed jakimś obrazem bądź posążkiem. I ludzie to robili, bo uważali, że to tylko zabawa…
– No właśnie! Przecież każdemu katolikowi powinna się w tym momencie zapalić w głowie lampka ostrzegawcza, że ma do czynienia z jakimś szatańskim podstępem pod płaszczykiem czegoś niegroźnego. Tak się jednak nie dzieje i wiele osób nie widzi nic złego w pokłonieniu się tego typu przedmiotom.
Wychodzi więc na to, że wszystkie wymienione przez siostrę czynniki stosowane w jodze robią zdrowotną bądź duchową krzywdę praktykującemu…
– Chodzi przede wszystkim o to, by katolika wyprowadzić z Kościoła na duchowe bezdroża i zniechęcić do sakralnej mistyki. Tyle tylko że ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. To tak jak z narkomanem – on również zażywa narkotyki, żeby zdobyć jakieś dodatkowe doznania. On również sięga po coraz mocniejsze dawki, ponieważ potrzebuje coraz mocniejszych doznań. Tak samo jest z jogą – ludzie w patologiczny sposób próbują przenieść się do bliżej nieokreślonego „kosmicznego świata” lub osiągnąć jakieś duchowe czy intelektualne „super‑energie”, nie widząc, że sobie szkodzą, a mantrą łamią pierwsze przykazanie Boże: „Nie będziesz miał Bogów cudzych oprócz Mnie”. Poza tym często stają się uzależnieni, a nawet ubezwłasnowolnieni przez swego „mistrza” pod kierunkiem którego prowadzą dane ćwiczenia.
Pewien jogin opowiadał mi kiedyś o swoich doznaniach podczas ćwiczeń. Mówił, że pewnego razu czuł się, jakby się rozpływał i zamieniał w eter, tak jakby osiągnął absolutny orgazm i sam stał się „bogiem”. Kilkukrotnie próbował powtórnie przeżyć to doznanie poprzez stosowanie kolejnych metod jogi.
Czy można powiedzieć, że joga to dalekowschodnia odmiana satanizmu?
– Joga jest demoniczna, ale nie jest satanizmem. Praktykując ją, otwieramy się na działanie demonów. Satanizm natomiast polega na oddawaniu czci „władcy tego świata”, gloryfikowaniu wszelkiego zła i wszystkiej maści plugastwa skierowanego przeciwko Panu Bogu.
My, katolicy – mamy Pana Boga wielbić, przestrzegać Dekalogu, kochać bliźnich i unikać zła. Joga z kolei „uczy” ludzi, jak „zawładnąć bożkiem”, aby zdobyć jego moce. Ludzie, którzy doświadczyli Boga, przyznają, że wobec Jego majestatu czuli się niczym nic nieznaczący pył. Z kolei „dalekowschodni mistycy” mają poczucie, że dzięki jodze stali się przynajmniej przez kilka chwil nieskończeni, nieśmiertelni i wszechpotężni.
Nieraz spotykałam się z przypadkiem, że ktoś, kto uprawiał jogę i chciał wrócić do praktyk katolickich, musiał skorzystać z pomocy egzorcysty, aby ten uwolnił go z pseudozdolności paranormalnych, jakie „zyskał” rzekomo dzięki jodze.
Co siostra ma na myśli?
– Niektórzy twierdzą, że dzięki jodze mogą czytać cudze myśli. Inni uważają, że potrafią rozpoznawać choroby, np. że ktoś cierpi na kamicę nerkową. Te rzekome zdolności pseudoparanormalne w zderzeniu z Sacrum okazują się zdolnościami demonicznymi, które całkowicie degradują człowieka i czynią go narzędziem w rękach Złego.
Czy istnieje katolicka medytacja?
– Oczywiście, że tak. Nie stosuje się w niej żadnych z wymienionych przeze mnie udziwnień praktykowanych w jodze. Medytacja katolicka to tak naprawdę modlitwa w ciszy. Bez słów, za pomocą samych myśli i uczuć zwracamy się do Pana Boga; chcemy go przeprosić i zastanowić się nad naszym postępowaniem; prosimy o wsparcie w naprawieniu popełnionych błędów etc.
Medytacja katolicka ma nas zbliżyć do Boga poprzez uwielbienie Jego geniuszu i miłosierdzia. Nie może ona jednak zawierać żadnych dodatkowych bodźców, które zapewnią nam jakieś psychofizyczne doznania. Nie może ona polegać na bezmyślnym powtarzaniu modlitwy bez rozważania jej treści, ponieważ byłoby to złamanie drugiego przykazania Dekalogu – Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno. Medytacja katolicka musi być świadoma!
Rozmawiał Tomasz D. Kolanek
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa