Rodzina
 
Joga nie jest niewinną zabawą!
Tomasz Kolanek

Joga nie ma nic wspólnego z niegroźnym rozciąganiem mięśni i ćwiczeniem oddechu. Nie jest ani niewinną zabawą, ani też „starożytną nauką” z Dalekiego Wschodu – o tym w rozmowie z „Przymierzem z Maryją” przekonuje siostra Michaela Pawlik OP.

 

Czym jest joga?

 

– Zacznę od tego, czym joga nie jest. Otóż nie jest ona niewinną zabawą. Nie jest tylko zespołem ćwiczeń połączonych z medytacją, które mają wzmocnić ludzki organizm i zapewnić człowiekowi, jak to się pięknie mówi „duchowy spokój”. Nie! Przekaz o „niewinności” jogi jest kłamstwem. Joga to bardzo niebezpieczny system filozoficzny pochodzący z Dalekiego Wschodu, który mówi, jak uwolnić się z materialnej formy i „ominąć” wszystkie wcielenia reinkarnacji.

 

To właśnie wiara w reinkarnację, jaką obserwujemy między innymi w Indiach, determinuje pesymistyczne podejście do życia. Ludzie na Dalekim Wschodzie wierzą bowiem, że ludzka dusza w momencie śmierci odradza się w innym ciele. Joga ich zdaniem pomaga wyjść z tego koła wcieleń, „osiągnąć spokój” i przejść ze świata materii do świata tzw. energii kosmicznej.

 

W jaki sposób „wyznawcy jogi” chcą to osiągnąć?

 

– Poprzez różne rodzaje technik stosowanych w ćwiczeniach jogi. W Indiach rozróżniają między innymi takie jej formy jak:

HATHA-JOGA – fizyczne opanowywanie organizmu, które jest wstępem do ćwiczeń wyższych stopni jogi.

KARMA‑JOGA – droga do „uwolnienia się” z rzekomych obciążeń z „poprzednich wcieleń”.

RADŻA‑JOGA – jako jednoczenie się z odwiecznym „światłem” przez medytację; przy czym nie mówi się o jakie „światło” chodzi, a jest to technika związana z doznaniami okultystycznymi.

BHAKTI‑JOGA praktykowana zwykle przez czcicieli Kriszny. Ma to być miłosne oddanie się obiektowi kultu, którym często bywa guru, jako rzekoma „manifestacja” Kriszny.

DŻNIANA‑JOGA (zwana czasem gniana‑joga) – autorefleksja prowadząca do złudnego wrażenia jednoczenia własnej świadomości z różnie rozumianą „najwyższą Jaźnią”.

Poza tym są też formy erotycznej jogi, jak:

TANTRA‑JOGA – osiąganie rzekomo „boskiego” stanu przez praktykę „magii seksualnej”.

LINGAMJONI‑JOGA – jednoczenie się „we dwoje” z różnie pojmowanym „Kosmosem” w transie „erotycznej miłości”.

LAJA‑JOGA – osiąganie tzw. „wyższych stanów świadomości” przy pomocy tak zwanych „boskich napojów” czy używek jak np. marihuana.

 

Dziś szczególnym rodzajem jogi jest MANTRA‑JOGA, nazywana MEDYTACJĄ TRANSCENDENTALNĄ (TM). Choć we wszystkich rodzajach jogi zwykle praktykuje się mantrę czyli osiąganie błogostanu poprzez ciągłe rytmiczne powtarzanie jakiegoś słowa czy zdania, to w TM zanim mistrz podyktuje mantrę, wcześniej prowadzi dość długą rytualną ceremonię, by ta mantra działała jako rodzaj magicznego zaklęcia.

 

Niestety, ale tak jak wcześniej powiedziałam – mało kto zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie wynikają z tego typu praktyk. Zdecydowana większość nie zdaje sobie sprawy z pułapki, w jaką wchodzi, ponieważ myśli, że ma do czynienia z niewinną gimnastyką.

 

Jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą joga?

 

– Są to niebezpieczeństwa zarówno zdrowotne, jak i duchowe. Jednym z najpopularniejszych „ćwiczeń” prawie w każdej jodze, a także w buddyjskich ćwiczeniach zen, jest manipulowanie oddechem. We wschodnich technikach medytacyjnych wykorzystuje się nieprawidłowy rytm oddechowy. Tu może uśpić naszą czujność powszechne przekonanie, że oddech służy łatwiejszemu relaksowaniu się, uwolnieniu od stresów itp. Gdy jesteśmy spięci, zdenerwowani, oddychamy szybko, płytko, a uświadomienie sobie tego i oddychanie spokojne, wolne, głębokie zwykle przynosi zdecydowaną ulgę.

 

Jednak dla kogoś, kto ma podstawową wiedzę na temat fizjologii oddychania, jest sprawą oczywistą, że stosowanie zbyt szybkiego lub bardzo wolnego rytmu oddechowego prowadzi do zaburzeń nazywanych fachowo zachwianiem równowagi kwasowo‑zasadowej. Jednostką określającą stopień zakwaszenia i alkalizacji płynów jest pH. Ale nieprawidłowe oddychanie powoduje za małe, lub zbyt duże nagromadzenie się dwutlenku węgla (CO2), wskutek czego pH się zmniejsza (podczas wstrzymywania oddechu), lub też nadmierny spadek CO2 (bardzo szybkie oddychanie) podnoszący pH we krwi i innych płynach krążących wewnątrz naszego ciała. Dwutlenek węgla utrzymuje właściwą kwasowość wnętrza organizmu dzięki odpowiednim procesom chemicznym.

 

Prawidłowe pH krwi i płynów ustrojowych nie może przekroczyć granic 7,35–7,45. Niewielkie nawet wahnięcia poza te granice prowadzą do zaburzeń funkcji organizmu. Np. gdy pH osiągnie np. 7,2 wówczas jest to już nawet zagrożeniem dla życia człowieka! Zaburzenia w równowadze kwasowo‑zasadowej w płynach naszego organizmu prowadzą do zmian metabolicznych występujących także w mózgu, w którym kwasica lub alkaloza oddechowa wywołuje zaburzenia w prawidłowym jego funkcjonowaniu.

 

Jakie to są zaburzenia?

 

– Na przykład, przy kwasicy oddechowej wskutek zbyt zwolnionego oddechu pH spada poniżej 7,35. Wówczas, zależnie od stopnia wzrostu CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – wzrost stężenia wodorowęglanów, fosforu, potasu, spadek stężenia chlorków i mleczanów, zaburzenia koncentracji, halucynacje, różne objawy psychotyczne, duszność, lęk, niepokój, apatia, drażliwość, senność, zmiany osobowości, upośledzona kurczliwość mięśnia sercowego i zaburzenia rytmu serca, skurcze mięśni szkieletowych, bóle głowy, wzmożone ciśnienie śródczaszkowe i obrzęk tarczy nerwu wzrokowego.

 

Przy alkalozie oddechowej, wskutek zbyt szybkiego oddychania, pH podnosi się powyżej 7,45. Wówczas, zależnie od stopnia spadku CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – spadek jonów wapnia, fosforu i potasu, a wzrost jonów chloru, zaburzenia świadomości, skurcze naczyń mózgowych, stan dezorientacji, omdlenia, drgawki, parestezje, zaburzenia mowy, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca, depresja, stany płaczliwości, stan ogólnego wyczerpania, zlewne poty.

 

W reklamach jogi nikt jednak nie wspomina o zdrowotnych konsekwencjach, których jest nawet więcej, niż tu wymieniłam.

Poza patologicznym oddychaniem są też sposoby na pobudzenie swej „energii”, nie tylko przez wspomniane wcześniej „boskie napoje”, ale także przez wdychanie różnych kadzideł wydzielających rodzaj euforyzującego eteru albo częste ograniczanie snu, specjalną dietę, wprowadzanie się w trans przez odpowiednio dobrane dźwięki. Najczęściej będą to mantry, które są wzywaniem różnych pogańskich bożków bądź składaniem do nich próśb, a nawet ofiarowaniem się pod ich opiekę…

 

Słyszeliśmy również o przypadkach, kiedy przed rozpoczęciem „zajęć z jogi” uczestnikom nakazano oddanie pokłonu przed jakimś obrazem bądź posążkiem. I ludzie to robili, bo uważali, że to tylko zabawa…

 

– No właśnie! Przecież każdemu katolikowi powinna się w tym momencie zapalić w głowie lampka ostrzegawcza, że ma do czynienia z jakimś szatańskim podstępem pod płaszczykiem czegoś niegroźnego. Tak się jednak nie dzieje i wiele osób nie widzi nic złego w pokłonieniu się tego typu przedmiotom.

 

Wychodzi więc na to, że wszystkie wymienione przez siostrę czynniki stosowane w jodze robią zdrowotną bądź duchową krzywdę praktykującemu…

 

– Chodzi przede wszystkim o to, by katolika wyprowadzić z Kościoła na duchowe bezdroża i zniechęcić do sakralnej mistyki. Tyle tylko że ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. To tak jak z narkomanem – on również zażywa narkotyki, żeby zdobyć jakieś dodatkowe doznania. On również sięga po coraz mocniejsze dawki, ponieważ potrzebuje coraz mocniejszych doznań. Tak samo jest z jogą – ludzie w patologiczny sposób próbują przenieść się do bliżej nieokreślonego „kosmicznego świata” lub osiągnąć jakieś duchowe czy intelektualne „super‑energie”, nie widząc, że sobie szkodzą, a mantrą łamią pierwsze przykazanie Boże: „Nie będziesz miał Bogów cudzych oprócz Mnie”. Poza tym często stają się uzależnieni, a nawet ubezwłasnowolnieni przez swego „mistrza” pod kierunkiem którego prowadzą dane ćwiczenia.

 

Pewien jogin opowiadał mi kiedyś o swoich doznaniach podczas ćwiczeń. Mówił, że pewnego razu czuł się, jakby się rozpływał i zamieniał w eter, tak jakby osiągnął absolutny orgazm i sam stał się „bogiem”. Kilkukrotnie próbował powtórnie przeżyć to doznanie poprzez stosowanie kolejnych metod jogi.

 

Czy można powiedzieć, że joga to dalekowschodnia odmiana satanizmu?

 

– Joga jest demoniczna, ale nie jest satanizmem. Praktykując ją, otwieramy się na działanie demonów. Satanizm natomiast polega na oddawaniu czci „władcy tego świata”, gloryfikowaniu wszelkiego zła i wszystkiej maści plugastwa skierowanego przeciwko Panu Bogu.

 

My, katolicy – mamy Pana Boga wielbić, przestrzegać Dekalogu, kochać bliźnich i unikać zła. Joga z kolei „uczy” ludzi, jak „zawładnąć bożkiem”, aby zdobyć jego moce. Ludzie, którzy doświadczyli Boga, ­przyznają, że wobec Jego majestatu czuli się niczym nic nieznaczący pył. Z kolei „dalekowschodni mistycy” mają poczucie, że dzięki jodze stali się przynajmniej przez kilka chwil nieskończeni, nieśmiertelni i wszechpotężni.

 

Nieraz spotykałam się z przypadkiem, że ktoś, kto uprawiał jogę i chciał wrócić do praktyk katolickich, musiał skorzystać z pomocy egzorcysty, aby ten uwolnił go z pseudozdolności paranormalnych, jakie „zyskał” rzekomo dzięki jodze.

 

Co siostra ma na myśli?

 

– Niektórzy twierdzą, że dzięki jodze mogą czytać cudze myśli. Inni uważają, że potrafią rozpoznawać choroby, np. że ktoś cierpi na kamicę nerkową. Te rzekome zdolności pseudoparanormalne w zderzeniu z Sacrum okazują się zdolnościami demonicznymi, które całkowicie degradują człowieka i czynią go narzędziem w rękach ­Złego.

 

Czy istnieje katolicka medytacja?

 

– Oczywiście, że tak. Nie stosuje się w niej żadnych z wymienionych przeze mnie udziwnień praktykowanych w jodze. Medytacja katolicka to tak naprawdę modlitwa w ciszy. Bez słów, za pomocą samych myśli i uczuć zwracamy się do Pana Boga; chcemy go przeprosić i zastanowić się nad naszym postępowaniem; prosimy o wsparcie w naprawieniu popełnionych błędów etc.

 

Medytacja katolicka ma nas zbliżyć do Boga poprzez uwielbienie Jego geniuszu i miłosierdzia. Nie może ona jednak zawierać żadnych dodatkowych bodźców, które zapewnią nam jakieś psychofizyczne doznania. Nie może ona polegać na bezmyślnym powtarzaniu modlitwy bez rozważania jej treści, ponieważ byłoby to złamanie drugiego przykazania Dekalogu – Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno. Medytacja katolicka musi być świadoma!

 

Rozmawiał Tomasz D. Kolanek



NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów