Cudowne wydarzenia
 
Diabeł w klasztorze

Były wikariusz apostolski w Wietnamie i zarazem egzorcysta, bp Louis­?Christian-Marie de Coomann, napisał książkę Diabeł w klasztorze. Opisał w niej nadzwyczajne działania demona dręczącego nowicjuszki ze Zgromadzenia Sióstr Miłośniczek Krzyża w Phat-Diem.

Pewien wietnamski buddysta o imieniu Minh zakochał się w katoliczce Marii Dien. Dziewczyna nie chciała jednak wyjść za mąż i wstąpiła do klasztoru Sióstr Miłośniczek Krzyża.

Urażony Minh udał się do znanej buddyjskiej świątyni w Den Song i poprosił dżiny (w rzeczywistości demony), by sprawiły, aby dziewczyna zrezygnowała ze swojego powołania i wyszła za niego za mąż.

Niebawem klasztor zaczął nawiedzać demon, skutecznie utrudniając siostrom prowadzenie normalnego życia. Chociaż głównym celem ataku była Maria Dien, szatan siał zamęt także wśród pozostałych 8 nowicjuszek.

Od początku września 1924 r. dżin pagody Den Song nie pozwalał spać Marii i jej współtowarzyszkom, straszliwie hałasując. Na dach klasztoru w nocy nieustannie spadały kamienie. Czasami przez całą noc niewidzialna ręka biła Marię.

Siostry postanowiły wezwać ojca Louisa de Coomanna MEP, młodego wówczas misjonarza, i opowiedziały mu o niezwykłych zdarzeniach. Kapłan na początku nie wierzył w to, co usłyszał. Niemniej jednak podjął środki ostrożności i zabronił siostrom mówienia komukolwiek o tym, co się działo w zakonie. Myślał bowiem, że da się to wytłumaczyć w sposób naturalny, tzn. że młodziutkie siostry są za bardzo znerwicowane i mają zbyt bujną wyobraźnię. Był przekonany, że negatywne emocje szybko miną.

Sprawy jednak stawały się coraz poważniejsze. W nocy z 21 na 22 września 1924 r. demon dręczył Marię Dien, czego świadkiem były wszystkie nowicjuszki. Nagle jedna z nich wzięła krzyż i podała go dziewczynie do ucałowania. Ku ich zdziwieniu krzyż… zniknął. Odnaleziono go dopiero na drugi dzień.

Od tego momentu prawie w każdą noc na dach klasztoru spadały ciężkie przedmioty – raz były to kamienie, innym razem cegły, patyki, ziemniaki, butelki itp.

Niemniej przerażające były głosy, które dochodziły do sióstr. Niekiedy słyszały cyniczny śmiech, innym razem – hałas klaksonu, syren alarmowych, mocnego pukania do drzwi, walenia bębnów, jeszcze innym razem słychać było szlochanie ludzkie, prychanie koni, przerażający szczebiot itp.

Wszystko to sprawiało, że noce stawały się koszmarem, a siostry poddane były niełatwej próbie nerwów. Bez pomocy łaski Bożej z pewnością by tego nie wytrzymały: albo pospiesznie opuściłyby mury klasztoru, albo… odeszłyby od zmysłów.

Pewnego razu demon powiedział Marii: – Ktoś przyszedł do mojej pagody (Den Song) i zażądał, abym sprawił, byś wróciła do świata. Nie dam ci spokoju, dopóki nie opuścisz klasztoru. A potem zakonnica ujrzała upiorną zjawę. Od tego czasu demon ukazywał jej się częściej. Czasami przybierał postać spowiednika i dawał absurdalne porady młodym nowicjuszkom. Siostry jednak o wszystkim informowały przełożonego, co je chroniło przed popełnieniem błędów.

Pewnej nocy diabeł uniósł Marię wysoko i powiedział jej, że zamierza ją zabrać do domu jej ukochanego. Wówczas Maria ucałowała relikwię św. Teresy od Dzieciątka Jezus, którą zawsze nosiła przy sobie. Demon natychmiast ją upuścił. Dziewczyna spadła na ziemię z wysokości ponad 15 metrów, nie odnosząc żadnych obrażeń ciała!

Z biegiem czasu niektóre zakonnice zaczęły zachowywać się tak, jakby były opętane. Potrafiły wysoko podskakiwać, dosięgając czubków drzew, albo leżeć na gałęziach tak cienkich, że w normalnych warunkach złamałyby się one pod ich ciężarem. Aby sprowadzić je na ziemię, trzeba było intensywnie się modlić i kropić święconą wodą.

Innym razem, jedna z dziewcząt w obecności ojca Louisa de Coomann podskoczyła tak wysoko, że aż złapała się belki podtrzymującej strop, po czym zawisła na jednej ręce, utrzymując się w tej pozycji przez dłuższą chwilę. Wreszcie zeskoczyła, uderzając o ziemię z wielkim impetem. Nie odniosła przy tym żadnych urazów.

Spośród wszystkich działań demona najgorsze było sianie niezgody między mieszkankami klasztoru oraz wzbudzanie antypatii do Marii Dien, która nie została wyrzucona z zakonu tylko dlatego, że nie pozwolił na to ojciec Coomann. Zapoznawszy się z sytuacją, przełożeni młodego wówczas misjonarza Louisa de Coomann udzielili mu pozwolenia na dokonanie egzorcyzmu. Wszystkie nowicjuszki trzeba było siłą przeciągnąć do miejsca, w którym można było poddać je obrzędowi uwalniającemu od wpływu szatana. W końcu, dzięki egzorcyzmom, licznym nowennom, osobistym ofiarom oraz pokucie, ataki demona osłabły, by całkiem ustąpić pod koniec 1926 r.

Mimo nadzwyczajnych działań szatana, żadna z nowicjuszek nie opuściła klasztoru. Siostra Marie-Catherine Dien nie tylko pozostała w Zgromadzeniu Sióstr Miłośniczek Krzyża, ale otrzymała też mistyczne dary – mogła m.in. oglądać twarzą w twarz swoją patronkę św. Katarzynę ze Sieny, która pomagała jej na co dzień. Pod koniec życia była mistrzynią nowicjatu. Zmarła w opinii świętości 16 sierpnia 1944 r.

Oprac. Agnieszka Stelmach



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wierzę w Ciebie Boże żywy!
Drodzy Przyjaciele! Przeżywając październik, pamiętajmy o naszej Matce – Królowej Różańca Świętego. Prośmy Ją w tej pięknej modlitwie, by wyjednała nam łaskę mocnej i żywej wiary. Niech nasze przylgnięcie do Prawdy będzie pełne miłości i ufności, wszak wiara chrześcijanina jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem – Synem Boga żywego i Bogiem, który zbawia!

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Apostolat pomaga w życiu

– Pewnego razu otrzymałam zaproszenie do Apostolatu Fatimy i odpowiedziałam, że oczywiście chcę należeć. W Apostolacie cenię sobie zwłaszcza wspólnotę i modlitwę, bo to pomaga w życiu – mówi pani Brygida Sosna z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach.

 

Pani Brygida pochodzi z leżących w województwie śląskim Koszwic, a została ochrzczona w kościele pw. św. Jadwigi w Łagiewnikach Małych. Moja wiara jest zasługą wszystkich moich bliskich: dziadków i rodziców. Jestem osobą bardzo wierzącą oraz praktykującą i wiele rzeczy już wymodliłam – opowiada.


Wysłuchane modlitwy


Kilka lat temu pani Brygida poważnie zachorowała. Pełna obaw udała się do specjalisty, który skierował ją na operację. Bardzo się bałam, ale modliłam się cały czas i prosiłam Matkę Bożą o opiekę. Odmawiałam przede wszystkim Różaniec i modliłam się do Pana Jezusa. Operacja się udała – wspomina.

Jako przykład wymodlonej łaski podaje też operację serca swojego męża: Wszystko poszło dobrze, choć były powikłania, ale Pan Bóg i Maryja wysłuchali moich modlitw.


Zaczęło się od Różańca świętego


Pani Brygida zaczęła wspierać Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wiele lat temu: Kiedyś prenumerowałam „Gościa Niedzielnego” i tam znalazłam informację, że można zamówić różaniec papieski, i to zrobiłam. Od tego momentu otrzymuję „Przymierze z Maryją” i wpłacam datki. Niektóre artykuły z „Przymierza z Maryją” np. o tym, jak są celebrowane Święta Bożego Narodzenia w różnych krajach czy skąd się wzięła choinka wykorzystywałam w szkole, na lekcjach wychowawczych.


Po pewnym czasie pani Brygida dostała też zaproszenie do Apostolatu Fatimy, na które pozytywnie odpowiedziała. Od tego czasu otrzymuje również czasopismo „Apostoł Fatimy” oraz magazyn „Polonia Christiana”, które czyta także jej małżonek, pan Andrzej.


Pielgrzymka do sanktuarium w Fatimie


W końcu nadszedł też dzień, gdy pani Brygida dowiedziała się, że wylosowała udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Fatimskiej Pani w Portugalii…


Gdy dostałam telefon, że wylosowałam pielgrzymkę do Fatimy, byłam bardzo zaskoczona. Raz już byliśmy z mężem w Fatimie. To był taki objazd po Portugalii. Dla mnie, nauczyciela geografii w szkole średniej jest to bardzo interesujący kraj, który darzę sympatią i zawsze chciałam tam pojechać.


Na pielgrzymce Apostolatu wszystko było wspaniale zorganizowane, zawsze na czas, a ponadto nasza grupa była zdyscyplinowana: nikt się nie spóźniał, nie zgubił, wszystko było perfekt. Zachwyciło mnie to, co zwiedzaliśmy: bazylika Matki Bożej Różańcowej, bazylika Trójcy Przenajświętszej, kaplica Chrystusa Króla, procesja ze świecami, Kaplica Objawień oraz Droga Krzyżowa, i za to bardzo dziękuję.


Zawsze byłam osobą towarzyską, a na pielgrzymce mogłam poznać i porozmawiać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Najbliżej poznałam państwa Bożenę i Stanisława z Cieszyna oraz panią Krystynę ze Starego Sącza.


Przysłuchujący się naszej rozmowie mąż pani Brygidy, który towarzyszył jej podczas pielgrzymki, podzielił się także swoją opinią: Obawiałem się tego wyjazdu, bo ja też jestem po operacji. Jednak sił nie zabrakło i poradziliśmy sobie. Chcę podkreślić życzliwość pracowników Stowarzyszenia, którzy z nami byli. W wyjeździe do Fatimy najbardziej oprócz zabytków i wycieczek podobały nam się aspekty religijne: Droga Krzyżowa, Msze Święte, procesje, wspólny Różaniec.


A pani Brygida dodaje: Po powrocie z Fatimy mój mąż poszedł na pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. W jedną stronę idzie się 14 km i małżonek, po tak ciężkiej operacji, przeszedł ten dystans w obie strony. Uważam, że to jest zasługa Matki Bożej Fatimskiej, że to Ona mu pozwoliła i nie wrócił taki zmęczony.


Pani Brygidzie dziękujemy za wspieranie Stowarzyszenia, za miłe słowa pod adresem naszych pracowników i życzymy jeszcze wielu łask Bożych otrzymanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Pragnę podziękować za przesłanie pięknego prezentu na okazję Chrztu Świętego. Zależało mi, aby podarunek podkreślał katolicki wymiar przyjęcia tego sakramentu. Bardzo doceniam Państwa akcje oraz ciekawe artykuły religijne, patriotyczne i historyczne, odwołujące się również do pięknego okresu w historii, jakim było Średniowiecze.

Mariusz

 

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za list i bardzo ciekawy folder o św. Ojcu Pio, obrazek z relikwią, a także za poświęcony różaniec na palec. Cieszę się niezmiernie. Dziękuję za otrzymane dary, a szczególnie za ciepłe i mądre słowa, przenikające do głębi mojej duszy. Jestem bardzo wdzięczna za ten kontakt. Jednocześnie przepraszam za moje dłuższe milczenie. Miałam wiele problemów, kłopotów rodzinnych, a przede wszystkim trudności z poruszaniem się. Mieszkam 7 kilometrów od najbliższej poczty. Nie jest łatwo skończyłam 81 lat. Liczy się każda pomoc w dowiezieniu do kościoła, lekarza itd. Ale… nie chcę narzekać! Mam przecież za co dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję za pamięć.

Teresa z Mazowieckiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją”, które dostałam leżąc w szpitalu i walcząc o życie i to w same święta wielkanocne! To była trudna i niebezpieczna operacja. Rozległa przepuklina pępkowa, leżałam w tym szpitalu prawie trzy tygodnie, żywiona wyłącznie kroplówką podtrzymującą funkcje życiowe. Przez ten czas, mimo ostrego bólu, nie rozstawałam się z różańcem. Cały czas, gdy tylko otworzyłam oczy, modliłam się do Matki Najświętszej o ocalenie. Tak bardzo chciałam żyć! Teraz jestem po pobycie w szpitalu, dzieci się mną opiekują, bo sama niewiele mogę. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie książeczki, które tak wiele dobrego wniosły do mojego życia. Najbardziej zaś za to, że istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłabym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję serdecznie, że jesteście i działacie tak prężnie!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Na początku bardzo serdecznie dziękuję za Waszą przesyłkę. Broszurę czytam z wielką radością, bo są to bardzo ciekawe wiadomości, nad którymi można się zastanowić. Pyta Pan, co dla mnie jest ważne w tym „Przymierzu z Maryją”? Dla mnie wszystko jest ważne, a ludzie powinni czytać to pismo i zastanowić się nad sobą. Przede wszystkim podziwiam tych, którzy prowadzą to wielkie dzieło, że są tak zaangażowani i wychodzą z pismem do ludzi. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Starsi ludzie na pewno chętnie, podobnie jak ja, czytają „Przymierze…”. Ja wiary nie straciłam. W tym roku kończę 88 lat, też nie mam wiele siły i zdrowia, ale dziękuję Panu Bogu za wszystko. Nie jestem sama, mieszkam z dziećmi, mam malutką prawnusię – ma 14 miesięcy. Jest bardzo kochana, taki śmieszek, aniołeczek. Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół „Przymierza z Maryją”, nadal będę się za Was modlić i proszę o modlitwę. Pozostańcie z Panem Bogiem, Panem Jezusem Chrystusem i Maryją Matką naszą na wieki.

Helena ze Strzegomia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Utrzymuję z Państwem kontakt od wielu lat i uważam, że otrzymane materiały dotyczące św. Antoniego są jednymi z najlepszych – są najciekawsze z dotychczas przesłanych. Jest to bardzo ważny święty w moim życiu, mój patron (podczas chrztu św. w 1941 roku, w bardzo ciężkich czasach, dostałem na drugie imię Antoni). Często się do niego modlę i moje prośby są wysłuchiwane.

Wiesław z Warszawy

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Każdy Pana list czytam z wielkim zainteresowaniem, bo jest jakby zwierciadłem naszego życia, aktualności, ducha Maryjnego, niestety też smutnej sytuacji tzn. „rządów” obecnych! Obserwuję to wszystko. Dlatego pragniemy zwracać się do naszej Matki Bożej Rozwiązującej Węzły o rozwiązanie węzłów naszych własnych, naszych bliźnich i naszej Ojczyzny. Panie Prezesie, dziękuję za wszystkie prezenty. Na kartce powierzyłam węzły przed cudowny obraz Maryi w Augsburgu z moją obecnością duchową 15 sierpnia. Obrazek oprawiłam w pracowni w piękną ramkę.

Jolanta

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo się cieszę, że należę do Apostolatu Fatimy i bardzo jestem wdzięczna za przesyłanie mi „Przymierza z Maryją” oraz wszystkie dotychczas otrzymane przesyłki. W obecnym czasie dotyka nas niepewność o jutro, czy zdołamy ocalić siebie w trudnej sytuacji życiowej, w jakiej przyszło nam żyć. Niekończąca się wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, susza, głód, pożary, brak perspektyw na spokojne i szczęśliwe życie. Walka człowieka z Bogiem, Kościołem i Krzyżem. A to często doprowadza osoby starsze i młodych ludzi do depresji, a w ostateczności do samobójstwa. Często młodzi ludzie nie posiadają dobrych wzorców, opartych na głębokiej wierze i decydują się, niestety, nawet na ten drastyczny krok. Niech Matka Najświętsza otacza nas na co dzień płaszczem dobroci i miłości. O to proszę codziennie w modlitwie za siebie, rodzinę, kraj i Apostolat Fatimy. Pozdrawiam Was, Kochani, ciepło i serdecznie.

Alina z Gliwic

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pakietu poświęconego Matce Bożej Rozwiązującej Węzły, w tym Jej przepięknego wizerunku. Z tego powodu jest mi ogromnie miło. Tak w ogóle bardzo sobie cenię Państwa działalność, w tym przesyłane do mnie piękne sakramentalia. Jest mi szczególnie miło, że pamiętacie Państwo o corocznym Maryjnym kalendarzu. Każdego roku z niego korzystam i sprawia mi to ogromną radość. Życzę Państwu samych dobrych dzieł, pomysłów i wytrwałości w pracy na rzecz Dobra. Bóg zapłać!

Z wyrazami poważania i szacunku

Stała Czytelniczka