W Księdze Mądrości czytamy, że z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13,5). W rzeczy samej – jak trafnie zauważa wczesnochrześcijański teolog zwany Pseudo-Dionizym Areopagitą – rzeczy Boskie ukazują się nam nie inaczej jak pod symbolami zastosowanymi do naszej ułomnej natury. Zachwyt nad doczesnym pięknem wiedzie wprost do poznania Piękna wiecznego.
Katolicki kościół musi tchnąć niekwestionowanym pięknem. Nie może być inaczej, ponieważ katolicka świątynia jest domem Boga. I to nie w sensie symbolicznym, alegorycznym czy metaforycznym, ale najzupełniej realnym. W każdym katolickim kościele mieszka żywy Bóg – w swoim Ciele i Krwi, Duszy i Bóstwie. Czyż więc godzi się, by miejsce zamieszkania Tego, który jest najwyższym stopniem piękna oraz przyczyną sprawczą, wzorcową i celową wszelkiego stworzonego piękna – jak to pięknie ujął średniowieczny filozof Ulryk ze Strasburga – nie odzwierciedlało na maksymalną miarę ludzkich możliwości doskonałości swego Najświętszego Lokatora?
Pałac Boga
Każde dziecko przedszkolne wie, że król mieszka w pałacu – a królewski pałac to najwspanialszy gmach w całym kraju. Skoro więc władcy tego czy innego z ziemskich królestw przystoi takie mieszkanie, to o ileż powinien je przewyższać okazałością, dostojeństwem i elegancją pałac Króla Wszechświata?
Nasi przodkowie w pełni tę sprawę rozumieli. Wielbili więc Pana całym pięknem, na jakie tylko było ich stać: twardością marmuru, niezniszczalnością złota, blaskiem srebra, fakturą szlachetnego drewna, a nade wszystko – całym kunsztem pochodzącym z Bożego daru inteligencji i kreatywności.
A czynili to na żądanie samego Boga, który już Mojżeszowi nakazał wykonanie świętego przybytku (Wj 25,8), aby mógł On zamieszkać pośród nas. Pan zażyczył sobie wówczas wszystkiego co najlepsze, najdroższe i najwykwintniejsze: złota, srebra i szlachetnych kamieni, purpury fioletowej i czerwonej, drewna akacjowego, wonności, karmazynu, bisioru i skór delfinów. I nie interesowało Go, że Jego lud tkwi właśnie w samym środku pustyni – skądże więc ma wziąć skóry delfinów i bisior sporządzany z wydzieliny małżów morskich?
Bo Bóg nie znosi prowizorki ani tandety. Przecież tandetna świątynia to tandetne bóstwo. Na to mogą sobie pozwolić poganie, którzy sami wymyślili swoich bożków na własny obraz i podobieństwo, ale nie Lud Boży czczący Stwórcę i przyczynę wszystkiego co piękne (wedle określenia świętego Klemensa z Aleksandrii).
Chrześcijanom jednak, niestety, zdarza się hołubić tandetne lub kiczowate wyobrażenie Boga Wszechmogącego. Strzeżmy się tego, bo to swoisty rodzaj fałszu, a Ojciec Niebieski fałszem się brzydzi. W Królestwie Niebieskim nie ma miejsca na tandetę – wszak ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg (1 Kor 2,9)…
Brama do Nieba
I w tym właśnie rzecz! Bóg wymaga od człowieka doskonałej czci, zapierającej dech w piersiach liturgii i pięknej świątyni nie w celu zaspokojenia własnej próżności, bo w Nim nie ma ani cienia próżności, tylko dla naszej nauki i rozwoju duchowego. Niedoskonałe piękno świątyni zbudowanej rękami ludzkimi (Hbr 9,24) ma w nas budzić niezaspokojoną tęsknotę do doskonałego domu nie ręką uczynionego, lecz wiecznie trwałego w Niebie (2 Kor 5,1).
Bo w jakim celu w ogóle Pan stworzył piękno? Jak do tej pory nikt nie odpowiedział na to pytanie bardziej wyczerpująco od naszego narodowego wieszcza, Cypriana Kamila Norwida, który w Promethidionie orzekł, iż piękno na to jest, by zachwycało do pracy; praca – by się zmartwychwstało.
Oto syntetyczne przedstawienie celu ludzkiego życia i drogi wiodącej do niego. Mamy pójść na zmartwychwstanie życia (J 5,29) poprzez mozolną pracę w pocie oblicza swego (Rdz 3,19). A piękno – pierwotne, Boskie, odbite w pięknie ziemskim – ma nas pokrzepiać w nieuniknionych chwilach słabości.
Oczywiście, piękna świątynia sama z siebie nie gwarantuje nikomu zbawienia, ale niezaprzeczalnie podnosi ducha w wiernych – człowiekowi zanurzonemu w jej splendorze łatwiej poczuć się bliżej Boga. Nie jesteśmy czystymi duchami, lecz istotami cielesno-zmysłowymi i tak też postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość – również duchową.
Ignorowanie tego faktu prowadzi do błędu popełnionego przez protestantów, którzy w swej „reformatorskiej” pysze uznawszy się za prawdziwych czcicieli, zdolnych oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie (J 4,23), zamienili kościoły na synagogopodobne domy modlitwy ogołocone ze wszelkich elementów zdobniczych. I co? Nie od dziś kraje protestanckie są wylęgarnią apostazji i ateizmu…
Nie idźmy tym tropem. Nie ulegajmy bałamutnym twierdzeniom, że Bogu nie trzeba naszych darów, bo wszystko przecież od Niego pochodzi. Owszem, Bogu nie, ale nam trzeba – abyśmy zachwycając się pięknem stworzenia, budzili w sobie zachwyt jego Stwórcą.
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.
Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.
Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.
Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.
Po pierwsze: Fatima
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.
Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…
Po drugie: zachwyt
Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…
W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!
Po trzecie: ludzie
Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.
Z dalekiej Fatimy…
To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!
Anna z Podkarpacia
Szczęść Boże!
Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.
Zofia z Mielca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!
Irena z Bielska-Białej
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!
Józefa z Małopolskiego