Dzięki uprzejmości redakcji miesięcznika „Egzorcysta”, publikujemy obszerne fragmenty ważnego artykułu dr Małgorzaty Nieszczerzewskiej na temat satanistycznych inspiracji w muzyce metalowej i ambientowej. Tekst ukazał się w 18. numerze tego pisma.
Dla człowieka wierzącego, wychowanego w kulturze chrześcijańskiej, muzyka może spełniać dwojaką rolę: podtrzymywać jego duchowy i kulturowy rozwój bądź kierować jego zainteresowania w przeciwną stronę. Problem ten dotyczy w szczególności ludzi młodych, którzy rozpoczynają własne, przynajmniej częściowo niezależne, życie we współczesnej kulturze. Trzeba jednak przyznać, że wielu ludzi dorosłych, traktując muzykę jedynie jako niegroźne źródło rozrywki i jedną z podstaw „kultury przyjemności”, nie zdaje sobie sprawy z jej negatywnego społecznego i duchowego oddziaływania bądź je zupełnie lekceważy.
Przesłanie antychrześcijańskie można odnaleźć w niemal każdym gatunku muzyki (rockowej – przyp. red.), szczególną uwagę warto jednak zwrócić na muzykę z gatunku black metal i dark ambient, które otwarcie promują treści satanistyczne, okultystyczne lub neopogańskie. Chociaż wydają się one funkcjonować wciąż na peryferiach muzyki popularnej, stają się, wbrew pozorom, coraz bardziej… pop. Świadczyć może o tym chociażby obecność w polskich mediach Adama Darskiego, wokalisty grupy Behemoth, mającej na Facebooku ponad milion fanów. Darski (Nergal) wykreowany został na jednego z celebrytów i muzycznych ekspertów, zaś jego artystyczna satanistyczna działalność jest bagatelizowana nawet przez niektóre autorytety kościelne.
Gatunkiem, który właściwie od samego początku jawnie sprzeciwiał się wielu podstawowym zasadom organizującym chrześcijaństwo, był oczywiście rock and roll. Jednak bardzo radykalny stał się w tym dopiero hard rock i heavy metal, którego twórcy (muzycy Led Zeppelin, Black Sabbath, Black Widow czy Coven) otwarcie przyznawali się m.in. do fascynacji postacią Aleistera Crowleya, angielskiego okultysty przełomu XIX i XX w. Jak piszą autorzy słynnej książki o metalowym podziemiu, od tej pory chrześcijaństwo nie miało poddawać się powolnej erozji poprzez długotrwały rozkład wartości moralnych, a raczej zostać bezwzględnie wykorzenione i doszczętnie spalone (M. Moynihan, D. Soderlind, Władcy chaosu, Poznań 2010, s. 19). Antychrześcijańskie i bluźniercze treści najbardziej wyraźne są jednak w gatunku nazwanym „black metal”, powstałym w Norwegii na początku lat 90. XX w. Źródła inspiracji twórców najpopularniejszych norweskich zespołów można z łatwością odnaleźć w działaniach pionierów takich grup, jak Venom, Mercyful Fate, Bathory, Celtic Frost czy Slayer dekadę wcześniej.
Przyjmuje się, że nazwa gatunku pochodzi od albumu Black Metal formacji Venom. Badacze zainteresowani powstaniem i rozwojem muzycznego metalowego podziemia zgodnie twierdzą, że to właśnie w latach 90. pojawiła się w muzyce nowa fala bluźnierstwa, której owocem było nie tylko propagowanie antychrześcijańskich i satanistycznych treści, ale swoiste przejście od słów do czynów: częstsze przypadki zabójstw, rytualnych samobójstw oraz niszczenia chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego, np. bezczeszczenie cmentarzy, podpalanie kościołów czy profanacja Pisma Świętego. Istotny jest również fakt, że niemal wszystkie formacje z lat 80., które miały największy wpływ na rozwój black metalu jako gatunku, przyznawały się do znajomości Biblii Szatana autorstwa Antona Szandora La Veya, wydanej w 1969 roku i stanowiącej już w tamtym czasie integralną część „satanistycznej kultury masowej”. Blackmetalowe zespoły wyróżnia spośród innych sceniczny image oparty na czarno‑białym makijażu typu corpspaint oraz charakterystyczny strój i wokal. Brzmienie uzyskiwane przez zespoły tego gatunku potocznie określa się jako surowe, posępne i złowrogie.
Pierwszym zespołem, dzięki któremu gatunek przestał być peryferyjny, a stał się ikoną satanistycznego muzycznego podziemia, był norweski Mayhem, którego założyciel, Oystein Aarseth, noszący pseudonim Euronymous, został zasztyletowany przez Varga Vikernesa, innego członka norweskiej sceny blackmetalowej. Działalność zespołu była przełomowa również z innego powodu. Aarseth otworzył bowiem w Oslo sklep muzyczny o nazwie Helvète (piekło). Ściany tego miejsca, pomalowane oczywiście na czarno, przyozdobione były m.in. odwróconymi krzyżami i sprofanowanymi figurkami katolickich świętych. Swoją siedzibę miała tam założona również przez Euronymousa antychrześcijańska organizacja Black Circle (Czarny Krąg), która w sposób nieoficjalny gromadziła muzyków i fanów najbardziej liczących się ówczesnych formacji (Mayhem, Burzum, Darkthrone, Immortal, Enslaved czy Satyricon).
W czasie dość krótkiej działalności tej „organizacji” w Norwegii za jej sprawą spłonęło wiele kościołów (szacuje się, że w latach 1992–96 zniszczono od 50 do 60 świątyń, w tym kościoły zabytkowe), wiele innych zostało podpalonych, zbezczeszczono również dziesiątki cmentarzy. Do czynów tych przyznawali się zarówno poszczególni muzycy, jak i fani zainspirowani sceniczną i pozaartystyczną działalnością swoich idoli. Varg Vikernes, muzyk uznawany za prekursora tych działań, w jednym z wywiadów oznajmił: Chcę, aby chrześcijanie pamiętali, że to jest zemsta za palenie pogańskich świątyń. Za to, że zniszczyli wszystko, co było piękne i zawierało prawdziwą kulturę Norwegii, tę z czasów pogańskich (Władcy chaosu, s. 109).
Dark ambient to jedna z odmian muzyki elektronicznej. Na scenie muzycznej pojawiła się również w latach 80., natomiast jej rozkwit datuje się na lata 90. XX w.
Nie obowiązuje tutaj harmonia, linia melodyczna czy rytm. To muzyka mroczna, której głównym zadaniem jest wywoływanie uczucia smutku, niepokoju, strachu, paranoi, a nawet przerażenia. Z wypowiedzi fanów wynika, iż jest to alternatywa dla wrażliwych na agresywne blackmetalowe dźwięki lub, wręcz przeciwnie, że dark ambient stanowi ich dopełnienie. Projekty darkambientowe fascynują i – jak twierdzą słuchacze – uzależniają. Nie dziwi również, że wielu twórców z tego kręgu przyznaje się do silnych inspiracji mistycyzmem, okultyzmem i ezoteryką, próbując nadać swym projektom rytualne i magiczne właściwości. Sami fani nazywają je muzyczną otchłanią, muzyką opętaną, ale jednocześnie piekielnie piękną, muzyką rodem ze szpitala psychiatrycznego, hałasem w służbie złych mocy, dźwiękami, które wwiercają się w mózg, muzyką odhumanizowaną, zimną, brudną i złą, nastrojem, który prowadzi cię w trakcie tej bezbożnej wędrówki. Dźwiękom elektronicznym towarzyszą często krzyki, jęki, płacz czy trudne do zidentyfikowania odgłosy.
Dlaczego te odmiany muzyki satanistycznej pojawiły się i rozwinęły akurat w Skandynawii? Autorzy Władców chaosu tłumaczą to zjawisko kryzysem Kościoła Europy Zachodniej. W późniejszych latach otwarte przyznawanie się do wiary w istnienie piekła i Szatana uznawane było w kręgach kościelnych [w Norwegii – M.N.] niemal za tabu. Są to tematy, podobnie jak egzorcyzmy, o których po prostu się nie dyskutuje (s. 99). Widać więc, że chociaż w Kościele norweskim Szatan był praktycznie „martwy”, w kulturze popularnej miał się coraz lepiej. W oparciu o zbliżony scenariusz sytuacja rozwija się również w całej Europie Zachodniej.
Pismo Święte ostrzega: Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów (1J 5,21). Adeptami muzyki jawnie propagującej wątki satanistyczne, zarówno w warstwie tekstowej, jak i stylistycznej, są z reguły nastolatki i ludzie dwudziestokilkuletni, którzy uzyskali względną niezależność, odrzucając dotychczas znane autorytety i zasady moralne. Muzyka to jedno z najbardziej istotnych narzędzi kreowania tożsamości w kulturze indywidualizmu. Antychrześcijański i bluźnierczy przekaz jest z jednej strony niezwykle skrajny, z drugiej natomiast bardzo jasny i czytelny, dlatego z zaskakująco dobrym skutkiem wpisuje się w proces tworzenia narracyjnej tożsamości jednostki, która w zachodniej kulturze zostaje pozbawiona twardych podstaw (na przykład kategorii płciowej, narodowej czy religijnej). Święci, którzy od wieków oddawali swe życie dla Chrystusa, są dzisiejszej młodzieży niemal zupełnie nieznani lub przez nią pomijani. Miejsce autorytetów zajęli natomiast eksperci i idole, którymi w przypadku muzyki są oczywiście twórcy i członkowie zespołów. Nastąpiło zatem wyraźne przesunięcie ze sfery religijnej do sfery magicznej i swoistej idolatrii, bałwochwalstwa. Dla chrześcijanina, który zaczyna interesować się satanizmem w muzyce, ma to poważne konsekwencje, jest bowiem złamaniem pierwszego, najważniejszego przykazania Dekalogu.
Satanizm w warstwie dźwiękowej i tekstowej stanowi narzędzie spajające wspólnotę, grupy fanów są bowiem przykładem tzw. wspólnot empatycznych, nowych plemion. Chęć bycia sobą, bycia oryginalnym, „innym niż wszyscy”, paradoksalnie współistnieje z potrzebą stałego bycia we wspólnocie, bycia z tymi, którzy są do nas podobni i którzy utwierdzają nas w naszych przekonaniach. Poza spójnym wizerunkiem elementy wspólnototwórcze to oczywiście język i sfera niewerbalna, czyli gesty, takie jak słynna „dłoń rogata”, w krajach anglosaskich nazywana devilhorns (diabelskie rogi) – dłoń zaciśnięta w pięść, z wysuniętymi palcami wskazującym i małym. Ten gest jest często wypisany na amuletach, które mają chronić właściciela przed urokiem i zakląć ponadnaturalną siłę. Część fanów zespołów satanistycznych, należących do wyżej wymienionych gatunków, bardzo często pozdrawia się zwrotem Heil Satan, używając go świadomie lub nie przywiązując do niego większej wagi i nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Bez względu na okoliczności zwrot ten jest swoistym rytuałem w sferze komunikacji, bluźnierczym i profanacyjnym odwróceniem chrześcijańskiego pozdrowienia Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Jak twierdzi norweski profesor teologii, pastor Jacob Jervell, kościół protestancki od czasu do czasu wspomina o Szatanie i choć wierzy w jego istnienie, w symbolice przedstawia go często jako niegroźnego kozła, groteskową postać. Tymczasem, zdaniem Jervella, bagatelizowanie postaci Szatana i jego siły powoduje, że zło zyskuje na atrakcyjności.
Muzyka jest bardzo skutecznym narzędziem komunikacji, zdolnym do kształtowania myślenia, zachowań i postaw zarówno twórców, jak i odbiorców, bowiem treści i dźwięki przekazują ludzkiej podświadomości idee, które człowiek, prędzej czy później, przyjmuje za swoje. Dla części fanów, szczególnie tych, którzy nie mają odwagi do końca odrzucić wiary w Boga i chrześcijańskich norm, swoistym „odczarowaniem” sytuacji ma być powtarzanie, że to „tylko muzyka” i sceniczne oszustwo, zaś elementy satanistyczne to jedynie rekwizyty wykorzystywane w artystycznych i teatralizowanych działaniach. Bardzo często słuchacze usprawiedliwiają się, że nie ma w tym nic złego, gdyż to „tylko symbol i niewinny gest”. Innego zdania jest jednak Grzegorz Kasjaniuk, dziennikarz muzyczny, który w wywiadzie przeprowadzonym dla portalu pulspolonii.com mówi: Starałem się zrozumieć istotę ich muzyki, odróżnić oryginalność od fałszywego muzycznego przekazu i doszedłem do jednego wniosku – przekaz ich muzyki jest prawdziwy. Jest to robione z pełnym zapałem, z pełną wiarygodnością, ponieważ oni naprawdę wierzą w to, co robią.
Doświadczenia psychologów, psychiatrów, kapłanów oraz księży egzorcystów świadczą o tym, że dla wielu osób fascynacja satanizmem w muzyce może oznaczać problemy natury psychicznej i duchowej.
Przestrogą dla fanów powinny być zatem słowa Isahna, wokalisty zespołu Emperor, który w jednym z wywiadów stwierdza, że scena blackmetalowa stała się tak ekstremalna m.in. właśnie dzięki symbolice. Podkreśla on, że ludzie pojawiający się na scenie i wokół niej niekoniecznie od razu pałali nienawiścią do chrześcijaństwa. Ich wrogość wobec chrześcijan rosła jednakże w miarę wkraczania w świat black metalu (por. Władcy chaosu, s. 238).
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów