Cudowne wydarzenia
 
O czyśćcu i skutkach niezałatwionych za życia spraw

Pewna siostra zakonna po zapoznaniu się z książką Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi, będącą zapisem wspomnień austriackiej mistyczki Marii Simmy, postanowiła zrobić wywiad z autorką. Maria od 1940 roku aż do swojej śmierci w roku 2004 była często nawiedzana przez dusze cierpiące męki czyśćcowe. Prosiły ją o modlitwę i ratunek, gdyż same z siebie już nic nie mogły uczynić. To, o czym opowiada Maria, rzuca światło na sprawy dusz czyśćcowych. Dzięki niej m.in. dowiadujemy się, jak sprawy niezałatwione wcześniej za życia, „ciągną się” za duszami po śmierci i mają skutki także dla ich krewnych.

Agnieszka Stelmach

Maria Simma urodziła się 5 lutego 1915 r. w niewielkim, ale urokliwym austriackim miasteczku Sonntag. Już od dziecka odznaczała się głęboką religijnością. Przez wiele lat pracowała jako służąca. Trzykrotnie podejmowała próby wstąpienia do klasztoru, jednak za każdym razem odmawiano jej przyjęcia ze względu na słabe zdrowie. Od śmierci ojca w 1947 r. mieszkała sama w rodzinnym domu. Jedynym źródłem jej utrzymania było ogrodnictwo, prace chałupnicze i sprzątanie kościoła.

Simma zgodnie z zaleceniami św. Ludwika Grignion de Montfort złożyła ślub czystości Matce Bożej i ofiarowała całe swoje życie, aby nieść pomoc duszom w czyśćcu cierpiącym przez modlitwę, cierpienie i apostołowanie. Katechizowała, a także służyła pomocą w przygotowywaniu dzieci do Pierwszej Komunii Świętej.

SPECJALNY CHARYZMAT

Gdy miała 25 lat, otrzymała od Pana Boga specjalny charyzmat spotkań z duszami czyśćcowymi. Pierwsze takie spotkanie odbyło się w 1940 roku. Około czwartej nad ranem w sypialni przebudziły ją czyjeś kroki. Na pytanie, kto to, jak tu wszedł i czego szuka, nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Wstała więc z łóżka i próbowała złapać tajemniczego gościa, ale… chwyciła tylko powietrze. Była bardzo zdziwiona. Widziała postać, jednak nie mogła jej dotknąć. Spróbowała jeszcze raz, lecz bezskutecznie. Rano opowiedziała wszystko swojemu spowiednikowi, który jej poradził, żeby w takich sytuacjach zawsze stawiała pytanie, po co osoba przychodzi i czego sobie życzy. Następnej nocy przyszedł ten sam zmarły. Zapytany przez Marię odpowiedział, że bardzo prosi, aby odprawiono za niego trzy Msze Święte. Od tego czasu dusze czyśćcowe zaczęły regularnie ją odwiedzać, prosząc szczególnie o Msze, a także o modlitwę różańcową i Drogę Krzyżową.

czyściec dusze i nadzieja MaryjaCIERPIENIA „ZASTĘPCZE”

Marię w jej posłannictwie wspierał zarówno ksiądz proboszcz, jak i miejscowy biskup ordynariusz. Simma pomagała duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również przez cierpienia ofiarowane w ich intencji. Cierpienia te odpowiadały grzechom, za które dusze czyśćcowe musiały odpokutować.

Cierpienia zastępcze, których doświadczała Maria, nasilały się szczególnie w listopadzie, gdyż wtedy odwiedzało ją najwięcej dusz. Warto wspomnieć o przypadku księdza, który zmarł w Kolonii w 555 r. i zjawił się u Marii z prośbą, aby dobrowolnie przyjęła cierpienie zastępcze za jego ciężkie przewinienia, bo inaczej będzie musiał oczyszczać się aż do dnia Sądu Ostatecznego. Simma zgodziła się i od razu zaczęła doznawać strasznej męki. Ksiądz ten musiał pokutować za niegodne sprawowanie Mszy Świętych, odstąpienie od wiary i zabójstwo towarzyszek św. Urszuli. Co ciekawe, przypadek tego księdza jest odnotowany w kronikach historycznych z tamtego okresu.

CZYŚCIEC TO WSPANIAŁY WYNALAZEK PANA BOGA

Maria Simma, podobnie jak niektórzy święci w sposób szczególny pomagający duszom w czyśćcu cierpiącym, wielokrotnie powtarzała, że czyściec to wspaniały wynalazek Pana Boga, dzięki któremu dusze mogą uwolnić się od wszelkich ziemskich przywiązań i całkowicie oczyszczone pójść na spotkanie z Panem Wszechświata.

Tuż przed śmiercią Marii, siostra Emmanuela Maillard, zafascynowana wcześniejszymi jej wyznaniami, postanowiła z nią porozmawiać. Wywiad został przeprowadzony w 1997 roku w domu Marii w Sonntag.

Maria Simma podkreślała w nim, że poprzez dar kontaktu z duszami czyśćcowymi Pan Bóg powołał ją do uświadamiania ludziom, że nasze życie na ziemi ma jeden najważniejszy cel: przygotowanie do życia w Niebie, do zjednoczenia w miłości z Bogiem i innymi ludźmi.

Według Simmy grzechy, które najczęściej prowadzą do czyśćca, to grzechy przeciw miłości Boga, przeciw miłości bliźniego, zatwardziałość serca, wrogość, oczernianie, oszczerstwa itp.

Oczernianie i obmawianie bliźniego są jednymi z najgorszych wad, które wymagają długiego oczyszczania. Maria dała przykład pewnej kobiety, która zmarła podczas aborcji i mężczyzny, który znany był z częstych praktyk religijnych, ale nie miał w sobie dość pokory. Dlatego często krytykował i naśmiewał się z innych. Maria została poproszona o to, aby dowiedziała się, co się stało z duszami zarówno kobiety, jak i mężczyzny, którzy zmarli niemalże w tym samym czasie. Ku wielkiemu zdziwieniu pytających Maria dowiedziała się, że kobieta była już dawno w Niebie, zaś mężczyzna pozostawał w czyścu. Ludzie byli bardzo zdziwieni. Kobieta bowiem dopuściła się dzieciobójstwa, a mężczyzna często chodził do kościoła i prowadził pobożne życie. Maria szukała więc więcej informacji, myśląc, że się pomyliła. Okazało się jednak, że nie było pomyłki. Oboje zginęli praktycznie w tym samym momencie, jednak kobieta miała doświadczenie głębokiej skruchy i była bardzo skromną osobą, podczas gdy mężczyzna krytykował wszystkich, zawsze narzekał i źle mówił o innych. To dlatego jego czyściec trwał tak długo. Maria stwierdziła: Nie wolno nam sądzić po pozorach.

POTRZEBA DUŻO POKORY…

Maria Simma zwróciła uwagę, że wiele trzeba pokutować w czyśćcu za grzechy przeciwko miłości bliźniego. Odrzucenie pewnych ludzi, niechęć do pojednania się, długo chowana uraza często stają się powodem późniejszego cierpienia. Simma podała przykład pewnej kobiety, która miała przyjaciółkę. Mimo zażyłości, jaka je łączyła, pewnego razu doszło do kłótni między nimi. Obie nie odzywały się do siebie przez lata. Jedna z kobiet podejmowała próby pojednania. Druga ciągle je odrzucała. Nawet gdy zapadła na ciężką chorobę, nie chciała słyszeć o pogodzeniu się, aż w końcu umarła. Z tego też względu cierpiała w czyśćcu ogromne męki.

Maria podkreśliła, że słowa mogą zabijać i wyrządzać innym ogromną krzywdę. Z drugiej strony miłość bliźniego, najmniejsze akty dobroci okazywane różnym osobom przynoszą wiele zasług i stanowią pewną drogę do Nieba. Pomagają nam w tym także cierpienia i modlitwy odprawiane w intencji dusz czyśćcowych, które później będą orędować za nami z Nieba.

Musimy mieć też dużo pokory w sobie. To największa broń przeciwko złemu. Znane jest piękne świadectwo ks. Berlioux, który opowiedział historię kobiety zaatakowanej na łożu śmierci przez demony. Już wydawało się, że nie ma dla niej ratunku, że całe piekło się sprzysięgło. Demony walczyły o jej duszę. W pewnym momencie w mieszkaniu pojawił się tłum nieznanych osób o olśniewającym pięknie, które zmusiły demony do ucieczki. Te niezwykłe dusze dodawały otuchy konającej kobiecie i ją pocieszały. Gdy umierająca zapytała je, kim są i dlaczego tyle dobrego robią dla niej, one odparły, że są mieszkańcami Nieba, którym ona kiedyś pomogła i z wdzięczności za to teraz pomagają jej przekroczyć próg wieczności. Po tych słowach uśmiech rozjaśnił twarz kobiety i zasnęła w Panu. Jej dusza czysta jak gołębica znalazła tak wielu obrońców, że weszła do Nieba w wielkim triumfie i wśród błogosławieństwa wszystkich tych, których uratowała z czyśćca.

CAŁKOWICIE UFAĆ BOGU!


Maria podała także jeszcze jeden ciekawy przykład młodego grzesznego człowieka, który – mimo sprzeciwu rodziny – ruszył na pomoc osobom uwięzionym w lawinie, sam tracąc życie. Mężczyzna ów trafił do czyśćca, który miał opuścić po odprawieniu za jego duszę trzech Mszy Świętych. Gdy Maria poinformowała o tym krewnych i przyjaciół zmarłego, wszyscy byli zdziwieni. Wiedzieli, że wiódł rozwiązłe życie. A jednak okazało się, że to dzięki aktowi czystej miłości Pan Bóg miał go szybko przyjąć do Nieba. Kolejny raz potwierdziło się, że miłość zakrywa wiele grzechów.

Simma wyjaśniła, że być może ten młody człowiek nigdy nie miałby możliwości okazania tak wielkiego aktu miłości, gdyby nie seria lawin, które nawiedzały wioskę. Pan w swoim miłosierdziu zabrał go w najkorzystniejszym dla niego momencie, kiedy z czystej miłości do bliźnich pragnął ich uratować. Z tego przykładu płynie jeszcze jedna nauka: człowiek powinien całkowicie ufać Bogu.

TRZY ZŁOTE KLUCZE OTWIERAJĄCE NIEBO

Simma opowiadała o przypadku matki czworga dzieci, która miała umrzeć. Zamiast się buntować i niepokoić, mówiła do Pana: Zgadzam się na tą śmierć, jeśli taka jest Twoja wola Panie. Oddaję swoje życie w Twoje ręce. Powierzam Ci synów i wiem, że się będziesz o nich troszczyć. Maria powiedziała, że ze względu na ogromne zaufanie do Boga, ta kobieta poszła prosto do Nieba i uniknęła czyśćca. Dlatego naprawdę można powiedzieć, że miłość, pokora i oddanie Bogu, to trzy złote klucze otwierające drogę do Zbawienia. Pomagają nam także cierpienia znoszone z pokorą w intencji dusz w czyśćcu cierpiących, ofiarowane Najświętszej Maryi Pannie. Ona najlepiej wie, jak z nich korzystać. Pomocne są też Msze Święte ofiarowane za zmarłych, Droga Krzyżowa, Różaniec i odpusty.

O samym cierpieniu Simma mówiła, że jest ono dowodem miłości Boga, a dzięki ofiarowaniu go za dusze osób zmarłych możemy wiele dla nich uczynić. Cierpienie według niej jest darem, a nie karą. Maria podała przykład udręk pewnej schorowanej kobiety, która nie była dobrze traktowana we wsi. Mimo to ofiarowała cierpienia za jej mieszkańców, modląc się o to, by częste lawiny, które nawiedzały okolicę, omijały wioskę, w której mieszkała. I tak też się stało. Kobieta ta była błogosławieństwem dla wszystkich mieszkańców. Maria mówiła, że gdyby cieszyła się ona dobrym zdrowiem, wieś nie zostałaby uratowana. Cierpienia znoszone z cierpliwością mają znacznie większą moc niż same modlitwy (modlitwa jednak pomaga dźwigać cierpienie). Nie należy zawsze postrzegać cierpienia jako kary, bo sam Chrystus był niewinny, a musiał przejść ogromne męki, by otworzyć nam Niebo.

WOLNOŚĆ OD WSZELKICH PRZYWIĄZAŃ

Maria Simma powiedziała także, że zawsze trzeba mieć nadzieję, że nawet wielki grzesznik ukorzy się i całkowicie zawierzy się Panu Bogu, unikając piekła.

Trzeba też jednak pamiętać o tym, że grzechy przeciwko Duchowi Świętemu nie będą odpuszczone, czyli gdy na przykład ktoś zuchwale grzeszy w nadziei miłosierdzia Bożego. Jaka jest więc rola skruchy i pokuty w momencie śmierci?

Skrucha jest bardzo ważna. Grzechy skruszonej duszy są odpuszczane w każdym przypadku, ale pozostają ich skutki. Dusza pragnąca od razu pójść do Nieba, musi być wolna od wszelkich przywiązań.

Simma opowiedziała przypadek kobiety, która – jak sądzono – z pewnością trafiła do piekła. Okazało się jednak, że w momencie tragicznej śmierci kobieta ta powiedziała Bogu: Masz prawo do mojego życia, ponieważ w ten sposób nie będę już w stanie Cię obrażać. I dzięki temu aktowi skruchy została ocalona od piekła.

Ten przykład jest bardzo istotny, gdyż pokazuje, że skrucha wyrażona w chwili śmierci może nas zbawić. To nie znaczy, że od razu pójdziemy do Nieba, ale unikniemy wiecznego potępienia. Maria wyjaśniła, że w chwili śmierci jest czas, w którym dusza wciąż ma szansę zwrócić się ku Bogu, nawet po grzesznym życiu.

Pan daje kilka minut, aby każdy z nas żałował za swoje grzechy i pogodził się z wolą Bożą. Człowiek przed śmiercią jest atakowany przez legiony demonów. Może się jednak oprzeć ich atakowi dzięki całkowitemu zwróceniu się do Pana.

Maria zapytana o to, jakiej rady udzieliłaby każdemu, kto chce stać się świętym na ziemi, odpowiedziała: Bądź bardzo pokorny. Nie musisz zajmować się sobą. Duma jest zła. Stanowi największą pułapkę.

Maria powiedziała także, że aby nie musieć cierpieć w czyśćcu mąk – które notabene są tak samo ciężkie, jak w piekle, tyle że w czyśćcu jest nadzieja i pewność spotkania się twarzą w twarz z Bogiem po całkowitym oczyszczeniu – trzeba mieć głębokie zaufanie do Stwórcy. Podała przykład księdza i młodej kobiety, cierpiących z powodu gruźlicy. Oboje znaleźli się w szpitalu. Młoda kobieta mówiła do kapłana: Prośmy Boga, aby móc cierpieć na ziemi tyle, ile to konieczne, aby przejść bezpośrednio do Nieba. Ksiądz odpowiedział, że on nie ma dość odwagi, by o to prosić. Siostra zakonna, która była świadkiem rozmowy, opowiadała później, że młoda kobieta, która umarła pierwsza, poszła prosto do Nieba. Ksiądz zaś, który skonał później, trafił do czyśćca. Objawił się zakonnicy i powiedział: Gdybym tylko miał takie samo zaufanie, jak ta młoda kobieta, wtedy poszedłbym prosto do Nieba.

W CZYŚĆCU SĄ TAKŻE DZIECI

Simma przypomniała, że wszyscy ludzie mają sumienie, które pozwala im odróżnić dobro od zła i przez to uniknąć wiecznego potępienia. Chociaż sama Maria nigdy nie rozmawiała z duszą samobójcy, to jednak od innych dusz dowiedziała się, że często osoby takie targnęły się na swoje życie dlatego, że inni ich doprowadzili do takiego stanu przez oszczerstwa lub lekceważenie.

Co ciekawe, w czyśćcu są nawet dzieci. Simma podała przykład dziewczynki czteroletniej, która miała siostrę bliźniaczkę. Dzieci cierpią męki czyśćcowe znacznie krócej i są one dla nich mniej dotkliwe ze względu na brak dobrze wykształconej świadomości. Maria mówiła, że pewna dziewczynka otrzymała od rodziców jako prezent świąteczny lalkę. Taki sam podarunek otrzymała również jej siostra. Jednak ta mała dziewczynka zniszczyła potajemnie swoją lalkę, wiedząc, że nikt na nią nie patrzył, a następnie położyła ją na miejscu lalki siostry. Ta mała dziewczynka chciała w ten sposób wyrządzić krzywdę swojej siostrze. Wiedziała, że robi źle, stąd kara czyśćcowa. Maria zauważyła, że w rzeczywistości dzieci często są podatne na zło. Stąd konieczne jest zwalczanie w nich zwłaszcza kłamstwa.

CZYŚCIEC MOŻNA OPUŚCIĆ DOPIERO, GDY USTANĄ SKUTKI GRZECHÓW

Maria Simma wielokrotnie podkreślała, że dusza będąca w czyśćcu nie opuści go, dopóki nie ustąpią skutki jej grzechów, dopóki nie zostaną załatwione pewne sprawy. Jeśli ktoś np. prowadził grzeszne życie, dopuszczał się kradzieży, nabywał rzeczy w sposób nieuczciwy, to nie opuści czyśćca, dopóki nie zostaną naprawione krzywdy. Maria stała się znana w wielu wioskach austriackich między innymi dlatego, że dusze często przychodziły do niej i prosiły ją, aby udała się do ich domów i kazała ojcu albo bratu czy synowi lub innemu krewnemu oddać komuś określoną kwotę pieniędzy, jakąś nieruchomość czy daną rzecz, którą w przeszłości nieuczciwie nabył zmarły. Osoby takie były zdumione, że Maria tak wiele wie o nich i o ich życiu, więc często słuchały jej poleceń.

Maria mówiła także, że cierpienia w czyśćcu są nieporównywalnie większe aniżeli na ziemi. Jedna z dusz powiedziała jej o pewnym ojcu rodziny, który przez zaniedbanie i lenistwo stracił pracę. Z tego powodu jego dzieci bardzo cierpiały. Po śmierci cierpienia ojca w czyśćcu były o wiele intensywniejsze aniżeli te, które odczuwałby, gdyby musiał ciężko pracować na ziemi. Po raz kolejny potwierdza się, że aby trafić do Nieba, trzeba pamiętać o miłości bliźniego i czynieniu dobra. Trzeba także starać się tak ułożyć swoje życie, by uniknąć wiecznego potępienia i nie cierpieć tylu mąk w czyśćcu ani nie przysparzać tego cierpienia bliskim, którzy muszą znosić skutki grzechów swoich krewnych.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów