Cudowne wydarzenia
 
Mistycy i cudowne zjawiska

Przeciętny człowiek może być zaskoczony tym, ilu świętych było obdarzonych przeróżnymi cudownymi darami od Pana Boga. Dlaczego tak mało o nich wiemy albo tak mało o nich się mówi? Dlaczego fakty z ich życia nie przenikają do naszej świadomości i nie poruszają naszych serc i umysłów?

 

Odpowiedź jest prosta. Świat nie chce o nich słyszeć, o nich pamiętać ani ich analizować, bo przeszkadzają w korzystaniu z niego i ciągle przypominają o Bogu oraz o odpowiedzialności za swoje życie. Dlatego wiedza o nich, choć jest dostępna, nie przebija się do naszej świadomości, jest spychana na margines i ignorowana. Tak jak wszystko, co Boże.


Stygmaty


Pierwszym z takich darów są stygmaty, które wywołują skrajne emocje. Niewierzący i walczący z Bogiem starają się wręcz zakwalifikować je do efektów chorób psychicznych wywołanych fanatyzmem religijnym, a osoby obdarowane nimi najchętniej osadziliby w szpitalach psychiatrycznych.


Faktem jednak jest, że istnieją ludzie, którzy poświęcając całkowicie swoje życie Bogu, są dopuszczani do pewnych tajemnic i przeżyć niedostępnych innym. Dostrzegają nieskończoną miłość Boga do ludzi, a jednocześnie widzą ludzką niewdzięczność oraz grzech i chcą to Bogu wynagrodzić, cierpieć jak Chrystus na Krzyżu, a swoje cierpienia ofiarować za nawrócenie grzeszników. Wobec takiej postawy nasz Zbawiciel nie pozostaje obojętny i czasem udziela różnych łask, takich jak np. łaska stygmatów.


Pierwszą znaną osobą noszącą na ciele ślady Męki Chrystusa, był święty Franciszek z Asyżu, który otrzymał stygmaty na górze La Verna (Alwernia). Pan Jezus obdarzył także raną ciernia na czole św. Ritę z Cascii. Z kolei bł. Anna Katarzyna Emmerich otrzymała niezwykle bolesne stygmaty dłoni, stóp, boku i korony cierniowej.


Najsłynniejszym stygmatykiem naszych czasów był św. Ojciec Pio z Pietrelciny, który przez pięćdziesiąt lat nosił krwawiące stale stygmaty dłoni, stóp i boku.


Niezniszczalne ciała


Zdarza się, że ciała świętych nie ulegają rozkładowi po śmierci, choć zgodnie z prawami natury powinny obrócić się w proch. Dlaczego nie dzieje się tak zawsze? Pan Bóg przypomina nam w ten sposób, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.


Pierwszym znanym przypadkiem zachowania nienaruszonego ciała po śmierci jest św. Cecylia, której grób otwierano dwa razy: w 817 oraz w 1599 roku i za każdym razem stwierdzano, że jej ciało było w doskonałym stanie. Inny przypadek dotyczy św. Izydora Oracza, którego pierwotnie złożono w ziemi. Jego ciało ekshumowano oraz kilkakrotnie przenoszono i choć zesztywniało oraz pociemniało, to nie uległo rozkładowi. W 1919 roku dokonano ekshumacji ciała św. Bernadetty Soubirous, której w Lourdes objawiała się Matka Boża. Stwierdzono, że znajduje się ono w stanie nienaruszonym, a przeniesione do klasztoru w Nevers można wciąż oglądać.


Lewitacje


Kolejnym szokującym wręcz rodzajem cudów są lewitacje. Przypadki unoszenia się nad ziemią ujawniały się najczęściej podczas kontemplacji Najświętszego Sakramentu, gdy osoby wchodziły w stan ekstazy lub głębokiej modlitwy. Jak w każdym przypadku cudów, są ludzie, którzy starają się opisane fakty zdyskredytować, byle tylko nie zauważyć w tym udziału Boga.


Dar lewitacji, oprócz innych darów, posiadał św. Franciszek z Asyżu. Tłumy przychodziły, aby oglądać św. Anielę Merici unoszącą się podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Świętą Teresę z Ávili siostry przytrzymywały podczas lewitacji, by w trakcie nabożeństw nie wzbudzała nadmiernej sensacji. Jednak chyba najsłynniejszym lewitującym człowiekiem był franciszkanin, św. Józef z Kupertynu, który niemal codziennie lewitował podczas Mszy Świętej. Świadkiem jego lewitacji był nawet papież Urban VIII, gdy Józef uniósł się w powietrze zaraz po ucałowaniu stopy Ojca Świętego.


Bilokacje


Innym cudownym fenomenem są bilokacje. Nasz Niebieski Ojciec w Swej nieograniczonej mocy może udzielić człowiekowi takiego daru, że ten będzie przebywał w dwóch miejscach naraz, a nawet może podróżować w czasie. Brzmi to niewiarygodnie, ale… takie są fakty!


Wśród wielu świętych, którzy otrzymali ten dar, nie można pominąć chyba największego „specjalisty” w tym zakresie, czyli św. Ojca Pio. Dzięki darowi bilokacji widziano go w wielu miejscach na całym globie; mógł wtedy przenosić nawet niewielkie przedmioty. Święty kapucyn i stygmatyk tłumaczył, że jest to prosty sposób, który wykorzystuje Bóg, by on mógł pomagać innym w potrzebie. Biskupi i inni wiarygodni świadkowie widzieli o. Pio przy wielu okazjach w Watykanie, przy grobie św. Piusa X czy podczas kanonizacji Teresy z Lisieux. Gdy w czasie drugiej wojny światowej amerykański samolot miał zbombardować San Giovanni Rotondo, przed jego oknem pojawił się Ojciec Pio i powstrzymał pilotów przed zrzuceniem bomb. Fakt ten potwierdzili później amerykańscy lotnicy.


Życie bez pokarmu


Czy można żyć, nie spożywając żadnych pokarmów? Przez jakiś czas na pewno tak. Pijąc tylko wodę, można żyć kilkadziesiąt dni, ale w końcu zapasy organiczne się wyczerpią i pozbawione energii ciało musi umrzeć. A jednak istnieli święci, którzy żyli latami, żywiąc się wyłącznie Eucharystią.


Do takich osób należała św. Katarzyna ze Sieny, która przez osiem ostatnich lat życia żywiła się wyłącznie Eucharystią. Zmarła, mając symboliczne trzydzieści trzy lata.

Z kolei św. Mikołaj z Flüe żył dwadzieścia lat, żywiąc się wyłącznie Ciałem Chrystusa przyjmowanym raz w miesiącu.


Bł. Aleksandrinie da Costa Pan Jezus oznajmił pewnego razu: Od tej pory nie będziesz się odżywiać pokarmem ziemskim. Twoim pokarmem będzie Moje ciało. I tak działo się przez ostatnie trzynaście lat jej życia, gdy portugalska mistyczka przyjmowała tylko Komunię Świętą.


Cuda były, są i będą!


Bardzo często można usłyszeć opinię, głównie osób niewierzących, że cuda to efekt zabobonnych wierzeń i dzisiaj już się nie zdarzają, bo współczesna nauka im przeczy. Nic bardziej mylnego. Prawdą jest, że cuda były, są i będą, tak samo jak to, że Pan Bóg jest wieczny, niezależnie od zaklinania rzeczywistości przez ateistów.

 

Na podst. książki Dlaczego??? Józefa Wawrzyńca Łazaja oprac. Janusz Komenda



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego