Chiny to kraj, który odziedziczył „błędy Rosji” sowieckiej. Ale to także wielka nadzieja Kościoła. W 2014 roku władze w Pekinie zaniepokojone doniesieniami, że katolików jest tam więcej niż komunistów po raz kolejny wszczęły brutalne akcje niszczenia świątyń i aresztowania biskupów tzw. Kościoła podziemnego. Mimo to wiara kwitnie, zwłaszcza kult maryjny zaszczepiony w XVI wieku przez jezuitów. Niepokalana – do której zwracał się wierny lud chiński – nieraz odpowiedziała na jego wołanie o pomoc, czyniąc zaskakujące cuda.
Po raz pierwszy misjonarze chrześcijańscy pojawili się na terytorium Chin w VII wieku. Sześć wieków później dotarli tam franciszkanie i dominikanie. Największe sukcesy odniosła jednak misja jezuicka w XVI stuleciu prowadzona przez ojców Mateusza Ricciego, Jana Adama Schalla i Ferdynanda Verbiesta. Ojciec Ricci był bliski nawrócenia cesarza Wanli z dynastii Ming, który podarował Kościołowi grunty. Stoi na nich obecnie Katedra Północna w Pekinie (Beitang). W drugiej połowie XIX wieku w Państwie Środka powstało ponad 7 tysięcy szkół misyjnych, w tym kilkanaście uniwersytetów. Gdy w XIX wieku na dawne tereny wrócili jezuici, byli zdumieni, słysząc znaną pieśń maryjną intonowaną przez rybaków i ich rodziny…
Ave Maria nad rzeką Jangcy
Z relacji zakonników, którzy przybyli w okolice Niebieskiej Rzeki (Jangcy) dowiadujemy się, że raz po raz spotykali łodzie rybackie, z których rozbrzmiewała pieśń Ave Maria, intonowana zwykle przez matki i śpiewana chętnie przez dzieci, poruszające wiosłami lub wciągające sieci rybackie. – Chińczycy mają niezwykłe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny – zeznawali misjonarze. – W każdej sytuacji, w każdym przypadku i przy każdej okazji uciekają się do Niej. Większość ich kościołów poświęconych jest Maryi – wspominali.
Dzięki misjonarzom w „kraju diabła” – jak nazywali oni imperium chińskie – wprowadzono monogamię, założono setki szpitali i ośrodków pomocy.
Proces chrystianizacji poważnie osłabiło jednak „powstanie bokserów”, szatańskiej sekty, która zapoczątkowała bunt przeciwko Europejczykom i wszystkiemu co europejskie w odpowiedzi na nie przebierającą w środkach politykę kolonizatorów brytyjskich oraz niemieckich.
Maryja Cesarzowa Chin, nazywana czasami Białą Damą, nie zapomniała jednak o swoich wiernych dzieciach. Tak jak Szwedzi w Częstochowie podczas oblężenia jasnogórskiego klasztoru, tak i w kilku miejscowościach w odległych Chinach hordy zdziczałych i otumanionych rebeliantów widziały na murach katolickich świątyń Białą Damę dzierżącą miecz, która napawała ich wielkim lękiem. Oto historia ocalenia ponad 3 tysięcy Chińczyków nawróconych na katolicyzm, którzy schronili się w misji francuskiej podczas rebelii „bokserów”.
Mianem „bokserów” określa się stowarzyszenie o nazwie „Pięść w imię sprawiedliwości i pokoju”, wrogie wobec Kościoła, dążące do obalenia dynastii Qing. Sprytnie wykorzystując niezadowolenie większości społeczeństwa, oburzonego polityką kolonizatorów, w 1898 roku zainicjowali powstanie w północno‑wschodniej części kraju. Nazwa „bokserzy” pochodziła od sztuki walki uprawianej przez członków sekty, którzy chętnie oddawali się także praktykom szamańskim. Przed walką odurzali się opium i wprowadzali w trans.
W ostatnich latach XIX wieku Chiny nawiedził szereg klęsk żywiołowych, m.in. wystąpienie z brzegów Żółtej Rzeki, potem dwuletnia susza. Prorocy buddyjskich i taoistycznych sekt winą za te wydarzenia obarczali cudzoziemców. Zarzucali im, że budując koleje żelazne i otwierając kopalnie, zakłócali rytm natury. Wskutek nieurodzaju w kraju, gdzie przeważająca część społeczeństwa utrzymywała się z pracy na roli, wzrosła na niespotykaną skalę przestępczość. Chłopi, obawiając się napadu rabusiów, często powierzali swoją obronę tajnym stowarzyszeniom. Te z kolei wykorzystywały napiętą sytuację, podżegając do buntów, głównie przeciwko misjonarzom i nawróconym Chińczykom. Chrześcijanie budzili odrazę u członków sekt, ponieważ nie praktykowali kultu przodków, nie posiadali konkubin i nie pracowali w niedzielę.
Buntowników poparły władze lokalne, a nawet część arystokracji, widząc w chrześcijanach zagrożenie dla konfucjańskiego porządku. Chińska szlachta chciała wykorzystać chłopów do przepędzenia z kraju wszystkich cudzoziemców. W czerwcu 1900 roku „bokserzy” z regularnym wojskiem oblegali katedrę Najświętszej Maryi Panny w Pekinie – tzw. Katedrę Północną. Obroną świątyni kierował wówczas francuski biskup Pierre Marie‑Alphonse Favier, lazarysta. Ojciec Favier prowadził dziennik podczas oblężenia, dając tym samym żywe świadectwo tego, co przeżył podczas trwającego ponad dwa miesiące – od 15 czerwca do 15 sierpnia 1900 r. – nieustannego ostrzału. Gdyby nie widoczna ochrona Niepokalanej, Królowej Aniołów i Wspomożycielki, misjonarze wraz z trzema tysiącami nawróconych Chińczyków zostaliby zmasakrowani.
Po stłumieniu powstania, bp Favier, jako Wikariusz Apostolski Pekinu wzniósł kaplicę dziękczynną w katedrze na cześć Matki Bożej Wyzwolicielki, przedstawionej jako Cesarzowa Chin, która w ramionach trzyma małego księcia – Dzieciątko Jezus.
O „bokserach” bp Favier napisał: To była naprawdę szatańska sekta. Wezwania diabła, zaklęcia, obsesje, a nawet opętania były wśród nich powszechne. Uczeni twierdzili, że ich nadzwyczajne umiejętności możliwe były dzięki magii lub hipnozie. Niekiedy patrzyli na nich jak na ofiary masowej histerii i fanatyzmu. My uważaliśmy, że bokserzy byli bezpośrednimi narzędziami diabła. Nienawiść do wszystkiego co katolickie – nawet do samego słowa „katolicki” – popychała ich do najgorszych nikczemności. Buntownicy zainstalowali się w każdej wsi i w danym dniu dawali sygnał do ataku na jedną osadę katolicką, niszcząc i mordując wszystko i wszystkich. Nie oszczędzali nikogo: małe dzieci ćwiartowali, kobiety palili żywcem w świątyniach lub przeszywali mieczami, mężczyzn zarzynali nożami lub do nich strzelali, a niektórych nawet krzyżowano. Postawa katolików była godna podziwu. Na wezwanie do apostazji odpowiadali męczeństwem.
Katedrę Północną ostrzeliwało bez przerwy przez dwa miesiące około sześciu tysięcy „bokserów”, wspartych przez żołnierzy z armii regularnej. Za murami kościoła schroniło się ponad trzy tysiące chińskich katolików i 30 francuskich marynarzy, którymi dowodził 23-letni porucznik Paul Henry (zginął podczas oblężenia), 11 żołnierzy włoskich na czele z 22-letnim porucznikiem Olivierim oraz liczni francuscy i chińscy kapłani, a także zakonnice.
W wyniku oblężenia zginęło ponad 400 chrześcijan. Ofiar byłoby więcej, gdyby nie pomoc Cudownej Pani. Wierni synowie Kościoła umierali nie tylko od kul, ale przede wszystkim z głodu. Padali też ofiarami epidemii ospy.
W 1901 roku biskup Favier po przybyciu do rodzimego klasztoru w Paryżu opowiadał: – To naprawdę wspaniałe wydarzenie ta obrona katedry w Pekinie i jej liczących ponad 1400 metrów murów przez czterdziestu francuskich i włoskich marynarzy – bez broni – przeciwko pięciu lub sześciu tysiącom fanatycznych Chińczyków, wspomaganych przez potężną artylerię. Odwaga i umiejętności ich przywódcy – porucznika Paula Henry’ego, dzielnego człowieka i głęboko wierzącego chrześcijanina, który zmarł od kuli w dniu 30 lipca – a także heroizm garstki obrońców nie wystarczy, aby wyjaśnić te dwa miesiące zwycięskiego oporu wobec nieustępliwej kanonady i wściekłych ataków wroga. Jak to możemy wyjaśnić? Co noc w czasie tych dwóch miesięcy oblężenia Chińczycy kierowali ciężki ostrzał na dach katedry i balustrady wokół niej. Dlaczego? – zastanawiał się Paul Henry i misjonarze. Przecież nie było tam nikogo, kto by bronił świątyni! Po wyzwoleniu poganie dali nam klucz do zagadki. Dziwili się, jak to możliwe, że nie widzieliśmy Białej Damy, która przechadzała się wzdłuż dachu i balustrad otoczona białymi żołnierzami ze skrzydłami. Bokserzy przyznawali, że strzelali do nich.
Jak się później okazało, gdziekolwiek misjonarze bronili się, poganie widzieli w nocy Białą Damę, która czuwała nad swoimi dziećmi. Pod cudownym płaszczem Niepokalanej schronienie znaleźli pobożni chłopi wraz z rodzinami z innych wiosek położonych we wschodniej części kraju.
Misjonarz, który pracował w Tiencin, wspominał w czerwcu 1900 roku, że w wielu miejscach w czasie rebelii bokserów, poganie widzieli Matkę Bożą pośród chrześcijan. Maryja także osobiście zabierała do nieba dusze męczenników, dzięki którym nastąpi kiedyś nawrócenie Chin i triumf Kościoła.
Po powstaniu, które wskutek interwencji obcych państw, głównie europejskich, zakończyło się w Pekinie 15 sierpnia 1900 roku – w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – do świątyni Beitang przybywało wielu pielgrzymów. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku Katedra Północna stała się prawdziwym Lourdes północno‑wschodniej części Chin.
W następnych latach papież Pius XI, a potem jego następca Pius XII ustanowili hierarchię kościelną w Chinach. Później jednak Chiny zostały zainfekowane przez komunistyczne „błędy Rosji” i po zwycięstwie rewolucji Mao Zedonga w 1949 roku, sytuacja Kościoła znowu uległa dramatycznemu pogorszeniu. Do dziś chińscy wierni walczą o zachowanie wiary. Obecnie w Państwie Środka jest ponad sto milionów chrześcijan, z czego 12 milionów stanowią katolicy. Są oni pewni, że kiedyś zapanuje w ich kraju nowy cesarz – Jezus Chrystus.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa