Temat numeru
 
Po schodkach do Piękna
o. Wawrzyniec Maria Waszkiewicz

Jeden z najsławniejszych obrazów przedstawiających świętego Franciszka z Asyżu został namalowany przez hiszpańskiego artystę Bartolomé Murilla. Widać na nim Biedaczynę, który obejmuje ukrzyżowanego Pana Jezusa – Ten zaś odrywa jedną z rąk od Krzyża i odwzajemnia uścisk swojego wiernego naśladowcy.

 

Pewien istotny szczegół tego obrazu daje dwie różne możliwości interpretacji. Otóż święty opiera jedną nogę na kuli ziemskiej, depcząc ją. Co to oznacza?


Pogarda czy zachwyt?


Najprostsza odpowiedź, wzmocniona dodatkowo przez łaciński cytat z Ewangelii według św. Łukasza o zaparciu się siebie, jest taka, że mowa tu o pogardzie tego świata, który trzeba podeptać i od którego trzeba się oderwać, żeby móc objąć Jezusa. I rzeczywiście, nie ma cienia wątpliwości, że mało kto wzgardził światem (rozumianym według języka Ewangelii Janowej) tak zdecydowanie, jak to uczynił Biedaczyna z Asyżu. Franciszek nie uznawał półśrodków; wybrawszy ubóstwo – wybrał je całkowicie. Odrzucając wygodę życia zamożnego kupca, wybrał surową pokutę. Zmusiwszy do poniżenia swoją miłość własną, poszedł żebrać – i do jednego naczynia zebrał resztki kilku cudzych posiłków, tworząc w ten sposób mieszankę bez wątpienia odpychającą. Możemy więc śmiało powiedzieć, że święty Franciszek podeptał świat; jego wygody, zaszczyty, smaki i przywileje. To prawda – ale zarazem, to tylko część prawdy.


Druga strona medalu jest taka, że święty Franciszek zainicjował nurt, który będzie używał świata (acz już nie w rozumieniu św. Jana) jako swoistego schodka, na którym można się oprzeć, żeby sięgnąć Boga samego. Bo też słowo „świat”, i to w różnych językach, ma etymologię bardzo piękną – w polszczyźnie wiąże go ona ze świetnością; w języku włoskim i łacińskim z czystością. Wszystko, co Bóg stworzył, było wszak dobre!


Obie te interpretacje są prawdziwe – nawet jeśli jedna z nich dominowała w zamyśle Murilla. Jeden i drugi aspekt we Franciszku z Asyżu znajdziemy i oba w jego życiu harmonijnie się dopełniają. Zapewne też żaden chrześcijanin źle nie wyjdzie na tym, że – być może inaczej rozkładając akcenty – będzie w jakimś stopniu naśladować zarówno zachwyt świętego Franciszka nad światem, jak i pogardę do niego. Zastanawiając się nad pięknem jako drogą do Boga, warto wziąć sobie za przewodnika właśnie tę drugą interpretację Murillowskiego globu.


Pierwszy włoski poeta


Kiedy się zwiedza miejsca związane ze świętym Franciszkiem, uderza nas ich piękno. On, surowy asceta, on – człowiek, który wzgardził światem, umarł dla świata, uciekł od świata – ukrywał się i modlił w miejscach olśniewająco pięknych jak Cortona, Greccio, La Verna… Widział bowiem, że piękno przyrody wychwala Stwórcę; potrafił podnosić swój umysł od górskiego potoku do Tego, który jest Źródłem wszelkiego życia; od majestatycznego szczytu do wyżyn nieba; w głębokich przepaściach umiał dostrzec obraz ludzkiej nędzy; szum drzew, śpiew ptaków, brzęczenie pszczół – wszystko to wyśpiewywało w jego uszach pieśń o Stwórcy:


Pochwalony bądź, Panie mój,

ze wszystkimi Twymi stworzeniami,

szczególnie z panem bratem Słońcem,

przez które staje się dzień i nas przez nie oświecasz.

I ono jest piękne i świecące wielkim blaskiem:

Twoim, Najwyższy, jest wyobrażeniem!


Jakkolwiek kilka jego kompozycji jest powszechnie znanych, to mimo wszystko większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że święty Franciszek z Asyżu był naprawdę poetą. Był Bożym trubadurem, który jak mało kto potrafił opiewać piękno przyrody, ale także piękno cnót, do których zaadresował jedną ze swoich pięknych laud:


Bądź pozdrowiona, Królowo Mądrości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą, czystą Prostotą!

Pani, święte Ubóstwo, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą Pokorą!

Pani, święta Miłości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętym Posłuszeństwem!

Wszystkie najświętsze cnoty, niech was strzeże Pan, od którego się wywodzicie!


Czytać w księdze stworzenia


Ścieżką tego pobożnego zachwytu nad pięknem stworzenia poszli później także jego duchowi synowie ­wypracowując coś, co możemy nazwać swoistą teologią piękna. Święty Bonawentura podnosił umysł od piękna rzeczy ziemskich ku pięknu tych Niebieskich, a cnotę miłości nazywał „pięknością duszy”. Święty Bernardyn ze Sieny wskazywał, że każde stworzenie na swój własny i niepowtarzalny sposób mówi nam o Stwórcy.


Czyż księga stworzenia nie była pierwszą, jaką Bóg dał nam, byśmy o Nim czytali? I czyż nie była ona wielką Biblia pauperum, księgą analfabetów, Bożych prostaczków, mogących od źdźbła trawy przez kwiat róży i ośnieżony górski szczyt wznosić się ku Bogu?


Franciszkowi z Asyżu i jego towarzyszom pomaga w tym właśnie radykalne – a jednocześnie pełne radości – ubóstwo. Znajduje to swój wyraz w pięknym fragmencie alegorycznej opowieści Sacrum commercium o miłości świętego Franciszka z Asyżu i Pani Ubóstwo. Oto kiedy Pani Ubóstwo przyszła odwiedzić braci i poprosiła ich o pokazanie jej ich klasztoru, oni, przyprowadziwszy ją na jakiś pagórek pokazali jej cały okrąg ziemi, jaki mogli objąć oczyma, mówiąc: „to jest nasz klasztor, o Pani”.


Jest jednak jeszcze jedno pośrednictwo w tym wznoszeniu umysłu. Piękno natury jest ogromną pomocą; czasem wręcz największą. Majestat gór, bezkres morza – wręcz krzyczą do nas o „najwyższym i chwalebnym Bogu”; jasność słońca i księżyca mogą „rozjaśnić ciemności naszych serc”, nawiązując do słów Franciszkowej modlitwy przed krucyfiksem. Czy jednak dzieła człowieka również nie powinny wielbić Stwórcy i czy – skoro piękno natury podnosi umysł ku Niemu – nie uczyni tego również piękno sztuki? Myliłby się ten, kto chciałby w osobie świętego Franciszka widzieć pozbawionego kultury prostaka. Biedaczyna był ewangelicznym prostaczkiem, ale nie prostakiem!


Ludzka sztuka Boże wnuczę


Powiedzieliśmy już, że był on pierwszym poetą języka włoskiego. Jego wielki następca (i franciszkański tercjarz), Dante, tak opisał relację natury i sztuki:


Jako natura cała bieg swój bierze

Z Bożej mądrości oraz z Bożej sztuki

(…) Twoja „Fizyka” powie ci bez luki,

że za naturą sztuka nosi klucze

I jak za mistrzem uczeń idzie w ślady,

Że sztuka wasza Bogu jest jak wnuczę.1


Toteż wkład świętego Franciszka i jego synów właśnie w sztukę był ogromny – co może dziwić tych, którzy mają przed oczyma współczesny obraz Biedaczyny.

Sztuka, piękna sztuka, ma swoje ważne miejsce w życiu ducha. Człowiek wspina się ku niewidzialnemu poprzez widzialne. Ścieżka piękna wiedzie go ku Bogu – i być może właśnie dlatego dzisiejszy świat jest tak pełen ohydy, która spycha człowieka w szpony diabła.


Słowo Wcielone, wzór wszelkiej doskonałości, jest zarazem źródłem wszelkiego piękna. Całość stworzenia, jak pisze św. Bonawentura, jest „niezmierzonym dziełem sztuki, pełnym niezrównanego piękna i harmonii”. Stąd natchnienie dla chrześcijańskiego artysty, aby poprzez poszukiwanie Piękna, Dobra i Prawdy ukazywał i innym Boże piękno. Tak jak każdy ma obowiązek rzeźbić w sobie samym obraz Chrystusa (usuwając to, co mu się sprzeciwia), tak też można uprawiać wszystkie sztuki piękne, wysławiając w ten sposób Boga – już samo uprawianie sztuki jest naśladowaniem Boskiego Artysty! Tą ścieżką poszedł poeta, śpiewak i inscenizator (autor pierwszej szopki!) Franciszek z Asyżu; tą ścieżką poszli franciszkańscy poeci Jacopone z Todi i Tomasz z Celano, tercjarze Giotto i Dante czy dwudziestowieczny rzeźbiarz bł. Klaudiusz Granzotto – i wielu innych. Przede wszystkim, tą drogą poszli franciszkańscy teologowie: Bonawentura, z którym być może ta ścieżka piękna kojarzy się najbardziej, Duns Szkot opiewający Niepokalaną – Boże arcydzieło, Bernardyn i inni.


Kula u nogi – lecz bez łańcucha!


Na zakończenie wróćmy jeszcze do kuli widocznej na obrazie Murilla. Dla miażdżącej większości ludzi na tym świecie ziemia jest zaprawdę „kulą u nogi” (według kapitalnego bon motu Hugona Steinhausa), która uniemożliwia swobodne poruszanie się, a już zwłaszcza wspinanie ku Bogu. Jest tak, ponieważ człowiek przykuwa się do niej potrójnym łańcuchem pożądliwości. Również piękności tego świata mogą odrywać serca od Boga. Kto jednak, jak Franciszek z Asyżu, oderwie swoje serce od dóbr tego świata, ten może z czystością i radością dostrzegać jego piękno, wspinając się na wyżyny, kontemplując największe arcydzieło Boże – Słowo Wcielone – i Jego Matkę, Niepokalaną, „całą piękną” (tota pulchra), wsłuchując się i wpatrując w piękno Bożej harmonii, którą tak olśniewająco – choć przecież niedoskonale – potrafili odzwierciedlić wielcy kompozytorzy, poeci i artyści cywilizacji chrześcijańskiej.


Piękno prawdziwie prowadzi nas do Boga. Prowadzi nas do niego naturalne sacrum niektórych widoków, ale także wytworzone ludzką ręką arcydzieła. Wszystkie wielkie duchowości chrześcijańskie doceniały ten aspekt. Surowe piękno kościołów cysterskich mogło nie trafiać do gustu mnichom z Cluny; ktoś może preferować gotyckie katedry, ktoś romańskie bazyliki – ale we wszystkich nich znajdujemy autentyczne piękno. To dlatego również franciszkańskie ubóstwo „zatrzymywało się u stopni ołtarza”, a członek trzeciego zakonu św. Franciszka, Jan Maria Vianney, chociaż sam jadł nadpleśniałe ziemniaki, jednocześnie kupował najpiękniejsze świeczniki na ołtarz w Ars. Tam, gdzie w sferze sacrum na miejsce piękna wkracza szpetota, owszem – dusza zjednoczona z Bogiem pozostanie z Nim zjednoczona mimo to. Ale wielu innym zamiast pomóc w drodze do Boga, rzuca się dziś pod nogi kłody bezforemnych rzeźb i pseudoreligijnych bohomazów.

 

1 Boska komedia, Piekło ks. XI, przeł. A. Kuciak

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel