Kościół ustanowił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny dopiero w 1950 roku, ale wyznawcy Chrystusa od wieków wierzyli, że Jego Matka jest w Niebie duszą i ciałem. Oto siedem rzeczy, które trzeba wiedzieć, rozmyślając o Jej Wniebowzięciu.
1. Odwieczna pewność Wniebowzięcia
Wiara w to, że Matka Boża została wzięta do Nieba z duszą i ciałem, jest jedną z najstarszych Prawd chrześcijaństwa! Już pierwsi wyznawcy Chrystusa głęboko wierzyli, że Pan Jezus nie pozostawił ciała swojej Matki na ziemi, ale że je uwielbił, uczynił podobnym do Swojego ciała w chwili zmartwychwstania i ostatecznie zabrał do Nieba.
To pobożne przekonanie po raz pierwszy zostało zinstytucjonalizowane przez bizantyjskiego cesarza Maurycjusza (582–602), który polecił obchodzić w całym swoim państwie w dniu 15 sierpnia osobne święto dla uczczenia tej Tajemnicy. Nazywano je wówczas Świętem Zaśnięcia Maryi Panny. Skoro cesarz je potwierdził, święto musiało istnieć lokalnie już wcześniej, przynajmniej w V wieku.
Na Zachodzie, w Rzymie, Wniebowzięcie świętowano z całą pewnością już w VII stuleciu. Wiemy bowiem, że papież Sergiusz I (rządzący w latach 687–701) ustanowił na tę uroczystość procesję. Papież Leon IV (847–855) zaś dodał do niego wigilię i oktawę.
2. Zaszczyt i… oczywistość Wniebowzięcia
Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego Matka Boża została wzięta do Nieba, przecież nikogo wcześniej ani później taki zaszczyt nie spotkał. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: Maryja nie jest, jak chcieliby tego wrogowie Kościoła świętego, zwykłą kobietą, która urodziła „jakiegoś” Jezusa! Ci, którzy tak twierdzą, uchybiają Panu Jezusowi, który jest nie tylko Człowiekiem, ale jest też Bogiem! Zatem Maryja jest Matką Boga‑Człowieka.
Ponadto Niepokalana Dziewica jest także wolna od jakiegokolwiek grzechu (także pierworodnego) i z tego powodu nie podlega władzy śmierci. Jest również najściślej zjednoczona ze Swym Synem, niemożliwe jest zatem, aby została od Niego oddzielona po zakończeniu ziemskiego życia.
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny to w pewien sposób także uczestnictwo w Zmartwychwstaniu Chrystusa i antycypacja naszego zmartwychwstania.
Monika Klarowska
3. Umarła czy zasnęła?
Chrześcijanie od początku istnienia Kościoła zastanawiają się, czy Matka Boża – zanim została wzięta do Nieba – umarła? Odpowiedź na to pytanie nigdy nie była prosta i trwały na ten temat spory. Nie wszyscy Ojcowie Kościoła, zwłaszcza na Wschodzie, byli przekonani o fizycznej śmierci Maryi.
Z tego też powodu, gdy ustanawiano dogmat o Wniebowzięciu, nie wspomniano o śmierci, a jedynie o „chwalebnym uwielbieniu ciała Maryi i jego Wniebowzięciu”. Kościół nie rozstrzygnął zatem, czy Maryja umarła i potem została wzięta do Nieba z ciałem i duszą, czy też przeszła do chwały, nie umierając, lecz „zasypiając”.
Istnienie wątpliwości co do tego, jak wyglądały ostatnie chwile Maryi, pokazuje również nazwa święta w różnych tradycjach i okresach: mówiono bowiem o „Wzięciu Maryi do Nieba”, ale też o „Przejściu”, „Zaśnięciu” czy „Odpocznieniu Maryi”.
4. Dwudziestowieczny dogmat o Wniebowzięciu
Dogmaty zostają ustanawiane przez Kościół wtedy, gdy wiara w nie zaczyna być podważana. W XX wieku, kiedy zaczęto promować fałszywy model racjonalizmu (rozumianego jako wiarę w rzeczy wyłącznie widzialne i uzasadnione naukowo), wiara chrześcijan we wzięcie Maryi do Nieba zaczęła być agresywnie podważana.
Ogłoszenie przez papieża dogmatu jest tym samym niejako potwierdzeniem odwiecznej wiary. W sprawie Wniebowzięcia dokonał tego papież Pius XII, 1 listopada 1950 roku, gdy w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus napisał: (…) Powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do Chwały Niebieskiej.
5. Ekumeniczny wymiar Wniebowzięcia
Co bardzo istotne, we Wniebowzięcie wierzą nie tylko rzymscy katolicy. Świętują je również Ormianie, którzy od uroczystości Wniebowzięcia rozpoczynają nowy okres roku liturgicznego.
W liturgii abisyńskiej, czyli etiopskiej, w tę uroczystość Kościół śpiewa: W tym dniu wzięte jest do Nieba ciało Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej, naszej Pani.
15 sierpnia obchodzą pamiątkę tej Tajemnicy również Chaldejczycy, Syryjczycy i maronici. A kalendarz koptyjski w dniu 21 sierpnia wysławia Wniebowzięcie ciała Matki Bożej do Nieba.
6. Uroczystość Matki Bożej Zielnej a Wniebowzięcie
Skąd w Polsce wzięło się określenie 15 sierpnia mianem święta Matki Bożej Zielnej?
Stało się tak na pamiątkę podania głoszącego, że Apostołowie zamiast ciała Maryi znaleźli kwiaty. W naszej Ojczyźnie tego dnia błogosławi się więc kwiaty, zioła i kłosy zbóż. Lud od wieków wierzył, że zioła poświęcone w tym dniu otrzymują za pośrednictwem Maryi moc leczniczą i chronią od chorób i zarazy.
Rolnicy tego dnia dziękują Bogu za plony ziemi i ziarno, które zebrali z pól – sierpień jest przecież miesiącem żniw!
7. Mikrobiologia a Wniebowzięcie
Choć nauka nie potwierdza wprost Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdyż nigdy nie stanowiło ono przedmiotu badań naukowców, kilka lat temu dokonano odkrycia logicznie tłumaczącego wiarę we Wniebowzięcie.
Biolodzy ujawnili bowiem istnienie procesu mikrochimeryzmu – powoduje on, że maleńka część komórek żyje w ciele żywiciela, ale są one zupełnie odrębne od niego. Mówiąc prościej: według naukowców każde dziecko zostawia w ciele matki na zawsze „mikroskopijną cząstkę samego siebie”! Skoro więc ciało Chrystusa nie doznało zepsucia w grobie, z tego więc wynika, że ciało Jego Matki, zawierając ślady komórkowe Boga (a cząstka Boga jest Bogiem całkowicie), również nie mogło ulec rozkładowi!
A skoro tak, to ciało Najświętszej Maryi Panny, zawierając wewnątrz Chrystusa, nie mogło pozostać na ziemi; oczywiście musiało przyłączyć się do Zbawiciela w wymiarze niebiańskim.
Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.
Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.
W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…
Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.
Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…
Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.
Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!
Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…
Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…
Szanowni Państwo!
Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.
Maria z Jarosławia
Szczęść Boże!
Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!
Kinga z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.
Bronisław
Szanowni Państwo!
Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!
Wiesława z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!
Emilia
Szczęść Boże!
Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!
Maria z Zachodniopomorskiego
Szczęść Boże!
Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.
Anna z Lubelskiego