Nie wiem dlaczego, ale gdy poproszę dzieci, żeby narysowały Matkę Bożą, to gdy łapią kredki, za chwilę z białych kartek, uśmiecha się ktoś ładniejszy od mamy i od Królewny Śnieżki. Właśnie dzieci zaczęły rysować, a ja, jak żyrafa, zaglądałem im do zeszytów, żeby zobaczyć, jak Matka Boża zaczyna się od chustki albo od butów czy od sukienki pełnej polnych kwiatów…
Na jednym z rysunków obok Matki Bożej, chudziutkiej jak Sierotka Marysia, stał jakiś olbrzym…
– Kto to jest? Czyżby to św. Józef? – pytam zaciekawiony.
– To brat nie wie? – dziwi się mały artysta. – To jest Mocny Pan, który będzie bronił Matkę Bożą przed Herodem – chuliganem.
Inna malarka, wysuwając czerwony języczek, rysuje dwie panie.
– Kogo narysowałaś? – pytam.
– To jest Matka Boża, a to moja mama – tłumaczy. – One są tak samo kochane. Tylko że Matka Boża ma na piersiach czerwony krzyż, jak na apteczce.
Tak chodzę i chodzę, wyciągam szyję, do kartek zaglądam i znowu się zdumiewam, bo Sylwek narysował sto śniegowych gwiazdek, Matkę Bożą z parasolem i z …walizką – taką dużą, starą walizką z trzema dziurkami.
– Powiedz, co Matka Boża niesie w tej walizce? – pytam.
– To sekret – szepcze Sylwek.
– Czy nie możesz mi go zdradzić?
– Mogę, ale do ucha – szepcze Sylwek. – W tej walizce jest Znajduś…
– Kto taki? – pytam, ale Sylwek, widząc że Patrycja podsłuchuje, powiedział tylko: – Niech brat zapyta mojego dziadka.
No i tak trafiłem do tego dziadka, to znaczy do domu, gdzie mieszkał Sylwek z babcią Pelagią i dziadkiem Ildefonsem. W domu tym nie było ani mamy, ani taty tylko babcia z dziecinnymi oczami i dziadek z potężnym wąsem. Babcia zaczęła robić malinową herbatę, a Sylwek siadł dziadkowi na kolanach, podkręcił mu wąsa i poprosił:
– Dziadziuś, opowiedz o Znajdusiu…
– Jejku, panie dziejku! – powiedział dziadek. – Opowiem to chyba trzysta pięćdziesiąty trzeci raz. Było to w imieniny Sylwestra, kiedy to ludzie mówią Staremu Rokowi: „żegnaj, pa!”, a Nowemu: „dzień dobry!”, i tańczą i strzelają, i śpiewają, i życzenia składają. A my, z babcią Pelagią, sami, samiuteńcy w naszym domu bez telewizora czy jakiegoś samograja, panie dziejku. Babcia z nogą w gipsie, mróz za oknem skrzypi, piec grzeje, kot mruczy, a tu babcia Pelasia odzywa się do mnie tak:
– Ildefonsku, przecież jutro święto Matki Bożej, a tu ludziska bawią się i nie pamiętają. Weź ty świeczkę i zapal ją przed figurą przy przystanku.
Ja na to:
– Pelasiu, po co Matce Bożej świeczki, skoro ma tyle swoich gwiazd?
– Oj, leniuszek z ciebie, leniuszek – mówi babcia Pelagia. – A Matka Boża na tę świeczkę właśnie czeka.
Ubrałem więc czapę, buciska i podreptałem. A mróz był siarczysty taki, że wąsy mi w dwa sople zamienił. Idę, idę i słyszę, że ktoś płacze. Kot? Podchodzę do kapliczki, zapalam świeczkę, odmawiam „Zdrowaś Maryjo”… A tu znowu ktoś płacze… Co za licho? Nawet sprawdziłem czy na figurze łez nie ma, bo ludzie gadają, że się to zdarza. I wtedy zobaczyłem za figurą… walizkę z dziurkami jakimiś. Stoi walizka i płacze… No, to ja tę walizkę-płaksę pod pachę i do domu. A babcia Pelasia :
– Cóż to, prezent od Matki Bożej niesiesz?
– Otwieram, a tam – jejku, panie dziejku – Znajduś! Znaczy się Sylwuś, maleńka drobina płacze tak żałośnie, że mi się na płacz zebrało. Jakaś matka-niecnota podrzuciła Matce Bożej swoje dziecko, a Ona nam dała je w prezencie. Było to w Sylwestra, więc takie daliśmy mu imię. Sylwuś-Znajduś to jeszcze jeden cud Matki Bożej! – skończył opowiadanie dziadek, a Sylwek zeskoczył mu z kolan i przytaszczył dużą, starą walizkę z dziurkami. Gdy ją otworzył, to wysypało się mnóstwo rysunków z Matką Bożą, która niosła tę właśnie walizkę.
Patrzyłem na Sylwusia-Znajdusia, który był żywym cudem Matki Bożej. A babcia Pelasia, jakby zgadując moje myśli, powiedziała: – Oj, Matka Boża rodzi same cuda!
A Sylwek zawołał:
– To ja jestem – to cudowne dziecko!
Uśmiechnęliśmy się wszyscy nad szklankami z malinową herbatą. Kiedy potem na lekcji religii opowiadałem o mamie, a dzieci przechwalały się swoimi mamami, no i każda musiała być naj, naj, naj… Sylwek nagle zawołał:
– A moja mama, to…
Dzieci roześmiały się, a Patrycja powiedziała:
– Przecież wszyscy wiedzą, że ty nie masz mamy, tylko babcię Pelasię i dziadka.
– A właśnie, że mam! – zawołał Sylwek. – Moją mamą jest Matka Boża!
Dzieci śmiały się jeszcze głośniej i nie wiem, czy mi uwierzyły, gdy im powiedziałem, że to jest prawda, że Matka Boża jest Mamą szczególnie dla tych, którzy swoich mam nie mają. Ale nie chciałem wyjawiać sekretu Sylwka, że jest noworocznym prezentem Matki Bożej…
– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.
Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.
Nie wstydzę się wiary
– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.
– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.
Palec Boży
– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.
– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.
Świetnie zorganizowana pielgrzymka
– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.
– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.
Matka Boża Fatimska ocaliła nas!
– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!
Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.
Życzę szczęśliwego Nowego Roku!
oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!
Zofia z Mazowsza
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.
Halina z Mazowieckiego
Szanowny Panie Prezesie!
W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.
Anna z Włocławka
Szczęść Boże!
Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…
Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!
Ewa i Bogdan ze Śląska
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.
Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
Józef z Olsztyna
Szczęść Boże!
Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.
Mariusz