Z dziecięcej biblioteczki
 
Biszkopty św. Wincentego Pallottiego
Każdy z nas powinien zabiegać o to, aby przyczynić się nie tylko do własnego zbawienia, ale też do zbawienia innych. Św. Wincenty Pallotti jako kapłan prowadził wytężoną pracę nad ocaleniem dusz. Często spowiadał w konfesjonale. Zawsze, gdy zaszła taka potrzeba, udawał się do chorych, pomagał ubogim, głosił rekolekcje i założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, które do głoszenia Ewangelii włączyło także świeckich.

Wincenty dużo się modlił i pokutował. Kiedyś napisał: Gdyby to było możliwe, chciałbym wszystko oddać, wszystko przecierpieć, w każdej chwili po nieskończoną ilość razy umierać w niewysłowionych cierpieniach, byleby tylko wszystkie stworzenia kochały i uwielbiały Boga.
Zobaczmy, jak pewnego razu ten święty kapłan poradził sobie z nawróceniem zatwardziałego grzesznika.

Pośród rozlicznych obowiązków Pallotti sprawował opiekę duchową nad chorymi żołnierzami i szpitalem Cento Preti w Rzymie, który później został przeniesiony do Santo Spirito in Sassia.

Razu pewnego, gdy udał się do owego szpitala w towarzystwie Pawła de Gesliniego, już przy wejściu na salę szpitalną napotkany przez nich kapelan zwrócił Pallottiemu uwagę na łóżko nr 15.
- Bardzo polecam ten numer. Chory dnia nie przeżyje, a o spowiedzi nawet nie chce słyszeć. Jest zupełnie przytomny, ale przeklina jak opętany.
- Musimy się modlić, dużo modlić - odrzekł ksiądz Wincenty. - Bóg wszystko może, a gorąco pragnie zbawienia tej duszy. Chodźmy do kaplicy.

Po krótkiej modlitwie Pallotti poszedł na salę, w której leżał nieszczęsny pacjent. Za nim wszedł Paweł de Geslini, spodziewając się cudu. I zaczął wyobrażać sobie różne sytuacje. Jednak żadna z nich nie miała miejsca. Pobożny kapłan podszedł do jakiegoś chorego, później do innego, na razie unikając łóżka, na którym leżał wspomniany bluźnierca. Tu porozmawiał, tam pocieszył i od czasu do czasu ukradkiem spoglądał na opętanego żołnierza.

Chory, już na samym początku, gdy tylko dostrzegł Pallottiego, zaczął zgrzytać zębami i wykrzywił tak okropnie twarz, że aż przykro było na niego patrzeć. Widząc jednak, że kapłan nie idzie do niego, odwrócił się w drugą stronę. Na tę chwilę czekał ksiądz Wincenty, który w mgnieniu oka stanął przy jego łóżku. Jak tylko bluźnierca spojrzał na niego, natychmiast przybrał poprzedni wyraz twarzy. Wściekle zaczął zgrzytać zębami, a z ust szła mu piana. Już otwierał wargi, aby cisnąć najgorsze przekleństwo. Nim jednak to uczynił, Pallotti błyskawicznie sięgnął do kieszeni, z której wyjął biszkopt i wepchnął go szaleńcowi w szeroko otwarte usta.
- Zjedz, mój synu - powiedział łagodnie - to ci dobrze zrobi.

I tak przekleństwo zostało udaremnione, ale to postępowanie księdza wprawiło nieszczęśnika w jeszcze większą wściekłość. Chciał on jak najszybciej połknąć ciasto i dalej przeklinać. Nie szło to jednak zbyt prędko. Czas, który chory potrzebował na zjedzenie biszkopta, Pallotti wykorzystał na nawracanie jego duszy. Zaczął delikatnie i przekonywająco przemawiać:
- Już niebawem, mój synu, staniesz przed sądem Bożym. Co ci wtedy pomoże przeklinanie Boga. Tylko duszę potępisz. Bóg i święci Jego są za wysoko. Nie dosięgnie ich twoje przekleństwo, a tobie zaszkodzi.

Tymczasem żołnierz połknął biszkopt i już się szykował do wyrzucenia z siebie ohydnych słów, gdy ksiądz Wincenty włożył mu do ust następny kawałek ciasta. Znów trwało uciążliwe połykanie, podczas którego Pallotti przemawiał. Pouczał, przekonywał i starał się wzruszyć grzesznika oraz skłonić do pokuty.

Historia z biszkoptem powtarzała się kilka razy. Choremu aż pot spływał po czole, bo tak się zmęczył ciągłym przeżuwaniem i łykaniem. A księdzu ta swoista „amunicja" wcale się nie wyczerpywała. Wtedy, kiedy żołnierz był zajęty jedzeniem, świątobliwy kapłan przemawiał do niego coraz łagodniej. Błagał, zaklinał na szczęście duszy. W pewnej chwili nawet ukląkł przed nieszczęśliwcem, prosząc go niemal ze łzami, żeby pomyślał o swej biednej duszy. Mówił mu o miłosierdziu Bożym, o dobroci Chrystusa, który przebaczył łotrowi, o łaskawości Bogurodzicy dla skruszonych grzeszników i pokazywał mu wizerunek swej „najdroższej Matki".

Walka trwała bardzo długo. Ale udało się sprawić, że wyraz twarzy bluźniercy złagodniał. Skruszony zaczął odmawiać za księdzem akty wiary, nadziei, żalu i miłości. W końcu chory ze wzruszeniem ucałował podany mu krzyż. A potem z wolna po policzkach potoczyły się łzy. Najpierw jedna, potem druga, trzecia... Ksiądz Wincenty Pallotti mógł już być spokojny o los zagubionej duszy.

Opracowanie Agnieszka Stelmach
Na podstawie Ignacy Podgórski: Błogosławiony Wincenty Pallotti apostoł i mistyk


NAJNOWSZE WYDANIE:
U Matki z Guadalupe
W tym numerze „Przymierza z Maryją", zabierzemy Was, Drodzy Przyjaciele, w odległe miejsca, postaramy się wyjaśnić, na czym polega istota postu, czym są wspominane przez Fatimską Panią „błędy Rosji”; zaprezentujemy także sylwetkę bł. Jerzego Matulewicza - arcybiskupa wileńskiego, a zarazem odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów, przypomnimy dlaczego sobota jest dniem Matki Bożej.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Nie skupiać się tylko na sobie

– Do Apostolatu Fatimy należę od lipca 2021 roku. Mam takie przekonanie wewnętrzne, że należy wspierać organizacje, które robią coś na rzecz innych – mówi pani Krystyna, mieszkająca na co dzień w Koźmicach Wielkich koło Wieliczki.

 

Ze Stowarzyszenia otrzymuję „Przymierze z Maryją”, które czytam od A do Z, a także „Apostoła Fatimy”, którego po przeczytaniu przekazuję koleżance, a ona swojej siostrze itd. Obraz Matki Bożej Fatimskiej oprawiłam i powiesiłam w sypialni na głównym miejscu. Figurkę Fatimskiej Pani mam na stoliku, obok mojego łóżka, a drugą przekazałam córce, która mieszka wraz z rodziną w Kopenhadze. Ze Stowarzyszenia dostałam też różaniec, na którym się modlę. Co roku otrzymuję również kalendarz z Matką Bożą Fatimską, który wieszam w kuchni – jestem z niego bardzo zadowolona.


Nie wstydzę się wiary


– Zostałam wychowana w typowo chrześcijańskiej rodzinie. Jestem wierząca i zawsze to podkreślam. Dzieci też wychowałam w takiej wierze. Moją pierwszą parafią była parafia św. Klemensa w Wieliczce, ale odkąd zbudowaliśmy kościół w mojej miejscowości Koźmice Wielkie, należę już do swojego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.


– W 2010 roku miałam udar, z którego wyszłam nad podziw dobrze. Jestem pewna, że stało się tak dzięki wstawiennictwu św. Józefa, o którym przeczytałam, że jak się ktoś do niego zwraca, to otrzymuje pomoc. Leżąc w szpitalu, ciągle się do niego modliłam, nie tylko za siebie, ale i za wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Mam taki sposób modlitwy i takie przekonanie, żeby nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć też o innych i za nich też się modlić.


Palec Boży


– Chciałam osobiście podziękować za tę łaskę i w 2012 roku wraz z mężem pojechałam do Ziemi Świętej z pielgrzymką Caritasu. Wtedy jeszcze pracowałam i fundusze były większe, dlatego mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Teraz jestem emerytką, dlatego gdy usłyszałam, że zostałam wylosowana na pielgrzymkę do Fatimy, to bardzo się ucieszyłam i podziękowałam Panu Bogu. Wydaje mi się, że to jest Palec Boży i nagroda za moje datki na rzecz Afryki, ponieważ staram się
wspierać różne organizacje, które do mnie piszą i proszą o ofiary.


– Mąż był bardzo zaskoczony i miał pewne obawy, że to może jakieś oszustwo, ale ja byłam przekonana, że choć jest wiele organizacji oszukujących ludzi, to wiedziałam, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jest prawdziwe i uczciwe. Mąż pojechał ze mną do Fatimy i przekonał się o tym sam. Podobnie jak ja był bardzo zadowolony.

Świetnie zorganizowana pielgrzymka


– To był mój pierwszy raz w Fatimie. Zawsze chciałam tam pojechać. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana. Pani przewodnik miała bardzo dużą wiedzę. Wprawdzie teraz nie było z nami księdza, ale wyszliśmy z tej sytuacji obronną ręką: w pierwszy dzień byliśmy na Mszy Świętej, którą sprawował kapłan ze Słowacji, a na drugi i trzeci dzień była Msza, w której wzięliśmy udział z innymi grupami z Polski.


– Podczas pielgrzymki kupiłam sobie szkaplerz, który poświęciłam od razu w sanktuarium. Szkaplerz poświęcony Matce Bożej dostałam wprawdzie wcześniej ze Stowarzyszenia, ale gdzieś zgubiłam i dlatego kupiłam nowy.


Matka Boża Fatimska ocaliła nas!


– Mam pięcioro wnucząt. Ostatnio, gdy wracaliśmy z wnuczką z przedszkola, z podporządkowanej ulicy wyjechał samochód i nie zatrzymując się, sunął wprost na nas. Myśleliśmy, że będzie wypadek, a on tuż przed naszym autem wykręcił i zahamował. W ten sposób uniknęliśmy wypadku, a ja wtedy powiedziałam do mojej wnuczki Elenki: – Widzisz! Ocaliła nas Matka Boża Fatimska, bo miałam szkaplerz na szyi. Później, przez całą drogę powrotną do domu wnuczka powtarzała: Matka Boża Fatimska ocaliła nas od wypadku!

Pozdrawiam serdecznie Zarząd Stowarzyszenia i wszystkich Apostołów Fatimy.

Życzę szczęśliwego Nowego Roku!


oprac. Janusz Komenda


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Jestem Apostołką Fatimy. Każda kampania zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest wielką nauką pobożności i poświęcenia się Matce Bożej, która może rozwiązać wszystkie problemy, jakie nas dotykają. W moich modlitwach polecam Bogu i Matce Najświętszej wszystkich pracowników Stowarzyszenia. Życzę, aby Wam Pan Bóg błogosławił w Waszej codziennej pracy. Z Panem Bogiem!

Zofia z Mazowsza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kocham Maryję i Jezusa od dzieciństwa i tak myślę, że mam za to wielką zapłatę, bo trzy razy będąc w bardzo trudnej sytuacji, uniknęłam śmierci. Gdy byłam w lesie, przewróciło się na mnie drzewo, uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność, a mimo to nic złego poza bólem głowy, ramion i kręgosłupa mi się nie stało. Następnie w 2016 roku miałam masywną zatorowość płucną, a w 2020 roku następną. W miarę możliwości pragnę wspierać akcje ochrony dzieci nienarodzonych. Być może poprzez nasze prośby i modlitwy do Maryi i Jezusa kobiety opamiętają się i przestaną zabijać swoje poczęte dzieci, może ruszy ich sumienie, że ich nienarodzone dzieci nie są niczemu winne.

Halina z Mazowieckiego

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

W pierwszych słowach mojego listu serdecznie Pana pozdrawiam, życząc Panu wielu sił i mocy płynącej z Najświętszego Sakramentu w tej nieustającej i żmudnej pracy, jaką jest Pańska działalność. Przede wszystkim również pragnę złożyć Panu gorące podziękowania za wszystkie listy, które od Pana otrzymywałam i otrzymuję, które czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem oraz z ogromną cierpliwością, gdyż sama nie mam wyrobionego daru, aby móc na wszystkie odpowiadać. Na marginesie dodam, że całą korespondencję od Pana przechowuję w prawie trzech segregatorach. Dziękuję również za wszelkie inne przesyłki, a w szczególności za pisma: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”. Przyznaję, że obydwa periodyki czytam zawsze od deski do deski, czekając na nie z utęsknieniem, gdyż bez nich już nie wyobrażam sobie po prostu dobrze przeżytego dnia. Tym drugim z pism dzielę się również z moim sąsiadem, dając mu je do przeczytania. I chociaż niektóre artykuły w „Polonii Christiana” nie zawsze napawają optymizmem, niejednokrotnie wręcz smutkiem, lękiem i goryczą, opisując trudne czasy i rzeczywistość, której nie owijają w bawełnę, to zawsze cieszę się, kiedy pisma do mnie docierają i nie mogę doczekać się kolejnego nowego egzemplarza, najbardziej dziękując Maryi, że o mnie wciąż pamięta. Ponadto sądzę, że celowe okłamywanie jest jak zdrada, a nieopisywanie rzetelnie prawdy przez dziennikarzy i redaktorów z mediów przeciwnego nurtu, nastawione przede wszystkim na pranie mózgu i robienie z niego przysłowiowej wody, jest nie tylko szkodliwe, ale jest też najpodlejszą ze zdrad… Dlatego też wolę wziąć do ręki magazyn „Polonia Christiana” czy też „Przymierze z Maryją”, gdyż one kształtują nasze poglądy i charaktery, z nich też czerpię przydatną wiedzę i otrzymuję prawdziwe informacje, a przy tym – podobnie jak Pismo Święte – w dużym stopniu służą mi radą w wielu różnych kwestiach. Krótko mówiąc, pisma „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana” są mądre i natchnione, dlatego wspieram je finansowo. Na zakończenie tego mojego listu chciałabym przeprosić Pana za moje wcześniejsze milczenie i jeszcze raz życzyć Panu wielu sił i pogody ducha od Pana Jezusa i Maryi mimo przeciwności oraz dla całego Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i wszystkich redaktorów, a także Przyjaciół „Przymierza z Maryją” i pisma „Polonia Christiana”.

Anna z Włocławka

 

 

Szczęść Boże!

Po dłuższym milczeniu z mojej strony, chciałam wraz z moim mężem podziękować Wam za wszystko, co otrzymujemy od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Nie będziemy wymieniać poszczególnych materiałów, bo brakłoby kartki. Bóg zapłać za to, że przyjęliście nas do grona czcicieli Matki Bożej Fatimskiej. Dziękujemy za to dzieło, jakie tworzycie. W dzisiejszym chaosie cały czas szukamy Boga (chociaż de facto, to On nas szuka i znajduje). Dobrze, że jesteście i działacie, bo przecież tyle nierozumienia i mieszania prawdy z kłamstwem jest wszędzie…

Jesteśmy też odbiorcami Waszych programów i audycji internetowych. To jest piękne! Nie umiemy tego wyrazić słowami. Powtórzymy więc – dobrze, że jesteście i Prawda jest przekazywana! Niech Pan Bóg Wam zawsze błogosławi, a Matka Najświętsza okrywa Wasze dzieło Swoim płaszczem. Z Panem Bogiem!

Ewa i Bogdan ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za Wasze przesyłki, za „Przymierze z Maryją” i za setny numer magazynu „Polonia Christiana”. Historia powołania Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest mi znana. Podzielam Waszą odwagę i inicjatywę. Przypomina mi to czas, kiedy byłem starostą semestru na uczelni.

Otrzymałem od Pana Prezesa podziękowanie za moją pracę, jestem Panu za to bardzo wdzięczny. (…) Ja każdego dnia jestem na Mszy Świętej, która jest odprawiana w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, a wieczorem odmawiam Różaniec wraz z widzami telewizji TRWAM. Modlę się za rodzinę, za Was, a także za wszystkich biednych powodzian. To straszna klęska. Ale mimo wszystkich trudności i dramatów, pragnę złożyć Panu gratulacje i wyrazy szczerego szacunku w związku z jubileuszem 25-lecia działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To szmat czasu i wiele poświęceń, aby osiągnąć to wszystko, co Wam się udało zrobić. Życie trzeba tak przeżyć, żeby też coś wartościowego po sobie zostawić. Życzę miłych i owocnych dalszych dni życia oraz realizacji planów. Niech Pan Bóg Wam błogosławi!

Józef z Olsztyna

 

 

Szczęść Boże!

Niech tajemnica przeżytego Bożego Narodzenia przypomina, że prawdziwa wielkość rodzi się w prostocie, a odwaga miłości potrafi przemieniać nawet najtrudniejsze czasy. W obliczu obecnych wyzwań życzę Państwu, abyśmy wspólnie odnajdywali w sobie mądrość i jedność, tak potrzebne do budowania świata, w którym harmonia i sprawiedliwość staną się codziennością.

Mariusz