Nigdy nie zapomnę tej sceny. Pewnego razu podróżowałam autobusem w Ekwadorze. Kiedy zbliżył się on do jednego z przystanków, zauważyłam stojącego na nim ojca z synem. Syn miał najwyżej dwadzieścia lat. W prawej ręce trzymał wysłużoną już walizkę. Wybierał się w podróż, a ojciec przyszedł go pożegnać. Do tego momentu wszystko było zwyczajne.
Jednak to, co się zdarzyło później, zapadło mi w pamięci na zawsze. Jak tylko autobus dojechał do samego przystanku, młody mężczyzna upadł na oba kolana i pochylił głowę przed swym ojcem. Ojciec z kolei uniósł prawą rękę i położył ją na głowie syna, aby uczynić znak krzyża. Młodzieniec powstał, a następnie jeszcze przez kilka sekund żegnał się z ojcem obejmując go. Potem podniósł walizkę i wsiadł do autobusu. Jeszcze przez chwilę, dopóki autobus nie zniknął z pola widzenia, ojciec stał na przystanku.
Po cerze, rysach twarzy, wzroście, budowie oraz ubraniu ich obojga ewidentnie można było wnioskować, że zarówno ojciec, jak i syn są potomkami Inków, kiedyś adorujących bożka słońca. Widząc tak wymowne zachowanie katolickie obu współczesnych Inków, łzy same cisnęły się do oczu. W ciągu tych kilku chwil, bardziej zdałam sobie sprawę z pełnego godności i cywilizującego wpływu, jaki Kościół ma na ludzi, aniżeli przeczytawszy wiele książek na ten temat.
W tym prostym ceremoniale na przystanku obecny był świat pełen szacunku, miłości i manier. Tamten młody mężczyzna wiodący prosty styl życia – jest wielce prawdopodobne, że zaledwie potrafił czytać – mógłby jednak z powodzeniem stanąć na środku w klasie we wszystkich szkołach i dać naszym dzieciom wielką lekcję. Lekcję, w której miłość musi iść w parze z szacunkiem i pewnym wymiarem ceremoniału oraz manier albo skazana będzie na niepowodzenie.
Szacunek, ceremoniał, maniery, jeśli są prawidłowo rozumiane i praktykowane, mogą podsycać niekończącą się przyjaźń, pozwalać przetrwać małżeństwom i innym związkom między ludźmi. Jednak niestety w jakiś sposób wykształciło się przekonanie, że ceremoniał, pełne szacunku zwroty oraz maniery nie mają wielkiego znaczenia i pozbawiają nasze życie spontaniczności, a przez to są zabójcami przyjaźni. Uważam, że takiej postawie należy się przeciwstawić.
Istoty ludzkie, nawet te mniej uzdolnione posiadają ogromne poczucie własnej godności.
Kiedyś na stacji benzynowej widziałam plakat. Był to karton przedstawiający chłopca patrzącego daleko przed siebie, jakby podejmującego wyzwanie. Napis brzmiał: „Muszę być czymś naprawdę dobrym, ponieważ Bóg nie robi tandety”.
Niezaprzeczalnie, w tej przyziemnej deklaracji zawiera się część prawdy teologicznej. Po pierwsze, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże i dlatego „nie jesteśmy tandetą”. I po drugie, że każdy z nas został odkupiony przez bezcenną krew Syna Bożego, stąd każdy z nas jest bezcenny. Po trzecie – każda istota ludzka jest unikalnym dziełem Bożym.
Wielki katolicki myśliciel Plinio Correa de Oliveira powiedział kiedyś: „Wartość każdego człowieka nie jest zwyczajnie wielka, ona jest ogromna”. Bardzo łatwo to uzasadnia. Skoro człowiek jest stworzony przez potężnego Boga i jest stworzeniem, które będzie sądzone przez potężnego Boga, i które otrzyma ogromną nagrodę albo ogromną karę, w rezultacie może on jedynie być wyjątkowym stworzeniem.
Szacunek
W konsekwencji człowiek instynktownie lubi być szanowany, doceniany za coś, honorowany. Jeszcze dwa wieki temu ludzie posuwali się aż tak daleko, że pojedynkowali się, aby bronić sprawy honoru. Naturalnie, pojedynkowanie było zabronione przez Kościół. Jednak to, że wciąż do niego dochodziło, świadczy o tym, że ludzie bardziej cenili sobie honor aniżeli wartość człowieka.
Siłą rzeczy jest tak, że kiedy szanowana jest nasza godność i jesteśmy traktowani z właściwym szacunkiem, czujemy się wspaniale. Wtedy może wywiązać się prawdziwa oraz głęboka przyjaźń. Ponieważ jednak przyjaźń opiera się na zaufaniu, to również naturalną konsekwencją jest fakt, że będziemy mieli niewielkie zaufanie do ludzi, którzy nie okazują nam szacunku, a będziemy go mieli dla tych, którzy ten szacunek nam okazują.
Natomiast „spontaniczność” nie zawsze zapewnia szacunek. Pewnego razu córka króla Francji słownie obraziła służącą w „spontanicznej” chwili. Służąca z szacunkiem poskarżyła się, a księżniczka odrzekła: „Czy wiesz, że jestem córką króla?”. Dziewczyna na to odpowiedziała: „Tak, Pani, jednak czy ty wiesz, że ja jestem córką Bożą?”. Księżniczka wobec takiej odpowiedzi zamilkła, podziwiając tę chrześcijańską postawę.
Stąd błędem byłoby sądzić, że szacunek studzi relacje z innymi zamiast je ożywiać. Kiedy traktujemy kogoś z szacunkiem, uwagą, respektem, wtedy widzimy, jak on tym wszystkim promienieje. I znowu, głęboko w swym wnętrzu osoba, która jest w ten sposób traktowana, czuje się wspaniale. Wspaniale, ponieważ jego lub jej unikalność oraz godność jako istoty ludzkiej jest doceniona. A od wdzięczności do życzliwości, sympatii i miłości jest tylko jeden krok.
Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…
– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.
Zaangażowanie w życie Kościoła
– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.
– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.
Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.
– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.
Duchowni w rodzinie
– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.
– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.
Wspieranie Stowarzyszenia
– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.
Pielgrzymka do Fatimy
– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.
– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.
Oprac. JK
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.
Stanisława ze Śląskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!
Tadeusz z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.
Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.
Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:
W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.
Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!
Mariola – Apostołka Fatimy
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.
Grażyna z Torunia
Szanowny Panie Prezesie!
Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!
Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.
Z Panem Bogiem
Irena z Jastrzębia Zdroju
Szczęść Boże!
Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!
Henryk z Tychów