Rodzina
 
Katechizacja za kratkami
Piotr Podlecki

Kraty w oknach. Wszystkie drzwi pozamykane na klucz. Kamery pod sufitem i grono nauczycieli pilnujących na korytarzu uczniów w czasie przerwy. Tak wygląda szkoła w placówce specjalnej, w której uczę. Większość uczniów jest starsza niż wskazywałby na to poziom klas. Kilkuletnie opóźnienia w nauce to tutaj raczej norma niż rzadkość…

 

Wszyscy chłopcy mają wyroki sądowe i do osiemnastego roku życia spędzą czas w tym miejscu. Nauczanie religii w ośrodku nie ma prawie nic wspólnego z potocznie rozumianą katechezą. Należałoby powiedzieć raczej o ewangelizacji pogan. Prawie pełnoletni mężczyźni nie potrafią się przeżegnać, nie znają najprostszych modlitw, nie mają jakichkolwiek doświadczeń czy też wspomnień przeżyć religijnych. Niektórzy są nawet nieochrzczeni. Większość przystępowała tylko raz w życiu do sakramentu spowiedzi, najczęściej przy okazji Pierwszej Komunii Świętej. Spora część nie była w kościele całymi latami. Msza Święta kojarzy im się z nudnym i monotonnym spektaklem, z którego nic nie rozumieją. Z domu wynieśli, w najlepszym wypadku, lekceważenie i niechęć do księży, a najczęściej pogardę i wrogość wobec Kościoła i religii. Agresywni, do bólu wulgarni, pełni niechęci wobec świata i Boga. To są moi uczniowie, do których posłał mnie Pan Jezus.

 
„Próba sił”…

Pierwszy kontakt z nimi zaczynam od nawiązania więzi. Rozmawiamy, przedstawiamy się sobie nawzajem, opowiadamy coś o swoim życiu. Okazuję im szacunek, którego rzadko doświadczali. Jest to ważne, bo myślą o sobie samych bardzo źle i z pogardą, przez pryzmat tego, co do tej pory myśleli o nich inni. Czasami próbują przestraszyć mnie swoją przeszłością i tym, ile jest w nich zła. Są zaskoczeni, gdy nie widzą we mnie lęku, a słyszą, że wcale nie są potworami, lecz pogubionymi młodymi mężczyznami. Widać, że nigdy nikt nie patrzył na nich w ten sposób. Wymagają dużo cierpliwości. Ważne jest, aby pokazać im, że ich przerażająca wulgarność nie gorszy katechety. To taka ich gra, sprawdzanie, czy ja się ich boję i naprawdę akceptuję. Niektórzy już na wejściu deklarują się jako niewierzący i odmawiają jakiejkolwiek współpracy – są zaskoczeni, gdy mówię, że mi to nie przeszkadza i nie mam zamiaru ich zmuszać do wiary. Najczęściej po bardzo krótkim czasie otwierają się jednak i wchodzą nawet w głęboki kontakt. Wiedzą, iż mogą się ze mną nie zgadzać i pytać o wszystko, mając pewność, że mnie nie zgorszą ani nie wystraszą. Wtedy właśnie mówią o swoich trudnych doświadczeniach z lekcjami religii, księżmi i Kościołem.

 

Pytają o rzeczy, których nie rozumieją lub które ich gorszą. Można przypuszczać, że spodziewali się oburzenia i ucieczki od tematu. Całkowicie rozbraja ich jednak poważne potraktowanie ich problemów. W rozmowie z nimi trzeba być odpornym psychicznie, spolegliwym i odważnym. Bardzo łatwo wyczuwają lękowe podejście, fasadę i nieautentyczność. Czasami testują nauczyciela przez bardzo długi czas, sprawdzając, czy da się go sprowokować lub wyprowadzić z równowagi. To naprawdę wymaga tytanicznej odporności psychicznej i cierpliwości.

 
Maryja jest Matką, więc panowie, z szacunkiem…

Naukę zaczynamy od uczenia znaku krzyża i podstawowych pierwszych modlitw. Z dużym wysiłkiem przełamują się, by się odważyć powiedzieć Ojcze Nasz i nie mieć przy tym poczucia bycia śmiesznym. Katechezę zaczynamy modlitwą, najczęściej do Matki Bożej. Odwołuję się wtedy do ich największego, „więziennego” poczucia świętości: Wszyscy szanujemy swoje matki, a Maryja jest Matką Jezusa i moją Matką, więc, panowie, z szacunkiem…

Zdumiewające jest to, jak od pierwszej chwili jest to dla nich oczywiste: gdy pewnego razu nowo przybyły uczeń złośliwie przekręcał słowa modlitwy, dostał od kolegi z całej siły w twarz, a później usłyszał: Nie słyszałeś, co mówił pan Piotr? Do Maryi z szacunkiem! Często daję im prezenty, drobne, ale dla nich bardzo cenne, ponieważ nieczęsto dostawali w życiu od kogokolwiek cokolwiek z bezinteresownej życzliwości. Gdy rozdałem medaliki, wszyscy nosili je już od następnego dnia, niektórzy z braku łańcuszka mieli je zawieszone na sznurowadle, a nawet, uwaga, na drucie owiniętym dookoła szyi. Śmiejąc się, mówiłem do takiego delikwenta: – Człowieku! Matka Boża nie chce, żebyś obciął sobie głowę tym drutem! Pewnego razu po otrzymaniu ode mnie Tarcz Najświętszego Serca poprzyszywali je sobie do bluz, kurtek i koszulek, a nawet do czapek. Bardzo cieszyli się z breloczków „Nie wstydzę się Jezusa!”, a zwłaszcza z różańców, których wprawdzie nie odmawiali, ale które podczas najbliższej przepustki, prawie wszyscy, zawieźli w prezencie swoim mamom.

 
Świadectwo wychowawcy

Dużo rozmawiamy na interesujące ich tematy: o egzorcyzmach, aniołach, życiu świętych i historii Kościoła. Często przynoszę im „Małego Gościa Niedzielnego”, którego pasjami czytają. Ostatnio zachwycili się objawieniami w Guadalupe, ciągle chcą, aby im o nich opowiadać. Lubią ze mną oglądać filmy – to już takie pokolenie, do którego najbardziej przemawiają multimedia. Czasami, jeżeli któryś lubi czytać, to pożyczam mu interesujące książki. Najczęściej wracają do mnie w strzępach, ale przeczytane. Niektórzy proszą o pożyczenie im czasopisma „Egzorcysta” albo innego o nie mniej frapującej tematyce. Wiedzą, że mogą ze mną porozmawiać na wiele tematów, z czego skrupulatnie korzystają. Dyskutujemy o rodzinie, relacjach z kobietami, życiu seksualnym i, co ciekawe, uważnie słuchają moich opowieści o ojcostwie. Z takim samym zapałem, z jakim kibicowali swoim drużynom albo osiedlowym gangom, niektórzy zaczynają tworzyć więź z Bogiem – czasami bardzo radykalnie. Być może, jak w czasie wędrówek ludów, przyszłość chrześcijaństwa w naszym kraju i na naszym kontynencie zależeć będzie od wiary nawróconych barbarzyńców. To naprawdę moje miejsce na ziemi, bo to do nich przysłał mnie Jezus Chrystus.

 


NAJNOWSZE WYDANIE:
Chrystus Zmartwychwstał! Dla Ciebie i dla mnie
Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Noc… Ten numer naszego pisma obejmuje czasowo jakże wielkie wydarzenia. Zatem pragniemy w temacie głównym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana są Jego najwspanialszymi dla nas darami i dlaczego były niezbędne, byśmy mogli zbawić nasze dusze.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Wiarę wyniosłem z domu rodzinnego

Dzisiaj prezentujemy Państwu sylwetkę pana Zdzisława Czajki, który wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2004 roku, a od 2008 roku należy do Apostolatu Fatimy. W listopadzie ubiegłego roku wziął udział w pielgrzymce Apostolatu do Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie. Oto co nam o sobie opowiedział…

 

– Urodziłem się w Leżajsku na Podkarpaciu, a ochrzczony zostałem przez ks. Józefa Węgłowskiego w parafii pw. św. Józefa w Tarnawcu koło Leżajska. Potem wyjechałem z rodzicami, Władysławem i Reginą, na Opolszczyznę. Zamieszkaliśmy w Myszowicach, a należeliśmy do parafii pw. Świętej Trójcy w Korfantowie. W dzieciństwie byłem ministrantem i służyłem do Mszy Świętej w małej kapliczce w Myszowicach.


Zaangażowanie w życie Kościoła


– Po zawarciu małżeństwa przeprowadziłem się do swojej obecnej parafii pw. św. Marcina Biskupa w Jasienicy Dolnej, choć uczęszczam do kościoła filialnego pw. św. Mateusza w Mańkowicach. Przez kilka lat należałem wraz z żoną do Żywego Różańca, który teraz już niestety u nas nie istnieje. Poza tym przez 12 lat śpiewałem w chórze parafialnym.


– Kiedyś dostałem od mojego kolegi album poświęcony położonemu niedaleko od Mańkowic Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce. Nazwa Szwedzka Górka jest związana w obecnością na tych terenach w czasie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich. W czasach PRL-u jeździłem tam na coroczną Mszę Świętą z okazji tzw. dnia ludowego.

Obecnie w drugi dzień Zielonych Świątek odbywa się tam Zjazd Rolników.


– Od kilku lat sympatyzuję z Trzecim Zakonem ojców franciszkanów w Nysie. Do tej pory nie złożyłem przyrzeczeń, ale jeżdżę tam co jakiś czas na Msze Święte. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza Święta w intencji powołań do Trzeciego Zakonu świeckich franciszkanów.


Duchowni w rodzinie


– Brat mojego ojca, Jan Czajka, i jego stryj, Wawrzyniec Czajka, byli księżmi. Miło wspominam zwłaszcza ks. Jana, który przez 42 lata, jako proboszcz i kanonik, posługiwał w parafii Świętych Piotra i Pawła w Zagorzycach Dolnych koło Sędziszowa w Małopolsce.


– Moja siostra stryjeczna Lucyna Czajka – siostra Katarzyna – jest zakonnicą w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Obecnie pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez swoje zgromadzenie w Wilkowicach koło Bielska-Białej.


Wspieranie Stowarzyszenia


– Dwadzieścia lat temu, wracając z pracy, znalazłem przed wejściem do mieszkania ulotkę informującą o możliwości wspierania Stowarzyszenia i tak się to zaczęło. Od 2005 roku zgromadziłem wszystkie kalendarze „365 dni z Maryją” i mam prawie 100% wydań „Przymierza z Maryją”, nie mówiąc o innych dewocjonaliach, które otrzymałem: figurce Matki Bożej Fatimskiej czy różańcach, zwłaszcza tym wydanym na 100-lecie Objawień Fatimskich.


Pielgrzymka do Fatimy


– Na 20-lecie swojego wspierania Stowarzyszenia zostałem wylosowany na pielgrzymkę do Fatimy. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. W Fatimie podobały mi się szczególnie: plac przed bazyliką, droga krzyżowa, domy, w których mieszkały dzieci fatimskie oraz zamki, kościoły i klasztor templariuszy w Tomar. Miło wspominam również to, że podczas pielgrzymki moja żona wylosowała figurkę Matki Bożej Fatimskiej, która była nagrodą za zakupy zrobione w jednym ze sklepów.

– Bardzo dziękuję za pielgrzymkę i pozdrawiam szczególnie całą naszą grupę oraz panią przewodnik, która opiekowała się nami i przekazała nam bardzo dużo wiadomości.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz i egzemplarze „Przymierza z Maryją”. Czytam je z ochotą i uwagą „od deski do deski”. Artykuły są wartościowe i ciekawe. Życzę dalszej owocnej pracy w tym zakresie. Wasze kalendarze są przepiękne, wspieram datkiem akcję ich rozprowadzania. Życzę wytrwałości w działalności Stowarzyszenia, wspierając ją na ile mogę niemal od początku powstania organizacji, a mam już prawie 90 lat. Niech Boża Opatrzność czuwa nad Wami.

Stanisława ze Śląskiego

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej i niech Was Matka Boża Fatimska ma w Swojej opiece i pomaga Wam w tych trudnych dla naszego kraju czasach. Szczęść Wam Boże!

Tadeusz z Małopolski

 

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za przesłane pozdrowienia, upominki oraz pozostałe materiały. Ogromnie ucieszyła mnie informacja, że Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi oraz Apostolat Fatimy rozpoczęły kampanię mającą na celu ożywienie kultu św. Antoniego z Padwy. Był on bowiem ukochanym świętym mojej prababci, babci i mamy. Z czasem stał się bardzo bliski i mojemu sercu. Ale nie zawsze tak było. Był taki czas w moim życiu, gdy jako nastolatka miałam do niego wiele żalu. Szczególnie wówczas, gdy widziałam moją ukochaną mamę, stojącą w kościele, pod figurą św. Antoniego i z ufnością modlącą się do niego, a on jej nie pomagał w powrocie do zdrowia i w codziennych troskach. Tak wówczas to widziałam. Przyszedł jednak czas, gdy zrozumiałam, że to obecność tego świętego w życiu mojej mamy sprawiała, że było jej lżej nieść trudy choroby i życia.

Gdy zostałam tercjarką franciszkańską, zapragnęłam, aby w mojej parafii rozwinął się kult św. Antoniego. Żeby wierni mogli z ufnością zawierzać swoje sprawy – często tak bardzo trudne i beznadziejne – Bożemu Cudotwórcy. Aby w ich sercach nigdy nie zaginęła nadzieja Jego wstawiennictwa u Boga i otrzymania skutecznej pomocy. Ta sama nadzieja, jaką żywiła w sercu przez całe życie moja mama. Za każdym razem, gdy wspominam tę historię, to odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że to sam św. Antoni prowadził mnie w działaniach, które miały rozszerzyć jego kult, na chwałę Bożą, w moim parafialnym kościele. Tu muszę dodać, że zostałam tercjarką w kościele, w którym znajduje się figura św. Antoniego, przed którą tak często modliła się moja mama. I to dzięki Ojcom Franciszkanom z tej świątyni mogłam zaangażować się w ożywienie kultu św. Antoniego w moim kościele parafialnym.

Proszę pozwolić, że poniżej krótko opiszę, jak obecnie przedstawia się ten kult w mojej parafii:

W 2000 roku uroczyście powitaliśmy w naszej parafii relikwie św. Antoniego przybyłe prosto z Padwy. W kościele stanęła figura Świętego, obok której jest umieszczony koszyczek z cytatami z kazań św. Antoniego. Tym samym mogą one stanowić formę modlitwy za wstawiennictwem tego Świętego. W każdy wtorek, po Mszy Świętej, odmawiana jest litania do św. Antoniego z Padwy. Każdego 13 czerwca, gdy Kościół obchodzi jego wspomnienie, w intencjach złożonych przez parafian odprawiana jest Msza z poświęceniem chlebków, które później wierni zabierają do domów. Chlebki mają przypominać o chrześcijańskim obowiązku niesienia pomocy potrzebującym i ubogim. Przy figurze umieszczona jest również kasetka na ofiary, które przekazywane są parafialnej Caritas. Tak zebrane pieniądze służą do organizowania różnorakiej pomocy potrzebującym w naszej parafii.

Pozdrawiam Was serdecznie i ufam, że kampania mająca ożywić kult św. Antoniego z Padwy przyniesie liczne duchowe owoce – o co, z całą gorliwością, będę się modliła! Szczęść Boże!

Mariola – Apostołka Fatimy

 

 Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za wszystkie piękne i wartościowe broszurki. Św. Antoni i św. Józef są moimi szczególnymi patronami, chociaż św. Ojciec Pio i św. Jan Paweł II też są moimi wielkimi orędownikami. Dziękuję za Wasze akcje i piękne publikacje. Ja i moja mamusia (91 lat) chętnie dowiadujemy się z nich dużo o życiu świętych, a modlitwy są piękne. Dlatego z całego serca Wam dziękuję. Bóg zapłać za wszystko, co buduje oraz umacnia moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jego Syna i naszej Matki.

Grażyna z Torunia

 

 Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za niezmierzone wsparcie duchowe, modlitwy oraz wszystkie przesyłki. Wasze kampanie są bardzo szlachetne i potrzebne. Proszę pozwolić, że dam przykład… W zeszłym roku pewnej rodzinie podarowałam kalendarz Maryjny. Od tej pory jej członkowie zaczęli częściej chodzić do kościoła, a ostatnio nawet jeżdżą na pielgrzymki. Nie jest to jedyna rodzina, bo przekazywałam też „Przymierze z Maryją” – zdarzało się, że zostawiałam je na stoliku w przychodni zdrowia. W każdym „Przymierzu…” można znaleźć bardzo ciekawe i pouczające artykuły oraz nowe modlitwy, za co serdecznie dziękuję!

Czas bardzo szybko upływa, już jesteśmy razem od 2009 roku. Mam nadzieję, że dobry Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna pobłogosławią nam i jeszcze dłuższy czas będziemy razem. Choć niestety muszę przyznać, że ostatnio choroby bardzo nękają mnie i mojego męża… Czasem jest mi bardzo ciężko, ale staram się wytrwale modlić i odzyskuję siły. Modlę się też za Was wszystkich codziennie, wypraszając zdrowie, błogosławieństwo Boże we wszystkim oraz opiekę Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze – zwłaszcza zdrowia, błogosławieństwa Bożego, opieki Najświętszej Maryi Panny oraz darów Ducha Świętego dla Was wszystkich.

Z Panem Bogiem

Irena z Jastrzębia Zdroju

 

 Szczęść Boże!

Wspieram każdą akcję, którą organizuje Wasze Stowarzyszenie ku czci Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Uważam, że są one bardzo potrzebne. Mimo sędziwego wieku, śledzę je na bieżąco. Niech Matuchna Fatimska Wam błogosławi!

Henryk z Tychów