W ostatnich miesiącach wszyscy byliśmy świadkami i uczestnikami niezwykłych wydarzeń, związanych ze śmiercią i pogrzebem Ojca Świętego Jana Pawła II, a następnie konklawe i objęciem Stolicy Piotrowej przez papieża Benedykta XVI. Były to pełne smutku, a zaraz po tym nadziei chwile, w których cały, tak przecież dziś zdechrystianizowany, świat, z zaskoczeniem oglądał, jak miliony ludzi demonstrowały swą miłość i przywiązanie do zmarłego papieża oraz radość z wyboru kolejnego następcy św. Piotra. Na czym polega wspaniałość i niezwykłość tego fenomenu?
Niektóre media oddając mimowolnie, poprzez poświęcenie tak wielkiej uwagi, hołd Kościołowi, próbowały równocześnie - zgodnie z logiką współczesnego świata - przedstawić nam obraz papiestwa zredukowany jedynie do jego doczesnego wymiaru. Usiłowały prezentować papieża jako jeszcze jednego pośród wielu „przywódców religijnych", jeśli wyróżniającego się, to tylko pod względem liczby wiernych podległych jego duchowej władzy. Nie można jednak nie dostrzec, że wysiłki te spełzły na niczym; oto pozbawieni niekiedy jakichkolwiek drogowskazów duchowych ludzie na całym świecie ujrzeli, że istnieje stały punkt, trwający niewzruszenie mimo burz dziejowych, straszliwych wojen i kataklizmów. Choć tak związany ze światem, to jednak jest on od niego niezależny, wolny od przelotnych mód i trendów. Choć zmieniający się wraz kolejnymi następcami św. Piotra, to jednak ten sam od dwóch tysięcy lat. Trwały i stabilny jak skała.
Czy jednak my sami - katolicy, pamiętamy na co dzień, jak fundamentalne znaczenie ma dla Kościoła instytucja papiestwa?
Potrójna władza Papieża i biskupów - jej boskie pochodzenie
Zadaniem Kościoła jest spełnianie na ziemi dzieła Chrystusa Pana. Kościół ma to czynić przez głoszenie Jego nauki i rozdawnictwo łask Nieba. Dla skutecznego wypełniania Chrystusowego posłannictwa, Pan nasz przelał na Apostołów - a tym samym ich prawowitych następców - tę potrójną władzę, którą sam na ziemi sprawował. Jest to władza nauczycielska, kapłańska i pasterska.
Już w Starym Testamencie prorocy przepowiadali tę potrójną władzę Zbawiciela. Pisząc o władzy nauczycielskiej Pana Jezusa, prorok Izajasz zapowiada: Duch Pański posłał mię, abym... opowiadał wyzwolenie (Iz 61,1); Oto dałem Cię na światłość narodów, abyś był zbawieniem (Iz 49,6). Wskazując na urząd kapłański Chrystusa Pana, król Dawid w Psalmie 109 mówi: Ty jesteś kapłanem według obrządku Melchizedecha. Prorok Jeremiasz i ten sam król Dawid przepowiadali Go jak króla - pasterza narodów: Wzbudzę potomka Dawida, a będzie królował... a imię Jego Pan sprawiedliwy nasz (Jr 23,5); Królestwo jego samo stać będzie na wieki (Dn 2,44); Wszystkie narody służyć mu będą, a władza jego wieczna (Dn 7,14).[1]
Tę potrójną władzę zapowiedzianą przez proroków, Pan Jezus rzeczywiście sprawował tu na ziemi. Był przecież nauczycielem i dlatego Nikodem zwracał się do Niego: Mistrzu, wiemy, żeś przyszedł jako nauczyciel od Boga (J 3,2). To właśnie dlatego uczniowie prosili Go: Panie naucz nas się modlić (Łk 11,1). Św. Mateusz przekazuje: uczył ich jako władzę mający (7,29). Ustanawiając w czasie Ostatniej Wieczerzy ofiarę Mszy Świętej - ofiarę Nowego Zakonu, w której sam siebie ofiarowuje za nas w sposób bezkrwawy - oraz ofiarując na krzyżu swoje Ciało i Krew dla naszego zbawienia, jest kapłanem. Jako pasterz i król objawia się mówiąc: Jam jest pasterz dobry (J 10,14). Jeszcze podczas zwiastowania archanioł Gabriel mówi o Nim Maryi: I da Mu Pan Bóg stolicę Dawida Ojca jego (Łk 1,32).
Posiadaną przez siebie potrójną władzę Pan Jezus przekazał właśnie Apostołom i ich następcom, którzy tak jak On posiadają władzę nauczycielską, kapłańską i pasterską. Urząd nauczycielski powierzył Zbawiciel Apostołom mówiąc im: Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko, comkolwiek wam przykazał. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28, 18-20). Jako mnie posłał Ojciec, i ja was posyłam (J 20,21). Ponieważ cała działalność Kościoła zmierza do zbawienia dusz, czyli uświęcenia ich za pomocą różnych środków łaski, które wysłużył sam Chrystus jako najwyższy kapłan w Ofierze Krzyża, do dysponowania tymi łaskami (szafowania) ustanowił On w Kościele urząd kapłański i powierzył go w całości Apostołom.
Najważniejszą czynnością kapłańską jest sprawowanie Ofiary Mszy Świętej, a do jej wykonywania Zbawiciel udzielił mocy Apostołom w czasie Ostatniej Wieczerzy: To czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19). Apostołom i ich następcom w kapłańskim urzędzie udzielił też władzy odpuszczania grzechów, kiedy po Zmartwychwstaniu tchnął na nich i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego, których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a których zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20, 22-23). Podobnie Pan Jezus upoważnił ich do udzielania innych sakramentów.
Jak każda społeczność, pisze w swojej „Apologetyce podręcznej" ks. Stanisław Bartynowski, tak i Kościół, który jest społecznością religijną, nie mógłby istnieć ani rozszerzać się, gdyby nie posiadał w sobie władzy rządzącej czyli pasterskiej. Dlatego Pan Jezus ustanowił władzę w Kościele i przekazał ją apostołom: Zaprawdę, powiadam wam: cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane i w niebiesiech; a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebiesiech (Mt 18,18). Wyrazy „związać" i "rozwiązać" w języku hebrajskim znaczą to samo, co „zamykać" i „otwierać" drzwi. Żydzi używali przy drzwiach zamiast zamka rzemyka. Chcąc otworzyć drzwi należało właśnie najpierw rozwiązać rzemyk. W powyższych słowach Zbawiciela Apostołowie otrzymali pełnomocnictwo do nakładania wszelkich obowiązków - odpowiednich do spełniania ich zadania - nakładania więzów duchowych, jak również do zwalniania z nich - jeśli stanie się to konieczne lub wskazane. To właśnie nakładanie obowiązków w Kościele oraz zwalnianie od nich jest wykonywaniem władzy pasterskiej w Kościele - rządzeniem Kościołem.
Wiemy też, że tę potrójną władzę, którą opisaliśmy wcześniej, apostołowie rzeczywiście sprawowali: nauczali po wsiach i miastach; spełniali czynności kapłańskie - składali Ofiarę Mszy Świętej, chrzcili i bierzmowali; pasterzowali Kościołowi - wydawali prawa i rozporządzenia, nakładali kary kościelne na bezbożnych (1 Tm 1,20).
Chociaż do sprawowania swej potrójnej władzy Apostołowie zostali upoważnieni już w chwili, w której powierzył im ją Pan Jezus, to jednak zaczęli ją faktycznie wykonywać od dnia Zesłania Ducha Świętego. Wówczas bowiem zostali umocnieni do jej wykonywania przez Ducha Świętego, który zstąpił na nich. To Duch Święty zstępując na Apostołów i wylewając swe łaski na owczarnię Pańską, dopełnił dzieła założenia Kościoła. Z tego też powodu dzień Zesłania Ducha Świętego jest dniem narodzin Kościoła.
Powierzenie przez Zbawiciela potrójnej władzy Apostołom jest, jak zaznacza ks. Bartynowski, przelaniem mesjańskiego urzędu Chrystusa Pana na Jego Kościół. Kościół Katolicki, tak jak sam Pan Jezus, który prowadził swych wyznawców do doskonałości życia wiecznego i zbawienia, ma przez naukę Chrystusa i szafowanie łaskami, przez Niego wysłużonymi, prowadzić ludzi do nadprzyrodzonej cnoty i świętości na ziemi, a przez to do nadprzyrodzonej szczęśliwości w Niebie - czyli zbawienia. Zadaniem Kościoła z papieżem na jego czele jest prowadzić dalej zbawcze dzieło Zbawiciela, przedłużać niejako Jego mesjański urząd i być dla wiernych Chrystusem żyjącym na ziemi.[2]
Wikariusz Chrystusa i Najwyższy Pasterz
Jedność Kościoła, a co za tym idzie większa moc i trwałość fundamentu, na którym miał on być zbudowany, wymagały koniecznie jednolitości i jedności władzy zwierzchniej. Dlatego też najwyższy zarząd całego Kościoła skupiony został w osobie jednego. Ks. Piotr Skarga pisze o tym: I w starym i w nowym zakonie zawżdy Pan Bóg jednego najwyższego kapłana, którego wszyscy słuchać musieli, postawił: od Aarona i Piotra świętego począwszy(...) Izali jeden nie łacniej rząd uczyni? A rząd nie na tem jest, gdy wszyscy równi i jednacy; ale gdy od siebie miescy różni, a jeden drugiemu podlega. Jako rząd kościelny nad wielą plebanów ma jednego biskupa; nad wielą biskupów jeden prymas, nad wielą prymasów jeden patriarcha; a nad niemi jeden Piotr abo Papież, który wszytki jedna, gdy się wadzą; naucza, gdy błądzą; odmienia, gdy się psują.[3] A ks. Bartynowski dopowiada: Jak bowiem w każdym mądrze urządzonym stowarzyszeniu jest jedna głowa, która całym stowarzyszeniem kieruje, i w Kościele Chrystusowym potrzeba było jednej widomej głowy, sprawującej rządy najwyższe. - Dlatego to najwyższej władzy zwierzchniczej nad całym Kościołem nie powierzył Chrystus zgromadzeniu wszystkich apostołów, ale jednego tylko z nich - Piotra - powołał na zastępcę swego na ziemi.[4]
Pan Jezus zakładając swój Kościół zwrócił się wpierw do Szymona, który jako pierwszy wyznał wiarę w Bóstwo Chrystusa Pana. W nagrodę Pan Jezus powiedział mu w sposób uroczysty: Błogosławiony jesteś Szymonie, Bar Jona; bo ciało i krew nie objawiła tobie, ale Ojciec mój, który jest w niebiosach. A ja tobie powiadam, że ty jesteś opoka, a na tej opoce zbuduje Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; a cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebiosach; a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebiosach (Mt 16, 17-19). W tych słowach Zbawiciel jednoznacznie wskazuje, że Szymon ma być dla Kościoła tym, czym jest opoka, czyli ma zająć takie stanowisko, które zapewni Kościołowi trwałość i siłę. Takim jest stanowisko zwierzchnika posiadającego pełnię władzy. Jego władza i powaga utrzymuje w jedności każdą społeczność. Tak też jest z Kościołem - na tej powadze ugruntowana jest cała jego siła.
I tobie dam klucze Królestwa niebieskiego - słowa te oznaczają przekazanie pełni władzy. Niegdyś, ten kto posiadał klucze miasta, był jego panem. Taka jest do dzisiaj wymowa wręczenia, czy przekazania symbolicznych kluczy do miasta. Dlatego też przekazanie kluczy do Królestwa niebieskiego oznacza przekazanie najwyższej władzy nad całym Kościołem na ziemi. W słowach następnych Zbawiciel określa właśnie, że chodzi tu o władzę nad Kościołem na ziemi: Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebiosach... Aby Piotr mógł być rzeczywiście fundamentem Kościoła i otwierać wszystkim jego członkom bramy Królestwa niebieskiego, koniecznym było nadanie mu władzy nad sumieniami swoich podwładnych i nad zarządem całego Kościoła na ziemi. Władza, którą Pan Jezus przekazywał św. Piotrowi bez żadnych ograniczeń, dotyczyła wszelkiego rodzaju więzów moralnych, czyli wynikających z przepisów prawa, z grzechu i kary za niego. W ten sposób Zbawiciel przekazał Piotrowi najwyższą i nieograniczoną władzę stanowienia praw w Kościele i znoszenia ich - odpuszczania i zatrzymywania grzechów, nakładania kar i zwalniania od nich.
Stawał się opoką, aby jego władza utrzymywała Kościół w jedności, aby użyczała mu siły i niespożytej trwałości. Jego władza ma się rozciągać na cały Kościół Chrystusowy na ziemi i wszystkich jego członków.
Bardzo ważnym jest tu sposób w jaki Pan Jezus wyróżnia władzę Piotra przed wszystkimi Apostołami: zwraca się do niego z osobna, przyrzeka mu władzę zanim przyrzeknie ją wszystkim, jemu tylko zmienił imię na Piotr - opoka, tylko jemu przyrzeka dać klucze Królestwa niebieskiego. Właśnie dlatego w nim władza zwierzchnicza ma znajdować się jako w swym źródle. Jego władza jest pierwszorzędna. Pozostali Apostołowie mieli więc podporządkować się Piotrowi, który miał się stać głową całego Kościoła i zwierzchnikiem całego kolegium Apostołów.
Po zmartwychwstaniu Pan Jezus zapytał Piotra trzykrotnie: Szymonie, miłujesz mnie?, a Piotr za każdym razem odpowiadał: Ty wiesz, że Cię miłuję. Pan zaś dwukrotnie polecił mu: Paś baranki moje, a za trzecim razem: Paś owce moje (J 21, 15-17). To uroczysty moment poruczenia św. Piotrowi zwierzchniczego pasterstwa w Kościele - prymatu. Jak apostołowie pozostawali w zależności od św. Piotra jako zwierzchnika całego apostolskiego kolegium, tak i biskupi w piastowaniu i wykonywaniu swej władzy zawiśli są od widomej głowy Kościoła, tj. od prawowitego następcy św. Piotra, którym jest papież.[5]
Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.
Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.
W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…
Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.
Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…
Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.
Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!
Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…
Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…
Szanowni Państwo!
Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.
Maria z Jarosławia
Szczęść Boże!
Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!
Kinga z Małopolski
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.
Bronisław
Szanowni Państwo!
Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!
Wiesława z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!
Emilia
Szczęść Boże!
Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”
Wojciech z Buska-Zdroju
Szanowny Panie Prezesie!
Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!
Maria z Zachodniopomorskiego
Szczęść Boże!
Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.
Anna z Lubelskiego