Słowo kapłana
 
Uprzejmie donoszę
Ks. Adam

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Kochani Czciciele Matki Bożej Fatimskiej, nasze życie podobne jest do bojowania – jak to określa księga Joba – i w tym bojowaniu bywamy często poszkodowani. Nie wolno nam jednak wpadać w rozpacz, bo wiemy, że Ten, który się kiedyś dla nas narodził i za nas umarł, ostatecznie pokonał śmierć i cierpienie. Dlatego na początku nowego roku bądźmy dobrej myśli!


Dziś proponuję zastanowić się nad moralną oceną i samym zjawiskiem, które w potocznym języku nazywamy „donosicielstwem”. Tak brzmi definicja tego wątpliwego fenomenu według popularnej Wikipedii: Donos, denuncjacja poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.

 

Samo określenie „tajne” sugeruje, że sprawa nie do końca jest czysta, bo kiedy jest czysta, nie musi być tajna. Chodzi oczywiście o złożenie na kogoś donosu. Osoba, która chce na kogoś donieść, doskonale wie, że są takie informacje, których ujawnienie ewidentnie zaszkodzi oskarżonej czy pomówionej osobie. Zwykle donosy są powodowane chęcią zysku lub odegrania się na nielubianym bliźnim. Niekiedy występują z powodu czyjejś działalności, która nam nie odpowiada, i wtedy bywają „bezinteresowne”, tak jak „bezinteresowna” jest zwykła ludzka zawiść.

Pozwólcie, że w celu jaśniejszego wytłumaczenia, odwołam się do przykładu. Wyobraźmy sobie początek lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, rzeczywistość stanu wojennego… Władza, która przypisywała sobie pozory legalności, chętnie przyjmowała wszelkie informacje o ludziach, którzy w taki czy inny sposób, rzeczywiście lub z punktu widzenia tej władzy, zagrażali jej przez swoją działalność. I oto pewien człowiek mieszkający w bloku widzi, że u sąsiada po godzinie milicyjnej gromadzi się kilkoro ludzi. Nie lubi tego sąsiada. Dojrzewa w nim myśl, że można by o tym poinformować władze. W końcu dzwoni na milicję i dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Milicja niespodziewanie wpada do domu sąsiada i zabiera wszystkich zgromadzonych na komisariat. Co tam robi z podejrzanymi, możemy się tylko domyślać.

I tu się zatrzymajmy… Co możemy powiedzieć o postawie donosiciela? Jako zwolennik komunistycznej władzy na pewno poczuł się tzw. porządnym obywatelem, bo zrobił przysługę rządzącym, ale też dokuczył, a może poważnie zaszkodził nielubianemu sąsiadowi. Czy łatwo nam będzie podać rękę takiemu człowiekowi? Trzeba przyznać, że nie. Nawet jeślibyśmy jakoś uznali, że było to zgodne z jego poglądami – ogromny niesmak pozostaje. Jeśli temu donosicielowi przeszkadzała działalność czy zachowanie sąsiada, najpierw powinien porozmawiać z nim w cztery oczy. Pan Jezus w Ewangelii wyraźnie naucza, że jeżeli mamy z kimś problem, należy najpierw porozmawiać z nim osobiście!
A teraz przenieśmy się do naszych czasów. Zdarzało się, że w czasie tzw. reżimu sanitarnego czy lockdownu, w niektórych kościołach bywało więcej ludzi, niż zezwalały na to surowe przepisy sanitarne. Nie chcę tutaj w tej chwili roztrząsać zasadności samych zakazów, nie jestem kompetentny. Wiem natomiast z rozmowy z pewnym policjantem, że bardzo niechętnie jeździli na interwencje do kościołów, ale musieli, ponieważ odbierali telefony z donosami na tych, którzy idąc na Mszę Świętą, być może się narażali, ale robili to jako osoby w pełni świadome. Co innego, gdyby ktoś siłą zaprowadził ich do kościoła. Skarżono jednak na ludzi, którzy wiedzieli co robią i dlaczego. Czy nie mieli prawa do własnej decyzji? Donosiciele nie zwracali uwagi na fakt, że chcąc się zemścić na proboszczu, mszczą się także na niewinnych osobach, często starszych i ubogich, emerytach, bo tacy najczęściej pragną uczestniczyć we Mszy Świętej. Sami nie chodzili do kościoła i chcieli tego zabronić innym…

Wydaje mi się, że lata tzw. pandemii będą kiedyś oceniane także pod względem zwykłej ludzkiej uczciwości, którą w ostatnich miesiącach trudno moim zdaniem ocenić pozytywnie.

Niech Pan Bóg błogosławi Wam w nadchodzącym roku i w Swoim pokoju strzeże Waszych dusz i ciał.

* * *

Kochani Czciciele Matki Bożej! Chciałbym się także odnieść do padających często pytań: co zrobić ze zniszczonym obrazem, książeczką, szkaplerzem itd.?
Otóż, nawet gdyby te przedmioty nie były poświęcone, już przez samą cześć do osób, które przedstawiają, czy przez słowa jakie zawierają, zasługują na poszanowanie.
Tym bardziej jeśli obraz był poświęcony jeszcze przez naszą babcię albo książeczka poświęcona i używana do rozmowy z Bogiem, muszą być potraktowane z szacunkiem. Jeżeli nie da się już z nich korzystać albo wydają nam się bardzo zniszczone, wtedy najlepiej je spalić. Słuszne jest takie postępowanie, jakie praktykowali nasi dziadkowie. Popiół ze spalonej poświęconej rzeczy rozsypywano wokół ścian domu lub na polu. Kiedy nie mamy pola, można go wsypać choćby do doniczki z kwiatkiem.

W ostateczności, jeśli mamy opór przed spaleniem, możemy poprosić kapłana w naszej parafii, by przyjął taki stary obrazek, ewentualnie podarował go komuś. Są też tacy wierni, którzy chętnie przyjmą taki obrazek.

Pod żadnym pozorem nie wolno natomiast dewocjonaliów wyrzucać do śmieci ani nawet stawiać przy śmietniku. Wtedy takie przedmioty może wziąć człowiek nienawidzący wiary i Boga i używać do celów bardzo złych. Dlatego musimy uważać!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Budzimy sumienia Polaków!
Obchodzimy właśnie piękny jubileusz… 25 lat temu w Krakowie grupa młodych katolików powołała do życia Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, by wzorem swego patrona budzić uśpione sumienia Polaków – wzywać do nawrócenia, dbać o duchowe dobro kraju i pielęgnować tradycyjną pobożność.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Pielgrzymka do Fatimy - Maryja nas zaprasza!
Agnieszka Kowalska

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (Koh 3,1). Po raz kolejny mogłam się o tym przekonać, kiedy dostałam możliwość towarzyszenia jako opiekun naszym Przyjaciołom – Apostołom Fatimy w pielgrzymce do miejsc, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom.

 

Odkąd pamiętam, maj gra melodię „łąk umajonych”. Wszystko dzięki mojemu tacie, który od najmłodszych lat zabierał mnie na nabożeństwa majowe. Uczciwie trzeba przyznać, że z biegiem lat, wśród natłoku codziennych spraw i zmartwień, zdarza się zaniedbywać w sprawach Nieba, ale Matka Najświętsza o swoich dzieciach nie zapomina nigdy. Najlepszy dowód stanowi dla mnie ta możliwość, by miesiąc po ślubie móc razem z mężem zawierzyć nasze małżeństwo i rodzinę bezpośrednio Fatimskiej Pani.


Jestem przekonana, że choć nasza grupa pielgrzymów została wyłoniona na drodze losowania, nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem. I tak z sercami przepełnionymi wdzięcznością za ten niespodziewany dar, o trzeciej nad ranem 16 maja 2024 roku wyruszyliśmy w podróż do miejsca, gdzie Niebo dotknęło ziemi.


Fatima przywitała nas pochmurnym niebem i deszczem. Nie popsuło nam to bynajmniej radości z faktu, że dotarliśmy do naszej ukochanej Matki. Co ciekawe podobna pogoda towarzyszyła nam w ciągu całego wyjazdu. Szare i posępne poranki zamieniały się w słoneczne, ciepłe popołudnia. Całkiem jak w życiu, kiedy co dzień splatają się chwile radosne i smutne.


Po pierwsze: Fatima


Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w Kaplicy Objawień, a kończyliśmy wspólnym Różańcem i procesją z figurą Matki Bożej. Niesamowity był to widok na wielki plac wypełniony modlitwą i śpiewem tysięcy ludzi, rozświetlony światłem tysięcy świec.


Jeden dzień naszej pielgrzymki poświęciliśmy, by poznać miejsca i historię związaną z objawieniami. Odwiedziliśmy muzeum, w którym przechowywane są wota ofiarowane w podzięce Matce Bożej. Przeszliśmy Drogę Krzyżową, wędrując ścieżkami, którymi chodzili Łucja, Hiacynta i Franciszek. Zobaczyliśmy miejsca, w których mieszkali. Mogliśmy wyobrazić sobie, jak wyglądało ich codzienne życie. Zwiedziliśmy również przepiękną bazylikę Matki Bożej Różańcowej, gdzie pochowani są pastuszkowie z Fatimy. Niestety, majestat tego miejsca objawień niszczy brzydota wybudowanej naprzeciwko bazyliki poświęconej Trójcy Przenajświętszej…


Po drugie: zachwyt


Pielgrzymka do Fatimy, oprócz uczty dla duszy, była okazją do zobaczenia perełek architektury portugalskiej. Klasztor hieronimitów w Lizbonie, zamek templariuszy w Tomar, klasztor cystersów w Alcobaça, klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha… aż trudno uwierzyć, że te majestatyczne budowle zostały zbudowane przez ludzi, którzy do dyspozycji mieli tylko „sznurek i młotek”. Przez, zdawałoby się, zwykłe mury tchnie duch ad maiorem Dei gloriam i przypomina o czasach, kiedy ludzie w większości potrafili wyrzec się korzyści dla siebie, bo wiedzieli, po co i dla Kogo na tym świecie żyją. Może jeszcze wrócą czasy dzieł Bogu na chwałę i ludziom na pożytek…


W czasie pielgrzymowania mieliśmy także okazję odwiedzić małe, urocze miasteczko Obidos. Pełne wąskich uliczek, białych domów, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej i przypomina o tym, jak ważne jest dobre przeżywanie tu i teraz. Ogromne wrażenie zrobiła też na nas pięknie położona nadmorska miejscowość Nazaré, z przepiękną plażą i oceanem, którego ogrom jednocześnie przeraża i zachwyca. Tutaj także znajduje się najstarsze portugalskie sanktuarium Maryjne, gdzie przechowywana jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, którą – jak głoszą legendy – wyrzeźbił sam św. Józef!


Po trzecie: ludzie


Jednak te wszystkie miejsca, widoki, przeżycia nie byłyby takie same, gdyby nie towarzystwo. Wielką wartością było dla mnie poznanie naszych drogich Apostołów. Nieoceniona była również rola pani pilot, która swoimi barwnymi opowieściami ożywiała wszystkie odwiedzane przez nas miejsca.


Z dalekiej Fatimy…


To były cztery dni wypełnione modlitwą, zwiedzaniem, rozmowami… Intensywne, ale warte włożonego wysiłku. Odwiedzenie miejsca, do którego z Nieba osobiście przybyła Matka Najświętsza, to wielki przywilej i łaska. Nie można jednak zapominać, że najważniejsza jest prośba, którą kieruje Ona codziennie do każdego z nas – by chwycić za różaniec i zapraszać Ją do naszych zwyczajnych spraw i obowiązków!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za wszystkie „Przymierza z Maryją”. To jest moja lektura, na którą czekam i którą czytam „od deski do deski”. Wciąż odnajduję w niej coś nowego i pożytecznego. Składam serdeczne podziękowania i życzę całej Redakcji dużo zdrowia i wytrwałości w tym, co robicie. Jest to dla wielu ludzi olbrzymim wsparciem!

Anna z Podkarpacia

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo szlachetna i potrzebna jest Wasza kampania poświęcona Matce Bożej Rozwiązującej Węzły. Różne węzły-problemy dotykają bardzo wielu Polaków. Jestem również zaniepokojony, że coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, jak również z wszelkimi uzależnieniami, czy to od alkoholu, czy innych używek. To bardzo niepokojące, gdyż problem ten nasila się i jest bardzo trudny do rozwiązania. Myślę jednak, że uda się rozwiązać większość węzłów za sprawą Matki Najświętszej.

Wojciech z Buska-Zdroju

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Na Pana ręce składam najserdeczniejsze podziękowania za nadesłane mi piękne i budujące życzenia urodzinowe. Pamiętam w moich modlitwach zanoszonych do Bożej Opatrzności o wszystkich pracownikach Stowarzyszenia na czele z Panem. Modlę się o Boże błogosławieństwo w życiu osobistym i zawodowym.

Zofia z Mielca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jako Apostołka Fatimy, na temat kampanii „Maryja rozwiąże każdy Twój problem” wypowiadam się z wielką ufnością do Matki Bożej, która pomoże rozwiązać każdy problem, gdy Ją o to prosimy. Wierzę w to głęboko. Jestem wzruszona, gdy czytam, jakie ludzie mają ciężkie sytuacje życiowe. Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za wielkie dzieła, jakie tworzycie w Waszym Stowarzyszeniu. Dziękuję za poświęcony piękny obrazek, za książeczkę Maryjo, rozwiąż nasze węzły!, kartę, na której zapisałam problemy rodzinne. W modlitwie polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi. Szczęść Wam Boże na dalsze lata. Z Panem Bogiem!

Irena z Bielska-Białej

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie książki Św. Rita z Cascii. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Już czytamy, modlimy się. Za jej wstawiennictwem wypraszamy potrzebne łaski i opiekę nad rodziną i naszą Ojczyzną. Co roku pielgrzymujemy z parafii do sanktuarium w Nowym Sączu. Od dawna modlę się codziennie, aby za jej wstawiennictwem otrzymać łaski nieraz w trudnych sytuacjach. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Szczęść Wam Boże!

Józefa z Małopolskiego