Rodzina
 
Uzależnienie od internetu
Bogna Białecka

Na wstępie zaznaczę, że nie chcę demonizować internetu, komputerów, telefonów komórkowych. Dla współczesnych dzieci i młodzieży są naturalnym elementem rzeczywistości, jak dla starszego pokolenia telefon stacjonarny czy telewizor. Wbrew pozorom dla większości młodszego pokolenia nie są zamiennikiem komunikacji z żywą osobą, a jej uzupełnieniem. Mówią o tym np. badania dr. hab. Jacka Pyżalskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kiedy pojawiają się zagrożenia?

Problem wynika przede wszystkim ze zbyt wczesnego i zbyt intensywnego kontaktu ze smartfonami i tabletami. Obsługa tych urządzeń jest intuicyjna i już dwu‑, trzyletnie dziecko jest w stanie włączyć sobie film lub grę na tablecie. Istnieje wiele gier przeznaczonych dla dzieci i większość z nich jest całkiem sensowna – obejmują np. naukę słów, kolorów, rozwiązywanie zagadek, układanie puzzli itp. Jednak nie zastąpią fizycznego operowania zabawkami w świecie rzeczywistym. Dlatego wielu specjalistów zaleca wręcz, by odwlekać pierwszy kontakt z tabletami i smartfonami do momentu, gdy dziecko rozpocznie naukę szkolną, a nawet później. To może podejście zbyt rygorystyczne, jednak czas dostępu do gadżetów elektronicznych u dzieci powinien być ściśle kontrolowany. Osobiście nie zalecałabym więcej niż maksymalnie półtorej godziny na tydzień. Należy też zwracać uwagę, czy dziecko rzeczywiście gra, czy tylko zabija czas, klikając po aplikacjach w przypadkowy sposób. Pamiętajmy, że to samo dotyczy oglądania filmów i telewizora. Błędem jest natomiast dawanie dzieciom smartfonów i tabletów na własność. W tym momencie tracimy całkowicie kontrolę nad czasem i sposobem korzystania z nich przez dzieci.

 

Dziecko, któremu pozwalamy na eksplorowanie otaczającej je rzeczywistości, które uczy się znajdować sobie zajęcie i rozrywkę w prawdziwym świecie, jest mniej narażone na uzależnienie od elektroniki. Rozsądnym rozwiązaniem jest też, by nie zaopatrywać dziecka idącego do szkoły w smartfon. Jest ku temu wiele dobrych powodów. Poza najbardziej przyziemnym – dziecko nie zostanie okradzione z drogiego gadżetu – to kwestia odpowiedzialności. W tej chwili to smartfon, a nie komputer domowy jest podstawowym i preferowanym narzędziem korzystania z internetu przez dzieci i młodzież.

 

Uwaga – pornografia!

Swobodny dostęp do internetu na telefonie komórkowym oznacza przede wszystkim znaczne obniżenie wieku pierwszego kontaktu z pornografią. O ilości łatwo dostępnej darmowej pornografii mówi nam co nieco raport jednego z najpopularniejszych portali tego typu, z którego dowiadujemy się, że portal ten oferuje niemal 87 miliardów filmów pornograficznych (jak sami wyliczyli – na każdego mieszkańca ziemi przypada ich 12).

 

Im wcześniejszy pierwszy kontakt z pornografią, tym łatwiej o silne, rujnujące życie uzależnienie. Co ciekawe, problem zauważają nawet media liberalne. W 2012 roku w „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad z terapeutką, której najmłodsi uzależnieni od pornografii pacjenci mieli 8 lat.

 

Akurat pornografia jest najpoważniejszym zagrożeniem związanym z internetem, gdyż nie tylko wypacza obraz relacji mężczyzny i kobiety, obraz intymności, lecz rozbudza seksualnie w wieku, w którym naturalnie następuje wyciszenie zainteresowania płciowością na rzecz innych ważnych zadań rozwojowych. Dodatkowo pornografia wpływa destrukcyjnie na rozwijający się mózg. Jest to temat na osobny artykuł, warto jednak wiedzieć, że pornografia uzależnia jak twardy narkotyk (zarówno dzieci, jak i dorosłych). Zainteresowanych pogłębieniem tematu zapraszam na portal pytam.edu.pl, którego jestem współredaktorem.

 

Dzieci nie są przygotowane na samodzielne radzenie sobie z pokusą stwarzaną przez łatwość dostępu do internetu za pomocą smartfona. Zarówno gry, jak i filmy (nie tylko pornograficzne) dostępne w internecie, dostarczają wciąż nowych bodźców, co powoduje, że ogromna liczba ludzi – nie tylko nieletnich – poświęca ­internetowi więcej czasu niż pierwotnie zamierzała. Dlatego danie dziecku smartfonu jest jak umieszczenie w jego pokoju składu słodyczy i oświadczenie, że co prawda nie mamy jak skontrolować ilości tych słodyczy, ale ufamy, że dziecko nawet ich nie dotknie.

 

Stąd porada. Jeśli chcemy mieć kontakt z dzieckiem, gdy jest w szkole, niech jego telefon będzie prosty, bez kolorowego ekranu i możliwości dostępu do internetu. Warto namawiać szkoły do wprowadzania zasady deponowania telefonów u nauczyciela przed rozpoczęciem lekcji i odbieranie ich po zakończeniu zajęć. Zapobiega to wielu problemom – pokazywaniu niewłaściwych treści innym dzieciom na przerwach przez zdemoralizowanych kolegów, robienie ośmieszających zdjęć (cyberbulling) i spędzaniu przerw na graniu lub surfowaniu po internecie, zamiast na budowaniu przyjaźni i interakcjach koleżeńskich.

 

Jeżeli chcemy przekonać się, czy dziecko wykazuje objawy uzależnienia od internetu, można skorzystać z którejś z wersji testu uzależnienia od internetu/komputera. Jeden z nich jest załączony do tego artykułu. Jest on dopasowany do poziomu ucznia szkoły podstawowej.

 

Jak pomóc dziecku w uchronieniu się przed uzależnieniem?

Poza kontrolą czasu spędzanego w internecie i selekcją rodzaju treści konsumowanych przez dziecko (co udaje się tylko do pewnego momentu) jest kilka bardziej podstawowych działań, jakie możemy podjąć. Przede wszystkim powinniśmy pomóc dziecku w rozwijaniu pasji i hobby w świecie rzeczywistym. Warto na przykład zaszczepić w nim pasję czytelnictwa. Zainteresowanie słowem czytanym nie tylko rozwija słownictwo i inteligencję, lecz także jest antidotum na zalew uproszczonej komunikacji obrazkowej. – To właśnie odpowiednio pielęgnowane słowo pozwala nam w najwyższym stopniu poznawać prawdę, czynić dobro i podziwiać piękno, a więc rozwijać w nas życie duchowe. Odejście od słowa i ciszy prowadzi z reguły do konsumpcji – pisze Małgorzata Więczkowska w książce Co wciąga twoje dziecko. Jednak też inne rodzaje pasji, hobby w świecie rzeczywistym sprzyjają naturalnemu ograniczaniu czasu korzystania z elektroniki.

 

Zapobiegajmy też korzystaniu przez dziecko z internetu w nocy. Niech jego tablet, komórka, czy laptop ładuje się zawsze przez noc w sypialni rodziców. Wprowadzajmy strefy, czy czas bez telefonu. Na przykład taką strefą wolną od internetu, rozmów komórkowych oraz telewizji powinien być stół rodzinny, czas wspólnego posiłku.

 

Tym, co generalnie pomaga w uchronieniu dzieci od różnego rodzaju uzależnień, jest dbanie o dobrą komunikację, o to, by być otwartym na rozmowę z dziećmi, by potrafić ją prowadzić w mądry, wzbudzający zaufanie dziecka sposób.

Warto być też przygotowanym na rozmowy o treściach pojawiających się w mediach – np. o mechanizmach reklamy, o tym, dlaczego pewnych treści należy się wystrzegać. A przede wszystkim, lepiej inwestować w zapobieganie problemom niż później w ich kosztowne rozwiązywanie.

 

Test uzależnienia od internetu:

1. Przez 5 godzin (po szkole, po południu) nie masz dostępu do internetu. Czy czujesz się nieswojo, lub myślisz o tym, co się dzieje online (np. w grze, w której bierzesz udział itp.)?

2. Czy wchodząc do internetu, spędzasz tam więcej czasu niż zamierzałeś?

3. Czy próbowałeś już kilka razy ograniczyć lub zaprzestać korzystania z internetu i nie udało ci się?

4. Czy zdarza ci się czuć niepokój lub być rozdrażnionym, gdy nie masz dostępu do internetu?

5. Czy kiedykolwiek zawaliłeś coś (nauka, spotkanie z przyjaciółmi itp.), bo nie mogłeś się oderwać od czegoś „w sieci”?

6. Czy kiedykolwiek kogoś okłamałeś co do ilości czasu spędzanego w internecie?

7. Kiedy masz problem – czy ucieczka w internet, żeby się od tego oderwać, jest pierwszą rzeczą, jaka ci przychodzi do głowy?

8. Czy wolisz wejść „do sieci” niż poczytać książkę lub wyjść na świeże powietrze?

9. Czy wśród znajomych na facebooku (lub innych mediach społecznościowych) przeważają osoby, które znasz z internetu?

10. Czy jedną z pierwszych rzeczy, jakie robisz po przebudzeniu jest wejście „do sieci”?

11. Czy miałeś kiedyś poczucie winy z powodu czasu spędzanego w internecie?

12. Czy w wolnych chwilach sprawdzasz w internecie co się dzieje?

 

Odpowiedź twierdząca na co najmniej 5 z powyższych pytań oznacza problem z uzależnieniem, powyżej 9 odpowiedzi twierdzących oznacza potrzebę konsultacji z terapeutą.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Jezus Chrystus - Bóg i Człowiek
Co by było, gdyby Chrystus nie przyszedł na świat? Jak wyglądałoby nasze życie? Nie dostąpilibyśmy przecież odkupienia. Nie stworzono by tych wszystkich dzieł Miłosierdzia związanych z realizacją chrześcijańskiego powołania. Nie byłoby cywilizacji chrześcijańskiej ze wspaniałymi arcydziełami w dziedzinie architektury, literatury, muzyki… Ponadto nadal byśmy błądzili po omacku w poszukiwaniu Prawdy, sensu i celu życia.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Chcę czuć ciężar Twego Orędzia, Maryjo…
Marcin Więckowski

Nieco innej pogody spodziewaliśmy się po celu naszej podróży. Wyrwawszy się na moment z naszej jesiennej słoty, liczyliśmy choć na te kilka dni południowego słońca. Niestety, już przez okna lądującego samolotu widzimy, że upragniona Portugalia przywitała nas niskimi chmurami i deszczem. Ale nic to. Przynajmniej jest trochę cieplej niż w Polsce.

 

Po wylądowaniu i krótkim zwiedzaniu Lizbony pośród co chwilę odchodzącej i znów powracającej nadmorskiej mżawki, o zmroku wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Fatimy – celu pielgrzymki naszego Apostolatu. Wpatrując się w strugi deszczu uderzające w szyby naszego pojazdu, odmawiamy pierwszy z wielu Różańców w czasie tej niesamowitej podróży. Padać przestaje dopiero, gdy zbliżamy się już do głównego celu naszego pielgrzymowania.


W Fatimie zakwaterowujemy się w hotelu, jemy kolację i udajemy się do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Witamy się z Fatimską Panią w kaplicy objawień, gdzie przed codziennym wieczornym nabożeństwem gromadzą się już pielgrzymi z całego świata. Słuchać ciche modlitwy w różnych językach. Wiele osób ma ze sobą flagi – tak dobrze widać tu powszechność Kościoła i to, jak Matka Boża przygarnia do Siebie wszystkie Swoje dzieci. Niektórzy obchodzą na kolanach figurę Maryi ustawioną w miejscu dębu, na którym ukazywała się fatimskim dzieciom. Inni idą do Niej na klęczkach przez cały plac…


Drugiego dnia udajemy się do Aljustrel – niegdyś małej wsi, a teraz osady położonej na obrzeżach miasta Fatima. To tutaj urodziła się trójka pastuszków – święci Franciszek i Hiacynta Marto oraz Służebnica Boża Łucja Dos Santos. Zanim jednak tam dotrzemy, wcześniej przejdziemy Drogą Krzyżową, którą ufundowali znajdującą się w pobliskim gaju oliwnym katoliccy uchodźcy z Węgier, uciekający przed komunistycznymi prześladowaniami. Przez całą drogę towarzyszy nam poranny, drobny deszczyk i lekki wiatr, dość typowy dla klimatu morskiego. Pani pilot przypomina nam, że pastuszkowie też często chodzili do Cova da Iria przy takiej właśnie pogodzie. Wtedy dociera do nas wartość tej z pozoru niezbyt sprzyjającej nam aury – zaczynamy rozumieć, że to specyficzne doświadczenie duchowe jest o wiele cenniejsze od wymarzonej przez nas słonecznej pogody.


Pod nieobecność kapłana, który niestety zachorował i nie mógł z nami polecieć, modlitwę prowadzi jeden z uczestników pielgrzymki, pan Jacek. Właśnie w tym momencie przekonujemy się, co znaczy nasza duchowa rodzina: wzajemne wspieranie się i prowadzenie na ścieżce zbawienia. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak pięknych, głębokich i pobożnych rozważań, jak te wygłoszone niemal na poczekaniu, bez przygotowania, przez osobę świecką. Do jego nietuzinkowej postaci jeszcze wrócimy…


Po przejściu Drogi Krzyżowej docieramy do Aljustrel. W tych okolicach doskonale zachowała się tradycyjna, portugalska architektura. Każdy dom ma pobielane ściany i spadzisty dach z pomarańczowej dachówki. Ponadto na bardzo wielu domostwach widnieją tradycyjne, porcelanowe obrazy z wizerunkiem Matki Bożej lub świętych. Właśnie dzięki takim detalom widać, że Portugalia jest naprawdę krajem katolickim, a jego mieszkańcy z dumą prezentują przywiązanie do swojej wiary. Odwiedzamy domy fatimskich dzieci. W nich spoglądamy na krzyże, przed którymi modlili się święci, czy kołyski, w których spali jako maleńkie dzieci. Odwiedzamy także miejsca objawień Anioła Portugalii, który przygotowywał fatimskich pastuszków na niełatwe w odbiorze Orędzie Matki Bożej.


Jak nie samym chlebem człowiek żyje, tak i nie samą modlitwą żyje pielgrzym. Dlatego trzeciego dnia, po pysznym śniadaniu w hotelu w Fatimie, udajemy się do pobliskiego miasta Tomar, nad którym góruje jeden z największych w Portugalii zamków, niegdyś główna siedziba słynnego zakonu templariuszy. Budowla oszałamia swoim rozmachem i starannością wykonania. Zwłaszcza w klasztornej kaplicy można by spędzić całe godziny, kontemplując każdy fresk, śledząc oczami każdy łuk, sklepienie, każde zdobienie i wyrzeźbiony w kamieniu wzorek. To również ważne doświadczenie formacyjne, móc zobaczyć, jak niesamowite dzieła stworzyła wspaniała cywilizacja chrześcijańska, której i my, Polacy, jesteśmy częścią!


Na koniec dnia wracamy do Fatimy. Przed wieczornym nabożeństwem okazuje się, że brakuje osób do niesienia drugiej figury Matki Bożej – tej, która okrąża plac przed sanktuarium na czele procesji. Szybka decyzja i z kilkoma Apostołami oraz pracownikami Stowarzyszenia idziemy za kaplicę, gdzie formuje się czoło procesji. Mam szczęście i zaszczyt wyjść wraz z pierwszą grupą. Jako nieco niższy wzrostem nie czuję na sobie aż tak bardzo ciężaru figury. Ale gdy przejmuje ją druga grupa, złożona z kobiet, szybko okazuje się, że idąca z przodu Hiszpanka nie daje rady jej utrzymać. Panowie ze służby sanktuarium podbiegają do mnie i proszą mnie o zastępstwo. Oczywiście nie mogę odmówić. Wtedy, jako trochę wyższy od niosących figurę pań, nagle biorę większość jej ciężaru na siebie. Aby temu sprostać, trzymam belkę obiema rękami, ale i tak sprawia mi to spory ból. Później, już w czasie drogi na lotnisko, wspomniany już pan Jacek będzie opowiadać o św. Rafce z Libanu, której kult propaguje w Polsce. Mniszka Rafka poprosiła Boga o cierpienia, bo wiedziała, że nie czując bólu Krzyża Chrystusa, nie da się wejść do Jego Królestwa…


Pisząc teraz to krótkie wspomnienie z pielgrzymki do Fatimy, wciąż czuję ciężar belki na moim lewym ramieniu…


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Życzę błogosławieństwa Bożego z okazji 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Serdecznie dziękuję Panu Prezesowi i całej Redakcji za modlitwę w mojej intencji. Jednocześnie pragnę podziękować za „Przymierze z Maryją”, które otrzymuję regularnie i czytam z wielkim zainteresowaniem. W miarę możliwości staram się wspierać dystrybucję tegoż pisma. Oczekuję go zawsze z wielką niecierpliwością.

Maria z Jarosławia

 

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo szczęśliwa, że prowadzicie takie akcje i kampanie, by coraz więcej ludzi znało i kochało Maryję z Guadalupe, naszą najukochańszą Mamę. W jej ramach pozwolę sobie wpisać imię swojej córki wraz z moim, ponieważ została zawierzona Matce Bożej z Guadalupe. 13 lat temu byłam w ciąży bardzo zagrożonej i według lekarzy nie miała szans na przeżycie. Mateńka z Guadalupe pomogła!

Kinga z Małopolski

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę serdecznie podziękować Panu za życzenia urodzinowe i za pamięć. Pozdrawiam wszystkich pracowników Stowarzyszenia i bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary, za otrzymywane od Was „Przymierze z Maryją”, które utwierdza mnie w wierze, za wszystkie przesyłki, a zwłaszcza za pakiet z obrazkiem „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!”. Jestem przekonany, że Ona pomoże mi rozwiązać co najmniej większość z moich złych węzłów. Pragnę również podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę związaną z wiarą. Dziękuję także za otrzymywany magazyn „Polonia Christiana”, który czytam z wielką uwagą, często podkreślając to, co zwróciło moją uwagę i zainteresowanie. Pragnę wspierać finansowo Wasze i nasze Stowarzyszenie w miarę posiadanych przeze mnie środków. Zapewniam również całe Stowarzyszenie o swojej modlitwie w Waszej intencji, a także w intencji Apostołów Fatimy z ich rodzinami. Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa i całej Redakcji moje pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich pracowników Stowarzyszenia zaangażowanych w to zbożne dzieło. Niech Was Bóg i Matka Boża błogosławią i wspierają w każdy dzień.

Bronisław

 

 

Szanowni Państwo!

Wspieram wszystkie akcje Stowarzyszenia i dziękuję za wszelkie otrzymywane materiały, które pogłębiają moją wiarę, za wszystkie wizerunki Matki Bożej, z których w swoim sercu zrobiłam sobie „ołtarzyk”, do których modlę się na różańcu codziennie, za moje dzieci, wnuki i za męża alkoholika. Polecam swoje problemy Matce Najświętszej. Szczęść Boże!

Wiesława z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się świadectwem… Koniec października 2020 roku. Leżę na łóżku. W pokoju panuje półmrok. Nie mogę zasnąć. Mój mąż jest chory i leży w drugim pokoju. Zamykam i otwieram oczy kilkukrotnie. Spoglądam w nogi łóżka i widzę stojącego młodzieńca (zakonnika) jakoś mi znajomego, który patrzy na mnie. Jego twarz robi wrażenie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i otworzyłam z ciekawości, czy dalej będę go widzieć. Niestety, już go nie było. Znajoma postać nie dawała mi spokoju. Byłam jednak pewna, że to osoba święta. Na drugi dzień rano szukałam tej postaci w modlitewniku. I co się okazuje: to był święty Antoni z Padwy. Już wiele razy przychodził mi z pomocą w odnalezieniu zagubionych rzeczy. Widocznie chciał mi powiedzieć, że znów będę potrzebować jego pomocy. Od tej chwili postanowiłam obrać Go za swojego patrona. Za kilka dni znalazłam się w szpitalu w Kielcach na oddziale neurologicznym. I wtedy o pomoc poprosiłam właśnie św. Antoniego. Nie do wiary, że w tak trudnym czasie, drugiej fali pandemicznej, byłam znakomicie obsłużona przez lekarzy. Błyskawicznie miałam wykonane wszystkie badania okulistyczne, tomograf, rezonans magnetyczny. W szpitalu jednak nie zostałam. Wypisano mi zastrzyki. Dwa pierwsze otrzymałam już w szpitalu. Po przyjęciu całej serii opadnięta powieka wróciła do normy. Tak oto właśnie pomógł mi św. Antoni, za co dziękowałam mu modlitwą. Od tamtej pory we wszystkich trudnych sytuacjach zwracam się o pomoc do św. Antoniego – jest niezawodny. Dziękuję za Waszą akcję poświęconą temu świętemu!

Emilia

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza kampania „Matko Boża z Guadalupe, przymnóż nam wiary” jest, jak każde Wasze przedsięwzięcie, strzałem w „dziesiątkę”. Bardzo szlachetny cel, ponieważ bardzo dużo ludzi odchodzi od wiary w Boga, nie zdając sobie sprawy ze swojego postępowania. Może są zagubieni i trzeba ich ukierunkować w ich działaniu Być może jest im tak wygodnie, lecz obecna władza sprzyja odchodzeniu od Kościoła. Pamiętajmy bowiem o groźbie „opiłowywania katolików”

Wojciech z Buska-Zdroju


Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję za 137. numer „Przymierza z Maryją”. Zainteresował mnie szczególnie temat „Żal doskonały” ks. Bartłomieja Wajdy. Jest to temat ważny dla naszego zbawienia… Z okazji jubileuszu 25-lecia istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi życzę Panu Prezesowi i wszystkim pracownikom Stowarzyszenia dużo wytrwałości w działaniu. A nowe inicjatywy niech będą „drogą” otwierającą wiele ludzkich sumień. Z Panem Bogiem!

Maria z Zachodniopomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo kocham Matkę Bożą – pomogła mi rozwiązać tak wiele problemów. W rodzinie mojego syna Mateusza źle się działo, małżeństwo wisiało na włosku. Dzięki różańcowej modlitwie do Matki Bożej udało się uratować jego rodzinę. Syn Łukasz miał wypadek samochodowy, było z nim bardzo źle. Oboje z mężem codziennie odmawialiśmy Różaniec do Matki Bożej, a Ta wysłuchała naszych modlitw. W ramach tej pięknej kampanii „Maryjo, rozwiąż nasze węzły!” też możemy zwracać się do Maryi i tak wiele dla siebie wyprosić, nawet rzeczy, które wydają się niemożliwe.

Anna z Lubelskiego